Recenzja Sonic X Shadow Generations okiem fana serii

BLOG RECENZJA GRY
433V
user-77657 main blog image
GravityLoL | 25.10, 14:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W 2011 roku, Sonic Generations zawitało na konsolach i PCtach, celebrując 20 urodziny kultowego jeża, stając się produkcją która dzięki wysokiej jakości poziomów, gameplayu oraz muzyki, do dziś uważana jest za najlepszy tytuł w serii.

Po wątpliwej jakości remasterze Sonic Colors Ultimate, ogłoszenie remastera Sonic Generations spotkało się z masą obaw ze strony fanów. Dość szybko jednak, SEGA i Sonic Team skierowali wzrok fanów serii w stronę dodatku do gry, w postaci kampani Shadow'a, która ma działać na podobnych fundamentach - boost gameplay, poziomy z przeszłości jeża oraz historia która będzie rozgrzebywać demony Shadow'a. Kolejne trailery wychodziły i pokazywały coraz mniej remastera a skupiały się wyłącznie na wątku Shadow'a a fani serii, nauczeni nieraz aby nie ekscytować się na zapas, byli sceptyczni aż do samego dnia premiery.

Jak wyszło? Cóż, powiem wam wprost - DOWIEŹLI!

Rolling around at the speed of sound

Zacznę od odświeżonego Sonic Generations - jest naprawdę dobrze!

Tytuł został odświeżony przyzwoicie i widać że wyciągnięto lekcje z remastera Sonic Colors - nie ma mowy o dziwnym oświetleniu czy dziwnych nowościach. Sonic Generations dalej ogrywa się z nieukrywaną przyjemnością. Tekstury i modele zostały ładnie podciągnięte do wyższej rozdzielczości a bloom i wyższej jakości oświetlenie również dodają grze masę uroku. Wszystko wygląda ślicznie i działa bez zgrzytów. Czymś czego oryginalemu portowi na PC brakowało to możliwość zmiany ustawień graficznych w locie. Teraz możemy to zrobić bez problemu i chwała za to. Możemy dowolnie przebierać w opcjach i dostosować wygląd do swoich potrzeb. Nowe wydanie naprawia też problemy które trawiły oryginalny port na PC ( jak brak odgłosu wykonywania QucikSideStep'u czy energia boosta która znikała w powietrzu zamiast lecieć do paska boosta).  Interfejs jest ostry jak żyleta i wygląda przepięknie i czytelnie a optymalizacja gry stoi na wysokim poziomie, a dzięki niskim wymaganiom, gra spokojnie osiąga 4k60 nawet na kilkuletnich konfiguracjach.

Mamy dwa schematy sterowania - Domyślny oraz klasyczny. Ten pierwszy to w dużej mierze schemat sterowania z Frontiers zaś klasyczny to ten sam co w oryginale, dodatkowo, możemy dostsosować sterowanie do swoich potrzeb. Wersja na PC wspiera każdy kontroler i poprawnie pokazuje przyciski ( a gdyby tego nie robiła, możemy sami wybrać jakie przyciski ma pokazać). Gra daje też możliwość wyłączenia systemu żyć i dodaje dwa dodatkowe miejsca na Save'y, co jest miłym udogodnieniem względem oryginały.

Po krótce o rozgrywce: Sonic Generations to trzy ery z historii Sonic'a, każda ma po trzy poziomy które z kolei mają po dwa akty - po jednym dla klasycznego Sonica i jednym dla współczesnego - a te mają po pięć wyzwań. Po poziomach rozsiane są Czerwone Pierścienie które nagradzają nas cocnept artami bądź skillami w które wyposażyć możemy nasze jeże a za zaliczone wyzwania, odblokowujemy dodatkowe piosenki które mogą grać nam w tle podczas przechodzenia poziomów. Jest więc co robić i co zbierać.

Dodatkowo, remaster dorzuca od siebie rozsiane po poziomach Chao - trzy przesłodkie stworki znajdują się w każdym poziome i szukanie ich daje niemałą frajdę, gdyż trzeba zajrzeć w miejsca które zwykle się pomija.

Jednak nawet w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu, a nawet parę:

-Brak jakiejś większej nowej zawartości. Zgaduję że wynika to trochę z ograniczeń silnika Hedgehog Engine ale brak nawet jednego, nowego poziomu naprawdę boli. Zwłaszcza że SEGA jak i Sonic Team nieraz wspominali że były plany na DLC  ale je porzucono. Remaster wydawał się idealną okazją na powrót do deski kreślarskiej a tak, nie dostajemy niemal niczego nowego.

-Rangi S są wciąż komicznie łatwe do zdobycia. Nie rozumiem dlaczego nie pokuszono się o dodanie jakiegoś trudniejszego trybu gry dla weteranów.

-Kompletnie niezrozumiałym jednak jest dla mnie włączony na twardo Motion Blur (rozmycie) którego nie można wylączyć ani zmniejszyć. Rozumiem ten zabieg gdy gra gubi klatki bądź działa w 30 FPSach ale w tytule który chodzi w płynnym 4k60, ten efekt jest kompletnie niepotrzebny.

-Wspomnieć też muszę że w dwóch poziomach zdarzało się że można było zobaczyć jak gra docyztuje poziom w locie, co w oryginale nie miało miejsca. Mimo że gra zainstalowana była została na dysku SSD NVME a owe doczytywanie nie było nawet w ułamku tak bezczelne jak to z Sonic Colors Ulitmate, jest to jednak coś czego się nie spodziewałem.

-O ile udało się podciągnąć i poprawić to co było skopane, parę rzeczy pominięto i gdy się to zobaczy raz, trudno to odzobaczyć. (zwróćcie uwagę na kwiaty i teksturę trawy)

Powyższe problemy nie są jednak rażące ( no, może poza motion Blurem) i nie przeszkadzają w odbiorze całości, który jest bez wątpienia najlepszą wersją Sonic Generations jaką mamy.

Teraz cza na puszkę pandory którą jest fakt że niektóre dialogi i cutscenki zostały nagrane na nowo a historia doczekała się lekkiego przepisania przez Ian'a Flynn'a, wszystko po to aby lepiej spajać grę z kampanią Shadow'a oraz całą serią.

Nie jest to przypadek rażący i nijak nie zabija frajdy z gry, jednak w internecie wywołało to niemałą debatę na temat zachowania twórczości i ingerancji w oryginał. Osobiście, lubię niektóre nowe dialogi, zwłaszcza że w oryginale Sonic był bardzo milczący,  jednak rozumiem obie strony konfilktu. Pozostawiam ten podpunkt bez podsumowania.

Podsumowanie Remastera:

NIE MÓWCIE MU O FORCES!

Remaster Sonic Generations na szczęście przeżył przenosiny na kolejne generacje konsol. To dalej wspaniały tytuł któy daje masę frajdy nawet po niemal 13 latach. Solidne projekty poziomów i gameplay dalej się bronią i tylko podkreślają że Sonic Generations to wciąż mocna odsłona serii, nawet mimo upłyuw lat. Po 330h w oryginalnym wydaniu, przesiadka na nową wersję była bezbolesna i naprawdę cieszyła. Brawo Sega i Sonic Team - jednak jak chcecie, to potraficie

A teraz, czas na główne mięcho i to na co czekaliśmy najbardziej:

Czy Shadow Generations jest godne bycia grą o Ostatecznej Formie Życia?

Shadow the Hedgehog - Ostateczna Forma Życia -  od momentu swojego debiutu stanowił swego rodzaju furtkę dla scenarzystów i projektantów do napisania bardziej dojrzałej fabuły i zróżnicowania gameplayu z naciskiem na walkę. Jego lore oraz historia powstania są prawdopodobnie najbardziej obfite w całej serii oraz najbardziej dramatyczne.

Nic więc dziwnego że fani go pokochali z miejsca i chcieli go więcej. Po kilku perypetiach , Shadow doczekał się swojej gry w 2005 roku która spotkała się z bardzo mieszanym odbiorem zarówno fanów jak i krytyków, przez bycie zbyt Edgy i emo i zbytnie odejście od głównego trzonu serii. W Sonic 2006 historia Shadowa jest najmocniejszym elementem produkcji i pięknie domyka jego przemianę którą mogliśmy obserwować od początku Sonic Adventure 2. Szkoda że po tamtej grze, Shadow został zredukowany przez twórców do bycia wrednym i edgy bez powodu. Jednak sukces kinowego Sonica sprawił że w grudniu ujrzymy Shadowa na dużym ekranie a to dało twórcom na naprawienie błędów przeszłości i przywrócenie Ostatecznej Formy Życia jego dawnego statusu i chwały.

Czy się udało? Jeszcze jak!

Historia w Shadow Generations ma miejsce w tym samym momencie co ta w Sonic Generations a wstęp do niej mogliśmy poznać w doskonałej serii shortów Sonic X Shadow Generations: The Dark Beginnings ( do sprawdzenia na YT, " target="_blank" rel="noopener">O tutaj ) lub w krótkiej przypominajce o Historii Shadow'a którą możemy uruchomić z menu przed rozpoczęciem gry, ale żeby dopełnić obowiązku, po krótce ją przedstawię:

!UWAGA, BEDĄ LEKKIE SPOILERY!

Shadow wyczuwa dziwną energię na Kosmicznej Stacji Badawczej ARK. Wyrusza więc aby zbadać co się dzieje w jego opusczonym domu. Na miejscu znajduje Black Dooma który korzystając z zamieszania spowodowanego przeez Time Eatera, planuje swój powrót i ponowny podbój świata wraz ze swoją armią. Historia w Shadow Generations bierze na klatę przeszłość Shadowa i jego postać, traktując zarówno jego jak i jego dziedzictwo z szacunkiem którego się nie spodziewałem. Nowa historia z mrocznym jeżem jest naprawdę porządna. Nie jest nowatorska ale nie musi taka być, gdyż sprawnie operuje bagażem emocjonalnym jaki Shadow niesie ze sobą na barkach od jego pierwszego występu w serii. Ten tutaj jest na równi z tym z Sonic'a 2006, co jest najwyższą formą pochwały jaką można dać i dość szybko stanie się kolejnym standardem tego że jeśli się chce, można napisać dobrą fabułę która będzie czymś więcej niż pretekstem do przechodzenia kolejncyh poziomów.

Ian Flynn , który odpowiada za komiksy IDW oraz który napisał także historię do Frontiers, doskonale uchwycił złożoność postaci i wspaniale przedstawił ją w pigułce którą jest Shadow Generations. Z mojej strony - ogromne brawa!

Skoro omówienie fabuły mamy z głowy, przejdźmy do rozgrywki.

Boost Gameplay w swojej nowej, szczytowej formie

Rozgrywka w Shadow Generations to istne cudo

Twórcy wyciągnęli lekcję z poprzednich tytułów i dali nam sprawdzony Boost Gameplay godny nowej generacji w eleganckim, przepsyznym sosie. Mamy więc znany Boost i Homming Attack, dzięki którym przemierzamy poziomy. Dostajemy w nasze ręce jednak nowe, ekskluzywne dla Shadow'a zdolności, w tym pierwszy raz w serii, kultowe Chaos Control, które pozwala nam zatrzymać czas (oraz licznik) na parę sekund aby stworzyć nowe skróty bądź załątwić przeciwników zanim ci zdązą się zorientować, a także Chaos Spear które pozwala nam paraliżować wrogów z daleka badź aktywować przełączniki.

Z biegiem czasu, odblokowujemy jednak nowe zdolności dla Shadowa które poszerzają nasz arsenał ruchów, zarówno bitewnych jak i pozwalających na nowe sposoby przemieszczania się. Shadow Surf wspaniale się sprawdza jako uzupełnienie wachlarza umiejetności a Doom Blast pozwala na wyrzucenie przeciwnika w konkretnym kierunku, dzięki czemu zdziesiątkujemy całe grupy niemilców bądź dotrzemy do nowych miejsc.

Nowe moce Shadow idealnie się sprawdzają w poziomach i stanowią organiczne rozszerzenia jego umiejętności, nie uprzykrzają życia a także świetnie się ich używa.

Dużą rolę w tym jak naturalnie się ich używa odgrywa sterowanie - Shadow nigdy nie był tak responsywny jak tutaj. Jest odpowiednio wyważony i szybki oraz potężny. Domyślny shcemat sterowania jest podobny do tego z Frontiers ale ten można dowolnie dostosować do swoich potrzeb.

Poziomy także zasługują na plus: To jedne z najlepszych poziomów w całej serii!

Kingdom Valley, moje kochane <3

Mamy pięć poziomów, każdy z nich ma dwa akty( jeden w 3D, drugi w 2D) i minimum dwa wyzwania , oraz czterech bossów. Jest to mniej niż w Sonic Generations ale braki w ilości nadrabiane są jakością - każdy poziom jest wypchany po brzegi alternatywnymi ścieżkami które zachęcają do znajdowania tej jednej która pozwoli nam na jak najszynszee dotarcie od początku do końca. Zapomnijcie o minutowych poziomach z Forces - tutaj poziomy potrafią trwać od trzech do pięciu minut, ciesząc na dodatek oko projektami i dając masę frajdy.

Mamy także znajdźki które pozwalają nam na odblokowanie nowych piosenek do użcyai w poziomach, cocept artów czy podsumowań historii Shadow'a w poprzednich grach.

Warto wspomnieć także o White Space, które idealnie pokazuje że Sonic Team wzieło sobie krytykę względem Open Zone z Frontiers do serca.

To co w Sonic Generations było prostym Hubem 2D, urosło do pełnoprawnego Hub 3D z własnymi mini-wyzwaniami, sekcjami zręcznościowymi i smaczkami. Doczytywanie się obiektów występuje w ilościach śladowych a kiedy je napotkami, nie irytuje. Wyzwania są przyjemne i dają masę frajdy, odblokowując kolejne cocnept arty bądź strony z dziennika Geralda Robotnika, twórcy Shadow'a i dziadka dr.Eggmana. Dla fanów serii to ogromny rarytas.

Wyzwania w poziomach także są ciekawe i stanowią wspaniałe uzupełnienie, mają fajne pomysły i projekty, zmuszają one do spięcia pośladów i zakasania rękawów. Co jednak ważne - poziom trudności jest fair w stosunku do gracza. Ani razu nie miałem wrażenia że gra sztucznie zawyża poziom trudności a błędy i porażki wynikały z moich własnych niedopatrzeń bądź błędów

Warto to podkreślić bo Bossowie są wymagający i stanowią sprawdzian naszych umiejętności w posługiwaniu się Shadow'em oraz jego nowymi umiejętnościami.

Graficzny cukierek dla fanów

Wielkie uznania muszę dać twórcom za stronę wizualną - Shadow Generations wygląda obłędnie!

Animacja postaci jest na najwyższym w serii poziomie, pełno jest drobnych, płynnych ruchów które podkreślają charaktery postaci a tekstury również nie odstają. Shadow niggdy nie wyglądał tak dobrze i dostojnie. Nie znalazłem prawie (o tym później) nic co by przeszkadzało w odbiorze wizualnym. Jestem w szoku jak bardzo sie postarano bo od czasów Sonic Unleashed, nie mieliśmy tak dobrych wrażen wizualnych. Nawet Sonic Frontiers miało swoje problemy, pokazując pazur tylko w cutscenkach. Tutaj, trudno narzekać na stronę wizualną a cutscenki to Kino przez duże K. Szacunek, Sonic Team!

Całość wygląda wspaniale i chodzi równie dobrze - gra jest dobrze zoptymalizowana i pozwala na dostosowywanie grafiki w locie, dzięki czemu łatwo można określić co nam przeszkadza w osiągnięciu 4k60, które mimo iż bardziej wymagające niż Sonic Generations, także nie powinno być trudne do osiągnięcia.

Muzyka jak zawsze trzyma wysoki dla serii standard, nowe remixy starych miejscówek są na poziomie ( no, poza Chaos Island... przepraszam ale kompletnie tego nie kupuję :/ )  a nowe utwory także nie odstają od reszty.

Jednak i tutaj znalazło się parę błędów które mnie zirytowały. Mianowicie:

-WŁĄCZONY NA SZTYWNO MOTION BLUR! ZNOWU! Czy to naprawdę jest konieczne? Dopiero mody ( które już zaczynają wyrastać, chwała społeczności Moderskiej) pozwalają to wyłączyć, co niesamowicie upiększa grę. SEGA, Sonic Team, dajcie nam opcję wyłączenia rozmycia a gracze będą wam wdzięczni

-Brak poziomu z Shadow the Hedgehog. To największa zagadka i problem jaki mam z tym tytułem. Dlaczego gra która wręcz celebruje historię Shadowa, nie posiada ani jednego poziomu z jego własnej gry? Jasne, na doczepkę można powiedzieć że ARK to repreezentuje ale brakuje tu czegoś tylko z tej gry. Czyżby DLC w planach?

Pierwsze przejście, gdy śrubowałem wyniki i zbierałem co się dało, zajęlo mi 8,5h, można to pewnie skrócić o 3h a calak zajął mi kolejne 2,5h. Koniec końców, po 12h spędzonych w Shadow Generations, bawiłem się wspaniale.

All Hail Shadow!

Shadow Generations to idealny przykład że gdy Sonic Team chce to potrafi stworzyć coś na poziomie. Krytyka, przyznanie się do błędów i sypanie głowy popiołem owocuje czymś na co fani czekali od lat - Tytułem który nie wymyśla koła na nowo za każdym razem a poprostu usprawnia działąjącą już formułę.

Jeśli następna gra, która rzekomo będzie kontynuacją Sonic Frontiers, idzie w podobnym kierunku co Shadow Generations, to Sonic Team ustawia sobie wysoko poprzeczkę. I jak nigdy wcześniej w swojej ponad 20 letniej karierze jako Fan Sonic'a, trzymam za nich kciuki i gorąco wyczekuję wieści o kolejnym projekcie.

Sonic X Shadow Generations to must have dla fanów Sonica i Shadowa zaś dla fanów platformerów, bardzo atrakcyjny pakiet- w tej cenie (na steamie 220zł), dostajemy dwie wysokiej jakości gry które są idealnym punktem wejścia dla nowych graczy a dla starych są podrózą w przeszłosć i listem miłosnym do młodszych lat.

Oceń bloga:
7

Ocena - recenzja gry Sonic X Shadow Generations

Atuty

  • Soczysty Gameplay
  • Porządny remaster porządnej gry
  • Kampania Shadow'a to cudo
  • Dobra optymalizacja

Wady

  • Brak jakichś większych nowości w Sonic Generations
  • Włączony na sztywno motion blur
  • S'ki w Sonic Generations wciąż komicznie łatwe
GravityLoL

GravityLoL

Trójka jeży, dwie przygody, jeden wspaniały pakiet który jest wypchany po brzegi zawartością i frajdą. Polecam z całego serca każdemu fanowi serii oraz platformerów - MAMY CO JEŚĆ!
Grałem na: PC

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper