Day of Duel - Czy to ma sens? Analiza pomysłu

BLOG
1718V
Day of Duel - Czu to ma sens? Analiza pomysłu
hrabia | 09.05.2022, 12:13
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

GG DAB Day of Duel to zapowiedziany niedawno projekt, zyskujący coraz większy rozgłos za sprawą głównych akcjonariuszy, będącymi jakże znanymi i medialnymi personami – reprezentanta Polski w piłce nożnej Arkadiusza Milika oraz jednego z najbardziej znanych gamingowych influencerów na polskiej scenie YouTube – Patryka „Roja” Rojewskiego. Pytanie zasadnicze – czy to ma sens? Na czym polega ten pomysł i czy ma szansę odnieść sukces? W niniejszym materiale postaram się opowiedzieć Wam trochę o tym pomyśle, o jego największych zaletach i bolączkach. Zapraszam.

Day of Duel to w wielkim skrócie nowa platforma do organizowania turniejów e-sportowych, której pomysłodawcą jest Szymon Gaczek – CEO firmy GGDAB LTD. Od istniejących na rynku podobnych produktów różni się tym, że jest przeznaczona w 100% dla amatorów! Chcesz założyć się z kolegą kto jest lepszy w danej grze? Wpłacacie wpisowe i gracie – wygrany zgarnia pulę (minus 10% prowizji dla platformy). Macie w pracy zgraną paczkę i chcecie w ramach szeroko rozumianej integracji zorganizować jakiś turniej w sobotę? Proszę bardzo. Dyrektor GGDAB chwali się przy każdej możliwej okazji, że jest to absolutny ewenement który wypełnia pewną lukę w sieci dla graczy-amatorów. Takiego miejsca po prostu do tej pory nie było. I tu właśnie rodzi się pytanie – ale właściwie to jakiego? Czy aby na pewno takiego, jakiego oczekiwaliby gracze?

Arkadiusz Milik i Patryk Rojewski - czas na DUEL!

Kwestia pierwsza – platforma jedynie dla osób pełnoletnich (+18)!

Od początku ujawnienia projektu wiadome było, że platforma nie będzie dostępna dla osób niepełnoletnich. I tutaj na scenę wchodzi gwóźdź programu - aby korzystać z serwisu wymagana będzie aktywacja konta poprzez weryfikację dokumentu tożsamości! Czy to źle? Zarzut o zawężeniu sobie grona odbiorców i użytkowników jest oczywiście słuszny, ale z drugiej strony drastycznie ucina to możliwość zakładania jakichkolwiek multikont czy botów i jest znacznie łatwiejsze w egzekwowaniu ewentualnych kar za cheatowanie. Przynajmniej na papierze, bo jak to będzie działało w praktyce, musimy poczekać do momentu oficjalnego startu platformy. Jedno jest jednak pewne – nie będzie tu anonimowości. Podobnie jak w prawdziwym e-sporcie.

Patrząc jednak przez pryzmat niedzielnego gracza, potrafię sobie wyobrazić ogrom dorosłych ludzi, którzy powiedzą – „O Panie, dowodu osobistego to ja do żadnej platformy wysyłał na pewno nie będę! Sony, Microsoft czy inny Steam nie chcą ode mnie takich danych!”. Cóż, trudno nie przyznać choć części racji takiemu nastawieniu. Nawet powszechnie znane platformy typu Feceit czy Challengermode do brania udziału w turniejach o pieniądze w najbardziej popularnych grach multiplayerowych, nie mają takich wymagań! Wystarczy podpiąć konto Steam i można grać. Nie powiem, gdyby ktoś podsunął mi pod nos całkowicie nową platformę do gier, która pierwsze o co mnie prosi, to o podanie danych z dowodu osobistego – czerwona lampka nad głową murowana. 

Jak tłumaczą to szefowie GGDAB? Podobno chodzi tu o legalność działania w naszym kraju. Spółka GGDAB posiada status MIP (Małej Instytucji Płatniczej) i podlega pod KNF (Komisję Nadzoru Finansowego), co wiąże się z obligatoryjną koniecznością weryfikacji KYC, lub według polskiej nomenklatury PSK (skrót od Poznaj Swojego Klienta). Normalnie idąc do banku po kredyt czy do Vectry podpisać abonament na internet, jest to dla nas normalne że nasza tożsamość jest weryfikowana. Pani prosi o dowód, my bez problemu go z portfela wyciągamy. Branża gier nie posiada jednak takich standardów, niezależnie czy gramy singlowo na konsoli, e-sportowo na Steamie czy od święta w Ponga na przeglądarce. Stąd jestem przekonany, że niechęć bardzo dużego grona osób do podania tego typu danych będzie czymś naturalnym. Pewnie znajdą się i tacy, którzy przejdą obok tego obojętnie i podają wszystko co trzeba. Czy będzie to problem definiujący ogólną zasadność projektu – czas pokaże.

Kwestia druga – w co będzie można tu zagrać

Najbardziej gorąca kwestia, czyli w co zagramy na platformie Day of Duel. Czy będzie można zagrać partyjkę wingmana w CS’e z kolegami z pracy? Pełnowymiarowy mecz Doty 2 dla większej ekipy? Zapisać się na turniej Gwinta? A może zorganizować własny turniej FIFY o prawdziwe pieniądze?

Tutaj wielu osobom miny zrzedną, ale póki co nie będzie w ogóle takich możliwości. Na start twórcy planują zamieścić na platformie jedynie gry swojego autorstwa, a z dostępnych do tej pory informacji wynika, że będą to proste, raczej zręcznościowe gry. Pong, Ski Jump, Golf, w przyszłości może jakiś Tetris? Docelowo tego typu gier ma być w serwisie ponad 60. Rozczarowanie? Pewnie dla wielu tak. Na ostatniej sesji Q&A Szymon Gaczek podał informację, że są plany nabycia licencji na znane tytuły multiplayerowe, tyle że na potrzeby serwisu Day of Duel, musiałyby być znacząco przebudowane.

Myślą przewodnią serwisu jest bowiem hasło – zero RNG! Gry mają być w 100% oparte na naszych umiejętnościach i doświadczeniu, a wszelaki element losowości ma w ogóle nie istnieć. Jak w prawdziwym sporcie, choć nie do końca. Kto trenował cokolwiek i startował w zawodach sportowych ten wie, że szczęście jest bardzo potrzebne, zwłaszcza jeśli dopiero pniemy się po szczeblach swojej kariery. Jeśli w trakcie losowania drabinek trafimy w pierwszym pojedynku/meczu na faworyta – jest to najzwyklejszy w świecie pech, na którego nie mieliśmy wpływu. Obracam się w środowisku sportowym, więc możecie mi wierzyć – niektórych osób ten pech potrafi trzymać się latami..

W kwestii doboru graczy twórcy wypowiedzieli się zresztą na " target="_blank" rel="noopener">specjalnym webinarium, na którym omawiali szczegóły projektu. W opracowaniu podobno jest autorski, zaawansowany algorytm (składający się z wielu mniejszych algorytmów), który ma na celu badać umiejętności graczy. Na co konkretnie będzie patrzył? Czy można tu wymyślić coś lepszego, od wszędobylskiego ukrytego wskaźnika MMR? Twórcy nie chcą odsłaniać kart i mówić o szczegółach oprogramowania. Wierzą natomiast, że będzie on rewolucyjny i w 100% sprawiedliwy.

Jak więc widzicie, na platformie Day of Duel wszystkie możliwe karcianki typu HS/Gwint, czy popularne Auto-Battlery jak Teamfight Tactics z automatu nie mają prawa zaistnieć. Dodatkowo jeżeli dana gra na licencji miałaby pojawić się w serwisie – musi dawać w stu procentach równe szanse wszystkim graczom. Nie może więc być mowy o jakichkolwiek dysproporcjach pomiędzy granymi bohaterami. Wszystkie możliwe MOBY lecą więc do kosza. Pan Szymon podczas wywiadu podał przykład FIFY. Jeśli trafi do serwisu (a jest taki plan) – niezależnie od wybranej drużyny, absolutnie wszyscy piłkarze muszą mieć te same statystyki. Nie ma lepszych, szybszych, silniejszych. Wszystko ma zależeć jedynie od umiejętności gracza.

Idea szczytna – ale czy się przyjmie? Zobaczymy. Nie trudno być tu sceptykiem. Kibicuję jednak aby oferowany asortyment produktów był na tyle atrakcyjny, aby nie tyle przyciągnął jednorazowych graczy, co pozwolił zbudować community – stałych użytkowników portalu. A skoro o tym mowa...

Kwestia trzecia – target docelowy

Od początku ujawnienia projektu Day of Duel, nurtuje mnie podstawowa sprawa - dla kogo właściwie ma to być przeznaczone? I szczerze - mam z tym ogromny problem. Ustaliliśmy już że odpadają wszystkie osoby niepełnoletnie. Ale co z resztą? 

Początkowo myślałem że z grona potencjalnych odbiorów można już na starcie skreślić wszystkich graczy LoLa, CS’a, Valoranta i wszystkich innych multiplayerów. Nie po to przecież poświęcali kilka tysięcy godzin na swoją ulubioną grę, żeby teraz przesiąść się na masterowanie Ponga! Tylko że to tak nie działa. Arek Milik w trakcie webinarium zdradził, że pomiędzy meczami nieraz z kolegami zakładają się o prawdziwe pieniądze i rywalizują między sobą na konsoli. Słowo klucz – emocje! Multiplayery już same w sobie dają nam ogromną dawkę tychże! Rywalizacja, ekscytacja, adrenalina. Dodajmy do tego jeszcze stawkę, którą jest wygranie prawdziwych pieniędzy, a otrzymujemy jakże prostą receptę na sukces. Wyobrażam sobie w takim razie, że niejeden gracz LoLa uzależniony od tych emocji, nie potrafiący już znaleźć niczego ekscytującego w grach singleplayer, robi sobie chwilkę przerwy od swojej głównej gry i wchodzi na chwilę na Day of Duel powalczyć z kimś w Ski Jumpie. Proste? Wręcz banalne.

A może partyjka w Ponga?

No dobrze, ale co z typowymi, kanapowymi graczami, którzy suną sobie swoim wolniutkim tempem po otwartych światach Valhalli, Wiedźmina czy innego RDR’a? Wyobraźmy sobie dwóch kolegów – powiedzmy że Andrzeja i Mariana (imiona przypadkowe).

Andrzej natrafił gdzieś na reklamę z Milkiem i stwierdził „A czemu nie – spróbujmy. No dobra, podam te dane z dowodu...”. Wpłaca więc pierwsze 10 USD (ponad 40 zł) i zaczyna grać. Normalnie gra sobie w swoim tempie w niewymagające gry, a tu nagle nie dość że musi pokazać nieco skilla, to jeszcze musi rywalizować z innymi graczami. Próbuje kilku gierek, wpisuje się jedynie po 1 dolarze, ale wszystko przegrywa i 10 baksów ulatnia się z jego konta błyskawicznie. Żeby grać dalej, musi zrobić kolejny przelew na 10 USD. Wiecie co sobie taki Andrzej pomyśli? „Chyba se jaja robicie! Już kolejne 40zł ode mnie chcecie?!”. Rzuca więc w kąt tym całym Day of Duel, pierdząc pod nosem coś o darmozjadach i złodziejach. Do platformy już nigdy nie wraca.

Potrafię sobie wyobrazić, że osób dla których będzie to tego typu jednorazowa przygoda, będzie mnóstwo. Założenia do projektu przewidują, że w drugim roku istnienia Day of Duel, platforma będzie posiadała 73 000 kont, a w trzecim roku będzie ich już 130 000. No właśnie - kont! Tylko ile z nich będzie aktywnych na tyle, żeby platforma mogła na siebie zarobić? To tu leży clou całego interesu. Dlatego nie sztuką jest przyciągnąć do siebie klienta – sztuką jest go zatrzymać. A skoro już o tym mowa, to przypadek Andrzeja w pełni rekompensuje jego najlepszy przyjaciel.

Marian za namową Andrzeja również założył konto na platformie Day of Duel. Wpłacił 10$ i gra. Początkowo idzie mu bardzo dobrze, a po kilku grach jego portfel spuchł - ma na koncie już 15$. Mężczyzna jest przeszczęśliwy i już oczami wyobraźni widzi jak dorabia się fortuny grając w gry. Wreszcze będzie mógł rzucić w pizdu znienawidzoną robotę na budowie. Po 2 godzinach algorytm swierdza jednak, że Marian jest dużo lepszy od swoich przeciwników, więc zaczyna dobierać mu dużo mocniejszych graczy. No i tu zaczynają się schody. Pierwsza porażka, druga, trzecia. Marian z upływem czasu zaczyna grać coraz bardziej nerwowo i niechlujnie, w końcu nienawidzi przegrywać. Gdy licznik pieniędzy dobija do zera, sfrustrowany chłopina nie zastanawiając się, klika od razu w opcje doładuj i chce się odegrać... W końcu potrafi w to grać i wie że stać go na więcej...

Tak, tego typu mechanika jest dobrze znana zarówno u ludzi którzy bawią się bukmacherką, jak i u koneserów najzwyklejszego w świecie hazardu. Nie wiem jak wy, ale ja potrafię sobie wyobrazić, że znajdzie się wiele osób, dla których Day of Duel może stać się niebezpieczną pułapką. Ktoś powie - "Hola, hola! Tu nie ma żadnego hazardu, to przecież tylko od skilla zależy!". Ok, racja. Pamiętajcie tylko że na każdego wygranego, musi przypaść jeden przegrany. Na to nie ma siły. I wielu z tych przegranych może zostać ofiarami uzależniającej potrzeby odegrania się - nawet jeżeli uznać że to nie szczęście przegrało mu kasę, a on sam.

Nie demonizując już więcej platformy, zakończę ten wątek przypomnieniem, że powyższe dwa przypadki to oczywiście skrajności. Znajdą się pewnie tacy, którzy będą używali platformy z głową i dla których będzie to świetna zabawa, do której będą mogli zaprosić członków rodzin, przyjaciół, znajomych.

Kwestia czwarta – inwestować w projekt czy nie?

Strona emisji projektu Day of Duel pozwala nam poprzez inwestycję własnego kapitału, nabyć akcje firmy GGDAB Polska S.A., jednocześnie stając się jej akcjonariuszem i współwłaścicielem. Pakiety inwestorskie są rozpisane na 10 różnych poziomów – od 100 zł za 6 akcji, poprzez 500zł, 1000zł, 2,5 tyś itd., aż do największego wartego pół miliona złotych za 28137 akcji. Różnorodność, która jest również widoczna gdy wejdziemy w listę dokonanych już inwestycji (na ten moment – 320). Znajdziemy tam wiele osób które zainwestowały 5 czy 10 tysięcy, ale jest też sporo takich, które poświeciły na to w okolicach 100-200zł.

Po co ten cały wykup akcji i te inwestycje? Po to aby w ogóle platforma ruszyła! Minimalny próg powodzenia został określony na poziomie 800 000 zł. Bez tej kwoty emisję traktuje się jako nieudaną, a wszystkim dotychczasowym inwestorom zwraca się pieniądze. Termin – 19.05.2022! Zostało więc jeszcze 10 dni. Chcecie rownież zostać inwestorami? Pamiętajcie, aby zdążyć w narzuconym terminie!

A co jeśli się nie uda? Prawdopodobnie firma GGDAB będzie wówczas poszukiwała alternatywnych źródeł finansowania swojego projektu, ale dyrekcja firmy nie wierzy w taki obrót sprawy. To się po prostu musi udać. Niepoprawny optymizm? A może mają już dogadanych pod stołem strategicznych inwestorów większych kwot i są pewni że ten próg pęknie? Poczekamy, zobaczymy.

Jeśli ktoś się zastanawia, co będzie z tego miał – firma GGDAB ogłasza siebie jako spółkę dywidendową, czyli taką która regularnie wypłaca swoim akcjonariuszom dywidendy od części swoich zysków. Brzmi atrakcyjnie? Jeśli nie jesteście w temacie – wygoglujcie hasło „spółka dywidendowa”, a wszystko się wyjaśni. Generalnie tego typu inwestycje traktowane są jako długoterminowe, gdzie suma zysków z dywidendy może zrekompensować kwotę inwestycji dopiero za 10 lat albo i dłużej. Sam Szymon Gaczek przyznaje, że pierwsze dywidendy planowane są dopiero na 2025 rok. Czy wam to odpowiada czy nie, to już sami musicie sobie na to odpowiedzieć.  A co z posiadanymi akcjami? Czy można je sprzedać np. na giełdzie? Nie! Przynajmniej nie w pierwszych latach działania. Aby było to możliwe, spółka GGDAB musi zadebiutować na rynku GPW/NewConnect. Czy do tego dojdzie? Nie wiadomo, aczkolwiek szefostwo zapowiada, że są takie plany.

Podsumowanie

Jeśli zainteresowałem i zachęciłem was tym wpisem do zapoznania się z tematem, jest mi niezmiernie miło. Choć nie jestem super optymistą jeśli chodzi o Day of Duel, to głównie przez wzgląd na ogromną sympatię do Patryka, życzę temu projektowi odniesienia sukcesu. Samemu również chętnie go wypróbuję. Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości czy pytania, to zapraszam na stroję emisji (gdzie również jest zakładka do zadawania pytań) bądź na wywiady i webinaria na kanale Rojsona – tam również GGDAB się udziela. Dodatkowo na dzisiaj - 09.05.2022 na godzinę 20:00 zaplanowany jest kojeny webinar, na którym udzielane będą odpowiedzi na pytania zainteresowanych.

Pozdrawiam i zapraszam jeszcze do wzięcia udziału w ankiecie!

P.S. Marian i Andrzej nie są już przyjaciółmi. Pierwszy pożyczył od drugiego kilka tysięcy żeby się odegrać na Day of Duel, ale niestety okazało się że Pong jest bardziej nieprzewidywalny, niż zakłada to prostota tej gry. Gdy Andrzej dowiedział się, że wszystko przepadło i nie ma szans odzyskać kasy, zwyzywał Mariana i kazał mu iść w cholerę... 

Zastanówcie się do czego namawiacie swoich przyjaciół...

Oceń bloga:
7

Czy platforma DAY OF DUEL ma szansę na sukces?

Oczywiście że tak - mesjasz gamingu!
316%
Raczej tak, ale byłbym ostrożny
316%
Mam mieszane uczucia
316%
Raczej nie, widzę tu sporo problemów
316%
Co to w ogóle za poroniony pomysł ?!?!
316%
Pokaż wyniki Głosów: 316

Komentarze (19)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper