Recenzja Anno 2020

BLOG
426V
Recenzja Anno 2020
Blin | 20.01.2021, 10:08
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Czyli podsumowanie roku minionego. Może zawierać spoilery z gier różnych.

Ubiegłoroczne podsumowanie

Także no rok się skończył i był on ten rok zły. Prawda. Ale czy rok poprzedni był dobry? I jeszcze poprzedni? I jeszcze jeszcze poprzedni? No też właśnie. A tutaj przynajmniej nie trzeba było wcześniej wstawać, bo lekcje zdalne.

Na gruncie gierków niekoniecznie Edwardów było natomiast zgoła lepiej, chociaż to zależy jak na to patrzeć. Pokusiłem się o zrobienie listy tego, co w tym roku wyszło co wygląda w jakikolwiek sposób ciekawie i wyszło grubo ponad sto pozycji. Naturalnie nie jest to lista pełna, bo klawiatura by mi się wypisała, brakuje miliarda mniejszych rzeczy, ignorowałem te bardziej znane gry i nie umieszczałem tam tego w co grałem w pełnej wersji - wliczałem za to wczesne dostępy i ponowne wydania na nowe platformy, chociaż i bez nich jest sporo tego.

No i fajnie - tylko że w prawie nic z tego nie grałem. Z gier, które w 2020 wyszły i wymagały wyekwipowania się w określoną liczbę rubli, zagrałem tylko w Post Void - w dodatku na dobrą sprawę nawet nie musiałem się w te ruble ekwipować, bo w całości za nią zapłaciłem płacąc kasą za stimowskie karty. Czyli gra na kartki, co się tematycznie zgadza.

W przypadku produkcji niewymagających uiszczenia opłaty było lepiej, ale nadal bez szału. Ale mniejsza o to - można by wspomnieć o czymkolwiek z tej listy, i darować sobie, na przykład, dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Zasadniczo to można by sobie darować całe to podsumowanie i, nie wiem, popatrzeć jak śnieg pada/leży/topi się za oknem.

Zatem - co tam wyszło w końcu? Devolver bawił się w jakieś żelki, a studio za nie odpowiedzialne, co ciekawe, wydało (pod innym wydawcą) w tym roku jeszcze jedną grę (Murder by Numbers), która przez owe żelki została lekko przyćmiona (czterysta czterdzieści recenzji na Steamie dla MbN i niemal trzysta tysięcy dla żelków).

Poza tym był Serious Sam 4 (nie wygląda w sumie źle, ale ja póki co nie przeszedłem nawet Pierwszego Starcia), Disc Room (grałem w demo i rozsądnie), Carrion (w demo tego to już dawno grałem) i Devolverland Expo, czyli zapowiedzi gier w formie gry - i fajnie, ale wtedy to akurat mój Internet był taki nie do końca, więc w to nie grałem. Zapowiedziane zostały (nie tylko przy okazji DE) natomiast Olija (skacze się i rzuca harpunem w różne rzeczy), Shadow Warrior 3 (gdzie jest Hard Reset 2), Loop Hero (rogalik gdzie rozkłada się rzeczy na planszy kartami, wygląda czerstwo - niby staro, ale jednak porządnie), Weird West, czyli immersive sim (gra immersyjna? gra symmersywna? immersyjny symulator? deux deus ex?) na Dzikim Zachodzie tworzony przez współtwórców Dishonored i Preya, Card Shark, czyli oszukiwanie w karty, oraz Boomerang X, czyli rzucanie bumerangiem w różne rzeczy.

Jak na moje błysk dewolwru był w tym roku mniej jasny niźli w poprzednim - Carrion i Disc Room wyglądają spoko, ale nie miałem okazji się z nimi bliżej zaznajomić, żelki niby też, ale to dla wielu graczy i nie wiem, ile by mi się chciało w to grać, a Serious Sam 4 to dużo pieniędzy trzeba wydać. (Wyszło też Ragnorium, Blightbound i Witcheye, ale dwa pierwsze to wczesne dostępy, a ostatnie to port gry z komórek z 2019 roku, więc są to rzeczy na wpół wyszłe). A w roku wcześniejszym były Metal Wolf Chaos XD (chociaż to remaster, to też tak nie do końca), Heave Ho (chociaż to pod wielu graczy, ale na mniejszą skalę), Devolver Bootleg (zawsze to dodatkowa pozycja na liście wydanych gier), Pikuniku, Ape Out, Weedcraft, Gorn, My Friend Pedro, Gato Roboto, Katana ZERO... Gdzie jest DLC do Katany ZERO?

A właśnie - twórcy Katany swego czasu zrobili dwie flashowe gry, o który rok temu pisałem. I tak się składa, że już niebawem niedawno Flash Player zostanie został delożowany. Istnieje jednak coś takiego jak Flashpoint - archiwum flashowych gier i animacji, w którym zebrane jest ponad siedemdziesiąt tysięcy gier i ponad osiem tysięcy animacji. Można sobie to ściągnąć w dwóch wersjach - Ultimate, która waży ponad pięćset gigabajtów (czyli tyle, ile CoD będzie ważył za parę lat), ale po pobraniu nie wymaga żadnego połączenia internetowego, i Infinity, które waży dwa gigabajty, ale wymaga Internetu do pobierania gier. Istnieją też podobne projekty poświęcone grom javowym i gamemakerowym.

Idąc dalej, Stalker 2 dostał zwiastun. Nowy gameplay (zwiastun że RTX czy coś też, ale to już w 2021) dostało zaś ">Atomic Heart, i nawet się chwalą, że mają Micka Gordona od muzyki. Można by wręcz pomyśleć, że kiedyś te gry wyjdą.

Jeżeli zaś rozchodzi się o mody do starszych Stalkerów - ">The Land of the Emerald Dawn też dostało nowy zwiastun, Ray of Hope nadal nie wyszło, Gunslinger wyszedł dzień po opublikowaniu poprzedniego podsumowania, ">Farthest Edge wygląda fajnie. A, i materiały ze ">Stalkera Online (takiego przeglądarkowego) są.

A jeśli rozchodzi się o coś stalkeropodobnego na VR - ukazało się ">Into the Radius.

Pozostając we względnie podobnych klimatach - pierwszy rozdział Hrota wyjdzie już na dniach, bo dwudziestego dziewiątego stycznia. Parę miesięcy temu grałem w demo i napisałem na jego temat jakieś bazgroły - polecam samemu je sobie przejść, bo nie waży nawet stu mega i powinno pójść na Tatramatce.

W kategorię "gra typu strzelanie wśród klocków słowiańskich" wpisuje się także Peripeteia, na którą to grę natrafiłem przypadkiem na Twitterze (generalnie da się stamtąd wygrzebać nawet ciekawie wyglądające gry, przykładowo tutaj). Ma toto demo i grałem w to może z dziesięć minut, niemniej dzieje się to w Polsce, nic tam nie widać i są budynki klocki, czyli, jak już wspomniałem, mieści się w kategorii.

Kończąc tę część podsumowania opisami bardzo złymi nawet jak na tutejsze standardy - wyszło art of rally (tak to się pisze), czyli samochody, Bullets Per Minute, czyli szczelanie w rytm muzyki, Neon Abyss, czyli skakanie i szczelanie, Pendragon, czyli "narracyjna gra strategiczna", Cyber Hook, czyli widać z oczu i skakanie i strzelanie hakiem, Against The Moon, czyli "taktyczne że tworzysz talię i rogalik", Paradise Killer, czyli świat otwarty i jakieś detektywy, Atomicrops, czyli znowu rogalik i rolniki jakieś, Vaporum Lockdown, czyli szwędanie się po steampunkowych lochach, Windbound, czyli jakiś tam survival że łódką można pływać i ładne, Immortal Realms, czyli wampiry strategia, As Far As The Eye, czyli rogalik turowy, Monster Train, czyli znowu rogalik z dobieraniem talii (jest tryb dla wielu graczy), Spinch, czyli "psychodeliczna platformówka że się przesuwa na boki" Inmost, czyli pikselowe ładne i straszne jakieś, Beautiful Desolation, czyli widać z góry i przygodówka, Death and Taxes, czyli jesteś Żniwiarz i wypełniasz papierki kto ma umrzeć, Fae Tactics, czyli turowe bicie ludzi (czy kogo tam), West of Dead, czyli szczelanie do ludzi na Dzikim Zachodzie, Colt Canyon, czyli patrz wcześniej, Fury Unleashed, czyli rogalik platformówka z rysowaną grafiką, Röki, czyli przygodówka ze śniegiem, One Step From Eden, czyli Battle Network, Change, czyli znowu rogalik, ale gra się bezdomnym,  Timelie, czyli skradanie i łamigłówki, The Gateway Trilogy, czyli "minimalistyczne gry przygodowe", Waking, czyli "akcja z widokiem zza pleców i medytacja z przewodnikiem", Alwa's Awakening, czyli platformówka z graficzkom ładną, VirtuaVerse, czyli przygodówka cyberpunkowa, Resolutiion, czyli bicie ludzi i jakieś łamigłówki niby też (piszą że muzyczka niby fjana), The Flower Collectors, czyli detektywy i widać z oczu, Wildfire, czyli można palić różne rzeczy co się palą, Help Will Come Tomorrow, czyli survival na Syberii, Tonight We Riot, czyli bicie ludzi, Simulacra 2, czyli przeglądasz telefon, Signs of the Sojourner, czyli rozmawianie z ludźmi za pomocą talii kart, Jet Lancer, czyli samoloty i szczelanie, Neversong, czyli platformówka i ładne, Itta, czyli szczelanie i graficzka ładna, The White Door, czyli przygodówka jakaś ("nowa, innowacyjna gra!"), Alder's Blood, czyli taktyczne i że skradanie i że elementy RPG, Wanderlust Transsiberian, czyli znowu Syberia, In Other Waters, czyli pływanie po oceanie, Going Under, czyli bicie niekoniecznie ludzi Wielkimi Kuktasami™, Good Company, czyli dobra firma, Lair of the Clockwork God, czyli przygodówka i platformówka na raz, Ostriv, czyli budowanie miasta na Ukrainie, Iron Danger, czyli taktyczne bicie ludzi i manipulowanie czasem, Yes, Your Grace, czyli królestwem zarządanie, Iris and the Giant, czyli znowu kogoś bijesz i karty, Dwarrows, czyli widać zza pleców i miasto se budujesz, Broken Lines, czyli taktyczne i się szczela na wojnie, The Suicide of Rachel Foster, czyli widać z oczu i się chodzi, Luna The Shadow Dust, czyli przygodówka i graficzka ładna, Kunai, czyli skakanie i linki masz i bijesz przeciwników, The Blind Prophet, czyli przygodówka i  ładna znowuż, Cook, Serve, Delicious! 3?! (tak to się pisze 2), czyli gotowanie, Shadows of the New York, czyli wampiry, The Longing, czyli czytanie książek, Panzer Paladin, czyli skakanie i bicie po raz któryś, Rayman Redemption, czyli Rayman, Skully, czyli turlanie się czaszką, The Feud, czyli turowe szczelanie na Dzikim Zachodzie, Mesmer, czyli "wyjątkowy symulator rewolucji", Relicta, czyli widać z oczu i łamigłówki, Slasher's Keep, czyli widać z oczu i łamiesz głowy, Werewolf The Apocalypse, czyli łażenie po Białowieży, Suzerain, czyli państwem zarządanie, Panzer Corps 2, czyli turowe i czołgi są, Ginga Force, czyli port gry z X360 z 2013 roku, słuchałem kiedyś czegoś z OST i fajne, nie wyszło za to Enchain, czyli masz łańcuchy i szczelasz, Suplice, czyli Doom szczelanka, Hinterberg, czyli łażenie po górach, Viscerafest, czyli szczelanie, Trepang2, czyli też szczelanie, ale typu Fear, Listeria Wars, czyli bicie mikrobów, Hellish Quart, czyli machanie szabelką, Almost Epic Adventures, czyli łażenie po lochach i Orange Cast, które wygląda jak reanimowany trup z 2010, na litość boską, po co w ogóle to wypisywać.

 

Rzeczy, w które w tym roku grałem

No to tak - z rzeczy w tym roku wyszłych i opłaty nie pobierających grałem w Swarm, czyli takie coś że masz bossa i możesz się przełączać między chodzeniem ludkiem 2D a lataniem statkiem w stylu shmupów (nie umiem w to grać), Janosika, czyli być może grę roku, ale nie skończyłem, był też Helltaker. Teraz zaś lista właściwa, w dół idąca. Jeżeli tytuł gry jest ">podlinkowany, to znaczy, że został już popełniony na jej temat jakiś bazgroł.

Post Void (2020) uwaga błyska się

Na Post Void trafiłem krótko po jego sierpniowej premierze i akurat tak wyszło, że mogłem je sobie kupić za ciężko zarobione ruble (czyt. ze sprzedaży kart). Tak też uczyniłem i nie był to zły sposób na wydanie tych pieniędzy. Gra szczelanka, losowo generowane poziomy, zdychasz-znowu-zaczynasz - czyli niby nudy i było to już grane niezliczoną ilość razy, ale audiowizualia i szybkość to nadrabiają. Aha, i błyska się to strasznie, ale dodano opcję coby to ograniczyć. Aha 2 - istnieje oficjalna-nieoficjalna ścieżka dźwiękowa, którą można znaleźć na Spotify.

SUPERHOT: Mind Control Delete (2020)

[img]1432105[/img]

Mind Control Delete, czyli samodzielny dodatek do Superhota, dostawali za darmo ci, którzy wcześniej mieli Superhota kupionego - ja miałem i dostałem, a jak dostałem, to sprawdziłem. Czasami przy opisywaniu MCD używane jest słowo roguelike, ale zaliczanie go w poczet nawet tych nowoczesnych rogalików jest bardzo mocnym nadużyciem - poziomy nie są generowane losowo i nie zaczyna się od samego początku po śmierci. Owe poziomy składają się na zestawy poziomów, których trochę jest, więc poziomy się powtarzają (i to te zestawy się powtarza po śmierci). Dodano też nowych przeciwników do ubicia i nowe środki zaradcze na nich. Generalnie MCD bardziej przypomina poziomy nieskończone z oryginału, gdzie po prostu strzelało się do rokoszanów niż poziomy nienieskończone z oryginału, które były raczej łamigłówkami. Co jest lepszym pomysłem na Superhota - w sumie to nie wiem, chętnie zobaczyłbym te wszystkie nowości z MCD w poziomach łamigłówkowych, ale z grą taką jaką ona jest też źle się nie bawiłem.

Shrine (2019)

Shrine to króciutka rzecz na silniku Dooma, z graficzkom ładną i szczela się też fajnie. Zasadniczo nie ma jakiejkolwiek potrzeby mówić czegokolwiek więcej, może poza tym, że jest za darmo i jest jeszcze część druga (a ponadto dwa Lycanthorny i powstające Vomitoreum od tego samego twórcy).

My Friend Pedro (2019)

Gra roku 2019 (z tych w które grałem) w roku 2020 została wycalakowana, bardzo fajna rzecz, chociaż też naturalnie się denerwowałem grając w to, bo nie umiem grać w gry.

Ashes 2063 (2018)

Kolejna gra na silniku Dooma. Grałem zarówno w podstawkę, jak i dodatek Dead Man Walking, no i co mogę powiedzieć - z efpeesów, w które grałem w 2020, to chyba najlepsze rzeczy, i OST iście barokowe. Aktualnie powstaje Ashes Afterglow, którego demo można ściągnąć stąd, chociaż mnie osobiście średnio przypadło do gustu - trzeba łazić po jakimś hubie kanałowym zamiast normalnie od misji do misji, ale jak już wyjdzie pełna wersja, to można by do tematu wrócić.

Blackout Z (2017)

Było za darmo na Steamie i tylko dlatego w to grałem. Nie oznacza to jednak, że jest to jakiś maszkaron - ot, zwykła gierka typu widać z góry i szczelanie do zombiaków, z tym wyróżnikiem, że ma się latarkę i trzeba zbierać baterie, żeby było cokolwiek widać. Do wycalakowania w mniej niż godzinę.

Ghost Warrior 3 (2017)

[img]1432106[/img]

Grałem z modem Improvement Project (naprawia niektóre błędy i opcjonalnie utrudnia grę) i na najwyższym poziomie trudności, co chyba wskazuje na jakieś problemy z autoagresją. Uzupełniając poprzedni tekst o SGW3 - w istocie na drugiej mapie są jakieś chłopki które do ciebie nie strzelają, Vasilisk to najlepsza postać epizodyczna w grach jaką kiedykolwiek widziałem, a zakończenie opowieści jest niewiele gorsze. Grałem też trochę w DLC - to krótsze skończyłem i sprowadza się do "weź coś - zastrzel ludzi - zastrzel ludzi - zastrzel kogoś daleko ze snajperki - koniec", czyli stare dobre City Interactive. Jest też drugie DLC, które ma nawet otwartą mapę - pewnie jest spoko, ale jak zobaczyłem, że znowu miałbym łazić po otwartym świecie, to zaczęła mnie boleć głowa i nagle zwolniło się na dysku sześćdziesiąt giga.

Titanfall 2 (2016)

EA zdarza się wypuścić coś, co wygląda korzystnie - tyle tylko, że generalnie to nie bardzo chce mi się dawać im pieniądze. Nie do tego stopnia, żeby piracić (wtedy miałem słaby internet), ale do tego stopnia, żeby znaleźć nowego Titanfalla 2 z dystrybucji niekoniecznie oficjalnej i go stamtąd kupić. Świetna zabawa zaczęła się już przy instalacji gry (coś się zepsuło i chyba Origin chciał ściągać całą grę zamiast tylko patcha, na co przy ówczesnym internecie nie mogłem sobie pozwolić - trzeba było wywalić jakieś pliki titanfallowe w jakimś folderze i jakoś dało radę), a później było jeszcze lepiej - z tym, że akurat naprawdę. Nie wiem zbytnio o czym ta gra jest, bo grałem po rosyjsku, ale jakieś smoki latają i można się w czasie cofać. Kampania jest krótka (z pięć godzin), czyli fajnie, grałem też odrobinę w multi, ale - jak wspomniałem - nie umiem grać w gry.

Podsumowując - Symulator Kopania Ludzi i Nie Tylko 2016.

Shadow Warrior 2 (2016)

Czy bawiłem się przy drugim Shadow Warriorze źle? Nie. Czy bawiłbym się lepiej, gdyby była to zwyczajna szczelanka zamiast złomszczelanki? Najpewniej.

Stories: The Path of Destinies (2016)

Lekka i przyjemna gra o zabijaniu bardzo dużej ilości oponentów.

SUPERHOT (2016)

[img]1432107[/img]

Z Superhotem spędziłem prawie trzydzieści godzin i nie zrobiłem go na sto procent - powód jest taki, że zostało mi do zrobienia przejście gry na jednym życiu, co przy moim braku cierpliwości wygląda tak, że nie wygląda.

Assassin's Creed Syndicate (2015)

[img]1432108[/img]

Kiedyś pisałem, że szkoda, że Unity jest jedynym Asasynem swojego typu (w sumie mógłbym dać tu wygrzebane ze słownika "sui generis" i nawet miałoby sens, ale z tego właśnie powodu tego nie zrobię), bo w Syndicate coś popsuli. W Syndicate w końcu zagrałem i cóż - na początku nawet przeszła mnie myśl o treści "ale bym se w Unity zagrał". Nie oznacza to jednak, że Syndykat jest zły - bo nie jest, chociaż sprawia nieco wrażenie robionego na odwal się (piję tutaj do ekwipunku - nie wiem, wygląda to po prostu tak se). Zrobienie wszystkiego, co wydawało mi się względnie warte uwagi (faktycznie warte uwagi nie jest tutaj prawie nic) zajęło mi dwadzieścia cztery godziny - czy było to rozsądne zagospodarowanie tego czasu? W żadnym wypadku, aczkolwiek nie powiem, aby było całkiem nieudane - powozy są przezabawne, takoż bieganie z zakładnikami, a oglądanie, jak Karol Marks bije ludzi i noszenie Karola Darwina na plecach to już całkiem.

Cradle (2015)

[img]1432109[/img]

chodzenie po mongolii

ciekawostka: Cradle miało wyjść na wiosnę 2012 roku, ale przy grze pracowali ludzie od Stalkera

Apotheon (2015)

O Apotheonie nie mam w zasadzie do powiedzenia nic ponad to, że ładna graficzka i można bić ludzi i nie tylko, ale to chyba wystarcza.

Spoiler Alert (2014)

Wygrzebane z sidiekszynowych kluczy. Zamysł jest taki, że grasz w grę od tyłu - na początku pokonujesz ostatniego bossa i cofasz się. No i niby fajnie, ale to, jak działa tutaj uznawanie poziomu za ukończony perfekcyjnie, to jest jakiś skrajny debilizm - poziomów nie da się przejść popełniając jakikolwiek błąd - błąd resetuje poziom, czyli zupełnie tak, jakby się go dopiero włączyło. Ale żeby poziom uznało za skończony perfekcyjnie, trzeba z niego wyjść, włączyć znowu, i jeżeli znowu popełnisz gafę, no to cóż - wychodź znowu i wchodź znowu. A co się tyczy długości - dość powiedzieć, że po zcalakowaniu gry nie wypadły mi jeszcze wszystkie karty (mniej niż godzina). Jeżeli gdzieś wam się wala klucz albo już to macie w bibliotece - czemu nie, ale żeby to kupować - nie wydaje mi się.

Rise of the Triad (2013)

RotT nie jest wybitne pod względem technicznym i projektowym, jest za to takim pod względem ścieżki dźwiękowej - tym bardziej, że można sobie przełączyć na tę z oryginału.

Deadpool (2013)

Zacząłem grać w to bardzo dawno, ale nie bardzo dawno skończyłem. Można bić ludzi.

Zeno Clash 2 (2013)

Zgadnijcie co.

Far Cry 3 (2012)

[img]1432110[/img]

Podchodziłem do trzeciego Far Cry'a już wcześniej, ale bezskutecznie - nigdy go nie przeszedłem, za to w moją rutynę wpadło pisanie, że jest gorszy niźli, nie wiem, najazdy mongolskie. Koniec końców postanowiłem się z nim spróbować raz jeszcze, tym razem z modami - Far Cry 3 Redux konkretnie. Co prawda coś musiałem spieprzyć przy instalacji, bo aparat nadal zaznaczał wrogów (wskaźnik wykrycia można normalnie wyłączyć, a tego nie? ">dlaczego?), czego robić nie miał, ale trudno - ważne jest to, że jest większy FOV broni, dzięki czemu da się w to w ogóle grać.

Zatem - czy Far Cry 3 to zła gra? Cóż - nie. A czy jest to gra dobra? Cóż - trochę...? Na pewno nie jest to gra, która wykorzystywałaby cały swój potencjał. Rozchodzi mi się tutaj przede wszystkim o zadania poboczne - przyznaję się bez bicia, że skończyłem ich zaledwie parę, ale generalnie są to zadania pokroju "idź tam - zastrzel coś", "idź tam - wróć", "idź tam - pozbieraj coś", krótkie i nieskomplikowane, choć posiadające fabularną podbudowę, więc nie są zupełnie beznadziejne. Z tego co widzę, to nie występują tutaj żadne łańcuchy zadań, więc trochę tak se.

Jest też ta cała fabuła, no i fajnie, że ten miliard niemilców wybitych przez głównego bohatera ma znaczenie dla opowieści, ale jednocześnie odniosłem wrażenie, że można było to wszystko poprowadzić subtelniej. No i to, że po mapie porozwalane jest miliard skrzynek, z czego jedna jest ustawiona zaraz przed konfrontacją z ważnym złolem - chyba wręcz się zaśmiałem, jak to zobaczyłem.

Niemniej ogólnie grało mi się niezgorzej, choć i tak jest to gra co prawda większa, ale jednocześnie prymitywniejsza od Zewu Prypeci, który wyszedł trzy lata przed nią.

NIEPOMIJALNE PRZERYWNIKI NA LITOŚĆ BOS-

Hotline Miami (2012)

Tak jak raczej nie uczestniczę w dyskusjach na temat nowych gier, a już tym bardziej Tych Dużych™, to czytać je już mi się zdarza. Parę miesięcy temu takowe dyskusje były prowadzone na temat pewnej gry, z czego wyciągnąłem trzy cechy kluczowe - fabuła jakaś dziwna, strzela się do psów i bije ważnego chłopka kijem golfowym. Za grosz oryginalności.

Hotline Miami wyszło w 2012, czyli w zasadzie pierwszym roku, kiedy byłem już świadomy, co się dzieje w branży - i Hotline Miami z wtedy pamiętam, choć nie mam pojęcia, co o nim sądziłem. Parę lat później zdarzyło mi się słuchać ścieżki dźwiękowej z owej gry, a lat jeszcze parę później w końcu zagrać.

W Hotline Miami można bić ludzi, co jest motywem już kilkukrotnie występującym w grach zestawionych w zestawieniu. Motywem niekilkukrotnie występującym w grach zestawionych w zestawieniu, za to występującym w Hotline Miami, jest to, że gra się pyta, czy tych ludzi bić lubisz.

Bicie ludzi uskuteczniane jest w akompaniamencie muzyki. Ścieżka dźwiękowa jest bezbłędna - tyle wystarczy powiedzieć, i tak pewno większość czytających jej słuchała. Większość czytających najpewniej też w Hotline Miami grała, więc na koniec powiem tyle, że walki z bossami to takie średnio swobodne więc słaba gra niepoleacam

Future Soldier (2012)

[img]1432111[/img]

Future Soldier. Co tu mówić -  misja, gdzie musisz podłożyć parę bomb, czego oczywiście nie możesz zrobić dowolnie i musisz zrobić kółko, przezabawne sekwencje gdzie bohater sam chodzi, niedziałające skrypty, WYCHODZISZ POZA OBSZAR MISJI, niepomijalne przerywniki. Podsumowując - można bić ludzi zagrać.

Botanicula (2012)

Jedyna Druga przygodówka od Amanity i w sumie jedyna ostatnio, którą przeszedłem. Jest to także przygodówka prześliczna i nie mniej sympatyczna - to pierwsze i jedyne użycie tego słowa w całym tekście, a to już coś znaczy.

Ridge Racer Unbounded (2012)

Ridge Racer Unbounded jest raczej nielubiany, ale ja od pierwszego przeczytania o nim w CD-Action (notabene była ona zrecenzowana w pierwszym numerze, jaki kiedykolwiek czytałem) pałałem do niego raczej sympatią (sympatią, a nie że sympatyczny!). Kilka lat później był w Biedronce za dziesięć złotych, więc nie wypadało nie wziąć. Skończyć go udało mi się jednak dopiero bardzo niedawno. Nie jest to może gra nie wiadomo jak dobra, ale samochody mają kółka, kółka się kręcą, można przebijać się przez ściany budynków przy przygrywającej muzyce ewidentnie z 2012. Nie można bić ludzi, ale fakt ten rekompensuje fiński rodowód.

Orcs Must Die! (2011)

[img]1432112[/img]

Można bić orki.

Bastion (2011)

Grałem kiedyś tam w demo Bastiona i pamiętam, że było to mniej więcej w stylu "co to za dziad narrator we idź mi z tym". Kiedyś później zagrałem nie w demo Bastiona i dziad narrator już mi nie przeszkadzał. Można bić ludzi.

Outland (2011/2014)

(Outland wyszedł na konsole w 2011, ale na komputery, w którą to wersję grałem, dopiero w 2014)

Housemarque zrobiło grę platformówkę z machaniem mieczykiem, ale byłoby chore, gdyby nie wsadziło tam kulek kolorowych co strzelają - no i są. Kulki mają dwa kolory i można przełączać kolor swojego chłopka na te dwa kolory, żeby jeden mu nie robił krzywdy. Jednym słowem - Ikaruga. Czuć, że jest to gra z 2011 - w dobry sposób (znaczy, klimat tej gry po prostu jest taki, że myślę sobie "nooo, widać że z wtedy, fajne"). Trudność jest raczej rozsądna, ale ja nie umiem grać w gry i nie jestem cierpliwy, więc no.

Cargo! The Quest for Gravity (2011)

[img]1432113[/img]

Gra, co doskonale widać, od twórców Pathologic. Muzyczka bangla, można też dodać swoją, i będzie można ją wybrać żeby grała jak się rozstawi klucz wiolinowy, i wtedy przychodzą braciaki i tańczą. Można kopać braciaki, co generuje UBAW.

Poza tym to jakiś Symulator Mechanika 2011

Crysis 2 (2011)

ziew

w sumie to fabuła może być

Bulletstorm (2011)

Można kopać ludzi.

Kane & Lynch 2 (2010)

[img]1432114[/img]

Pierwsza odsłona Kane & Lynch była jednym z pierwszych tytułów, jakie odpaliłem na swojej pierwszej stacjonarce - nigdy jednak nie udało mi się jej przejść, bo, jak dobrze pamiętam, grzebałem coś z kontami GFWL i usunąłem nie to co trzeba. No i ten helikopter, to we idź mi z tym.

Druga część natomiast trwa cztery godziny (na trudnym), czyli fajnie, bo da się to przejść w ogóle, styl graficzny z cyklu "witam chodzę tutaj z kamerą" jest spoko, strzelanie - w sumie to też. Jest też fabuła, mianowicie "no wypadek się zdarzył i teraz strzelają do nas gangusy, policja i armia chińska", która urywa się bardzo nagle, a potem śpiewają na napisach końcowych. (Mnie to w ogóle wywaliło grę zaraz przed napisami i nie wiedziałem co się dzieje).

A, i to pewno doszukiwanie się na siłę, ale w drugiej połowie gry Lynch nosi bluzę z Australią, co trochę wygląda na prztyczek w nosy australijskich cenzorów (chociaż, z tego co widzę, żadne K&L nie zostało tam zakazane).

FUEL (2009)

[img]1432115[/img]

Fuel ma bardzo dużą mapę i akurat w jego przypadku to bardzo dobrze. Bo tak jak w przypadku gier zorientowanych na robienie jakichś tam zadań i bicie ludzi, to obietnice "największego świata w gierkach tego jeszcze nie było!!!" raczej powodują ziewanie, tak w przypadku gry zorientowanej na jeżdżenie w kółko szybkimi machinami jest to cechą jak najbardziej pożądaną.

Nie jest to może produkcja najpiękniejsza pod niektórymi względami (drzewa wycinanki, słaby LOD, takie tam), ale pod względem oświetlenia, to jakie ładne! Naprawdę, Fuel ma chyba najpiękniejsze zachody słońca ze wszystkich gier, w które grałem.

Muzycznie natomiast - cóż, cała ścieżka dźwiękowa paliwowa brzmi "kiedyś już to słyszałem, tylko że lepsze", chociaż z tym ostatnim można się kłócić, bo i ">to i ">to fajne jest, a, i ktoś tam pisał że w Space Rangers też użyto fragmentu innego ">utworu i została wysunięta teza, że po prostu używano sampli z jakichś bibliotek - możliwe. A i reszcie zasadniczo nie można odmówić pewnego uroku.

Ciekawi mnie, czy z marką coś się teraz stanie, jak Codemasters miało zostać kupione przez Take-Two (fuj), a ostatecznie zostało kupione przez EA (nie wiem co gorsze). Przynajmniej Asobo ostatnio znowu wróciło do robienia gier z mapą wielkoformatową jak sto piorunów, ale wolałbym, żeby zeszli w nich na ziemię.

Midnight Club: LA Remix (2008)

Pierwsza (i nie jedyna!) gra konsolowa o tutaj o. Parę godzin w tym utopiłem i cóż mogę powiedzieć - motyw przewodni to "auta jeżdżą po Dubaju type beat", jeździ się bardzo przyjemnie, przeciwnicy wypominają ci najmniejsze błędy, a jak wygrasz, to gadają rzeczy ">tego pokroju. Piękna sprawa, szkoda tylko, że Rockstar nie byłby sobą, gdyby czegoś nie zepsuł - podobno można się wcześniej wyprztykać z wyścigów, które są konieczne do przejścia dalej, no i zaczynaj sobie jełopie grę od nowa. No i szkoda, że napisy na rejestracji czy oknach średnio widać z powodu dość nędznej rozdzielczości, ale takie już ograniczenia PSP, więc mniejsza. Ucieszyłbym się bardzo, gdyby zapowiedziano nowego Midnight Cluba - raczej bardziej niż z zapowiedzi nowego GTA.

Assassin's Creed: Altaïr's Chronicles (2008)

Druga (ostatnia lub przedostatnia, zależy jak podejść do pewnej gry, o której już za moment) dulszczyzna postumencka, również na konsolę przenośną. Mimo Asasyna w nazwie, z powodu występowania nieszczególnie asasyńskich pułapek i przeszkód (różne ostrza, miotacze płomieni, skorpiony i węże...?) przypomina raczej Księcia Persji, któremu zarzucono kaptur na łeb. Pomimo świadomości, że można chodzić w trzyde, spodziewałem się bardziej płaskiego projektu poziomów, ale jest mniej płaski. Walka z szeregowymi jest całkiem przyjemna, ale walki z bossami to żenada - niemal identyczne QTE w kółko (na sam koniec zamieniono guziki, łał). Za to skacze się fajnie.

Twórcy wykorzystali cechy szczególne DS-a do strzelania z kuszy (klika się przeciwników na minimapce), zmiany broni (klika się broń) i... odkopywania skrzyń z kulkami (można dzięki nim zwiększać ilość zdrowia i zadawane obrażenia) przy użyciu mikrofonu (zamiast dmuchać można przytrzymać dobrze kciuk na mikrofonie i też będzie działać).

Co do kanoniczności - w internecie coś tam chłopy gadają że niby to jest kanoniczne, co jest cokolwiek dziwne - Altaïr zabija niewinnego zakonnika (czego raczej nigdy nie uskuteczniał), aby się za niego przebrać (prawie jak Hitman), a później już w swoim kubraczku wtapia się w idących zakonników. I katapultuje się. Tak. A zresztą, kogo ta fabuła obchodzi.

Paranoia (2007)

Dwa słowa, jakimi są "ruski horror", powinny zupełnie wystarczyć do opisania Paranoi. Zaczynała ona jako mod do Half-Life'a, ale jest też dostępna wersja samodzielna (jest nawet ">port na Dreamcasta!). "Ruskość" horroru objawia się tym, że gdy na ekranie pojawiają się wrogowie, to ambienty zmieniają się w ewidentnie-nie-ambienty. Dość krótka (ze trzy godziny?), czego nie postrzegam za wadę, za darmo, jest też część druga, wyglądająca duuużo nowocześniej (i z obleśnym celownikiem prosto z drugiego Crysisa, szczęśliwie można go wyłączyć komendą).

Instinct (2007)

Gatunek ten sam co pozycja wyżej. Niestety nie przeszedłem, bo nie lubi się z nowymi komputerami i pod koniec gry widać tylko czerwony ekran. Można by niby odpalić na komórce film jak ktoś gra i próbować iść tak samo...

Black (2006)

Ostatnia gra konsolowa lub niekoniecznie. Co prawda z konsoli, ale na konsoli nie grałem, tylko na emulatorze. Raz chodziło dobrze, raz źle, czasami chyba ludek sam chodził, ale udało mi się dojść do piątej misji, czyli dalej niż połowa. Chętnie zagrałbym w faktyczny port na PC, ale raczej nie ma co na to liczyć. Fajnie się szczela, ale niepomijalne przerywniki.

Worms 4 (2005)

robaki

Snajper (2002)

Nie da się wyrazić słowami sympatii, jaką czuję do Snajpera.

Blue Shift (2001)

Podobnie jak RRU, Blue Shift nie wydaje być się specjalnie lubianym - mnie jednak się spodobał. Krótki i kameralny, trwający jakieś trzy godziny.

Opposing Force (1999)

[img]1432116[/img]

Opposing Force za to jest czasami nawet uznawany za lepszego od oryginalnego Half-Life'a, ale podobnie jak Blue Shift jest krótki. Może lepszy od Blue Shifta a może nie, dawno w to grałem, można strzelać Barnaclem.

Half-Life (1998)

W przeciwieństwie do obu dodatków Half-Life jest długi (na trudnym zajął mi jedenaście-dwanaście godzin). Nie ma za bardzo tutaj co opowiadać, są hitscanowcy, ale i tak jest spoko i muzyczka bangla.

Stepy akermańskie (1826)

[img]1432117[/img]

Część zrzutów pochodzi ode mnie, część ze Steama, część z Mobygames, ten ze Stories z oficjalnej strony, ten z Cradle z zestawu prasowego.

Oceń bloga:
6

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper