Play MORE #167 - EA SPORTS NHL 25

BLOG RECENZJA GRY
168V
user-49414 main blog image
drunkparis | 02.06, 07:24

Hokejowa edycja od EA SPORTS na 2025 rok zapowiadała rewolucyjne zmiany, szczególnie w związku z porzuceniem wsparcia dla konsol poprzedniej generacji. Mimo że gra ukazała się wyłącznie na sprzęt nowej generacji, wprowadzone nowości są nieliczne i jedynie nieznacznie odróżniają ją od ostatniej odsłony. O rewolucji nie ma mowy, a sama ewolucja to raczej drobny krok w stronę, którą deweloperzy powinni byli obrać już dawno temu.

 

 

To, co od razu rzuca się w oczy w trakcie gry w najnowszą odsłonę hokejowej serii, to fakt, że część oznaczona numerem 25 jest pierwszym tytułem stworzonym wyłącznie z myślą o konsolach dziewiątej generacji. Grafika jest wyraźniejsza, a akcja na lodzie wygląda lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Animacje są płynniejsze, a obserwowanie, jak lód stopniowo się zużywa w trakcie każdej tercji, dostarcza zaskakująco dużo satysfakcji. Szkoda jednak, że zawodnicy niewiele się zmienili — owszem, niektóre fryzury prezentują się świetnie (dzięki animacjom opartym na silniku Frostbite), ale wielu hokeistów to niemal identyczne modele jak w poprzednich odsłonach. Podobnie jest z twarzami, które często wyglądają po prostu słabo. Mimo tych kosmetycznych ulepszeń w warstwie wizualnej, nadal pozostaje sporo do poprawy.

RECENZJA W YOUTUBE

Menu w trybie franczyzy przeszło gruntowną przebudowę — jako jedyny tryb w tym roku doczekał się naprawdę istotnych zmian. Już na pierwszy rzut oka widać, jak dużo bardziej eleganckie i przejrzyste jest nowe centrum zarządzania. Znacząco ułatwia ono analizę sytuacji drużyny — nie trzeba już przeskakiwać między kolejnymi zakładkami, by znaleźć konkretne statystyki, ponieważ są one teraz dostępne bezpośrednio na ekranie głównym.

W samej rozgrywce również pojawiło się kilka istotnych nowości. Na przykład menedżerowie generalni muszą teraz aktywnie przekonywać wolnych agentów do podpisania kontraktu, jeśli zainteresowanie zawodnika daną organizacją jest niskie. To wymusza bardziej strategiczne podejście — gracz musi faktycznie zabiegać o zawodników, których chce mieć w składzie. To, jak do tego podejdzie, zależy wyłącznie od niego. Można, obiecać młodemu prospektowi miejsce w pierwszej linii — co może osłabić drużynę w krótkim okresie, ale dać szansę na jej długofalowy rozwój. Ewentualnie wato też próbować negocjować bez takich obietnic, ryzykując jednak, że zawodnik całkowicie straci zainteresowanie ofertą. Gracze mogą nawet dołączać do kontraktów klauzule zakazujące transferów — to funkcja, o którą fani NHL prosili od dawna.

Dodatkowo, menedżerowie generalni mogą teraz konsultować się z głównym trenerem w sprawie celów drużyny na nadchodzący sezon, co może prowadzić do wzmocnień lub osłabień mających wpływ na cały sezon. Nowy system konwersacji z zawodnikami pozwala również na bardziej indywidualne podejście do ich rozwoju — można przydzielać im cele sezonowe lub konkretne zagrania do wykonania na lodzie. Ich realizacja odblokowuje dodatkowe umiejętności typu X-Factor.

Kolejna nowość to ICE-Q, który napędza rozgrywkę w NHL 25, ponieważ twórcy uznali tę technologię za prawdziwą inteligencję hokejową — opartą na zupełnie nowym systemie animacji kierowanej logiką. Składa się ona z trzech kluczowych elementów, z których pierwszy to nowej generacji system kontroli wizji.

Wykorzystując mechanikę wywierania presji wprowadzoną w NHL 24, nowy system szczególnie sprawdza się przy prostopadłych zagraniach do zawodnika, niezależnie od miejsca w strefie ofensywnej. Choć ten sam przycisk używany jest także do przełamywania defensywy, to w nowym systemie znacząco zwiększono szybkość reakcji i możliwości tworzenia dogodnych sytuacji strzeleckich. Przebijanie się za bramkę stało się trudniejsze, ale poruszanie się po niebieskiej linii i ustawienie ofensywy w tercji rywala działa lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

Dzięki możliwościom odczytu sytuacji w strefie ataku za pomocą nowej kontroli wizji, wprowadzono także nową mechanikę, przypominającą asystę — ale taką, której nie da się łatwo nadużyć. To dobre rozwiązanie dla graczy preferujących rozgrywkę opartą na umiejętnościach. Grając na skrzydle, zawodnik musi być gotów i odpowiednio ustawiony, by przyjąć podanie typu one-timer. Przekazanie krążka i jednoczesne naciśnięcie prawego drążka do góry aktywuje tę akcję, gdy pod graczem pojawi się szary wskaźnik. Choć może być on zbyt dyskretny (przydałby się wyraźniejszy kolor), to udany strzał zmienia jego zabarwienie na zielony, a niecelny — na czerwony. Nie gwarantuje to bramki, ale stanowi dodatkowe narzędzie zwiększające dynamikę ataku, zmuszając obrońców do większej czujności.

Pozostałe dwa elementy systemu ICE-Q dotyczą już sztucznej inteligencji, która została wzmocniona i dostosowana do działań reaktywnych. Twórcy całkowicie to przebudowali, co przekłada się na znacznie płynniejszą rozgrywkę. Minęły czasy, gdy zawodnicy sterowani przez komputer wpadali na siebie na środku lodu — teraz lepiej się pozycjonują i unikają kolizji. Udoskonalony system taktyczny wpływa również na lepsze ustawianie się zawodników w strefie ataku, a także ich szybką reakcję w obronie na ruchy ofensywne rywali. Nowe animacje działań reaktywnych pozwalają graczom zobaczyć autentyczne reakcje w czasie rzeczywistym, co stanowi znaczący krok naprzód na konsolach obecnej generacji.

W kwestii rozgrywki twórcy nieco spowolnili tempo gry, ale dzięki technologii ICE-Q i usprawnieniom w sztucznej inteligencji, gracze mogą w pełni skupić się na hokeju, zamiast walczyć z samą mechaniką tytułu. Rozgrywka kładzie większy nacisk na odpowiednie ustawianie się na lodzie i zdobywanie przewagi, co pozwala wpływać na tempo meczu w bardziej strategiczny sposób.

Kary, takie jak szturchnięcia czy potknięcia, zostały wyraźnie ograniczone – w niektórych meczach niemal ich nie ma. Może to wynikać z bardziej zachowawczej gry w defensywie, ale największą liczbę przewinień nadal generuje SI poprzez zbyt intensywne ataki ciałem. Ten aspekt prawdopodobnie wymaga jeszcze dopracowania.

Bramkarze imponują świetnymi interwencjami z bliska, a sytuacje dwa na jednego często kończą się niepowodzeniem, choć nie jest to regułą. Mimo że wiele goli pada po dobitkach, nadal możliwe są efektowne, techniczne akcje sam na sam z bramkarzem. Największą zaletą nowej SI jest to, że nie wydaje się już oszukiwać – nie ma wrażenia, że komputerowy zawodnik po prostu wjedzie i na pewno zdobędzie bramkę. Niemniej jednak, nadal dochodzi do częstych sytuacji, w których bramkę z bardzo dużej odległości stosunkowo łatwo zdobyć – oczywiście zależy to od poziomu trudności, ale ten aspekt również powinien zostać lepiej dopracowany.

Największą zmorą wciąż są podania, które niejednokrotnie bywają frustrujące – model takich zagrań i starć jest przestarzały i wymaga poprawy od dłuższego czasu. Próba podania wymaga nienaturalnej precyzji – nawet przytrzymanie spustu, by wyświetlić ikony podań, nie gwarantuje, że krążek trafi tam, gdzie chcemy. Co gorsza, sztuczna inteligencja niemal nigdy nie popełnia błędów przy podaniach. Szkoda, że w tej kwestii nie wprowadzono absolutnie żadnych innowacji ani prób przemodelowania obecnego systemu, ponieważ jest to jedna z najbardziej podstawowych i najważniejszych mechanik w konstrukcji akcji.

Dodanie wskaźników wytrzymałości pod każdym zawodnikiem umożliwia lepsze zarządzanie zmęczeniem, choć nie jest to żadna nowość ponieważ system zmęczenia został wprowadzony już rok temu. Mechanika trafień również zależy od wytrzymałości – teraz gracze otrzymują jasną informację, dlaczego dany strzał zakończył się sukcesem lub nie. Waga i prędkość zawodnika również mają większe znaczenie. Czasami samo odpowiednie ustawienie ciała wystarczy, aby skutecznie powstrzymać przeciwnika. Mocne uderzenia wciąż dają sporo satysfakcji, a gdy zawodnik jest nieco ogłuszony, powrót na nogi trwa znacznie dłużej.

Walka nadal jest obecna, ale występuje rzadziej – priorytetem pozostaje płynność rozgrywki. Niemniej jednak, konfrontacje są identyczne jak kilka edycji temu i tutaj również nie zobaczymy żadnych nowości. Pojedynki na pięści wyglądają już trochę sztucznie, głównie z powodu słabej jakości animacji, a to, że pojawiają się rzadziej, jest raczej plusem, ponieważ ich jakość, jak już wspomniałem, zaczyna trącić myszką.

Jeśli chodzi o tryby zabawy, poza wspomnianym już trybem franczyzy, tak naprawdę niewiele się zmieniło. Wciąż brakuje prawdziwej historii w opcjach Be a Pro, która mogłaby zaangażować gracza, tak jak EA próbowało to osiągnąć w innych tytułach sportowych (np. w FIFIE, obecnym EA FC). Ponownie, jako wirtualny gracz, bierzemy udział w serii przerywników filmowych z nudnymi i mało interesującymi dialogami, które, co gorsza, wciąż nie mają żadnej oprawy audio. Irytujące są również wstawki podczas samych meczów, gdy trener co tercję przypomina graczowi o założeniach taktycznych lub utrzymaniu wyniku. Progres zawodnika to ta sama droga rozwoju, co dwie—trzy edycje temu, kreator postaci również nie zmienił się w żaden możliwy sposób, te same presety twarzy do wyboru, jak i pozostałe akcesorie. Zabawa w tym trybie staje się bardzo monotonna, ponieważ wszystko to już zostało zaimplementowane dawno temu – nawet wstawka rozpoczynająca przygodę jest identyczna jak w roku 2023. Ten tryb wymaga przede wszystkim konkretnych nowości oraz wsparcia aktorskiego, ponieważ interakcje z niemym personelem drużyny są po prostu mało angażujące.

HUT to wciąż ta sama wersja co rok temu — jeśli nie bardziej rozczarowująca. Największą nowością jest jednak wprowadzenie trybu dzikiej karty, który narzuca limit wynagrodzeń oraz zestaw zasad (zmieniających się co kilka sezonów), mających na celu stworzenie drużyny marzeń. Podobnie jak w przypadku FC 25 i Madden NFL 25, postępy we wszystkich trybach zostały ujednolicone — to prosta, ale skuteczna zmiana. Niestety, HUT pozostaje jeszcze bardziej rozbudowanym trybem typu pay-to-win niż wspomniane wcześniej gry – aby poważnie rywalizować w rozgrywkach online, niezbędne jest kupowanie pakietów kart, co wiąże się oczywiście z mikrotransakcjami.

Pozostałe formy zabawy to praktycznie kalki z ubiegłorocznej edycji, które nie wyróżniają się niczym na tle obecnej odsłony. Dodanie do World of Chel kilku nowych mini-trybów oraz możliwość zakupu przepustki sezonowej w celu odblokowania zawartości trudno uznać za istotne zmiany. Co bardziej irytujące, tryb ten od ponad czterech lat nie doczekał się sensownego, pełnoprawnego trybu treningowego – co jest wyjątkowo niezrozumiałym zaniedbaniem.

Możliwość skupienia się wyłącznie na konsolach obecnej generacji pozwoliła twórcom położyć większy nacisk na oprawę wizualną, w której zaszły zauważalne zmiany. Na początek warto wspomnieć o wdrożeniu technologii Sapien, która opiera się na rzeczywistych proporcjach ludzkiego ciała i umożliwia bardziej realistyczne modelowanie sylwetek graczy. Rozwiązanie to po raz pierwszy zastosowano w Madden w ubiegłym roku, a teraz NHL wykorzystuje je do stworzenia bardziej zróżnicowanej obsady zawodników. Oznacza to także, że koszulki poruszają się bardziej naturalnie — nie są już przyklejone do ciała, lecz reagują na ruch. Na lodzie i sprzęcie widoczna jest akumulacja śniegu, a fizyka włosów została gruntownie przebudowana, choć tutaj ulepszenia dotyczą tylko kilku wybranych fryzur. Oświetlenie na lodowisku prezentuje się efektownie, jednak modele tłumu oraz trenerów przy ławkach pozostają na przeciętnym poziomie.

Pod względem technicznym gra działa w wysokiej rozdzielczości z dynamicznym skalowaniem, które dostosowuje się do obciążenia systemu. Na konsolach nowej generacji produkcja działa płynnie, choć część użytkowników zgłasza problemy z aliasingiem i poszarpanymi krawędziami, zwłaszcza na Xbox Series X. Spadki liczby klatek na sekundę mogą występować również podczas przerywników filmowych oraz animacji tłumu, niezależnie od posiadanego sprzętu.

Mimo tych niedociągnięć, ogólna wydajność gry jest satysfakcjonująca i nie wpływa znacząco na komfort rozgrywki. Mniej pozytywnym aspektem jest fakt, że tytuł ponownie nie ukazał się na komputerach osobistych — aby zagrać w sensowną grę hokejową, konieczne jest więc posiadanie konsoli Sony lub Microsoftu.

Idąc dalej, o ile zmiany w prezentacji meczów derbowych wypadają bardzo dobrze, tak ogólna warstwa wizualno-dźwiękowa nadal przypomina bardziej dynamiczną grę niż sportową transmisję. Tempo gry w stosunku do prezentacji pozostaje zbyt pospieszne — przydałoby się więcej elementów przypominających telewizyjną realizację meczu, najlepiej z wykorzystaniem licencjonowanej oprawy transmisyjnej. Hałas tłumu jest z kolei na tyle dominujący, że często zagłusza komentarz — który sam w sobie jest co najwyżej przeciętny i w dużej mierze taki sam jak rok temu. Biorąc pod uwagę bogactwo świetnych komentatorów NHL dostępnych w dwóch głównych sieciach telewizyjnych oraz fakt, że inne gry sportowe od tego studia oferują wiele zespołów komentatorskich, ten aspekt zdecydowanie wymaga aktualizacji.

EA SPORTS NHL 25, choć jest pierwszą odsłoną serii stworzoną z myślą o obecnej generacji konsol, pozostawia po sobie mieszane uczucia. Z jednej strony widać wyraźne postępy w zakresie grafiki, realizmu symulacji oraz samej rozgrywki — wszystko działa płynniej, wygląda lepiej i zapewnia większą frajdę. Z drugiej jednak strony, zawartość gry oraz dostępne tryby nie nadążają za tymi ulepszeniami. Brakuje wyraźnych nowości, a niektóre elementy sprawiają wrażenie, jakby zostały całkowicie pominięte. Przesiadka z edycji 23 na najnowszą edycję to rozsądny krok, szczególnie dla tych, którzy opuścili ubiegłoroczną odsłonę. Natomiast dla posiadaczy NHL 24, przejście na nową produkcję wydaje się w dużej mierze zbędne — chyba że pojawi się solidna przecena lub naprawdę zależy wam na aktualizacjach technologicznych.

Oceń bloga:
2

Ocena - recenzja gry NHL 25

Atuty

  • Ulepszenia w trybie Franchise.
  • Ładniejsza oprawa graficzna.
  • ICE-Q.
  • Strzały one-timer.

Wady

  • Brak znaczących innowacji w pozostałych trybach gry.
  • Topornie działające menu w HUT.
  • Zabawa online to głównie pay to win.
  • Kiepsko i krótko wykreowane wstawki TV.
  • Brak wersji PC.
  • Sporo elementów rozgrywki, to powtórka z edycji 2023.
Avatar drunkparis

drunkparis

EA Sports NHL 25 nie spełnia obietnic związanych z nowymi funkcjami, które według zapewnień EA miały być znaczącymi ulepszeniami. To kolejny przykład gry z corocznej serii sportowej, która sprawia wrażenie, jakby niewiele zmieniło się od poprzedniej odsłony. Mimo to trzeba przyznać, że zeszłoroczna wersja — a co za tym idzie również tegoroczna — wciąż oferuje przyjemną rozgrywkę.
Grałem na: PS5

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper