Weekendowe granie #2

BLOG
587V
kalwa | 31.01.2014, 13:47
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Weekend dla niektórych już się zaczął, inni jeszcze muszą uporać się z nieuniknionym. Sam jeszcze nie zacząłem na dobre obchodzenia tego cudownego święta, ale jestem coraz bliżej :).

W międzyczasie, w ramach chwilowej przerwy od zdobywania 100% w Final Fantasy XII udało mi się ukończyć pozostałości gry jaką jest Onimusha: Dawn of Dreams na PlayStation 2. Na początek powiem tyle, że to najlepsza Onimusha z całej serii.
Teraz przedstawię trochę moich statystyk - nic imponującego, ale uwielbiam maksowanie gier i tutaj będę miał takie swoje info o tym co mnie czeka no i ci którzy nie grali będą mogli zerknąć. W trakcie tej przygody zdobyłem 52/136 broni - i już widzę jaką jazdeczkę będę mieć z ulepszaniem każdej (10 poziomów w przeciwieństwie do poprzedników), 52/103 akcesoriów i 39/46 przedmiotów. Zabiłem 3284 przeciwników, w tym tylko 37 z użyciem ataku Critical (w serii nazywa się to Issen) (wychodzi na to, że w podobny sposób zabiłem tylko 1% przeciwników). Najdłuższe combo to 32 przeciwników zabitych pod rząd - co ciekawe żeby przedłużać combo wcale nie musimy zabijać perfekcyjnie, wystarczy że ciągle atakujemy i nie pozwalamy odpowiedniemu paskowi się skończyć i nawet jeśli dostanie się nam po dupie, combo nie zostaje przerwane. Wciągnąłem 442384 dusz przeciwników - kolejna sprawa, że mamy cztery postacie, każda może je wchłaniać i są one dzielone na wszystkich - broń ulepszamy do 10 poziomu, zbroje do 100. Dużo pomógł mi Dark Realm mający aż 100 poziomów (!), ale jeszcze całego nie przeszedłem. W trakcie wędrówki trafiamy również na specjalne wyzwania - najczęściej opierają się na zabiciu mocarnego przeciwnika w ograniczonym czasie. Jest ich 30, ja zrobiłem ich 12. Przejście gry zajęło mi 40h, choć licznik pokazuje 49. Wszystko dlatego, że zacząłem grać przed wyjściem do pracy. Pierwsza runda poszła mi bardzo fajnie, nie zużyłem żadnego przedmiotu leczniczego i niewiele razy oberwałem. Po jednej walce robi się jakby checkpoint i nie trzeba przechodzić dwóch walk za jednym machnięciem. Dlatego zostawiłem konsolę włączoną na czas pracy i jak wróciłem to dokończyłem. Udało mi się dopiero po kilku próbach, byłem nawet trochę roztrzęsiony. Walka zaczynała się dość spokojnie, ale to co działo się pod koniec w niektórych momentach przekraczało ludzkie pojęcie :). Ogólnie sama gra była dość wymagająca i gdyby nie to, że starałem się jak najmniej korzystać z przedmiotów leczniczych i miałem w zanadrzu kilka naprawdę mocnych, to bym tej walki nie przeszedł i musiałbym zaczynać całą grę od nowa. Uroki nadpisywania ciągle jednego pliku zapisu. Jak już opuściłem ostatni obóz miałem zapisywać na inny blok, ale zapomniałem o tym i zaraz go nadpisałem odcinając sobie możliwość zdobycia większej ilości doświadczenia czy przedmiotów. Sama gra jak już wcześniej wspominałem to najlepsza Onimusha, ale jednocześnie jedna z najlepszych gier w jakie grałem z naprawdę ekstra zakończeniem. Bardzo podobały mi się emocjonujące i bardzo dobrze udźwiękowione przerywniki - poza tymi rodem z jRPG gdzie postacie mają kilka określonych ruchów i powtarzają je w kółko. Trochę szkoda, że cała seria nie jest utrzymana w podobnym stylu, ale może mówię to pod wpływem emocji. Gdyby ktoś znał coś podobnego to chętnie sprawdzę.

Anyway, polecam, szczególnie fanom actionRPG i japońszczyzny. Całość przypomina trochę jakieś epickie anime i mi się już intro bardzo spodobało przy pierwszym włączeniu.

 

To z gier ukończonych ostatnio. Wczoraj zrobiłem podejście do (jak mniemam) jednej z ostatnich misji w Soul Nomad & the World Eaters. Była to jedna z moich najdłuższych walk, a wszystko dlatego, że przeciwnik ciągle wzywał posiłki. Kiedy została mi tylko drużyna bohatera i Dio (główny przeciwnik) miałem nadzieję, że w końcu uda mi się pokonać oszusta, ale najpierw załatwił mnie runami bólu co w zasadzie odebrało mi 99% HP wszystkich postaci z drużyny, a potem gdy zacząłem się wycofywać wpadłem na minę, która uniemożliwiła mi poruszanie się. No i po godzinie walk i kombinowania poległem. Jak pies. Ogólnie przyjrzałem się statystykom i muszę zrobić porządek w armii. Brakuje mi przedmiotów leczniczych do wykorzystania w trakcie walki (wszystko mam w magazynie), jeden z oddziałów nie może atakować (zły pokój) i ogólnie przydałoby się zwiększyć potencjał drużyn. Teraz już przynajmniej znam taktykę i przy następnym podejściu ją zastosuję.

 

Kolejną grą w którą być może pogram będzie dwunasty Final Fantasy lub Tony Hawk's Underground 2 na Nintendo GameCube. Brakowało mi THPS ostatnio 1-3 ograłem tyle razy, ze trochę mam dość. W THU2 jest na szczęście tryb klasyczny i bardzo mnie to cieszy. Ten nowy jakoś tak średnio do mnie trafia, ale ma jedną zaletę na pewno: brak ograniczenia czasowego na samo zwiedzanie co wiąże się z odsłuchiwaniem piosenek w całości. Za mało jeszcze grałem by napisać coś więcej, nawet żaden z utworków nie za bardzo wbił mi się do głowy (poza Ring of Fire, ale to już znałem). Dlatego zapodam inny mój ukochany utworek.

 

Brzmi podczas przemierzania podziemnej lokacji, która nazywa się tak jak i sam utwór: "The Sochen Cave Palace" - podziemny pałac pod Arkadią, który lata świetności dawno ma za sobą. Dawniej służył jako podziemna sieć tuneli pozwalających na przedostanie się do Imperialnego Miasta Archades. Poruszają się tu bezgłowe Strikery i latające, wredne Impy oraz przeciwnicy do których słowa "z życiem!" raczej by nie trafiły . Są też sekretne drzwi i żeby je otworzyć trzeba wykonać kilka rzeczy, ale tego sam jeszcze nie odkryłem.
 
Utwór znajduje się na trzeciej płycie oryginalnej ścieżki dźwiękowej na pozycji 21 - wspomniany soundtrack posiadam w kolekcji i właśnie się nim pochwalę :).
 


Kompozytorem utworu jest Masaharu Iwata, człowiek znany z muzyki do Final Fantasy Tactics, Tacitcs Ogre: Let Us Cling Together czy jako aranżer muzyki do Final Fantasy Tactics A2: Grimoire of the Rift. Często współpracuje z Hitoshim Sakimoto, który jest producentem i głównym kompozytorem muzyki do Final Fantasy XII.
 
Dzieło ma charakter wzniosły, ale też melancholijny. Opowiada o wspaniałej przeszłości, która dziś nie ma znaczenia. Tak odbieram ten utwór. Jakoś kojarzy mi się z twórczością Tima Burtona no i skoro już tutaj doszliśmy to też z pierwszą grą o nazwie Medievil tak bardzo przeze mnie uwielbianą.

 
Tymczasem, w co gry gracie w ten weekend/obecnie?
Oceń bloga:
1

Komentarze (26)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper