Twórcy Mass Effect i Dragon Age boją się o swoją przyszłość. BioWare może mieć problemy po zmianach w EA

W ostatnich latach twórcy z BioWare podjęli kilka złych decyzji, jednak zespół wciąż rozwija nową odsłonę serii Mass Effect. Deweloperzy boją się o swoją przyszłość.
W branży gier doszło do gigantycznego wstrząsu – Electronic Arts zostanie sprzedane grupie inwestorów za 55 miliardów dolarów. W skład konsorcjum wchodzą Silver Lake, saudyjski fundusz Public Investment Fund oraz Affinity Partners Jareda Kushnera. Częścią transakcji jest także przejęcie aż 20 miliardów dolarów długu od JPMorgan Chase. EA po finalizacji stanie się spółką prywatną, a w środowisku od razu pojawiły się pytania, jak nowe realia i konieczność spłaty ogromnego zobowiązania wpłyną na podległe studia i rozwijane projekty.
Jednym z zespołów, który patrzy w przyszłość z niepokojem, jest BioWare. Studio w styczniu zostało mocno osłabione – po rozczarowującej premierze Dragon Age: The Veilguard zwolniono znaczną część pracowników.




Redukcja etatów sprawiła, że liczba zatrudnionych spadła poniżej setki, podczas gdy jeszcze dwa lata temu zespół liczył ponad 200 osób. Deweloperzy przyznają anonimowo, że atmosfera niepewności nie opuszcza firmy od miesięcy, a teraz obawy jeszcze się pogłębiły.
„Spójrzcie na to, co stało się po Dragon Age. Wtedy czuliśmy, że może być tylko gorzej. Możecie sobie wyobrazić, co myślimy teraz” - przyznał jeden z pracowników w rozmowie. Wśród deweloperów coraz częściej słychać, że BioWare może być jednym z pierwszych studiów dotkniętych kolejną falą cięć, gdy nowi właściciele przejmą kontrolę.
Choć sprzedaż EA nie zostanie sfinalizowana przed początkiem roku fiskalnego 2027, to jednak już teraz część osób z BioWare już przygotowuje portfolio i szuka alternatywnych możliwości pracy.
Jednocześnie zespół wciąż rozwija nową odsłonę Mass Effecta, która powstaje w małym składzie, ale w ostatnich miesiącach zaczęła otrzymywać dodatkowe zasoby. „Będziemy pracować, dopóki nie powiedzą, że koniec” - podkreślił jeden z pracowników. „To nie jest najzdrowsze podejście, ale dopóki są wypłaty, nikt nie odejdzie sam z siebie”.