Zupka instant czyli szybkie podsumowanie 2025

BLOG
294V
user-54149 main blog image
Mordqua | Dzisiaj, 19:18
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Cześć wszystkim.

Zacznę od filmów i skupię się tylko na tych z tego roku. Oto lista obejrzanych a w nawiasie moja ocena w skali 1-10.

 

 

Until Dawn (5/10)

Minecraft (5/10)

Nowokaina (7/10)

Mickey 17 (6/10)

The electric state  (6/10)

Chaos (5/10)

Fachowiec (5/10)

Księgowy 2 (6/10)

Grzesznicy (6/10)

Jak wytresowac smoka (8/10)

Jedna bitwa po drugiej (5/10)

Lilo & Stitch (7/10)

Frankenstein (6/10)

Warfare (8/10)

Thunderbolts (5/10)

Znikniecia (6/10)

28 lat pozniej (5/10)

Jurassic world odrodzenie (4/10)

Karate kid legendy (6/10)

Mission Impossible final reconing (7/10)

Ballerina (6/10)

Czerwona sonja (4/10)

Na zaginionych ziemiach (3/10)

Kapitan ameryka nowy wspaniały swiat (5/10)

Troll 2 (3/10)

Wielki marsz (7/10)

Szpiedzy (6/10)

Megan 2.0 (5/10)

Nieczysta gra (4/10)

3000 metrow nad ziemia (5/10)

Szczury opowiesci wiedzminskie (5/10)

Nikt 2 (6/10)

Na noże 3 (6/10)

Sisu 2 (4/10)

Wiedźmin sezon 4 (5/10)

 

 

Ogólnie o filmach w tym roku mogę powiedzieć, że nie jestem zachwycony. Poza kilkoma wyjątkami sytuację ratowały filmy starsze. Większość produkcji, które miały być 'bangerami" i nad którymi ludzie niesamowicie się spuszczali, okazała się przeciętna lub nawet słaba.

 

Z ocen, jak możecie wywnioskować, najbardziej spodobało mi się "Warfare" oraz "Jak wytresować smoka". Pierwszy to całkiem niezłe i solidne kino wojenne. Żeby było śmiesznie, film nie ma fabuły jako takiej. Ot poprostu odział żołnierzy broni się w budynku przed talibami. Ale całościowo wypada dobrze jako film i nie pokazuje amerykańców jako dzielnych hirołsów którzy wszystkich rozwalają, samemu nie ponosząc strat.

Drugi to oczywiście aktorska wersja "Jak wytresować smoka", która w miarę wiernie trzyma się oryginału (kilka drobnych wyjątków jednak się znajdzie). Z drugiej strony "tabeli" mamy filmy słabe albo przehajpowane średniaki.

 

 

 

 

 

 

To tyle o filmach i jednym serialu. Czas na giereczki.

 

Walking zombie shooter - Giereczka pochodzenia mobilnego, ale na steamie jest dostępna jak płatna. Jest to przedstawiciel gatunku "stationary shooter" czyli nie możemy chodzić postacią a tylko się rozglądać i strzelać. Co ciekawe jest to wyjaśnione fabularnie, ale oczywiście nie spodziewajcie się tu nie wiadomo czego. Właściwie to fabuła jest tu pokazana tylko przez pierwsze dwie misje (z dwustu) a potem tylko strzelamy. Jest kilkanaście broni które rozwijamy za zarobione pieniążki, przeciwnicy są coraz mocniejsi a chyba (nie pamiętam już) co dziesięć poziomów walczymy z bossem i zmienia się sceneria.

 

 

 

Far cry 1 Niezła gierka, ale nie wybitna, na tyle dobra, że dała początek serii. Grafika nawet fajna z oczywistym uwzględnieniem roku produkcji, pozostałe elementy jak muzyka, dźwięki, gunplay, arsenał też bardzo dobrze się prezentują. Fajne projekty lokacji i jakaś tam nawet różnorodność mimo głównego motywu dżungli. Taka sobie fabuła i przebieg misji. Szybko zacząłem odczuwać monotonię, do tego częste błędy związane z detekcją kolizji/zacinanie się na obiektach.
Najgorzej wypadały pod tym wzgledem schody, błędy z skakaniem i schodzeniem z drabin. Słaba inteligencja przeciwników, albo widzą nas z daleka (mimo gęstej roślinności) albo nie widzą prawie wcale i możemy na nich dosłownie wejść zanim nas zobaczą. Zdarza się to co jakiś czas, ale na szczęście nie jest normą. Często tracą też zainteresowanie graczem nawet w pomieszczeniach gdy wycofamy się za jakiś korytarz.
Mały wachlarz ich zachowań oraz często występująca zwykła głupota.

Gra momentami zbyt żmudna i za długa, spokojnie 3-4 misje mniej nie zaszkodziłoby grze, do tego kiepska eksploracja o ile można napisać tak o monotonnym łażeniu bez nagradzania gracza. Związane jest przede wszystkim z tym, że dali staminę która super szybko się wyczerpuje a czasami mamy wręcz pół otwarte lokacje (jak na tamte czasy). Do tego miejscami absurdalne nasranie mocnymi wrogami i potworami w jednym miejscu. W niektórych momentach bardziej czułem się jakbym grał w jakiegoś  intensywnego dooma. Ogólnie niby wszystko spoko i fajnie się grało ale było kilka frustrujących rzeczy które sprawiły, że grę wymęczyłem, szczególnie  końcowe etapy już rushowałem żeby tylko dotrzeć do końca.

 

 

 

 

Kingdom rush 1 - Całkiem niezła gra tower defense która potrafi wciągnąć. Ładna rysunkowa grafika, audio ok.
Dobrze zbalansowana, przez całą grę pojawiają się nowe rodzaje przeciwników ale też nowe możliwości w rozwoju wieży. W późniejszym etapie potrafi stanowić wyzwanie i trzeba kombinować z ustawianiem wież, sposobem ich rozwoju oraz wyborem bohatera. Rozbudowa wież spoko zrobiona, w późniejszym etapie można je rozwijać na jeden z dwóch wariantów a każdy typ ma jeszcze swoje dodatkowe bonusy do odblokowania.

Z minusów to bardzo krótka kampania, trochę się zdziwiłem kiedy był koniec a wręcz rozczarowałem.
Nie ma fabuły, jedynie co, to na końcu dostajemy pewien twist który jest takim jakby zalążkiem fabuły. Ok, po ukończeniu odblokowuje się kilka trudniejszych misji które stanowią już spore wyzwanie. Ale ostatecznie jak ktoś chce poprostu sobie przejść to warto brać tylko na dużej przecenie. Grę można sobie wydłużyć jeśli ktoś chce wymaksować mapę, każdą misję można przejść na trzy gwiazdki + 2 odznaki za dodatkowe tryby:
 w jednym nie mamy bohatera albo jest ograniczony wybór oraz  są limity rozwoju wież a w drugim są zablokowane konkretne rodzaje wież.
A jakby ktoś chciał to są jeszcze poziomy trudności oraz acziwmenty.

Jednak całościowo uważam to za całkiem udaną gierkę, nie wybitną, ale dobrą i krótką.

 

 

GTA SA - Fajnie było znów wrócić na stare śmieci i poczuć ten ziomalsko-gangusowy klimat i humor. Grałem w klasyczną wersję a nie ten zbugowany wysryw ai definitive edition. Był to któryś tam mój kolejny run tej gry, ale ostatni raz grałem dawno i z przyjemnością sobie przeszedłem jeszcze raz. Duża, ciekawa mapa, masa aktywności do zrobienia obok tych głównych misji, niezła fabuła ale trochę zbyt zwariowana w późniejszym etapie. Trochę toporna na początku, ale szybko się przyzwyczaiłem. Mimo, że trochę się już zestarzała to i tak widać, że jest bardziej dopracowna niż inne gry wydane w późniejszych latach. 100% nie zrobiłem bo uważam, że twórcy trochę przesadzili i bez poradnika nie da się tego zrobić. Ale w sumie nie trzeba bo są tu pierdy takie jak piórka AC czyli znajdź kilkadziesiąt sztuk czegoś tam. W każdym razie mimo wad, jest to tytuł ponadczasowy i jeden z lepszych jaki powstał w giereczkowie kiedykolwiek.

 

 

 

 

Battlefield 3 - Zacznę może od tego że to mój pierwszy bf od barrrrdzoo dawna. Kiedyś tam trochę popykałem w bf vietnam. I tyle. Dwójka, drugowojenne i ten kosmiczny mnie omineły. Bad company też jakoś nie były w kręgu moich zainteresowań. A więc najpierw rozegrałem kampanię, fajne różnorodne misje lecz fabuła jako całość taka se, standardowa czyli ratujemy usa/świat przed terorystami. Grafika spoko, nawet dzisiaj, chociaż jak w każdej grze, są lepsze i gorsze momenty. Jedynie co mnie wkurzało to te cholerne świecenie się/flary słoneczne/błyszczenie. Nie dało się tego dziadostwa wyłączyć w ustawieniach.

Ale po przejściu długiego samouczka przyszła pora na wisienkę czyli multik. Myślę że większości nie trzeba tego opisywać. W wersji premium mamy dostęp do wileu map i trybów gry. Znalazło się miejsce dla wielkich plansz z pojazdami, jak i mniejszych, gdzie rzadko pokierujemy czymś innym niż własnym żołnierzem. Nie muszę chyba mówić jakie wrażenie zrobiło na mnie wkrocznie na wielgachną mapę z ponad 60 graczami i mnóstwem sprzętu. I pierwsze "o kurwa" kiedy wybiegłem np. z jakiegoś tunelu czy zza zakrętu i dostałem w ryj z czołgu :) Oczywiście z biegiem czasu odblokowywałem nowe wyposażenie, nauczyłem się ogarniać mapy i ogólnie co i jak więc gra stawała się coraz przyjemniejsza. Z cziterami też nie ma problemu bo ci zawsze wskakują głównie do najnowszej odsłony więc nie zazdroszcze graczom bf6. Cały rok radości i niestety w grudniu coś się zesrało i się nie włącza. Chyba skończy się reinstalem albo już wywaleniem :(((( smuteczek.

 

 

 

 

Deadlight Directors Cut - Fajna gierka 2.5D o tematyce postapo w sosie zombiakowym. Fajnie że nie używa się tu określenia zombi tylko "cienie" (fanowskie tłumaczenie). Niby pierdoła a nadaje to takiej lekkiej nutki tajemniczości, chociaż ciągle wiemy, że to dalej są przebrzydłe, zgniłe zombiaki.    Przyjemna rozgrywka, mieszanka zagadek do rozwiązania z typowo zręcznościowymi elementami. Co jakiś czas można też wykorzystać otoczenie do zlikwidowania cieni.

Fabuła prosta ale odpowiednio dopasowana do sytuacji. Wyszło w miarę naturalnie, bez przekombinowania i cudów na kiju. Fajnie też podana zarówno w dialogach w grze jak i cutscenkach.                                                                                                                                                                                                Grafika myślę że ok, biorąc pod uwagę rok produkcji i jej skalę (budżet). Ale za to bardzo fajnie zrobiona scenografia/tła/projekt poziomów. W tle widać zniszczone miasta, wioski, ładne widoczki itp np. kiedy przechodzimy pod wielkim zakręcającym po łuku wiaduktem. No mogło to kiedyś zrobić wrażenie jak idnyczkowa gra (?). Dla porównania pod względem wizualnym podobało mi się bardziej niż np. AC Chronicles. Niezła muzyka, zwłaszcza w menu i przy napisach końcowych.

Z drobnych elementów na które mógłbym ponarzekać to mógłby być jeden czy dwa rozdziały więcej (trochę krótka). Do tego sporadyczne błędy, głównie związane z pokazywaniem ikonek konsolowych przycisków, podczas gdy ja grałem na pc (k+m). Było też kilka "klasycznych" błędó że coś nie zadziałało czy nie wczytała teksturka. Z bardziej gameplayowych wad nie podobał mi się balans wytrzymałości postaci. Bohater potrafi naprawdę długo wisieć na rękach, podciągać się, skakać, wspinać, ale już trzy-cztery machnięcia siekierą sprawiają że ledwo może ustać na nogach.

Mam mieszane odczucia odnoście zakończenia. Z jednej strony emocjonujące, z twistem (trochę z dupy ale jednak) a z drugiej pewna głupotka oraz wybijająca z rytmu przemowa filozoficzna.

 

 

 

 

Islanders - Prosta i łatwa (ale nie zawsze) indycza gra o budowaniu miast i miasteczek na wyspach. Jedna z tych gier które mogą posłużyć jako relaks i odpreżenie się po "ciężkich" grach. Nie ma fabuły, nikt nas nie atakuje, nikt nie mierzy czasu, nie trzeba martwić się ekonomią (no tak jakby). Po prostu sobie budujemy a w tle plumka jakaś spokojna muzyczka. Oczywiście to nie jest tak, że całkiem nic tu nie ma i tylko stawiamy bez celu budynki. Każda budowla ma "zasięg odziaływania" i za postawienie daje ileś tam punktów, do tego różne budowle mają z innymi różne synergie np. postawienie młyna daje nam osiem punktów a pole daje trzy punkty. Ale jeśli postwaimy pole w zasięgu odziaływania młyna to dostaniemy już za nie np. pięć punktów a nie trzy. Dostawienie kolejnego pola które znajdzie się w zasięgu młyna ale i pierwszego pola da nam już sześć punktów itd. Do tego ograniczone miejsce na wyspie oraz ilosć buynków powoduje, że czasami musimy pogłówkować żeby zdobyć odpowiednią ilość punktów. Jeśli to zrobimy to przechodzimy na inną wyspę.

 

 

 

 

Gears of War 4 - Tutaj głównie powrót do hord i pvp. Nie grałem w singla, co jakiś czas sobie wskoczyłem na meczyk czy dwa i nara. Fajnie tak od czasu do czasu nawet z randomami powyrzynać pomioty.

 

 

 

Path of Exile 1 - Tutaj wróciłem bo zainteresowała mnie liga i grałem w trybie Hardkor żeby były jakieś emocje i wrażenia włącznie z podniesionym ciśnieniem :)

 

 

 

Twierdza 1 - Podobnie jak w przypadku czwartej odsłony girsów, nie interesowała mnie kampania. Każdy chyba zna więc nie ma się co rozpisywać. Od czasu do czau wskaiwałwm do gry żeby ograć jedną/kilka mapek stworzonych przez społeczność.

 

 

 

Zomborg - Jakieś tanie gówno które rozdawali za darmo na steamie. Grafika low poly pewnie z assetów rozdawanych za darmo na unreal engine. Co ciekawe gra nie jest super lajtowa na jaką wygląda i stanowi jakieś tam wyzwanie, przy nieostrożnym graniu ginie się dość często a nie ma tu checkpointów więć w razie zgonu trzeba zaczynać misję od nowa. Sam poziom trudności często wynika też z nieprzemyślenia gry przez twórców.

 

 

 

 

Crossbow bloodnight - Kolejne tanie gówno lecz tym razem za nie zapłaciłem. Tutaj jednak może na chwilę wciągnąć i wywołać chęć jeszcze jednej próby. Mimo tego szkoda czasu i kasy więc nie bierzcie nawet za darmo:) Tu poprostu mamy dwie areny do wyboru i musimy przetrwać na nich jak najdłużej.

 

 

 

 

No i to wszytko.

Za błędy przepraszam, ale już nie będę ich poprawiał bo mi się nie chce.

 

 

 

 

Do zobaczenia za rok!

 

Oceń bloga:
2

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper