Recenzja Gry: Assassin’s Creed Shadows (XSX, PC, PS5) – Piękna, ale bezpieczna podróż do Japonii

BLOG RECENZJA GRY
93V
user-93878 main blog image
RavenCalledSnejku_ | 20.06, 14:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Całość pochodzi z mojego bloga na platformie blogger gdzie recenzuję komiksy oraz gry. Codziennie coś nowego! ;) https://kruczajaskinia.blogspot.com/

Assassin’s Creed Shadows
, najnowsza odsłona kultowej serii Ubisoftu, miała być spełnieniem marzeń fanów – pierwszym pełnoprawnym podejściem do feudalnej Japonii, środowiska, o którym entuzjaści mówili od lat. Niestety, choć gra oferuje oszałamiający świat i udoskonalony system skradanki, brakuje jej tego, co przez lata definiowało serię – spójnej narracji łączącej przeszłość z teraźniejszością, głębokiego konfliktu ideologicznego między Asasynami a Templariuszami oraz charakterystycznej dla AC atmosfery tajemnicy. Czy mamy do czynienia z prawdziwym Assassin’s Creed, czy raczej z pięknie opakowanym, ale wyjątkowo bezpiecznym spin-offem, który zgubił po drodze to, co najważniejsze?

Fabuła – Przeciętna opowieść o zemście, która marnuje potencjał bohaterów i świata

Główny wątek Shadows skupia się na motywie zemsty, który – choć teoretycznie powinien być emocjonalny – jest przedstawiony w sposób wyjątkowo schematyczny i pozbawiony głębi. Yasuke, historyczna postać pierwszego czarnoskórego samuraja w Japonii, pragnie pomścić śmierć swojego protektora, Ody Nobunagi, oraz własnej matki. Z kolei Naoe, córka shinobi, kieruje się chęcią odwetu za zabójstwo ojca. Choć ich osobiste dramaty mogłyby stanowić podstawę poruszającej historii, scenarzyści nie potrafią wydobyć z nich niczego więcej niż banalnego „zabij, bo zabili twoich bliskich”.

Brakuje tu głębszych pytań o moralność, konsekwencje przemocy czy koszt poświęcenia – elementów, które wcześniejsze części serii (np. Assassin’s Creed III z jego tragicznym finałem Connora czy Origins z przejmującą historią Bayeka) potrafiły przedstawić w znacznie bardziej dojrzały sposób. Co gorsza, konflikt Asasynów i Templariuszy (w tej odsłonie występujących pod lokalnymi nazwami) jest potraktowany marginalnie i pojawia się dopiero pod koniec gry, niemal jako mimowolny dodatek. To ogromne rozczarowanie, bo właśnie ten odwieczny konflikt idei stanowił serce całej serii.

Największym jednak zawodem jest całkowity brak wątku współczesnego. Po Valhalli, gdzie Basim stał się kluczową postacią współczesnej narracji, spodziewałem się kontynuacji jego historii. Tymczasem Shadows całkowicie ignoruje ten element, który przez lata spajał całą serię, nadając jej unikalną tożsamość. Bez niego Assassin’s Creed staje się po prostu kolejną historyczną grą akcji – piękną, ale pozbawioną duszy.

Treść poboczna – Nierówna, często nudna, z rzadka błyskotliwa

Podobnie jak w poprzednich odsłonach serii (OriginsOdysseyValhalla), Shadows oferuje ogromną liczbę zadań pobocznych, ale większość z nich to typowe „wypełniacze” mapy. Misje typu „zabij X bandytów w regionie Y” lub „znajdź skarb ukryty w ruinach” dominują, a ich wykonanie rzadko przynosi satysfakcję. Nagrody są zwyczajnie niewarte wysiłku – trochę złota, przeciętny ekwipunek, żadnych znaczących zmian w świecie gry. To tym bardziej frustrujące, że Ubisoft miał już wcześniej problem z taką „pustą” treścią poboczną, a tutaj nie zrobił nic, by ją ulepszyć.

Są jednak wyjątki – niektóre zadania, zwłaszcza te związane z przyjaciółmi i romansami protagonistów, są naprawdę dobrze napisane i dają chwilę wytchnienia od mrocznej głównej narracji. Szkoda tylko, że takich perełek jest niewiele, a reszta to po prostu sztampowe „ubijanie czasu”. Najbardziej rozczarowująco wypadają tzw. „kulty” – organizacje do zlikwidowania, które mogłyby stanowić podstawę dla ciekawych, rozbudowanych misji. Niestety, większość z nich kończy się na suchym odhaczeniu celu na mapie, a ich historie poznajemy głównie przez notatki, zamiast przez emocjonujące cutscenki czy dialogi.

Eksploracja – Japonia jak żywa, ale z powtarzalnymi aktywnościami

Mimo że aktywności w otwartym świecie bywają powtarzalne (modlitwy w świątyniach, zbieranie stron z manuskryptów, odnajdywanie skrzyń), samo zwiedzanie Japonii jest niesamowitą przyjemnością. Świat gry jest przepięknie odwzorowany – od gęstych bambusowych lasów, przez tętniące życiem miasta, po malownicze wioski ukryte wśród gór. Każdy zakątek aż prosi się o sesję w fotomodzie, a dynamiczne zmiany pogody i pór roku dodają realizmu. Widać, że twórcy włożyli ogrom pracy w odtworzenie detali architektury, strojów czy nawet małych gestów NPC-ów.

Jednym z ciekawszych dodatków jest minigra Kuji-Kiri, która wymaga skupienia i dobrego wyczucia czasu. To miłe urozmaicenie, pasujące do medytacyjnej natury Naoe, ale niestety – po kilku powtórzeniach staje się po prostu kolejnym mechanicznym elementem, a nie głębokim doświadczeniem.

Gameplay – Rewelacyjny stealth, ale walka wciąż odstaje od konkurencji

Mechaniki rozgrywki są bardzo podobne do tych znanych z poprzednich RPG-owych odsłon serii, ale skradanka jest tu najlepsza od lat. Mamy mnóstwo opcji ukrywania się – od klasycznego chowania się w tłumie, przez wykorzystywanie dachów i krzaków, po interakcje z otoczeniem (np. gaszenie pochodni, by pogrążyć pomieszczenie w ciemnościach). Każda misja daje możliwość eksperymentowania z różnymi taktykami, co sprawia, że zabawa nie nudzi się szybko. Dodatkowo, AI przeciwników jest sprytniejsze niż w Valhalli, więc planowanie każdej akcji wymaga więcej przemyślenia.

Walka wręcz również została poprawiona – przeciwnicy nie są już takimi „workami na obrażenia” jak w Odyssey, a różnorodne finishe i animacje sprawiają, że potyczki są przyjemne dla oka. Mimo to system ten wciąż odstaje od tego, co oferują inne gry akcji (np. Ghost of Tsushima czy Sekiro). Brakuje tu prawdziwej głębi – możliwości parowania czy kontrataków są ograniczone, a sama walka polega głównie na naprzemiennym atakowaniu i unikaniu.

Grafika – Absolutna perła wizualna, która podnosi poprzeczkę

Grając na Xbox Series X, mogę śmiało powiedzieć, że Shadows to jedna z najpiękniejszych gier, w jakie kiedykolwiek grałem. Tekstury są niesamowicie szczegółowe, liście na drzewach wyglądają realistycznie (bez typowego dla TAA „rozmycia”), a efekty pogodowe – zwłaszcza deszcz i mgła – dodają światu autentyczności. Największe wrażenie robią jednak zmiany sezonów, które nie tylko wpływają na wygląd świata, ale także na rozgrywkę (np. zimą śnieg tłumi odgłosy kroków, ułatwiając skradanie). To prawdziwie next-genowy projekt, który pokazuje, jak powinna wyglądać współczesna grafika.

 

Oceń bloga:
9

Ocena - recenzja gry Assassin's Creed Shadows

Atuty

  • Niesamowita grafika i świat – Feudalna Japonia jest przepięknie odwzorowana, z dbałością o detale, dynamiczną pogodą i zmianami pór roku.
  • Najlepszy stealth w serii – Mnóstwo opcji skradania się, interakcji z otoczeniem i kreatywnych sposobów eliminacji celów.
  • Dwie różne postaci do gry – Yasuke (samuraj) i Naoe (shinobi) oferują odmienne style rozgrywki, co dodaje urozmaicenia.
  • Lepszy combat niż w Odyssey/Valhalla – Przeciwnicy nie są już "workami na obrażenia", a walka jest bardziej płynna i widowiskowa.
  • Świetny fotomode – Każdy kadr wygląda jak żywcem wyjęty z malowniczego drzeworytu.
  • Ciekawa mechanika pór roku – Zmieniające się środowisko wpływa na rozgrywkę (np. śnieg tłumi odgłosy kroków).
  • Kilka dobrze napisanych misji pobocznych – Zwłaszcza te związane z postaciami towarzyszącymi.

Wady

  • Słaba, schematyczna fabuła – Historia zemsty jest przewidywalna i brakuje jej głębi emocjonalnej
  • Brak wątku współczesnego – Całkowite pominięcie historii Basima i współczesnych Asasynów to ogromne rozczarowanie.
  • Marginalny konflikt Asasynów i Templariuszy – Pojawia się dopiero pod koniec i nie ma większego wpływu na główną narrację.
  • Powtarzalne i nudne zadania poboczne – Większość to standardowe "zabij X bandytów" lub "znajdź skarb".
  • Słabe nagrody za side questy – Brak motywacji do eksploracji poza główną ścieżką.
  • Walka wciąż odstaje od konkurencji – W porównaniu do Ghost of Tsushima czy Sekiro system walki jest dość płytki.
  • Brak głębokich postaci antagonistów – Większość złoczyńców to jednowymiarowe postacie bez rozwiniętego tła.
  • Przegadane, ale puste dialogi – Często brakuje emocji i znaczących wyborów.
RavenCalledSnejku_

RavenCalledSnejku_

Assassin’s Creed Shadows to gra, która ma wiele zalet: świetny stealth, piękny świat i przyzwoity combat. Niestety, brakuje jej głębi fabularnej, wątku współczesnego i wyraźnego konfliktu Asasynów z Templariuszami. To sprawia, że czułem się, jakbym grał w dobrą grę osadzoną w Japonii, ale nie w prawdziwe Assassin’s Creed. Jeśli szukasz urozmaiconej rozgrywki w pięknie odwzorowanej feudalnej Japonii, Shadows na pewno cię nie zawiedzie. Jeśli jednak – tak jak ja – tęsknisz za powrotem do korzeni serii, z wyraźnym wątkiem współczesnym i mocniejszym naciskiem na wojnę ukrytych bractw, możesz poczuć pewien niedosyt. Ocena: 7/10 – Dobra gra, ale nie rewolucja. Warto zagrać dla klimatu i mechanik, ale nie spodziewajcie się głębokiej historii ani powrotu do najlepszych tradycji serii.
Grałem na: XSX|S

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper