Granie vs życie

BLOG
1049V
Granie vs życie
exgamer2010 | 27.11.2019, 16:14
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Zabierałem się do napisania tego tekstu długo i przyznaję, że jest to mój debiut, jeżeli chodzi o pisanie czegokolwiek w internecie. Rozmyślania na temat gamingu i szukanie sposobu na pogodzenie tej czy innych pasji w codziennej gonitwie, towarzyszy mi nieustannie.

Krótka historia

Pomijając krótką przygodę z Pegazusem, grać zacząłem w 1999, kiedy to od rodziców dostałem pierwszy komputer. Midtown Madness, Gorky 17, MDK2. Piękne czasy, magia. Wtedy dostęp do gier miałem mocno ograniczony. Było to spowodowane tym, że rodzice kładli duży nacisk na naukę i to szkoła musiała być na pierwszym miejscu.

Później pojawiła się pierwsza konsola – PS2. W święta, u ciotecznego brata zobaczyłem po raz pierwszy to cudo (God of War) i wiedziałem, że muszę to mieć. Kasy nie było, pamiętam jak dziś, jak szwendałem się po sklepowych wystawach, żeby choć chwilę popatrzeć na żółte pudełko. Jednak grosz do grosza, urodziny, święta i na spółę z bratem dało radę. Brak dochodów w tamtym czasie zmusił mnie do radykalnych kroków - Swap Magic, a wtedy to już było konkretne Jump In do konsolowego świata.

Xbox 360. Ze sprzedaży PS2 i kasy z urodzin udało się zakupić gołą wersję Core, która to odwdzięczyła mi się RRod po niecałym roku grania. Konsola poleciała na gwarancję. Kiedy sprzęt miałem już zdrowy, ujrzałem komunikat o zablokowaniu dostępu do Xbox Live.. Nie odbierzcie mnie źle, nie chwalę się piractwem lecz wspominam o tym, ponieważ to nieodłączny element mojej gejmingowej historii i jedyna możliwość zasmakowania tego świata.

PS4. Wtedy miałem już pierwszą pracę. Mieszkając z rodzicami w tamtym czasie, nie było dla mnie problemem odłożyć na różnego rodzaju zabawki. I tutaj chyba zaczęło się rutynowe granie. System trofeów to wg mnie rak tej i poprzedniej generacji. Potrafi skutecznie zamienić przyjemność z poznawania, eksploracji gier, w wyścig do mety i ja niestety też w dużej mierze się temu poddałem. Zdaję sobie sprawę, że trofea można po prostu olać i mogę powiedzieć, że na dzień dzisiejszy mocno zluzowałem, jednak gdzieś tam jeszcze szukam w każdym tytule łatwych pucharków, nawet jeżeli gra mnie nie zachwyca.

i...

Obecnie nie narzekam na sytuację finansową, ale na brak czasu już tak. Rodzina i praca to fundamenty życia każdego z nas i sfery, na które poświęcamy najwięcej czasu. Nawał obowiązków wokół, powoduje zwyczajne codzienne zmęczenie i poczucie, że przed tym TV to tak naprawdę się nie odpoczywa. W tym wszystkim mam wrażenie, że coraz częściej zmuszam się do grania, a jedynym dniem kiedy można czerpać z konsoli prawdziwą radość to dzień wolny od pracy. W tygodniu  więcej czasu spędzam na portalach branżowych niż grając. Jest to chyba jakiś mój substytut, który zapełnia tę niemoc.

Wiadomo, że każdy z nas potrzebuje swojego sposobu na oderwanie od codzienności, jednak nasuwa się pytanie, gdzie jest granica czasu i zaangażowania, jakie poświęcamy na gry, kosztem innych istotniejszych aktywności? Czy to zaangażowanie w gry nie przysłania wielu innych, ciekawszych w życiu zajęć i gdzieś nie hamuje naszego rozwoju, prawdziwego celu, bez którego wydaje mi się w życiu jest nijak? Celem tego wpisu jest poznanie waszego podejścia do grania oraz odczuć związanych z poświęceniem dla gier. Macie poczucie stawiania wirtualnej rozrywki ponad to co w życiu dużo ważniejsze? A może po prostu macie w******e i gracie ile wlezie ? :)

Oceń bloga:
43

Komentarze (63)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper