Piątkowa GROmada #351 - Gdy pomysł masz, ale nie wiesz jak go wykonać (Worms Forts: Oblężenie)

BLOG RECENZJA GRY
757V
user-62289 main blog image
BZImienny | 23.06.2023, 07:12
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Przedmiotem dzisiejszego odcinka będzie gra, która jak chyba żadna inna obrazuje, że od idei na projekt ważniejsze jest wykonanie. Bo choć twórcy bohatera dzisiejszego odcinka mieli pomysł na produkcję i to ten z kategorii „osobliwych w dobrym tego słowa znaczeniu”, tak pogrzebali go jednym kluczowym elementem. Przygotujmy więc wieżyczki i tabletki na uspokojenie, bo to przyda się podczas opowieści o Worms Forts: Oblężenie.

Witam was w ramach pierwszego po powrocie odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem opowiem o Worms Forts: Under Siege, w Polsce znanym jako Worms Forts: Oblężenie. Jest to, podobnie jak większość odsłon serii, strategia turowa z robakami w roli głównej, które to muszą wysadzać, torpedować i niszczyć wrogie drużyny albo obiekty. To, co wyróżnia tą produkcję na tle chociażby Worms 3D czy Worms: Totalna Rozwałka to zaimplementowanie wież jako istotnej mechaniki rozgrywki (za czym poszła także zmiana wyposażenia). W momencie premiery odbiór produkcji był, na tle chociażby Worms 3D czy Worms Armageddon, chłodny. Sprawdźmy więc, czy to było narzekanie dla samego narzekania czy coś z tą grą jest nie tak.

Tytuł ogrywany w wersji cyfrowej dystrybuowanej przez GoG.com, trochę tradycyjnie bez polskiej lokalizacji (choć oryginał miał napisy). Ale widziałem to tyle razy, że skłamałbym gdyby to było dla mnie jakimś szczególnym zaskoczeniem.

Ps. Co wy na to, aby w lipcu zrobić specjalny odcinek poświęcony urlopowi w Gipcie (Egipt bez Internetu)?

Odcinek z dedykacją dla dwójki czytelników, co prowadziła GROmadkę pod moją nieobecność. ;)

Gdy pomysł masz, ale nie wiesz jak go wykonać

Podobnie jak w przypadku Worms: Totalna Rozwałka mamy do czynienia z pewną opowieścią, a dokładnie czterema opowieściami. Na dzień dobry drobne wprowadzenie w formie Starożytnego Egiptu, później Starożytna Grecja, potem Japonia, a na koniec wczesne Średniowiecze w wydaniu brytyjskim. Każda z tych misji ma scenę przerywnikową, jakieś drobne odzywki w trakcie i podsumowanie na koniec przedstawiające jaki mamy medal. Nie ma zbyt wiellu ale każda z nich trwa kilkanaście/dziesiąt minut, w zależności od podejścia. Jeśli jednak byłoby komuś tego mało, poza kampanią można także wziąć na bary coraz potężniejszych przeciwników (Deathmatch) czy urządzić starcie z kolegami/SI na własnych zasadach. Widać więc, że zawartości tutaj jest sporo, ale to taka cecha tej serii licząc od tej najlepszej, czyli Worms: Armageddon.

W kwestii ilości zawartości twórcy się postarali i to mocno, co więcej na pierwszy rzut oka wygląda ona na dość solidną w kwestii różnorodności zadań, nawet jeśli to radosne bicie innych robali po hełmach/czapkach. To przywiązanie do uroku było także i tutaj, co widać za sprawą scen przerywnikowych, gdzie robaki robią także straszne rzeczy jak np. przebijają inne robaki włócznią czy śmieją się, jak na głowę towarzysza spadnie kokos*. Ale nawet wtedy ciężko się nie uśmiechnąć, bo wygląda to słodko i tak, jak powinno w Wormsach w 3D.

Szkoda tylko, że reszta wypadła gorzej.

* - Podwójna tragedia, bo Król Artur wtedy staje i nie może wyruszyć zdobyć Graala. #pdk

Worms Forts: Oblężenie to przedstawiciel strategii turowej, gdzie poza standardową nawalanką są także konstrukcje w formie fortów. Można teoretycznie zrobić z tego bitkę w stylu Worms 3D, ale oręż będzie wtedy bardzo mocno ograniczony. Budujemy więc fortyfikacje i zdobywamy gwiazdki, dzięki czemu dostajemy dostęp do mocniejszych wieżyczek i tym samym bardziej zaawansowanego wyposażenia. Progres jest więc od bomby kasetowej czy księdza (moździerz), a kończy się na Minigunie z chomikami, Arce wypuszczającej małpy czy łosiu rzucanym z prędkością 200 km/h. Widać więc, że Team17 Software się postarał i przedstawił koncepcję rozgrywki z kategorii „osobliwych w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie tylko zasugerował koncept pasujący do gatunku w robaczym wydaniu, to jeszcze uzupełnił go o pozytywnie zwariowany i prezentujący się zacnie oręż. Niestety, jakkolwiek pomysłu nie mogę nie docenić, tak nie mogę się z niego w pełni cieszyć za sprawą jednej rzeczy…. kontroli robaczych poczynań.

I jakkolwiek sterowanie w Worms 3D czy Ultimate Mayhem sprawiało czasem problemy (zwłaszcza strzelanie strzelbą, wymagające końskiej dawki cierpliwości), tak tutaj nie sposób się nie poddać. Pierwszy problem pojawia się w kwestii celowania niektórymi broniami jak np. Balista czy Minigun, gdzie celownik chwieje się bardziej niż weselnicy będący na nogach przez 15 godzin bez przerwy. Dołóżmy do tego jeszcze czasem bardziej przeszkadzającą niż pomagającą w rozgrywce i *bum*, mamy system bardziej przeszkadzający niż wspomagający rozgrywkę. Dobrze chociaż, że wysoki skok można wykonać dwukrotnie, ale to i tak jakoś nie poprawia podróży do celi, która to jest „drogą przez mękę”. A droga ta wiedzie przez niezniszczalny teren, co jest o tyle dobre, że nie burzy rozbudowy bazy. No chyba, że wskutek ukształtowania terenu

I jeszcze jakby tego było, to SI… chyba największa bolączka Wormsów, bo lubi popadać w skrajności w skrajność, tutaj chyba osiągając szczyty. Bo z jednej strony gość czasem ma celność na poziomie 90-100%, czasem rozwalenie prostej wieżyczki przy pomocy sporego arsenału (i to takiej wystawionej jak na tacy) jest poza zasięgiem - ale wykorzystywanie miniguna to chyba jest daleko poza jego kompetencjami. I momentami nie jest to rozgrywka z kategorii równych, a nadzieja, że akurat tym razem nie trafi i nie zniszczy połączenia.

No i jeszcze czas jego tur, wynikający chyba bardziej ze schematu rozgrywki opartego o forty, bo sytuacje gdy SI wykorzystuje prawie cały czas rozgrywki to norma.

Pod względem warstwy artystycznej tytuł wypada całkiem całkiem, jak zresztą większość odsłon serii Worms. Mamy różnorodne obszary, rozplanowane, czytelne i z widoczkami do obserwacji w trakcie próby dojścia do ugody ze sterowaniem. Co ważniejsze, to zestarzała się z typowym dla bardziej komiksowych gier wdziękiem, choć nie tak jak Worms World Party czy Worms: Armageddon*. I nawet dzisiaj jakoś szczególnie źle nie wygląda – to samo mógłbym rzec o warstwie audio, zwłaszcza odgłosach broni. Choć nie powiem, jakoś brakuje mi „ALLELUJA!” w formie Świętego Granatu Ręcznego.

* - Wciąż lepiej niż pierwsze Wormsy, ale to nie jest jakiś szczególny wyczyn, bo pierwsza odsłona jest absolutnie nieczytelna pod względem graficznym.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o Worms Forts: Oblężenie w wersji na Windowsa

Ankieta

Tradycyjnie wyniki ankiety:

Tradycyjnie dane o odcinku zbieram do następnego odcinka, a dotyczy tematu za 2 tygodnie - kto ma sugestię na tytuł, niech daje znać. Wyniki poprzedniej ankiety, czyli temat za tydzień:

  • Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley

Krótka recenzja krótkiej, ale pięknej gry o spacerowaniu i zwiedzaniu opuszczonego świata. Która to gwarantuje coś więcej niż piękne widoczki o poranku.

  • Drewniany Kłamliwy Wilk załadowany w 7 procentach, czyli kilka słów o wersji demonstracyjnej Lies of P

Krótka opowieść, bo i demko na jeden wieczór. Ale przygoda na tyle dobra, że warto o niej opowiedzieć.

  • Odświeżenie za późno wydanej gry, czyli recenzja The Original Strife: Veteran Edition

Kilka słów o grze pierwotnie wydanej za późno i przez to wyglądającej na przestarzałą. Choć miała swoje do zaoferowania.

  • PC-towy shmup, czyli recenzja Raptor: Call of the Shadow

Klasyk, bo klasyk – ale jaki wyborny. :)

  • Flashówka z odrobinę za dużą ceną, czyli recenzja Zombotron

Kilka słów o pewnej grze, która to uciekła na Steama. I zabrała ze sobą coś więcej niż osobliwą stylistykę.

Oceń bloga:
30

Ocena - recenzja gry Worms Forts: Under Siege

Atuty

  • Pomysł na grę
  • Klimat
  • Sceny przerywnikowe
  • Robaczki są na tyle słodkie, że zawsze na plus

Wady

  • KAMERA!....
  • … przez co dodatkowo kuleje sterowanie robakami
  • Sztuczna Inteligencja popada ze skrajności w skrajność
  • (wersja cyfrowa) Brak polskich napisów
BZImienny

BZImienny

Jeśli kiedyś w encyklopedii pojawi się hasło „Nie pomysł ma znaczenie, a to jak go zaimplementujesz” czy „Zmarnowany potencjał”, obok powinna być okładka Worms Forts: Oblężenie. Bo jest to tytuł, na który twórcy mieli pomysł, ale nie potrafi go starannie zaimplementować. Obecnie jest to tylko ciekawostka z którą to można się zapoznać, ale od biedy, bo już nawet Worms 3D czy Worms: Totalna Rozwałka wypada lepiej.

O której grze chciałbyś poczytać w następnej recenzenckiej części Piątkowej GROmady?

Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley
69%
Drewniany Kłamliwy Wilk załadowany w 7 procentach, czyli kilka słów o wersji demonstracyjnej Lies of P
69%
Odświeżenie za późno wydanej gry, czyli recenzja The Original Strife: Veteran Edition
69%
PC-towy shmup, czyli recenzja Raptor: Call of the Shadow
69%
Flashówka z odrobinę za dużą ceną, czyli recenzja Zombotron
69%
Pokaż wyniki Głosów: 69

Komentarze (65)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper