Szybki temat #11 - 5+5 to 10? Tak, ale chodzi o coś innego. Rozczarowania i niespodzianki

No hej. Witam wszystkich sympatycznie. Jak wiecie po ostatnich moich wpisach, wróciłem grać na konsolach PlayStation 3 i Xbox 360. No i ciężko ukryć, iż tam gry są naprawdę inne. Pod względem zabawy, przyjemności i przyciągania na dłużej. Grając ostatnio w jedną z tych gier, zachwycony gameplayem, klimatem i ogólną grywalnością, odrazu na myśl przyszły mi tytuły na których wtopiłem (według mnie), na obecnie trwającej generacji, i do których nie wiem czy kiedykolwiek wrócę jeszcze, a jeśli już wrócę, to czy znowu się odbiję, wciągnę, dotrwam do końca. No i te szpile, które zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie i przeszły jakiekolwiek oczekiwania, które miałem wobec nich. A więc jak w tytule 5+5 = 10, czyli 5 zawodów i 5 niespodzianek. Zapraszam serdecznie na szybki temat. Gotowi?
Recenzje, opinie, polecenia, to nie zawsze wyznacznik, którym należy się kierować i które są wyrocznią i werdyktem ostatecznym. Owszem pokrywają się często z moim późniejszym doświadczeniem, ale i też w pewnych momentach rozdzielają się na różne ścieżki z których nie jestem zadowolony. Nie ma gier idealnych, każdy ma inne gusta i to co podoba się mnie i robi wrażenie, dla innego gracza jest niczym specjalnym. To działa w obie strony.
Natomiast kiedy są sytuacje, gdy większość graczy jest zgodna, kiedy coś jest naprawdę bardzo dobre i godne zagrania, to wtedy jest to najmniejsze ryzyko. Innym razem może być niepewnie, kiedy połowa z nas uważa coś za dobre, a druga połowa odradza. Tu jeszcze można być spokojnym i miło się zaskoczyć. A co jeśli większość jest zgodna, że coś jest beee, crap i tak dalej. No najczęściej faktycznie tak jest, ale paradoksalnie zdarzają się i sytuacje, gdzie pomimo ostrej krytyki, bombardowaniu danego tytułu, okazuje się, że nie jest on wcale taki zły i po przymknięciu oka na pewne niedociągnięcia, okazuje się ostatecznie lepszy od wyżej stawianego i ocenionego szpila. Wiem jak to brzmi.
Ale nie do końca i nie zawsze powinniśmy się kierować sposobami i sytuacjami jakie podałem. Nawet nie masz pojęcia ile gier by mnie czy Ciebie ominęło, a także również ile byśmy niepotrzebnie stracili, czytając wybrane recenzje i felietony (STARFIELD). Zawsze musimy sobie jakoś poradzić sami, ewentualnie popytać kogoś, kto jednak trochę pojęcie ma, odczekać trochę, i nie brać pod uwagę modnego ostatnio hejtu i jadu (PATRZ ASSASSIN'S CREED SHADOWS).
Mam pewną zasadę. Jeśli gra "ma mnie" czy "kupi mnie" po początkowych chwilach to wiem, że to jest/będzie to. Praktycznie nie zdarza się, abym zmienił zdanie po dłuższej sesji czy się zawiódł. Kiedy indziej przekonuję się dopiero po daniu którejś z rzędu szansie, albo po pierwszym odbiciu się, z opóźnieniem stwierdzam, iż tytuł jest świetny. Jeszcze kiedy indziej żałuję wręcz, że nie podszedłem inaczej do jakiejś tam gry, która teraz okazuje się fantastyczna. Dlaczego tak mamy, czy to zależy od naszych chęci na granie w danym dniu, zmęczenia bądź wypoczynku, temperatury na dworze czy pory roku, fazy księżyca, dobrego humoru? Szczerze nie wiem, ale wiem, że w sobotę ta sama gra może być inna niż była w poniedziałek. No i to prawda jest.
Ale to nie jest też zależne zupełnie odemnie. Zobaczcie takie DYING LIGHT 2, fajny początek, aż dotrzesz do miasta. Potem szkoda gadać, sprawy techniczne również były nie do zaakceptowania. Ale Techland podciągnął rękawy, zacisnął mocniej pasek od spodni i zaczął grę naprawiać, przemeblowywać i przy okazji brać opinie graczy pod uwagę. I dziś tytuł błyszczy na najnowszych konsolach w porównaniu do tego co było wcześniej, a same miasto przemierzam z przyjemnością. Tyle ile dało się zrobić zrobiono, wyciśnięto do maksimum, dzięki czemu tytuł uchronił się przed trafieniem na tę gorszą listę, lecz nie jest też na tyle cudowny aby trafić na drugą. Z Cyberpunkiem podobnie, ale na koniec jest z nim jednak zupełnie inaczej.
To jak z jedzeniem, gdzie dziś mam ochotę na sushi (lubię), a w inny dzień w ogóle nie chcę na to patrzeć. Czy tam jakąś zupę domową według babcinych przepisów. Taki już żywot gracza. Ale są i systuacje, kiedy jestem więcej aniżeli pewny, że z czymś wtopiłem, nie przekonam się, żadne próby zmiany mojego zdania nic nie dadzą i chyba tylko cud mógłby zmienić sytuację. Żałuję wydania pełnej ceny na premierę, w cyfrze jak nigdy. Z drugiej strony są tytuły, które właśnie jak napominałem wcześniej, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły i z miejsca kupiły. Zaczniemy od pięciu pierwszych zawodów i rozczarowań.
To przejdźmy zatem do sedna 🤞
1. RISE OF THE RONIN
Wujcio Ronin, który miał być ekskluzywem na PlayStation 5, zapowiadał się na coś specjalnego i wyjątkowego od pierwszych zapowiedzi i informacji. Uznane studio i samo Sony maczało w tym palce, więc zostało tylko czekać i zacierać rączki. Niestety, okazało się, iż jest trochę inaczej jak zapowiadano. Przełknąłbym oprawę niegodną samej PS5, i to zrobiłem, bo liczy się gameplay i fun z grania, ale Ronin poległ też na innych płaszczyznach i to z najlepszą kataną na dzielni. Technicznie rwało, przycinało, doczytywało detale, nosz kurczę to jest projekt pod PS5? Dobra pół biedy, pewnie naprawią, ale nie wciągnął mnie sam gameplay i odbijam się po pewnym czasie. Przemilczę już łatkę pod PLAYSTATION 5 PRO, która wniosła tyle, że jest teraz chociaż stabilne 60 klatek, bez większych cyrków. Szkoda mi bardzo, ale nie skreślam całkowicie szpilu, dam jeszcze szansę, bo może się kiedyś lepiej księżyc ułoży i lepiej zrozumiem systemy i dam się pochłonąć. To nie jest aż tak tragiczny tytuł, jednak chyba o ile mnie pamięć nie myli, obiecano nam więcej 🤔
2. IMMORTALS OF AVEUM
Mówili dumnie "perełka" w zacnym programie EA Originals. Czyli tam gdzie powstają mniejsze, ale i wyjątkowe tytuły sponsorowane przez EA i dotychczas zdające egzamin. No to co wiele się tu zastanawiać, dzień premiery, pełna cena i jedziemy z oryginalnym dostarczycielem wyjątkowej zabawy. Taaaa, masz babo placek. Co to kurła jest, pytam się grzecznie ja. TO JEST TEN TYTUŁ WYBOROWY, ZA KTÓREGO PŁACĘ TAKĄ FURE PIENIĘDZY? TO JEST TEN DEBEŚCIAK? Mydło, jakieś strzelanie z palca, dziwne to wszystko. Dziś już jest o wiele lepiej, tytuł na pewno skończę, bo ma coś w sobie, ale początku nie zapomnę, źle to działało i wyglądało. To moja chyba największa nauczka, aby nie brać w ogóle gier na premierę. No chyba, że trąbią na prawo i lewo, iż jest niemal idealnie jak w KCD2, czy 33 Ekspedycji. Ależ ja byłem z początku na siebie zły. I nie wstydzę się powiedzieć, że trochę się "jarałem" tą nowością wtedy, jako iż wierzę ( wierzyłem dziś już) w takie projekty.
3. AVATAR FRONTIERS OF PANDORA
Tu po początkowym zachwycie, dalej jest po prostu nijako. Nastawiony na grę UBISOFTU, i podobieństw do Far Cry, jest kilka rzeczy które mnie nie przekonują. Nawigacja po mapie czy walka to nie najlepsze strony AVATAR. Czasami ciężko jest mi coś znaleźć, bo niby jestem już na miejscu, a okazuję się, że muszę jeszcze obejść górę 🤨 a jak natrafisz na przeciwników chociaż o dwa levele wyżej, to chyba nawet Soulsy są łatwiejsze. Tak samo wszelkie menu, zakładki, jeden bałagan. Ciężko mi się w to gra, pomimo rewelacyjnego klimatu i wspaniałej uczty wizualnej. Były obiecane poprawki, ostateczne pod PS5 PRO, a poprawek jak nie było, tak nie ma. A w międzyczasie zdążyli wypuścić dwa duże dodatki. No, takie absurdy czasami. Ale czekam, czekam na ten impuls, bo czuję że on nadejdzie i uderzy we mnie jak grom z jasnego nieba i kto wie czy nie poskutkuje to nawet platyną.
4. SHADOW WARIOR 3
Liczyłem mocno na ten tytuł z uwagi na fakt, że część pierwsza i druga są absolutnie, niesamowicie grywalne. No i co stało na przeszkodzie, aby zrobić taką fajną trylogię co nie. Coś musiało pójść "NON FINO ALLA FINE", no bo jakby inaczej. Za krótko, za dużo się dzieje niepotrzebnie, nie ma już tego, co miały poprzednie części. Widać pośpiech i gdzie poszły wszystkie zasoby. A te poszły na inny szpil, który dzięki temu znalazł się w tej lepszej piątce dzisiejszego tematu. Szkoda, że nie znaleziono balansu, i gry tego samego, lubianego przezemnie studia, za świetne wcześniejsze produkcje, są po przeciwnych stronach barykady. Pograć można, ale jeśli ktoś lubi serię i wcześniej ciorał z uśmiechem na plapsie, to cóż, raczej nie tym razem. Gdzie ten wyważony humor, klimat i chęć ciachania wszystkiego co się rusza i wykazuje oznaki szczerej i wyczuwalnej z dwóch mil niechęci do nas,
5. BLACK MYTH WUKONG
Długo nie zapomnę pierwszych 20 minut, nawet do pół godzinki. Ale to jest miodne, takie inne i wyjątkowe. Czyżby stara szkoła w nowoczesnej oprawie. Gram, cieszę się, zaglądam pod każdy kamień, kładę początkowych przeciwników równo jak rościełacz asfaltu masę bitumiczną. No i czar prysł po pierwszym większym bosie. A pytałem kilka razy wcześniej trudne to? Jak się gra? Bo wiecie, że jestem na bakier z SOULSAMI. A nie będziesz miał problemu odpowiadali, to taki bardziej "SLASHER", niż soulslike. Pójdziesz jak burza, jak przekliniak...co? chyba przecinak. To nie Włatcy móch, ale też na pewno nie łatwy slasher do jasnej... i po co mi to było. A mógłbyć tak pięknie i fajnie. Gra została o włos perłą roku, więc nie w poziom trudności dmuchał raczej. Przeca miliony móch nie mogą się mylić co nie. Ile tam poszło? ponad 20 baniek kopii? gdzie większość to chińczycy, gdzie oni tam po czterech grają, więc nie dziwota, że dla nich łatwo. A może po prostu ja nie miałem akurat dnia, za szybko się poddałem. Za dwudziestym razem powinienem dziada ubić czyż nie. Myślicie żeby próbować tak do trzydziestu? W każdym bądź razie, nie omieszkam powrócić, kiedy będę miał spory zestaw dodatkowych i rezerwowych kontrolerów Dual Sense. Nie skreślam jeszcze tytułu, bo wiem, że mogę więcej. Aaaałuuuuułaaaaa nie powiedział ostatniego dźwięku? Ponoć mam iść dalej i wrócić jak już będę jak TOMMY LEE JONES, w Ściganym. Mam nadzieję...
I to była pierwsza piątka moich prywatnych rozczarowań i zawodów ostatnimi czasy. Szkoda, że nie "ZŁOTA PIĄTKA", jak ta z Nintendo Entertainment System, czyli znango nam NESA. To były perełki. Oczywiście tytułów, które rozczarowały mnie osobiście jest znacznie więcej, ale te najbardziej zalazły mi za skórę i utkwiły w pamięci. No dobrze ponarzekałem, wylałem swoje żale, to przejdźmy - jak mniemam do tej milszej, przyjemniejszej, pozytywniejszej i pełnej nadzieji dzisiejszych bazgrołów części. Teraz pięć tytułów, które zaskoczyły mnie na spory plus, i sprawiły sporą niespodziankę.
1. FINAL FANTASY 16
Nie miałem praktycznie styczności z tą francyzą wcześniej, ale jeśli coś zapowiadają dość głośno i czytam, że gierka dostanie nasze rodzime napisy to moja pierwsza myśl jest taka - no to bez wymówek będzie trzeba spróbować. I wiecie co? Nie żałuję ani chwili, podoba mi się to totalnie i wciągnęło mnie po samą szyję. Cieszę się tutaj ponad przeciętnie, bo lubię się od czasu do czasu miło zaskoczyć. Byłem świadom, że to może być coś dobrego, ale nie myślałem że będzie aż tak dobrze. Czy to prawdziwy FINAL FANTASY? kie czort go tam wie, pewnie nie, ale gameplay, przerywniki filmowe, grywalność, historia, sznyt artystyczny mają mnie z każdej strony. Kiedy już zrobię sobie przerwę od PlayStation 3 i Xboxa 360, to będzie pierwszy szpil, do którego wrócę na pełnej. I cieszę się jeszcze podwójnie, bo wiem że są jeszcze dwa duże dodatki. Jak to mawia pewien znany MISIO "miodku nigdy za wiele " szkoda tylko, że nie będzie mi dane zanurzyć się w innych częściach (brak spolszczeń) ale to dyskusja na następny szybki temat ogólnie.
2. EVIL WEST
Ładnie? jest, grywalnie? jest, ciekawie? jest. Czego chcieć więcej. To tu poszła największa para i budżet w porównaniu do zawodzącego Shadow Warrior 3. No ale dzięki temu, mam jedną z największych niespodzianek jakie było mi doświadczyć. Tytuł kupił mnie od pierwszych chwil i nie sprzedał do samego końca. Klimat, zabawa i radość z rozgrywki biją tu wielkie, znane nam tuzy z segmentu gier AAA, czyli tych wielkich, które powinny nam nie tylko prać ale i gotować 😉. Nie nie jest to szpil bez wad, ale granie w niego to najczystsza przyjemność, a o to przecież chodzi. Trafił w moje gusta tak idealnie, jak snajper wyborowy (nie mylić z wódką) w główkę od zapałki z około, na oko, 20 kilometrów. Czy to możliwe - nie wiem, lecz Evil West to zrobił. Liczę po cichu, a może i nawet zacząć o tym głośno mówić, iż chciałbym kontynuację w podobnym stylu, ale wiadomo - więcej bardziej, lepiej.
3. DEAD ISLAND 2
Miała być klapa, no bo czego spodziewać się po 10 LATACH TWORZENIA , zawirowaniach, zmianach, a tu klops. Dead Island 2 to jedna z najlepszych gier w jakie dane było mi zagrać. Siekanie nieumarlaków, eksploracja, lokacje, i cały arsenał fikuśnej i wymyślnej broni, to spory motor napędowy o mocy - nie bądźmy tacy skromni i powiedzmy śmiało - na spokojnie conajmniej 700 koni mechanicznych. Jakby tego było mało, to szpil już w dniu samej premiery nie posiadał żadnych bugów czy błędów. To jedna z najlepszych technicznie wykonanych gier na trwającej generacji, w 60 ramkach, wysokiej rozdzielczości. Przyciąga i wciąga jak odkurzacz wczorajsze okruchy po pizzy (tu wstaw swoją ulubioną) z perskiego? dywanu. I jeśli następuje lekki smuteczek po ukończeniu produkcji, to uwaga - mam ważny komunikat - Dead Island 2, posiada dodatkowo dwa świetne i wcale niekrótkie dodatki Haus i SoLA. Z najszczerszą chęcią przygarnąłbym kolejne, nowe lokacje i dodatki, no ale myślę, że już czas pomału na Dead Island 3, który zapewne powstaje i mam nadzieję, będzie conajmniej tak dobry jak omawiana dziś część i nie będziemy musieli czekać kolejne dziesięć lat. Najmniejsze, szczątkowe nawet informacje łykam jak bocian żabkę na łące, gdy świeci w pełni słońce, a w oddali kicają zające - eeee spokojnie, to nie ma być sielanka, bo Dead Island to apokalipsa i zgniłe zombie. A to przepraszam - czorny jak smoła bociek, wchłonął przegniłą żabę, a w tle skakali spalone zajonce 😝🤭🤣
4. BANISHERS: GHOSTS OF NEW EDEN
Pamięta ktoś takie zacne perełki, niestety niedocenione jak REMEMBER ME czy VAMPYR? Jeśli tak i grałeś w nie z przyjemnością, to nie powinno ominąć Cię Banishers. Świetnie działa, świetnie wygląda, nawet pomimo faktu, iż zrobiony jest na owianym złą sławą silniku graficznym Unreal Engine 5. Tym się nie przejmuj. Tu należy skupić się na czerpaniu z klimatu, atmosfery, wyborach, eksploracji i nawet ciekawej historii. Podobają mi się mechaniki tej gry, tajemniczość, mapa i jej odkrywanie. Taki mniejszy RPG, ale z jajem i który potrafi mocno zaskoczyć. Pozytywnie i niespodziewanie. Jak powrót z emerytury Wojtka Szczęsnego i to jeszcze do Barcelony. Czyż to nie są wspaniałe i wyjątkowe chwile? Don't Nod, studio oodpowiedzialne za tą nietuzinkową grę, jest u mnie na liście jednych z najlepszych growych deweloperów. Już nie mogę się doczekać ich kolejnej perłuni, i życzę im aby w końcu ich gra rozbiła bank i podreperowali swoją sytuację finansową.
5. ROBOCOP ROGUE CITY I TERMINATOR RESISTANCE
Tak średnio bym powiedział, tak średnio. A właśnie że nie. Nie wierzcie w te słowa w absolutnym wypadku. To jedne z największych i najwspanialszych zaskoczeń ostatnich lat. Idealny przykład jak DAWID KŁADZIE GOLIATA, gdzie pomiędzy budżetem, a tym co dostajemy to jest nokaut w porównaniu do kolosów na rynku, i nie jest to żaden wypadek przy pracy, bo po cudnym Terminatorze, dostajemy jeszcze cudniejszego RoboCopa. Dajesz Teyon, nie przestajesz 🙃 A za chwilę ukaże się jeszcze kontynuacja historii - ROBOCOP UNFINISHED BUISNESS. Przecież to dłoń sama sięga po portfel i wykłada pieniądz na kasę w markecie, czy bez najmniejszych wahań klikamy kup teraz, zapłać teraz. Tam klimat można kroić specjalnym nożem do pomidorów, tak gęsty jest, albo ze świecą szukać gdzie indziej. To przykład jak prostota może przełożyć się na niesamowitą i niespotykaną grywalność. I pomyśleć, że kiedyś po pierwszych zapowiedziach machałem na to ręką. Terminator supcio podstawka i dodateczek, RoboCop mega podstawka i dodateczek - tak to powinno wyglądać.
I jeśli ktoś powie na końcu - trzeba było trochę poczekać itp, to prawda, tak, ale trzeba pamiętać, iż na niektóre szpile czekamy tak długo i niecierpliwie, że tak się po prostu nie da. Wyobrażacie sobie na przykład wzięcie w samym dniu premiery DEATH STRANDING 2, który jest wręcz wyznacznikiem jakości, pewności iż będzie to conajmniej bardzo dobra gra, a tu wyjątkowo podobne niedociągnięcia i mieszane wrażenia jak przy Days Gone.
Dla jasności nie zawsze da się przed tym uchronić i nie zawsze mój wpis jest świętym nie do ruszenia wyznacznikiem. Ja tylko podałem własne przykłady, bo wiem i znam osoby, które uważają grę RONIN, za conajmniej dobrą i bawili się świetnie. I ja się z tym kłócić nie będę. Ja chętnie wysłuchałbym solidnych argumentów, dlaczego warto jeszcze tam czemuś dać szansę, czy konkretnej porady jak zagrać, jak podejść do danej produkcji, bo to też może wiele zmienić. Każdy z nas odbiera gry inaczej, ma inne wymagania, podchodzi do nich inaczej i czerpie inaczej. Ale jeden wyznacznik zawsze będzie taki sam - radość, zabawa i grywalność.
Chwała tym co na dokładkę potrafią wyczuć i zobaczyć więcej od innych. Zdarza mi się miewać takie przebłyski 😜 jednak wtedy muszę zmienić podejście na - co nazywam "to już nie gra, a dzieło sztuki" i pewnie większość się ze mną zgodzi, że takim jest ostatni hit Ekspedycja 33, czy Kingdom Come Deliverance 2. Ośmiu na dziesięciu graczy, zapewne wypowiedziałoby się w samych superlatywach, a to już rekomendacja i zielone światło nie do odrzucenia. Bierę bez szemrania.
Ja wiem, a na pewno potrafię sobie wyobrazić ile pracy, sił i nierzadko poświęcenia kosztuje stworzenie dobrej i wyróżniającej się gry. I za to szanuję i podziwiam, chcę uczciwie zapłacić za taki tytuł dobrą cenę. Ale co kieruje tymi niewypałami, dlaczego coraz częściej dostaję soczystego liścia, twórcy nie szanują mnie jako gracza? I jeszcze chcą za to pełną kwotę. Absurd. Czy to ich wina, czy nie do końca tak jest, czy niepodołali, ale nie chcą się przyznać i zachowują się jakby tworzyli, stworzyli dzieło dekady. Ale niech będzie, szansę zawsze dam, bo uważam że każdy na nią zasługuje. Jedni ją wykorzystają (dopracowanie gry po premierze) inni mniej lub wcale (gra po dłuższym czasie dalej ssie). Generalnie na szczęście takich przypadków jest bardzo mało, ale nadal jednak byłbym uważny i cierpliwy, choćby obiecywali złote grabelki.
I jeszcze mały bonus na koniec. 1+1=2, czyli jeden taki mniejszy zawód, i jedna niespodzianka.
1. DZIEDZICTWO HOGWARTU
Nie bijcie, ja wiem że wielu z Was tytuł naprawdę się podoba, i zapewniam że i mnie również na swój sposób, ale czym dalej tym bardziej nie mam chęci wracać i ukończyć. Jakoś tak odbiłem się i nie potrafię dostrzec czegoś więcej. Wiem że to pewnie minie i może jeszcze pozbędę się tej niechęci ostatniej, a może i nawet wyjadę z recką jakie dobre to nie jest, ale narazie jestem zamrożony i nie mogę się przełamać. Czemu, sam do końca nie wiem, nie pytajcie bezpośrednio. Za dużo mechanik? Liczyłem na coś innego? Hmmm...
2. SANDLAND
Spróbowałem dopiero niedawno i muszę przyznać bez żadnych manipulacji i wybielania, że zapowiada się na więcej niż obiecująco. Pierwsze chwile i mówię sobie - kurczę prawie nic o tym nie wiedziałem i nie słyszałem, a gram zaciekawiony i jak narazie zadowolony. Na plus klimat i nuta tych gier wiecie, w stylu japońskim czy jakoś tak. Już czuję że to będzie to coś, i chyba nic złego nie wydarzy się po drodze, aczkolwiek różnie bywa, jednak jestem dobrej myśli.
A już tak naprawdę na sam, samiuśki koniec jeszcze dwie perły, które zachwycają mnie na każdym kroku i które czekają jeszcze na ukończenie. Specjalnie przedłużam, żeby wrócić i zrobić wszystko co będę w stanie zrobić mógł. Plus taki, że Atomowe Serce, ma jeszcze przecież wcale nie byle jakie dodatki.
Zresztą (mrugnięcie oczkiem) - recenzja ATOMIC tuż za rogiem 😊😋 Udzielajcie się pod tematami z grami, piszcie co Wam się podoba co nie. Apeluję wręcz i zachęcam do aktywności pod tym względem. Może nie musiałbym się koniec końców zawieść, jeśli pokierowałbym się opinią czy zdaniem jednego z Was. Czy to pod blogami, recenzjami, prywatnie. Wiem, że sporo można wynieść z przed weekendowej Gromady 😁 z czego się bardzo cieszę i będę jak najbardziej korzystał. Ale też i poza nią byłoby fajnie na każdym kroku fajnie dyskutować.
A Twoje jakie są rozczarowania i niespodzianki? Masz jakieś własne w sekrecie, czy podzielisz się ładnie w sekcji komentarzy?
Dziękuję serdecznie za chwilę uwagi, pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnego weekendu. Do usłyszenia.