Nowy serial Marvela to kolejna wtopa? Oceny nie nastrajają pozytywnie...

Marvel Cinematic Universe przeżywa trudny okres - i to nie tylko pod względem liczby premier. Po latach dominacji na rynku superbohaterskich widowisk studio zaczęło tracić grunt pod nogami, co widać choćby po rosnącym zmęczeniu widzów i coraz surowszych ocenach krytyków. Od momentu, gdy Eternals zdobyło status "Rotten" na Rotten Tomatoes, minęło już sporo czasu - ale nie wszystkie kolejne produkcje zdołały przywrócić blask marce, która jeszcze niedawno była synonimem sukcesu.
Teraz przyszedł czas na Ironheart - serial, który miał dać MCU świeży impuls, a na razie mierzy się z mieszanymi recenzjami. Produkcja opowiada o Riri Williams, bohaterce, którą poznaliśmy w "Black Panther: Wakanda Forever", i która miała kontynuować spuściznę Tony'ego Starka. Marvel zainwestował sporo w promocję - do pomocy zaproszono nawet Roberta Downeya Jr., ale mimo tych starań, serial został przed premierą zbombardowany negatywnymi ocenami. Na szczęście Rotten Tomatoes zareagowało i oczyściło system z najbardziej podejrzanych recenzji.
Obecnie Ironheart może pochwalić się oceną 74% od krytyków i 59% od widzów - to wyniki całkiem przyzwoite, choć dalekie od rekordów Marvela. Serial znajduje się obecnie na czwartym miejscu od końca w rankingu ocenianych seriali MCU - "wyprzedzają" go tylko Inhumans, Echo i Secret Invasion. Główne zarzuty to zbyt zachowawcza fabuła i zmarnowany potencjał głównej bohaterki, choć wielu komentatorów zauważa, że Ironheart wciąż ma czas, by odbudować pozycję i zyskać sympatię fanów.



