Mirrors Edge - nietuzinkowy tytuł, który mnie zachwycił dopiero po latach. A może to ja nie byłem gotowy?

O grze wiedziałem już w czasie jej premiery. Jakoś wtedy nie ciągnęło mnie do tego typu gier. Może ja nie dojrzałem jeszcze, a może była to gra innowacyjna i się po prostu odbiłem. Co by to nie było, stało się jak się stało. Przyszedł czas nadrobić zaległość i muszę powiedzieć, że cieszę się nawet, że tak wyszło. Bo teraz potrafię dostrzec, jak wyjątkowa, unikalna i jedyna w swoim rodzaju jest to gra. I to od studia, od którego bym się nie spodziewał. Proszę, usiądźcie wygodnie. Zapraszam na reckę.
Cześć wszystkim. Zaczęło się od ✉️ od znajomego. "Ty hultaju nie skończyłeś nie, weź spróbuj teraz na Series X". No jak będę miał chwilę to zerknę, ale nie sądzę żeby coś miało się zmienić. Myślę sobie - właczę na chwilę, zobaczę i pewnie wyłaczę po krótszej chwili. Po uruchomieniu gry, przechodzę ponownie "samouczek" jestem dalej niż wcześniej i zaliczam nawet pierwsze misje i co? Załapało, i to jak załapało. Gram i oderwać się nie mogę, jeszcze jeden skok, jeszcze jeden zjazd, jeszcze jeden dach, no kurczę blade, o co tu chodzi?
PIERWSZE co mi rzuciło się w moje (nie) piękne już oczy, to jak gra dziś wygląda. Właśnie. Alfredzie słodki, to wygląda niesamowicie. Za nic nie pamiętam, aby to wcześniej tak wyglądało. I zgadza się. To XBOX SERIES X tak szpil podkręca. Swoje dokłada "kreska graficzna" i silnik na którym tytuł zapintala, a jest to jeden z lepszych w historii, a mianowicie UNREAL ENGINE 3. Wszystko razem ze sobą współpracujące, sprawia, iż czuję jakbym grał w współczesną grę, a nawet lepiej, bo innowacyjną i niespotykaną. Gdyby ktoś powiedział mi, że gram w zeszłoroczną produkcję, nie wiedząc tego co wiem - uwierzyłbym na słowo i jeszcze zrobił zdziwko, jak pięknie to działa i wygląda.
DRUGIE co uderza mnie ze sporą siłą to wyjątkowy i urzekający klimat produkcji od Szwedów. To bieganie po dachach, miasto, cała otoczka, korpo, historia, sprawia że aż chcę tam przebywać i dostać się w kolejne miejsca, podziwiać widoczki i chłonąć każdy szczegół i detal. Klimat, klimat, klimat i jeszcze jeden i jeszcze raz klimat. A kto z nami nie zagra niech pod stołem zaśnie. Uderza mnie to z każdym kolejnym powrotem na dachy. Niesamowite i nie często spotykane.
TRZECIE to sam gameplay. Śmieję się trochę sam do siebie, bo to bieganie to jedna z najprzyjemniejszych niespodzianek, jaka mnie spotkała ostatnio w grach. Nie spodziewałem się że PARKOUR, będzie w stanie mnie tak pochłonąć. Biegam, skaczę, ślizgam się, chce się gdzieś dostać, gdzieś wspiąć i tak dalej. Sterowanie na padzie to mistrzostwo i mogę to robić nawet z zamkniętymi oczami. Każdy ruch, każdy guzik to osobne przedstawienie. To taniec palców, piękniejszy niż te tańce na lodzie. Idealna współpraca kontrolera z moimi dłońmi. Czy można powiedzieć tak o tym w każdej grze? No nie, co świadczy o oryginalności MIRRORS EDGE.
CZWARTE to udźwiękowienie i świetna muzyka. Dzięki temu mamy też właśnie tak wyjątkowy klimat i zachęcający bodziec do przemieszczania się. Poruszania, chodzenia. Czasem przystaję nie tylko nacieszyć patrzałki otoczeniem, ale żeby tylko posłuchać tych dźwięków i przygrywającej nuty. To dodaje smaczku i charakteru. Wyobrażacie sobie na przykład Mass Effect bez słynnych utworów? Ja też nie, a tu jest podobnie.
Są w grze momenty, których absolutnie się nie spodziewałem. Zwroty akcji, sytuacje. Momentami czuję ducha HALF LIFE, serio. Albo wdrapać się gdzieś wysoko, zjechać ostro na dół, otworzyć, zamknąć, przeskoczyć. Na dachu, w środku budynku, w podziemiach. Mnie to kupiło. Chcę brnąć dalej, chcę wiedzieć co będzie dalej, nie chcę przerywać i chcę być cały czas w ruchu, od czasu do czasu przystanąć, pomyśleć i nacieszyć się otaczającym światem. Dlaczego tak jest, i czemu tak a nie inaczej.
DICE - Digital Illusions Creative Entertainment- to szwedzkie studio należące dziś niestety do EA 😟 znane głównie z gier BATTLEFIELD, postanowiło zrobić coś innego w 2008 roku, i bardzo kurka dobrze. Wyszło to fantastycznie, a ja zagrywam się w to dziś wyjątkowo przyjemnie. Odciągnęło mnie nawet od Assassin's Creed 1, którego chcę skończyć jeszcze w tym roku 🤪 później zrobili jeszcze oprócz sieciowych strzelanek, dość dobre Gwiezdne Wojny jako single player. Dziś też to już nie to samo DICE co wtedy, co kiedyś. Aż ciężko uwierzyć, że EA pozwoliło na takie "eksperymenty" szkoda, bo mogłaby wyjść z tego jedyna w swoim rodzaju trylogia. Na szczęście mamy te dwa tytuły, one nie zginą.
Tak, to jedna z tych gier nie dla wszystkich. Albo się zachwycisz, albo odbijesz. Ja się kiedyś odbiłem, a dziś się zachwycam. Nie raz i nie dwa spadłem gdzieś w przepaść, nie doskoczyłem gdzieś, nie zdążyłem. Ale chciałem robić to do skutku, do sukcesu. I uradowany parłem dalej na kolejne budynki, alejki. Nie poddaje się, tym razem mi się uda, no muszę tam dotrzeć. Nabrać rozpędu, ocenić odległość, zwiększyć, bądź zmniejszyć dystans. To jest jeden z motorów napędowych. Niby takie proste i banalne, kiedy patrzysz z boku, a jednak pozytywne wyzwanie i sedno moich zachwytów. Pewnie z podobnego powodu, uwielbiałem.....nazat - uwielbiam nadal biegać po HARRANIE. Tego typu produkcji nie ma dużo 🥺
Cyberpunk to oczywiście nie jest, ale czasami przejedzie samochód tam na dole po ulicy, i kilka chodzących ludków przejdzie, pospaceruje.
Gra odznacza się fajnymi i ciekawymi przerywnikami w postaci komiksów. Taka animacja jakby. Bardzo fajny pomysł, który buduje narrację i przywiązuje ogólnie uwagę.
No i ta immersja. Naprawdę czuję się jakbym tam był. To ja jestem FAITH - czyli główną bohaterką w metropolii niedalekiej przyszłości, która musi uratować swą siostrę, niesłusznie oskarżoną o morderstwo. Nie ma "szczelania" ( w sensie rasowy fps), ale szczelajo do nas, a naszą obroną jest ucieczka, szybkość, i parę ruchów powalających przeciwników, i to jest świetne. To mnie właśnie tak wciąga, te jazdy po linie, skakanie między tymi wieżowcami i tu będę się powtarzał, ale to właśnie główny gameplay, urok i kwintesencja. Pierwsze skrzypce, bez których byłaby to zupełnie inna gra. A to wbieg do budynku z buta i zmiana otoczenia (świetne lokacje w środku), a to ominięcie pułapek, kombinowanie, czy spostrzegawczość. Cały czas coś się dzieje, tu nie ma czasu na nudy
Jak mówiłem, w środku również ładnie i klimatycznie. Ktoś ma zdecydowanie gust co do projektowania i urządzania pomieszczeń. No i ten uspokajający i odprężający kolor, chętnie poznałbym i uścisnął dłoń twórcy 😉
Ktoś mógłby powiedzieć, że minusem jest, iż nie można biegać po ulicach, nie ma "pukawek" itd. I bardzo dobrze, bo nie różniło by się to wtedy zbytnio od innych gier, a tu chodzi zupełnie o co innego. Ja uważam, że gra ta wyprzedziła swoje czasy o lata, dlatego nawet i dziś jest tak dobra, a według różnych graczy epicka wręcz. Dlatego tak dobrze się w to gra. Pomysły, realizacja, ktoś miał "łeb" i wyszło z tego miodzio.
CZERWIEŃ - to od dziś mój sprzymierzeniec. To kolor elementów które wypatruję jak rury, kładki, drabiny, pudła, dzwi. To dzięki nim wszystkim, mogę przedostać się w różne miejsca i brnąć dalej. Uważać, skupić się, Utknąłem? Nie ma problemu czas wysilić swoje szare komórki. Nie zawsze jestem prowadzony za rączkę. Stanę na krawędzi, oblukam, zastanowię się z dwa razy. To mi się podoba. To lubię. I zawsze przyjmę z wielką satysfakcją.
I czym dalej, tym więcej możliwości. Błędem większości z tego co wiem, jest to, że za szybko rezygnują, czy odkładają produkcję. A piękno i kwintesencja przychodzi z czasem, dlatego warto dać szansę i poświęcić dłuższą chwilę, aniżeli sam początek. Naprawdę.
Słów jeszcze kilka o działaniu i wyglądzie na SERIES X - MEMORY 5 - WSTECZNA KOMPATYBILNOŚĆ - I WSZYSTKO JASNE. Kolejny tytuł w bibliotece, który wyróżnia się i odznacza ulepszeniami w postaci "true" 4K i 60 tuptusiami na sekundkę. W porównaniu do wersji pierwotnej na konsolę Xbox 360, czy nawet PC-tach, dostajemy tu samozwańczy remaster. Niektóre dzisiejsze gry nie są w stanie fiknąć temu jak gra działa i wygląda na Xboxie. Świetny gameplay, sterowanie, klimat, działanie i wygląd gry - istna mieszanka wybuchowa, która wybuchła i sprawiła, że zaliczam MIRRORS EDGE, do szeregu gier wyjątkowych i innych w które dane było mi zagrać. Nawet po latach.
Teraz czas na kolejną część, mam nadzieję że również będzie conajmniej tak dobra i unikatowa jak część pierwsza. Dla mnie to jedna z największych niespodzianek po powrocie do nadrobienia zaległości. Nie wiedzieliście o tym co, ale to ja właśnie jestem FAITH, i to ja właśnie biegam tam u góry po tych wszystkich budynkach i dachach. Tylko nie mówcie nikomu dobrze...
Dziękuję za przybycie, za chwilę uwagi. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.