Techland redefiniuje brutalność swojej serii. Zobaczcie nowy, krwawy zwiastun Dying Light: The Beast

Przed Wami ociekająca krwią składanka najbrutalniejszych momentów z gry – dekapitacji, miażdżących cięć, soczystych pchnięć i widowiskowych finiszerów z Dying Light: The Beast!
Techland uznał, że dotychczasowe materiały promocyjne Dying Light: The Beast zawierały zbyt mało mięsa i krwi. Dlatego najnowszy zwiastun zawiera ekstremalnie brutalne, drastyczne sceny przemocy. Jeśli będziecie je oglądać, to na własne ryzyko!
Seria od samego początku starała się łączyć zombie-horror i pierwotną brutalność. Jednak jak twierdzi dyrektor marki, Tymon Smektała – Dying Light: The Beast idzie w tych założeniach o krok dalej.




Drastycznie zwiększyliśmy poziom gore, aby dać graczom poczucie kierowania się najbardziej pierwotnym instynktem – szaleńczą walką o przetrwanie i głodem zemsty, który napędza Kyle’a.
Nowy, krwawy zwiastun to nie wszystko. Twórcy postanowili przybliżyć kulisy swojej pracy, w których ujawnili, że przeskok wizualny w zakresie brutalności i body-horroru w Dying Light: The Beast został osiągnięty między innymi dzięki zmianom technologicznym w autorskim silniku.
Czym innym jest widzieć kurczący się pasek życia, a czym innym obserwować skórę odchodzącą od kości czy płonącą twarz przeciwnika, niknącą kilka centymetrów od ciebie… Chcemy wywoływać u was koszmary!
Reżyser gry, Nathan Lemaire zdradził, że deweloperzy chcieli, aby wprowadzone zmiany były nie tylko dobrze wyglądającym na ekranie efektem, ale także podążały za założeniami narracyjnymi, głębiej osadzającymi grę w gatunku horroru psychologicznego.
Przebudowaliśmy dotychczasowy system obrażeń między innymi podwajając liczbę tzw. “Gore-Nodes” (miejsc w które gracz może zadawać obrażenia) związanych z liczbą ran i uszkodzeniami modelu ciała przeciwnika. Zwiększyliśmy ponadto precyzję samych ciosów – teraz kąt i trajektoria uderzenia zdecydują w co trafi gracz, a wrogowie odpowiednio na to zareagują… na przykład tracąc kończynę – a mogą ich teraz tracić więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Techland dołożył starań, aby gracze mogli puścić wodze fantazji podczas wykańczania przeciwników. Chociaż każda walka w Dying Light da poczucie bestialskiej jatki, to brutalne zakończenia stanowić będą krwawą wisienkę na torcie, gdyż liczba dostępnych opcji wykończeń została niemal potrojona w stosunku do poprzedniej części. Warto jednak zwrócić uwagę na słowa Dominika Wasieńko. Lead Character Artist nie ukrywa, że oddanie realizmu przemocy wymagało podjęcia drastycznych kroków.
Znacząco dopracowaliśmy wygląd krwawych ran i obrażeń, dopasowując je do wszystkich modeli ciała obecnych w grze – research w tym zakresie był naprawdę intensywny… Mam tylko nadzieję, że nikt nie sprawdzi historii mojej przeglądarki.
Co ciekawe, stworzenie wiarygodnie pluskającej krwi nie było łatwe. Kierowniczka stroną artystyczną, Katarzyna Tarnacka-Polito nie ukrywa, że wraz z zespołem napotkała pewne trudności.
Mimo intensywnych poszukiwań, nie znaleźliśmy żadnego gotowego rozwiązania, które oddałoby prawdziwy efekt chlapiącej krwi, dlatego zaopatrzyliśmy się w podejrzanie dużą ilość sztucznej i odtworzyliśmy wszystko na żywo, z udziałem aktora.