Niby-władza

BLOG O GRZE
478V
user-93393 main blog image
MajinYoda | 24.02, 11:08
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Niedawno postanowiłem odświeżyć sobie Dragon Age Inquisition. Ogrywając, przypomniałem sobie o mechanice, która już wcześniej mnie zastanawiała – Bohater, który zostaje przywódcą. Uwaga – spoilery!

Skoro już zacząłem od DAI to zostanę na chwilę przy tej produkcji. Dość szybko Bohater zostaje tu przywódcą inkwizycji, czyli dość siły militarnej i politycznej w krainie. Jak na taką potęgę przystało, wpływamy na to, co się dzieje wokół. A to na przywództwo w Cesarstwie Orlais, a to na wybór nowej Boskiej. Do tego działania przy Stole Narad gdzie-tam wpływa na stosunki Inkwizycji z postaciami, których najczęściej potem nigdzie nie ma... Innymi słowy, zrobiono to świetnie… z jednym wyjątkiem. Tak naprawdę i tak 90% rzeczy Inkwizytor musi robić sam. I nie mam tu na myśli nawet biegania po krainie, bo jest to jakoś wyjaśnione (w końcu tylko bohater może zamknąć te „dziury”, nie?), ale właśnie te działania przy Stole Narad. Przecież Cullen, Josephine i Leliana większość z tych decyzji mogą podjąć samodzielnie. Tymczasem, Inkwizytor musi przyjść, pochylić się nad tym i podjąć decyzję, choć tak naprawdę na nic nie wpływa.

Ale, jak napisałem, DAI jeszcze nieźle do tego podchodzi. Dlatego zastanowiłem się – co z innymi produkcjami? I tu jako pierwsze przyszło mi na myśl zaginione Fable 3, w które udało mi się zagrać tylko raz, niestety… Ale do rzeczy. Bohater w pewnym momencie zostaje królem. Jako władca, musi podjąć pewne decyzje, które wpłyną pozytywnie lub negatywnie na jego odbiór… I tu pamiętam, że były schody. W większości przypadków ograniczeniem był budżet, który – ponownie – samemu trzeba było zdobyć.

Oczywiście, władcą możemy też zostać w Mount & Blade: Bannerlord. Jednak nasze pole manewru bardzo często jest ograniczane przez naszych lenników. Wielokrotnie trzeba przystąpić do wojny, bo uznają, że walka na dwa albo trzy fronty jest świetna. Oczywiście, możemy próbować powiedzieć „nie!”, ale mogą się obrazić na nas…

Skoro już mowa o władzy to zastanowiłem się jeszcze nad grami, w których przejmujemy władzę nad pomniejszymi frakcjami. Ale i tutaj nie jest zbyt kolorowo. W każdej znanej mi grze Bethesdy, poprzedni dowódcy mają o wiele większą kontrolę nad tym, co się dzieje, niż Bohater. Zawsze mnie to zastanawiało. Weźmy taki Instytut z Fallout 4. Shaun ma tam praktycznie nieograniczoną władzę, może decydować o każdym aspekcie działania frakcji. Jednak, gdy Bohater zostaje jego następcą nie może zrobić absolutnie nic. Jasne, nie mamy doświadczenia, jakim dysponował Shaun. Ale chociaż kilka wyborów (typu: przestańcie porywać ludzi, bo ludzie nie lubią, gdy nagle znikają ich znajomi) byłoby wskazanych. A tu nic z tego.

Źródło

Na koniec zostawiam RPGi, bo jest jeszcze jedna, trochę niesłusznie porzucona produkcja, w której też gracz przejmował władzę – The Godfather The Game. Dotarcie na szczyt Rodziny Corleone jest tam bardzo wymagające, ale klimatyczne. Jednak, gdy już zostaniemy donem… nic się nie zmienia. Nadal jesteśmy „chłopcem na posyłki” i nie mamy na nic wpływu. Nie dostajemy nawet głupiego ochroniarza… Na szczęście nie grałem w „dwójkę”, bo tam podobno jest jeszcze gorzej…

A jakie Wy znacie gry, w których bohater staje się władcą?

Do zobaczenia za tydzień!

Oceń bloga:
4

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper