mad max czyli kino drogi

BLOG
794V
Andrew Ryan | 27.05.2015, 11:58
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.


Najnowsza część, a właściwie remake mad maxa to film bez mad maxa. Trudno nazwać głównym bohaterem nijakiego renegata z kiepsko zarysowanym charakterem. 

Już od pierwszych minut filmu mamy wrażenie, że jest on dodany na dokładkę, by można nazwać film jego imieniem i przykuć uwagę co starszych kinomaniaków. Parę retrospekcji ukazuje nam protagonistę jako człowieka niosącego brzemię utraty rodziny. Potem jest już gorzej. Max to nie ufny i niezniszczalny były stróż prawa pozbawiony poczucia humoru albo ciekawego szaleństwa. Jest ni jaki i gdyby wyzioną ducha film wiele by nie stracił. 

Ale zacznijmy od początku. Max trafia do cytadeli, własności nieśmiertelnego Joego, który kontrolując zasoby wody jest bogiem dla żołnierzy zamieszkujących górę szumnie zwaną cytadelą. Pełni tam role przymusowego darczyńcy organów dla jednego z żołnierzy Joego o imieniu Nux. W tym samym czasie, gdy potulny Maximilian gnije w klatce czekając na operacje imperatorka Furiosa, jedna z faworyt  Joego wyrusza wraz z transportem jego czystych genetycznie, młodych żon do innego miasta. Jednak nienawiść oraz wrodzony altruizm nie pozwala Furiozie skazywać dziewcząt na role klaczy rozpłodowych dla starego zwyrodnialca i porywa cysternę wypełniona pięknościami. Jej celem jest ucieczka do mitycznej oazy gdzie się urodziła. Dwójka naszych bohaterów spotyka się po przeciwnych stronach barykady jednak wkrótce odnajdują miedzy sobą nić porozumienia, którą budują z trudem na wzajemnej nieufności. Mamy tu przykład kompleksu helsińskiego tylko w trochę innej formie. Typowa fabuła kina klasy b. Cały film opiera się na pościgu Joego za Furiosa i próbą ucieczki Maxa przed swoimi grzechami. W miedzy czasie Nux przechodzi przemiana moralną, a wyjęte z mężowskiego kokonu, delikatne żony uczą się twardego życia, umierania i kochania pośrodku kul, pościgu i brak lakieru do paznokci.

Prócz niezbyt udanego Maxa oraz pretensjonalnego charakteru Furiozy (czytaj twarda i bezwzględna, ale wrażliwa i pełna naiwnej nadziei), pełno tu postaci mniej lub bardziej wyrazistych. Sam nieśmiertelny Joe wzbudza zainteresowanie pierwszego wejścia na scenę swym wyglądałem, pomalowanej na biało małpy z długimi, białymi włosami i przekrwionymi oczami. Towarzyszy mu zbieranina najróżniejszych mend oraz szumowin w postaci jego synów oraz braci czy klubu motocyklowych staruszek zabijających z uśmiechem.

Do największych plusów trzeba zaliczyć piękno brzydoty świata pustkowi, który znakomicie pasuje do szybkiego tępa filmu, a tępo jest tu na prawdę zawrotne. Do plusów lub minusów można dodać właśnie wartką akcje, której kluczowy element jest pościg ekipy Joego za Maxem i Furioza. Schemat jest prosty. Gonitwa  - chwila melancholii – kolejna jeszcze większa gonitwa, a wszystko to oblane gęstym sosem pustynnego pyłu, świstem kul i wybuchów. Mi zabrakło dłuższych przystanków w kolejnych lokacjach nie będących pustym polem lub wnętrzem tego samego samochodu. Całości towarzyszy udany, a miejscami przyzwoity soundtrack , choć przygotowanie ścieżki wypadło lepiej w przypadku ostatniego trailera niż całości obrazu. Prócz paru scen muzyka nie wyróżnia się i stanowi pomimo ciężkich brzmień subtelne tło dla rozwałki na kilkudziesięciu kółkach.

Nowy max nie posiada wyrazistego głównego bohatera, lecz ten niedostatek rekompensuje zgraja wyrazistych oprychów. Nowy max nie pozwala nam na poznanie klimatycznego świata pustkowi jednak wartka akcja i świetne pościgi tworzą krwisty zamiennik tego elementu. Nowy max to wyróżniający się film akcji, choć może w nim razić chwilami monotonia.

Oceń bloga:
8

Komentarze (27)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper