Netflix mówi o zmianach w Warner Bros. Nowy właściciel chce złamać zasadę dot. kin?

Po ogłoszeniu przejęcia Warner Bros. przez Netflixa, nowy właściciel zaczyna już zapowiadać pierwsze zmiany dotyczące przyszłego modelu dystrybucji filmów.

Podczas rozmowy z inwestorami współszef Netflixa, Ted Sarandos, podkreślił, że firma "nie ma nic przeciwko kinom", jednak wyraźnie zaznaczył, że tradycyjne, długie okna kinowe są jego zdaniem "mało przyjazne dla widzów". Choć Netflix wcześniej deklarował, że będzie respektował dotychczasowe zasady premiowania filmów Warner Bros., teraz sugeruje, że te zasady mogą zostać skrócone.

Sarandos przypomniał, że Netflix wypuścił w 2025 roku aż 30 filmów kinowych, ale pominął fakt, że większość z nich miała bardzo krótką obecność na dużym ekranie. Jego zdaniem takie rozwiązanie jest lepsze dla odbiorców, którzy oczekują szybszego dostępu do premier w streamingu. Mimo zapewnień, że "to nie jest zmiana podejścia", wypowiedzi sugerują, że filmy Warner Bros. mogą w przyszłości trafiać na platformę szybciej niż dotychczas.

Dla części branży filmowej to sygnał bardzo niepokojący. Warner Bros. ma za sobą wyjątkowo mocny rok w kinach - zarówno pod względem artystycznym, jak i finansowym - a teraz trafia pod skrzydła firmy, która od lat stawia przede wszystkim na streaming. Krytycy zwracają uwagę, że Netflix już w trakcie negocjacji obiecywał utrzymanie kinowych zasad, więc obecne zapowiedzi są odbierane jako wycofywanie się z wcześniejszych deklaracji.

W środowisku kinowym rośnie obawa, że przejęcie może osłabić rolę tradycyjnych premier w repertuarze Warnera. Jeśli Netflix faktycznie zacznie skracać okna kinowe, filmy studia będą miały mniej czasu na budowanie widowni w kinach, co może znacząco uderzyć w rynek. Część ekspertów obawia się wręcz, że to początek końca epoki, w której Warner Bros. był jednym z filarów kinowej rozrywki - a jedyną nadzieją na zmianę mogą być działania regulatorów, którzy wciąż analizują całą transakcję.