Piątkowa GROmada #343 - Technicznie upadła dynastia, czyli kilka słów o Wo Long: Fallen Dynasty

BLOG RECENZJA GRY
980V
user-62289 main blog image
BZImienny | 28.04.2023, 07:59
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Motywem przewodnim dzisiejszego odcinka będzie fuzja Sekiro i Nioh, która niestety potknęła się w drodze na cyfrowe półki i połamała nogi w wielu miejscach. Ale mimo wszystko dotarła i sprawiła graczom trochę radości. Przygotujmy więc książki o historii Starożytnych Chin, bo to przyda się podczas opowieści, gdzie przewija się „chiński Giga Chad”, czyli Wo Long: Fallen Dynasty (Śpiący Smok: Upadła Dynastia, gdyby gra była w wersji polskiej).

Witam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem przedstawię swoje wrażenia z bardzo świeżej gry, czyli Wo Long: Fallen Dynasty od Team Ninja i Koei Tecmo. Jest to przedstawiciel aRPG osadzony w kulturze Starożytnych Chin, przedstawiający alternatywną wersję historii opowiedzianej w powieści o okresie Trzech Królestw. Dla wielu jest to tytuł będący średnio technicznie przygotowanym Soulselikem w ciekawych czasach. Sprawdźmy więc, ile prawdy w tych wszystkich opiniach.

Czas gry: 100% osiągnięć w 42 godziny, co jest dobrym wynikiem (pierwsze przejście pierwszego Soulslike – Dark Souls 3 – zajęło mi 60 godzin, a 100% osiągnięć 200 (głównie ze względu na farmę dowodów dotrzymanej umowy). Jest to więc czas z kategorii tych "zadowalających".

Drobna rada: Jeśli zamierzacie ograć te gry, odpalcie tytuł w japońskiej/chińskiej wersji audio. Chwilę posłuchałem wersję angielską i mam wrażenie „dejavu” z Sekiro: Shadows Die Twice. Choć nie natrafiłem na gościa będącego niczym jegomość przedstawiający się jako NAZYWAM SIĘ GYOBU MASATAKA ONIWA!, tak angielska momentami brzmi…. Osobliwie, i to niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu.

Drobna rada 2: Jeśli ktoś ma problemy z bossem czy czymkolwiek innym, niech pisze mi na PW. Może coś doradzę. Np. stworzenie narzędzi do szerzenia Metalu.

Technicznie upadła dynastia

„Wo Long: Fallen Dynasty is a brand new, upcoming action role playing game set in China during the chaotic Three Kingdoms Era. A collaborative effort from industry veterans Team Ninja, known for such massive hits as the Nioh and Ninja Gaiden series, as well as Koei Tecmo, creators of the longstanding and highly successful Dynasty Warriors franchise of videogames — Wo Long: Fallen Dynasty tells the tale of a nameless militia soldier fighting for survival in an alternate, fictional version of the Later Han Dynasty period.”

"Wo Long: Fallen Dynasty to zupełnie nowa, nadchodząca fabularna gra akcji osadzona w Chinach podczas chaotycznej Ery Trzech Królestw. Wo Long to wspólne dzieło weteranów branży, Team Ninja, znanych z takich hitów jak Nioh i Ninja Gaiden, oraz Koei Tecmo, twórców długoletniej i niezwykle udanej serii gier Dynasty Warriors - Wo Long: Fallen Dynasty opowiada o bezimiennym żołnierzu milicji walczącym o przetrwanie w alternatywnej, fikcyjnej wersji okresu późniejszej dynastii Han." (tłumaczenie deepl.com)

Fragment z Fextralife (gdzie zresztą sporo edytuję) poświęconej Wo Long z tłumaczeniem

Krótki opis historii w sumie wystarczający do opowiedzenia, czym w dużym skrócie jest historia z Wo Long. Widać więc, że twórcy dość mocno inspirowali się schematem pokazanym w serii Nioh, tylko tym razem wzięli na tapet inne realia (co widać nie tylko w historii). Kto czytał starożytną powieść Romance of the Three Kingdoms (pl. Opowieści o Trzech Królestwach), ten wie czego się spodziewać – oczywiście poza pewnym Giga Chadem znanym głównie za sprawą serii Dynasty Warriors. W Wo Long: Fallen Dynasty czuć ducha tamtych czasów, a to skutkuje nienamacalnym urokiem w opowieści sprawiającym, że mimo problemów chce się dalej podróżować. Tak samo jak w serii Nioh, tylko tam problemy były mniejsze.

Całość opowieści jest z tym samym schematem rozgrywki co poprzednia duologia studia, czyli zamiast otwartego świata mamy podział na misje (główne, poboczne), hub, kowala i masę towaru to przetrząśnięcia. No i scenami przerywnikowymi ze wspomnieniami w tle. Sprawdziło się tam, sprawdza się i tu. Ogólnie całościowo podróż wypada to trochę tak jak w serii Nioh, przede wszystkim pod względem jakości. No i nie jest specjalnie wydłużona, bo zdobycie 100% osiągnięć nie jest zbyt skomplikowane i nie zajmuje setek godzin. Duży plus, że nie trzeba farmić, a obecność jakieś znajdźki jest oznaczona w menu podróż, o dziwo nie od momentu premiery. Tak więc jeśli komuś do gustu przypadł schemat z serii Nioh, tutaj poczuje się jak u siebie w domu.

Szkoda tylko, że całość – w odróżnieniu od Nioh – nie ma wersji polskiej. Angielski w grze do trudnych nie należy, ale brak przynajmniej polskiej wersji kinowej to widoczny minus dla tytułu oficjalnie dystrybuowanego w Polsce. 

Druga przyjazna twarzyczka. Skacze jak wariat, łapie broń w locie, wprost wymarzony materiał na partnera w wojence.

Wo Long to przedstawiciel gatunku gier akcji z kategorii tych bardziej wymagających – trup, także protagonisty, ścieli się gęsto, a każda walka wymaga dokładnej analizy słabych/mocnych stron przeciwnika. Tylko tutaj pojawia się problem, bo trudno nie zauważyć porównywania Wo Long do serii Dark Souls (choć ma coś wspólnego z pierwszą częścią) czy Elden Ring, co jest dla tego tytułu krzywdzące i przede wszystkim mylące. I jak kiedyś na wiele gier można było mówić „Soulslike”, tak w przypadku nowej produkcji Team Ninja prędzej pasuje „Sekirolite” niż "Soulslike".

Sekirolite, czyli inaczej „zbrutalizowana gra rytmiczna”, to ten typ trudnych gier gdzie walka nie polega w większości na unikaniu ciosów, a ich umiejętnym odbijaniu. Coś jakby się grało w tenisa w wersji „Point Blank”, gdzie zamiast setów są miksturki, a złe odbicie może oznaczać śmierć grającego. Parafrazując klasyka „Przed wyruszeniem z podróż naucz się odbijać ciosy”, bo z nią gra staje się przyjemna w prostocie założeń. A jedyne co pozostaje, to skombinować tą zasadę z magią, żywiołami, bronią dystansową i odpowiednimi technikami bojowymi (ang. Martial Art) i liczyć na szczęście co do łupu. Właśnie, ktoś niezbyt przemyślał kwestię Sztuk bojowych na broniach, bo te są losowe (czasem jakaś broń ma jedną przypisaną na stałe jak „Gwiazda Generała Zwrotów” (pałka pierwszego bossa)). Nijak to nie pomaga w przygotowaniach do konfrontacji, a jakakolwiek wizja „farmienia” celem zdobycia odpowiedniego wyposażenia przyprawia mnie o zawrót głowy.

Choć może jakoś zachęca to do eksperymentowania, także w kwestii dobrze rozwiązanej magii, gdzie rolę "many" pełni duch postaci służący także do innych celów.

Po zwycięstwie pora na świetowanie... chyba.

„Farmienie” czasem pojawia się w kontekście podbijania poziomu przed walką z bossami, a tych w Wo Long jest trochę. Te z głównej w większości wypadają bardzo dobrze – za wyjątkiem Aoye, Krowiego Pogromcy Klatek na Sekundę, gdzie metodą na wygranie jest „buton mashing” – te z pobocznych już mniej. Niemniej każdy z nich dostarczy pewnego rodzaju niezapomnianych doświadczeń, choć lepsze one będą w przypadku odrobienia lekcji o podejściu do gry jak do „Zabójczego tenisa” niż do tego, do czego przyzwyczaił mnie Nioh. Ogólnie radzę, by Wo Long; Fallen Dynasty nie ogrywać jako Soulslike, bo to przepis na katastrofę, jak kolejny Krytyczny Cios trafi protagonistę i zabierze mu spory odsetek zdrowia.

O pewien zawrót głowy przyprawiać może także dyskusja o trudności gry, co z perspektywy Wo Long: Fallen Dynasty jest dość ciężkim tematem do poruszenia. W końcu istnieje szansa na usłyszenie w odpowiedzi na zarzut o niskim poziomie trudności Wo Long stwierdzenia, że „a ty to jesteś tak dobry, że przechodzić Sekiro z zamkniętymi oczami na macie do tańczenia do góry nogami”. Ale sam ogrywając ten tytuł miałem nieodparte wrażenie, że po bardzo trudnym początku poziom trudności spada i to dość wyraźnie. I jak patrzę po niektórych, to chyba nie jestem bardzo odosobniony w odczuciu, że po pobiciu pierwszego bossa tylko 2-3 może później sprawić problemy (logika Team Ninja wskazuje, jaki to typ przeciwnika). Stąd też moja rekomendacja co do przejścia tej gry przez każdego, kto chce się przygotować przygodę FromSoftware podobną do tej „by TN”. Bo choć daje w kość, zwłaszcza jak gra się w nią tak jak w Nioh, tak jest najprzystępniejszym ze wszystkich. Na kształt tego postrzegania może wpłynąć także system Morale, wpływający na poziom trudności równie mocno co różnorodne wyposażenie, obecnie samo oddziałujące na łup. Idealne narzędzie do uczynienia rozgrywki bardzo trudnej jak i trywialnej.

Pamiętaj, wojowniku młody, by nie stracić swej czupryny, wbij zasady te do głowy

W tej całości różnych spójnych działających ze sobą elementów jest jeden, którego nie mogę pominąć, choć niestety jakaś część to robi. Chodzi dokładnie o element wyjęty z chińskiej filozofii "Wuxing", objaśniany przez grę za pomocą 1 (!) planszy. W dużym skrócie jest to chińska filozofia mówiąca o egzystencji pięciu elementów:

  • Ogień
  • Metal (Trucizna)
  • Drzewo (Błyskawice)
  • Ziemia (Kamień)
  • Woda

Poza bazową mówiącą o kontrowaniu (np. Woda gasi Ogień, Metal tnie Drewno) mamy także inne bardziej rozbudowane, ale już ta podstawa pozwala zrozumieć, że ma się do czynienia z system genialnym w tym prostocie. Kto ogrywał Souls-like’i, ten pewnie nie raz się głowił co i w jakim stopniu jest wrażliwe na jakiś typ obrażeń. Tutaj takiego problemu nie ma, co więcej można mieć z tego dobrą zabawę i świetne narzędzie do ułatwienia przygody, gdy zwykłe ciachanie nie wystarczy. No i nie trzeba zerkać na wiki w poszukiwaniu jakieś zasady jak np. wtedy, gdy ktoś zada pytanie „No dobra, a jaka istota jest wrażliwa w DS3 na mrok?”.

A jeśli komuś dalej jest trudno, to może skorzystać z pomocy kooperacji licząc na inwazje ze strony graczy (ok. 60 godzin rozgrywki i miałem 2 takie inwazje). Tutaj należy pochwalić twórców za takie zaimplementowanie całości, bo chyba nawet bez hasła byłem w stanie zaobserwować sytuację „dostosowania poziomu” - niestety ludzi mało, by w pełni ocenić ten element (ale pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne). No i inwazja, ale tutaj nie mam pomysłu jak to działa z tego samego powodu.

Team Ninja: Patrz, co umim - teraz możesz zmienić kolor uzębienia swojej bohaterce (i nie tylko).  Ja: Mnie ciekawi, czy technicznie dobry port na PC umisz zrobić.

Na premierę Wo Long oberwał za parę rzeczy, wśród których najczęściej przewijał się aspekt techniczny – mówimy tu o wersji na PC. I patrząc na dorobek Team Ninja trochę dziwię się, że po raz 3 serwują PC-towcom co najwyżej średnio zrobiony port. Pomijając już błędy i to czasem dużego kalibru jak spadająca z czasem płynność (mi się nie zdarzyło) czy spadek płynności w konfrontacji z pewnym bossem albo w trakcie scen przerywnikowych (a to mi się zdarzyło), dodatkowo mamy dziwactwa w kwestii chociażby zmiany rozdzielczości (ograniczenia wynikające z nieznanych mi czynników) czy zmianę tekstur możliwą po przeładowaniu gry. Że nie wspomnę spadku jakości tekstur w trakcie scen przerywnikowych (pióra w wersji 144p wyglądają ohydnie). A szkoda, bo o ile aspekt techniczny grafiki (wygląd tekstur) momentami nie zachwyca, to warstwa artystyczna to wyższa półka. Czy to ludzie czy demony mają projekt przykuwający wzrok – podwójnie, jeśli leci dobra muzyka w tle, zwłaszcza jak na ekranie jest „japoński Giga Chad” z okładki bloga. Z grafiki cała para poszła na projekt postaci, momentów czy wyposażenia, a na aspekt techniczny chyba rzucono przysłowiowe pięć złotych.

Ogólnie ciężko nie mieć wrażenia, że twórcy kolejny raz nie wyciągnęli lekcji z wpadki, jaką był Nioh w wersji na PC w momencie premiery. I choć aż takiej tragedii nie ma aż takiej tragedii*, tak daleki byłbym od oceny tego wydania jako w pełni udanego. Teraz jest lepiej niż na premierę, ale  dalej trzeba czekać na pełną naprawę.

* - Nioh: Complete Edition miał problem z obsługą myszki/klawiatury. Czy gorzej niż Wo Long, gdzie sterowanie w modelu dla "Soulsowego wariata" jest dobrze wykonane.

Nawiedził cię giga tygrys. Odwiedziłeś ten wpis, więc teraz spłynie na Ciebie jego łaska

Ankieta

Tradycyjnie wyniki ankiety:

Tradycyjnie dane o odcinku zbieram do następnego odcinka, dotyczą one tego który wypadnie za dwa tygodnie od publikacji bloga.  Wyniki poprzedniej ankiety, czyli temat za tydzień:

  • Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley

Krótka recenzja krótkiej, ale pięknej gry o spacerowaniu i zwiedzaniu opuszczonego świata. Która to gwarantuje coś więcej niż piękne widoczki o poranku.

  • Odbudowa z narratorem w tle, czyli kilka słów o Bastion

Czyli okazja do powtórzenia pewniej gierki.

  • Odświeżenie za późno wydanej gry, czyli recenzja The Original Strife: Veteran Edition

Kilka słów o grze pierwotnie wydanej za późno i przez to wyglądającej na przestarzałą. Choć miała swoje do zaoferowania.

  • PC-towy shmup, czyli recenzja Raptor: Call of the Shadow

Klasyk, bo klasyk – ale jaki wyborny. :)

  • Flashówka z odrobinę za dużą ceną, czyli recenzja Zombotron

Kilka słów o pewnej grze, która to uciekła na Steama. I zabrała ze sobą coś więcej niż osobliwą stylistykę.

Oceń bloga:
33

Ocena - recenzja gry Wo Long: Fallen Dynasty

Atuty

  • Lu Bu
  • Historia – zgrabne połączenie realiów i fikcji
  • Kreator postaci
  • Aspekt artystyczny warstwy wizualnej
  • Wspomniałem o Lu Bu? No to wspominam
  • Bossowie (z jednym wyjątkiem)
  • Mechanika rozgrywki (w tym i aspekt sieciowy)
  • Implementacja systemu Wuxing
  • No i jak bym zapomniał, Lu Bu

Wady

  • Silne wahania poziomu trudności
  • Technicznie wypadło bardzo średnio
  • Aspekt techniczny grafiki
  • Aoye
  • (polskie wydanie) Brak wersji PL
BZImienny

BZImienny

Co wyjdzie z połączenia Sekiro i Nioh, które połamało sobie nogi w 40-50 miejscach? Najnowszy tytuł Team Ninja, czyli w miarę udana wariacja na temat Sekiro-lite. Idealne wprowadzenie dla chcących zapoznać się z logiką „bojowej gry rytmicznej” przed konfrontacją z tytułem FromSoftware. Wcześniej lepiej poczekać na naprawę aspektu technicznego, zwłaszcza w przypadku PC-towego wydania – po jego naprawie można dodać oczko do oceny.

O której grze chciałbyś poczytać w następnej recenzenckiej części Piątkowej GROmady?

Spacer z czerwoną poświatą na horyzoncie, czyli recenzja Aporia: Beyond the Valley
62%
Odbudowa z narratorem w tle, czyli kilka słów o Bastion
62%
Odświeżenie za późno wydanej gry, czyli recenzja The Original Strife: Veteran Edition
62%
PC-towy shmup, czyli recenzja Raptor: Call of the Shadow
62%
Flashówka z odrobinę za dużą ceną, czyli recenzja Zombotron
62%
Pokaż wyniki Głosów: 62

Komentarze (122)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper