To już nie ten sam Windows? Microsoft zepsuł swój kultowy system operacyjny
Użytkownicy skarżą się na wszelkiego rodzaju nowości w Windowsie, jakie gigant z Redmond konsekwentnie umieszcza w swoim systemie operacyjnym.
Osoby korzystające z niego od dawna twierdzą, że z niegdyś niezawodnego narzędzia do pracy przekształcił się w nachalną platformę marketingową, pełną usług, subskrypcji i eksperymentalnych funkcji AI.
Wiele decyzji wydaje się służyć wyłącznie maksymalizacji zysków, całkowicie ignorując komfort i poczucie kontroli, jakie dawały użytkownikom poprzednie wersje. Główny zarzut? Zależność od Microsoftu.
Proces instalacji wymusza założenie konta Microsoft i użycie OneDrive, a system uporczywie promuje płatne usługi. Funkcje takie jak Recall (Przypomnienie) - rejestrują każdą czynność na ekranie - budzą prawdziwy niepokój osób, które martwią się o prywatność i są postrzegane jako nadzór „Wielkiego Brata”.
Doszło do tego, że w Windowsie 11 pojawiło się masę niechcianych i preinstalowanych aplikacji. Z kolei powiadomienia coraz trudniej jest odróżnić od reklam, a aktualizacje zawierają często krytyczne bugi, które np. nie pozwalają na uruchamianie nowych gier.
Windows jest uważany za swoisty poligon doświadczalny, a nie stabilne środowisko pracy. Użytkownicy, którzy nie mogą zmienić systemu (np. brak odpowiednik aplikacji) są zmuszeni korzystać z rozwiązań Microsoftu. A te są coraz gorsze, co widać po wciąż popularnym Windowsie 10.