Avengers: Doomsday trafił do kin. Ekskluzywny zwiastun to niewypał, a Avatar dostał rykoszetem
Disney postanowił rozpalić hype na Avengers: Doomsday, wypuszczając pierwszy teaser wyłącznie na dużym ekranie, przed pokazami Avatar: Ogień i popiół. Ruch, który miał być prezentem dla widzów w kinie, szybko zamienił się w źródło frustracji, bo wielu fanów Marvela wyszło z seansu bez obiecanego materiału.
Widzowie z różnych krajów - od Europy po Brazylię i Indie - relacjonowali w sieci, że podczas seansu nowego Avatara nie wyświetlono żadnego zwiastuna Avengers: Doomsday, mimo zapowiedzi, że materiał będzie ekskluzywnie pokazany przed filmem Jamesa Camerona. Jednocześnie pojawiły się doniesienia o tym, że gdzieś faktycznie go pokazano, co tylko spotęgowało wrażenie niesmaku.
Dodatkowe napięcie zbudował wcześniejszy wyciek nagrania, na którym widać powracającego Steve’a Rogersa granego przez Chrisa Evansa. Krótkie ujęcia motocykla pod domem z czasów Avengers: Endgame, schowanej w szafie charakterystycznej kosmicznej zbroi i ujęcia bohatera z dzieckiem w ramionach kończą się planszą „Steve Rogers will return in Avengers: Doomsday”, a kolejne pirackie klipy z sal kinowych były błyskawicznie zdejmowane z sieci na wniosek Disneya.
Według informacji studio zaplanowało czterotygodniową kampanię, w której co tydzień przed Avatarem ma lecieć inny teaser Doomsday - od materiału skupionego na Steve’ie Rogersie, przez zapowiedź wątku Thora, aż po trailer z udziałem doktora Dooma granego przez Roberta Downeya Jr. Całość ma w teorii zachęcać do powrotu na kolejny seans Avatara i podgrzewać atmosferę przed premierą filmu zaplanowaną na 18 grudnia 2026 roku.
W praktyce strategia ta przyniosła jak dotąd sporo negatywnych opinii - część widzów kupowała bilety głównie dla Marvelowego materiału i czuje się zwyczajnie zawiedziona. W sieci toczą się rozmowy o tym, czy Disney zdecyduje się szybko przenieść teaser do internetu, czy mimo kontrowersji będzie dalej forsować model „tylko w kinach”, licząc, że szum wokół powrotu Steve’a Rogersa ostatecznie przełoży się na późniejszą frekwencję w kinach.