Retro-klasyczna przeszłość, dzisiaj! Part VIII: Zabójczy wirus Syphon Filter!

BLOG O GRZE
2821V
Retro-klasyczna przeszłość, dzisiaj! Part VIII: Zabójczy wirus Syphon Filter!
ROLAND NINJ4 | 02.02.2014, 19:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Czy gra stworzona przez 12 osobowy zespół, może zostać hitem? Czy realia oparte na tuzach gatunku w postaci Jamesa Bonda czy Ethana Hunta z Mission: Impossible nie jawi się jako plagiat i dzika inspiracja bez zahamowań? Chyba nie? No bo skoro w nikomu nie znane studio i projekt o wątpliwej jakości, inwestuję moloch i wydaję je na swoim nowym, eksperymentalnym sprzęcie do gier, nie ma mowy o sztampie czy marnej jakości. Gra musiała miała ukryty potencjał, to wystarczyło Sony.

Syphon Filter, dla niektórych legenda, dla innych z kolei gra śmieszna i przestarzała na starcie. Kto ma rację, a kto się myli? Śpieszę ze stosownym przybliżeniem historii i przygaszonego fenomenu tej produkcji. 

 

Jak już wspomniałem, grę stworzyło dzisiejsze Bend Studio, niegdyś nazywane 989 Studios czy Sony Bend, zaraz po włączeniu do Japońskiego Molocha, kiedy to dostali propozycję nie do odrzucenia. Studio zostało założone w mieścinie o tej samej nazwie, mieszczącej się w stanie Oregon w USA. Jak już wspomniałem skład wyjściowy zespołu z Bend Studio był bardzo ograniczony i składał się z zaledwie 12 osób, co w dzisiejszych czasach, wrzuca mimowolny uśmiech na twarz. Chłopaki od razu założyli sobie że z pierwszą grą jaką stworzą, wycelują w najmocniejsze aktualne, sprzęty domowej rozrywki. Jako że pod względem mocy niepodzielnie rządziły piece, twórcy zdecydowali się na luźniejsze w odbiorze konsole. Był rok 1997 i na rynku rządziły i dzieliły niepodzielnie trzy konsole. Nintendo 64, od zaprawionych w bojach graczy, Sega Saturn, która niezbyt dobrze radziła sobie na rynku, przez wzgląd na niską moc obliczeniową, oraz raczkujące wtedy na tym polu i ich brzydkie szare pudełko o nikomu nie mówiącej nic nazwie Playstation!? Cel był jeden, stworzyć choć część grywalnego kodu i zaprezentować jednej z większych firm, żadna z platform nie była na starcie ustalona jako docelowa. Chłopaki z Bend próbowali swoich sił u tych z największym doświadczeniem na rynku konsolowym, jednak bez skutku. Gra nadal była w produkcji kiedy to włodarze z Sony, w potrzebie tytułów ekskluzywnych, złożyli developerowi ofertę, na mocy której mieli oni wydać, zatytułowany już Syphon Filter, tylko i wyłącznie na ich konsoli.

 

Rok później, czyli w Styczniu A.D. 1999, gra ostatecznie wylądowała na szaraku, jako gra całkowicie ekskluzywna dla konsoli Japończyków. Premiera w tamtych czasach była dość niefortunna, bo zbiegła się z premierą gry o podobnym charakterze i filmowej licencji, czyli Mission: Impossible na N64 i PSX, oraz musiała zetrzeć się z panującym od roku, fenomenem na skalę światową, o swojsko, brzmiącej nazwie Metal Gear Solid. Dlaczego ów grę porównuję do tych tytułów? Gdyż wszystkie łączyły podobne realia i mechanika, szpiegowskiej gry akcji ukazanej z perspektywy TPP. Syphon Filter czerpał garściami z filmowego dorobku studia MGM czy popularnych na cały świat Hollywoodzkich produkcji. Ot historia była dość oklepana, żeby nie powiedzieć sztampowa. Wcielaliśmy się w rolę Gabriela "Gabe'a" Logana, agenta specjalnej antyterrorystycznej komórki o nazwie The Agency. Typowy, amerykański komandos, zaprawiony w bojach i z przeszłością godną najznamienitszych tajnych agentów tego świata. Punktem zapalnym dla działań naszego "hiroła" było wynalezienie tytułowe Syphon Filter, który był bronią biologiczną, a raczej morderczym programowalnym wirusem, który mógł uderzyć w konkretną, demograficzną grupę ludzi. Jak to zwykle bywa, ów wirus wpadł w niepowołane ręce i miał stać się kartą przetargową w rękach sieci terroru na całym globie. Oczywiście w historii nie brakowało spisków i konspiracji ludzi na stanowiskach, zamachów na ludność cywilną czy walki z przestępcami półświatka. Wśród bohaterów dramatu znalazło się miejsce dla szefów walczących organizacji, dla kompana, a raczej kompanki Gabe'a, Lian-Xing, która często służyła informatyczną radą, oraz innych mniej lub bardziej charakterystycznych person. Jak więc widzicie, fabuła był tylko i wyłącznie siłą napędową, nie wciągała i nie wybijała się poza panujące standardy, ot spełniała bardzo dobrze swoje zadanie.

 

Gameplay jednak to już tylko czysty fun, który nie dość że ukazał wszystko co do tej pory powstało w swoistej esencji, ale i był prekursorem i inspiracją dla takiej serii jak Splinter Cell, który bez "Syfona" pewnie całkowicie inaczej by wyglądał. Gra jak to na przygodę tajniaka  na wrogim terenie przystało, musiała charakteryzować się paroma czynnikami. Po pierwsze i najświętsze, dużo, ale to dużo strzelania. Było to zrealizowane pioniersko jak na tamte czasy. Wolne celowanie, locking na wrogach, manualne przeładowania w locie, strzelanie w biegu, podczas uników i przewrotów (A seria RE potrzebowała na to wydania około 10 gier!;-) a nawet ujęcie z oczu w FPP i zielony celownik a'la Ghost Recon. Czyżby Ubisoft był największym fanem SF? W kwestii strzelania gra nie miała sobie równych. Arsenał był pokaźny, a dodatki w postaci, pistoletu z tłumikiem czy elektrycznego Tasera, którym można było spopielić wroga na znaczną odległość, obrósły już w kult. Cóż po drugie, można powiedzieć że nie ma gry szpiegowskiej bez działania pod przykrywką i z cichacza. I dlatego elementu znalazło się miejsce. Gabe w jednej z misji przebierał się nawet za doktora i eliminował po cichu strażników Taserem, skradając się uprzednio w szybach wentylacyjnych, szukając przy okazji security card, które popychały dalej rozgrywkę. Atmosfera podczas strzelanin czy skradania była nad wyraz napięta i wrzucała bananosa na pysk z każdym wyeliminowanym wrogiem, który zaskoczony mógł nam nawet posłać headshota kończącego oczywiście grę! W trzecim podpunkciku można zadać sobie kolejne pytanko. Wyobrażacie sobie Jamesa bonda, bez jego adwersarzy którzy obrośli już w legendy! Szczęki, Goldfinger, Scaramanga, Largo czy Blofeld, to jedni z wielu stojących na drodze najsłynniejszego agenta świata. Gabe też musiał posłać paru gagatków do piachu, oczywiście w sposób iście wysublimowany, poprzedzony walką na śmierć i życie za pomocą zmyślnego sprzętu. Nie ma co spojlować co do ostatniego Bossa, ale o niereformowalnym typku z miotaczem ognia w łapach, który niejednemu napsuł krwi, to już wstydem było by nie nadmienić. Jak widać gra była tak różnorodna i nieprzewidywalna że do końca trzymała w napięciu i słodkiej niewiedzy, co to nas jeszcze spotka.

 

Oprawa, oprawa? Rzecz bardzo istotna w grach które zrewolucjonizowały oprawę 3D. Z perspektywy czasu można powiedzieć że produkcje z tamtych lat dość szybko się zestarzały, jednak w tamtym czasie doprowadzały nas do palpitacji. Syphon Filter był bardzo sterylny w odbiorze, jednak nie można powiedzieć niczego złego o stylu jaki przyjęli twórcy. Gra wyglądała na prawdę dobrze, zważywszy na programowanie gry przez garstkę osób. Wszystkie poziomy i rozsiane po świecie, klimatyczne lokacje, ociekały szczegółami i charakterystycznymi dla danego regionu elementami wystroju. Stylowy mrok, który miał pewnie ukryć dogrywane tekstury i bryły, nadał grze wyjątkowego charakteru, jaki czuć w filmach z Bondem, kiedy to główny bohater jest wysuwany na główny plan. Co powiecie na to że silnik pozwolił na zaimplementowanie prostych fizycznych rozwiązań. Większość beczek, skrzynek i szyb dało się rozstrzelać w drobny mak albo np. niektóre elementy można było przewrócić gdy się koło nich przebiegło, wszystko wykorzystując na swoją strategiczną korzyść. Animacje postaci też były niczego sobie. Każdy fan serii zna lekko płynący, ale nad wyraz realistyczny model biegu i przewrotów Gabe'a i atakujących go strażników. Nigdy wcześniej nie było widać na modelach postaci, takiej złożoności ruchów każdej z kończyn, zazwyczaj jakiś element był nieruchomy, ale nie w SF. Gra była odpicowana w takim stopniu, jakim na to pozwolił budżet 989 Studios. Wisienką na torcie tego szpiegowskiego tortu była także muzyka, skomponowana przez znanego stąd inąd, myzyka Chuck'a Doud'a. Już samo pierwsze odpalenie Syphon Filter i muza w lecąca w menu wrzucały ciary na kark, których doznałem nawet po latach nucąc sobie ten motyw pod nosem;-D Cała oprawa dźwiękowa była stosownie podkręcana i tonowana, zależnie od zdarzeń na ekranie. OST z Syphon Filter to jedna z najlepszych autorskich ścieżek dźwiękowych w historii gier. Tak więc w ogólnym rozrachunku, cała oprawa A/V, uzupełniona o niespotykany wcześniej klimat, dodała grze mocnego kopa w odbiorze. Warto wspomnieć jeszcze o takich małych, estetycznych szlifach jak na przykład przedstawienie, minimalistycznego HUD'u, zredukowanego do ikonki broni i trzech kolorowych pasków życia, kamizelki i zagrożenia przed strzałem w głowę, czy np. taki cieszący oko szczegół jak zobrazowanie obrażeń na mundurach Gabe'a i wrogów w postaci krwawych plam w miejscach postrzału, mieliśmy rok 1999!

 

Syphon Filter okazał się strzałem w dziesiątkę włodarzy z Sony i sprzedał się w nakładzie niemal 3 mln sztuk na całym świecie! Marka zyskała swoich fanów i z góry stała się jedną z najgorętszych licencji na szarym brzydalu;-) Wiadomym było że to już tylko kwestia czasu kiedy na konsolach zagości sequel i tak się stało. W ciągu wielu lat, SF doczekał się 5 sequeli, z których warto wyróżnić trzy. Syphon Filter 2, gra wielka, wydana na dwóch płytach z możliwością gry dwoma postaciami i podwójnie lepszą oprawą oraz fabułą. Syphon Filter: Omega Strain, swoisty multiplayerowy spin-off na PS2, tak kiepski że o mało nie pogrążył marki, no i Syphon Filter: dark Mirror, wielki powrót Gabe'a, w glorii, chwale i świetnej formie, tylko że na małym niepozornym PSP. Jak więc widać, jest to seria z niemałym dorobkiem, dziwem jest więc że przez całą poprzednią generacje sprzętu, nie uświadczyliśmy żadnej, nowej przygody tajniaków z The Agency!? Czyżby na rynku panowała za silna konkurencja, z oczywistym rywalem w postaci Splinter Cell, czy może samo Sony nie ma pomysłu na ponowne rozprzestrzenienie wirusa? Jedno jest pewne, Gabe Logan kiedyś wróci, a za pocieszenie fanów, niech służy nius, o tym że Bend Studio, zapracowane tworzeniem przenośnych hitów na portable od Sony, ogłosiło ostatnio że pracuje nad tajnym ekskluzywnym projektem na PS4! Czuję że to Gabe skrada się za naszymi plecami;-) DAMN!;-P

MACIE TE CIARY CO JA! KURDE PONADCZASOWY HIT!;-D

To ostatnia część mojego bloga w tej tradycyjnej formie, następnym razem postaram się w pełni wykorzystać możliwości dostarczonego nam przez włodarzy z PPE, kozackiego pełnego kolorków, edytora;-)

Oceń bloga:
16

Czy uważasz że Syphon Filter to jedna z najlepszych gier szpiegowskich w historii, która powinna wrócić na nowej generacji?

Tak! Zdecydowanie była to najbardziej klimatyczna gra w swoim gatunku, czekam na next-genowy sequel.
42%
Nie! Od początku wiało sandałem i nie potrzeba kolejnej takiej samej gry w morzu zalewających nas strzelanek!
42%
Hmmm... a ja tam wolę Bonda;-P
42%
Pokaż wyniki Głosów: 42

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper