Wskrzeszenie Mistrza

BLOG
546V
Wskrzeszenie Mistrza
cosmos22 | 16.07.2015, 00:09
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Film Roda Lurie z 2007 roku wywarł na mnie spore wrażenie. Zobaczywszy pierwszy "zwiastun" w telewizji postanowiłem go obejrzeć. Kładłem się na kanapie oczekując ciekawego zwieńczenia dnia w postaci popcornowego  filmu, który reklamował się "wskrzeszeniem mistrza", dawnej gwiazdy boksu. Gdyby na tym się skończyło, recenzji by nie było.

 Historia. Prawdziwa i wzruszająca. Ale zaczynając od początku, mamy tu do czynienia z młodym dziennikarzem, Erik'iem Kernan'em Jr.(Josh Harnett) o znanym nazwisku. Wielu zna jego ojca, komentatora walk bokserskich. On sam jednak nie znał go zbyt dobrze. Ten zostawił go gdy jeszcze był dzieckiem. Z tego powodu Erik, mimo separacji z żoną, stara się zaistnieć w życiu syna, chce by był z niego dumny i wmawia mu, że zna znanych ludzi. W międzyczasie stara się utrzymać posadę w gazecie, ale brakuje mu tematów. Po opisaniu jednej z licznych walk, natrafia na uliczną bójkę trzech młodych mężczyzn z bezdomnym czarnoskórym starcem, zwanym "Mistrzem" (Samuel L. Jackson). Pomaga mu się podnieść po nieuczciwej przegranej,a mężczyzna przedstawia mu się jako były trzeci najlepszy bokser. W tym momencie w życiu dziennikarza pojawia się iskra nadziei. Mocny artykuł o bokserze ulubieńcu widowni uważanym za zmarłego? To dopiero początek. Przez chwilę wszystko wydawało się możliwe. Sielankę przerwała tragiczna wiadomość, która obróciła wszystko przeciwko Erik'owi.
Więcej nie zdradzę, a jest co opowiadać.

 Film skupia się na dwóch osobach i ich relacji. Kernan Jr. i Mistrz. Każdy z nich ma realistyczne zachowania, historie i motywy. Erik nie jest przesłodzonym tatusiem, żyjącym w idealnym związku i ze świetną pracą. Ma wiele problemów w tym z piciem, prawdomównością i paroma kompleksami. Mistrz z kolei jest upadłą gwiazdą, bezdomnym z ulicy, który lubi zimne piwko. Jest też poczciwym starcem i przyjacielem. Przed poznaniem Kernana był zupełnie sam przez czterdzieści lat. Wstydził się wrócić do żony, od której niegdyś odszedł.
To właśnie takie postaci są prawdziwe i to z nimi możemy się na prawdę utożsamić. oni też mają problemy i wady.

 Co tyczy się aktorstwa? Nie mam zarzutów. Aktorzy drugoplanowi grali znośnie poza Alanem Aldą, który miał nie więcej niż pięć minut czasu ekranowego, szkoda. Za to jestem oczarowany Panem Samuelem L. Jacksonem. Ten postarał się o każdy szczegół. Myślałem, że na prawdę oglądam starszą osobę z ulicy, a do tego bokserska historia dała się we znaki. rusza się w typowy dla tego sportu sposób - często chodzi podskakując jak na ringu, uchyla głowę, czy zasłania gardą. Nawet jak przycupnął obok samochodu wyglądało jakby przygotowywał się do walki na krześle w rogu maty. Wszystko było w nim takie prawdziwe, dlatego wielce się związałem z "Mistrzem"

No i najważniejsze, czyli przesłanie. Autor chciał pokazać jak bardzo chcemy się przypodobać innym, zwłaszcza najbliższym. Chcemy by byli z nas dumni nawet wtedy kiedy my sami nie jesteśmy. Warto zrozumieć, że rodzina i przyjaciele nie szanują i kochają nas za to kim jesteśmy dla świata, ale za to jacy jesteśmy dla nich. 

Podsumowując. To świetny film z ciekawą historią opartą na faktach z zaskakującymi zwrotami akcji, których nie sposób się domyśleć. Zobaczymy tu szeroką gamę emocji odegranych w znakomity sposób. Osobiście polecam każdemu. To po prostu dobry film, chylę czapkę.

Oceń bloga:
1

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper