Tomonobu Itagaki

BLOG
146V
user-31915 main blog image
Jana84 | Wczoraj, 20:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jak pewnie wiecie, 16 Października tego roku, odszedł z tego świata Tomonobu Itagaki. Twórca serii Dead or Alive i ojciec wielkiego powrotu Ninja Gaiden, który dał tej serii drugie życie. 

 

Przyczyna śmierci nie jest do końca znana, ale Tomonobu Itagaki zostawił taki list:

,,Płomień mojego życia wkrótce zagaśnie. Jestem dumny z tego że walczyłem do końca. Przepraszam. Tak to już bywa"

Po tej smutnej informacji, zacząłem rozmyślać nad jego Postacią oraz jego twórczością i postanowiłem coś naskrobać, ponieważ w polskich internetach niewiele się mówi na temat tego Pana.

Tomonobu Itagaki urodził w 1967 roku w Tokio. Pochodził z rodziny, gdzie przykładano dużą wagę do tradycji, a jego ojciec zajmował się wykuwaniem mieczy, co przerodziło się w jego fascynacje bronią białą.

Itagaki od dziecka lubił gry video i był zafascynowany zachodnią popkulturą. Miał marzenie żeby zostać pisarzem, ale szybko to porzucił. W 1985 roku ukończył szkołę średnią i zapisał się na studia prawnicze, które ukończył w 1992 roku. Później jednak zapragnął czegoś innego i postanowił, że chce tworzyć gry. Na celowniku miał Segę oraz Tecmo. Wybrał tę drugą, ponieważ mieszkał niedaleko tej firmy i nie musiałby tracić czasu na dojazd. Tomonobu objął stanowisko grafika, a jego pierwszą grą był Capitan Tsubasa 4 (1993) - tak panowie, to kontynuacja tej gry, którą znamy z Pegasusa - na Super Famicoma, która nigdy nie opuściła granic Japonii. Jego mentorami byli Akihiko Shimoji (Tecmo Bowl) i Yoshiaki Inose (Bomb Jack, Rygar, Salomons Keyn i Ninja Gaiden), od których wiele się nauczył. Następnie zlecono mu przeportowanie z automatów na Snesa Tecmo Super Bowl (1993), a efekt był na tyle imponujący, że powierzono mu zajęcie się calkowicie nowym projektem. Dla Tecmo był to ciężki okres, ponieważ dotychczas ich główną siłą były gry sportowe, ale EA powoli ich wypierało i byli na skraju bankructwa. Stawka była wysoka.

Tecmo widząc jaki sukces odnosi Sega, zleciło mu zrobienie bijatyki podobnej do Virtua Fighter lub wyścigów takich jak Sleepwalker America. Itagaki był fanem bijatyki Segi i chciał zrobić coś podobnego, ale bardziej dynamicznego. Tak w jego głowie narodziła się gra Dead or Alive. Na jego prośbę Tecmo, kupiło od Segi silnik (Sega Model 2), na którym chodził Virtua Fighter i Itagaki wraz z zespołem przystapili do pracy. Co ciekawe jego ekipa Tecmo Creative (dzisiejsze Team Ninja) miała już doświadczenie z bijatykami, bo wcześniej zrobili Touki Denshou Angels Eyes (dziś można pobrać z cyfrowych sklepach) na automaty i PSXa. 

 

W 1996 roku odbyła się premiera na automaty, a gra była chwalona za grafikę, ciekawe postacie, świetny system kontr i przechwytywania ciosów. Sam Itagaki wspominał, że nie chciał żeby gracze, uczyli się długich sekwencji, a zamiast tego polegali na refleksie, a do tego żeby nie było zbyt nudno: całe pole poza ringiem jest zaminowane i upadek grozi wystrzeleniem w powietrze. W odróżnienu do innych bijatyk w rosterze, pojawiło się wiele niewiast, na czym mocno się skupiono, ale pojawiło się też kilku wojowników w tym Ryu Hayabusa. Gra wyróżniała się jeszcze jednym, a mianowicie niespotykaną na taką skalę fizyką kobiecych piersi. Co prawda wiele redakcji pisało że piersi w tej grze ruszają się jakby żyły własnym życiem i porównywano je nawet do galaretek, ale miało to w sobie jakiś (no raczej ;)) urok. Ogólnie gra balansowała na granicy bijatyki z erotyką, ale robiła to na tyle subtelnie, że nikt nie miał do tego większych uwag. Gra pozwoliła Tecmo wyjść z dołka, a ci przystąpili do zrobienia konwersji, na domowe sprzęty.

 

W 1997 odbyła się premiera wersji na konsolę Sega Saturn i mimo kilku kompromisów graficznych, była to konwersja udana. Dodatkowo zawierała ona renderowane intro oraz kilka trybów, jak na przykład treningowy, Mimo to przez słabą sprzedaż Saturna, gra nigdy nie opuściła granic Japonii. Rok później premierę, miała wersja na konsole Sony. Dead or Alive na Psxa chodził na podrasowanym silniku, dodano nowe kostiumy, nowe utwory, a nawet dwie postacie, których nie miała żadna inna wersja. W tym samym czasie została wydana też nowa wersja na automaty zatytułowana: Dead or Alive ++, oparta na wersji PlayStation.

Po wielkim sukcesie natychmiastowo ruszyły prace nad drugą częścią, a Itagaki miał już teraz pełne zaufanie szefostwa i miał więcej swobody. Tym razem wszystko hulało na Sega Naomi, który był następcą Model 3, co pozwoliło na szereg ulepszeń i łatwą konwersję na Dreamcasta. 

 

Tak oto w 1999 Dead or Alive 2 wylądował na automatach i od razu podbił serca graczy. Grafika wypalała gałki oczne, a wielopoziomowe areny zapierały dech w piersiach. Rewolucyjny okazał się tryb tag team battle, czyli drużynowe walki 2 vs 2 i robienie wspólnych akcji.To była prawdziwa nowa jakość i niesamowity przeskok. Mechanika gry w dużej mierze dalej opierała się na szybkich akcjach i przechwytach, ale wszystko zostało rozbudowane.

 

Po roku ukazała się wersja na konsole Sega Dreamcast, która obok Soul Calibur była najładniejszą bijatyką na Makarona. Pofatygowano się o takie dodatki, jak przerywniki między walkami, nowe tryby i kostiumy dla postaci.

Z premierą gry na Dreamcasta wiąże się jeszcze jedna - podobno prawdziwa - historia. Gra już była na ukończeniu, ale Tomonobu Itagaki twierdził inaczej. Prace się przedłużały, aż jeden z jego managerów poprosił go, żeby pożyczył mu betę DOA2. Twierdził, że chce pograć i tak gra trafiła do tłoczni. Jak Itagaki się o tym dowiedział, to popadł w trzymiesięczną depresję i chciał nawet rzucić robotę. 

 

Po niecałym roku swoją wersję dostało PS2 z dopiskiem hardcore. Według Itagakiego była to wersja ostateczna, którą sobie wymarzył. Gra przeszła kilka modyfikacji i była szybsza, postacie były mniej mangowe, dodano nowe stroje, podwójną ścieżkę dźwiękową, areny, nowe ciosy i galerię. Dead or Alive 2 Hardcore, mimo tych wszystkich ulepszeń, miało niestety gorszą grafikę niż na Dreamcaście. Równocześnie z DOA2: Hardcore, wypuszczono nową wersję na automaty, z podtytułem Millennium, który opierał się na wersji z Dreamcasta.

Sukces Dead or Alive 2 sprawił że Itagaki stał się popularny, jednak nie spoczął na laurach i ruszyły prace nad trzecią częścią. Samo Tecmo, które i tak nie radziło sobie ze skomplikowaną architekturą PlayStation 2, szybko dogadało się z Microsoftem, który pilnie potrzebował czegoś na start swojej konsoli zwanej Xbox. Itagaki szybko zaprzyjaźnił się z projektantem nowego dziecka MS, Seamusem Blackleyem, a jego zespół inżynierów, traktował Japończyka z najwyższymi honorami.

 

Dead or Alive 3 po raz pierwszy pomijał automaty i wyszedł od razu na konsole pod koniec 2001 roku w USA i po kilku miesiącach w Europie i Japonii stając się sprzedażowym hitem. Systemowo gra nie różniła się aż tak bardzo od swojego poprzednika, jednak ogromna moc konsoli, pozwoliła na wielki krok naprzód pod względem grafiki. Szacuje się,że sprzedało się ponad dwa miliony egzemplarzy, co czyni ją dziesiątą najlepiej sprzedającą się grą na Xboxa.

Po paśmie sukcesów, kierownictwo postanowiło przydzielić Itagakiemu stanowisko szefa Team Ninja. Ten jednak zamiast robic kolejną bijatykę, wpadł na inny pomysł.

W jego głowie narodziło się Dead or Alive Xtreme Beach Volleyball, które ukazało się w 2003 roku na Xboxa. Była to siatkówka w uniwersum DOA, która dodatkowo posiadała mniejsze aktywności dla naszych postaci. Gra zebrała dobre oceny, choć niektóre redakcję wytykały, że siatkówka to tylko pretekst, żeby w łatwy sposób przemycić erotykę. Jak wspomniał sam Itagaki w jednym z wywiadów:

,,Każdy jest odrobinę zboczony. Nawet ja. Dlatego stworzyłem DOA Xtreme Volleyball dla ludzi, którzy chcieliby czegoś mniej wymagającego i bardziej sexy''

Gra mogła się pochwalić dobrymi recenzjami jednak w przygotowaniu był już kolejny sztos, który miał znieść wszystkie slashery z powierzchni ziemi. 

 

Ninja Gaiden bo o tym mowa to wielki powrót legendarnej serii i Ryu Hayabusy jako głównego bohatera. Gra wyszła w 2004 roku i dosłownie pozamiatała. Grafika, pełny trójwymiar i zaawansowany system walki, to były rzeczy, których się na PS2 nie uświadczyło. Gra zdobyła uznanie zarówno recenzentów jak i graczy na całym świecie, odnosząc ogromny sukces. 

W tym samym czasie pojawiły się pierwsze problemy i jedna kobieta z zespołu posądziła Itagakiego o molestowanie seksualne. Ostatecznie jakoś się wybronił i nawet sam założył sprawę tej kobiecie o znieważenie, ale smród pozostał i został zdegradowany w hierarchii firmowej.

 

W 2004 wydał Dead or Alive Ultimate, która była składanką dwóch pierwszych części. Jedynka bazowała na wersji z Saturna, a dwójka chodziła na silniku trójki. W końcu też, postać Hitomi była grywalną postacią i  dodano tryb online.

 

W 2005 pojawiła się dopieszczona wersja Ninja Gaiden, o podtytule Black. Gra wprowadzała szereg usprawnień, jak: poprawiona kamera, dwa nowe poziomy trudności (najłatwiejszy i najtrudniejszy), nowe techniki, bossowie, kostiumy i tryb 50 wyzwań. Jako bonus, dorzucono oryginalnego Ninja Gaiden z automatów.

 

Jeszcze w tym samym roku, swoją premierę miało Dead or Alive 4, na konsole Xbox 360. Pierwotnie gra miała wyjść wcześniej, jednak Itagaki przesunął jej wydanie, aby doszlifować ją na podstawie opinii najlepszych japońskich graczy DOA, zrekrutowanych do betatestów. Tytuł udowodnił, że Tomonobu Itagaki nadal jest w formie i potrafi dostarczyć produkt najwyższej jakości. Była to jednak, ostatnia część, nad którą pracował.

 

W 2006 wyszła kontynuacja siatkówki, czyli Dead or Alive Xtreme 2, na konsole Xbox 360. Ta mimo ładnej grafiki, zebrała gorsze recenzje niż część pierwsza. Były narzekania na nudne mini gry i nienaturalnie podskakujące piersi, które ruszały jak, nawet kiedy postacie stały w miejscu. 

 

 

W 2008 premierę miał Ninja Gaiden: Dragon Sword, na konsole Nintendo DS. Jak powiedział sam Itagaki w jednym z wywiadów, obiecał kiedyś swojej córce, że zrobi grę na jej ulubioną konsole. Akcja odgrywała się pół roku po wydarzeniach z NG i kilka miesięcy przed NG2. Grając trzymało się konsole pionowo jak książkę, a poziom trudności mocno obniżono, w stosunku innych części. Zrezygnowano też z przesadnej brutalności, aby otrzymać niższą ocenę ESRB.

 

Po kilku miesiącach od wydania Ninja Gaiden: Dragon Sword, w końcu wyszła pełnoprawna kontynuacja, czyli Ninja Gaiden 2. Jak to określił sam Itagaki:

,,Gracze mogą teraz zagrać w najlepszego slashera na świecie, na najlepszej konsoli na świecie'' 

Nie wszyscy byli zgodni czy udało się utrzymać poziom jedynki, ale gra była świetna i recenzenci chwalili grafikę, rozbudowany system walki i brutalność, gdzie było można dokonywać dekapitacji. Gra była tak krwawa, że zakazano jej sprzedaży w Niemczech, co oczywiście nie przeszkodziło jej osiągnąć globalnego sukcesu.

Ninja Gaiden 2 było ostatnią grą Tomonobu Itagakiego pod skrzydłami Tecmo i Team Ninja. Po sex aferze jego dobre imię było mocno nadszarpnięte i Tecmo postanowiło zakończyć z nim współpracę. Dodatkowo firma postanowiła nie wypłacić jemu i jego ludziom, bonusu za dobre przyjęcie Dead or Alive 4 oraz Ninja Gaiden 2. Finalnie sprawa trafiła do sądu i zakończyła się ugodą, a Itagaki dostał hajsy.

 

W 2015 Itagaki powrócił wraz z Valhalla Games Studios, które głównie składało sie z byłych członków Team Ninja. Mowa o Devil Third, który wyszedł na WiiU i był połączeniem slashera z strzelanką, a do tego posiadał tryb online. Gra powstawała w bólach i kilka razy była bliska skasowania, ponieważ nikt nie chciał tego wydać. W końcu stanowisko to objełą koreańska firma Nexon, jednak gra okazała się dużym zawodem i nie zdobyła uznania, zarówno recenzentów jak i graczy.

W styczniu 2021 roku Itagaki ogłosił, że założył nowe studio gier, Itagaki Games. Mimo że zapowiadano powrót do wysokobudżetowych produkcji, jednak nie doczekaliśmy się żadnych szczegółów na ten temat.

Ciekawostki: 

-Tomonobu Itagaki był postacią kontrowersyjną. Zafascynowany zachodem ubierał się jak gwiazda rocka, jarał szlugi i nie wylewał za kołnierz. Miał też problem z hazardem.

- Szczerze nienawidził Tekkena i przy każdej okazji jechał po tej serii. Raz w wywiadzie powiedział ,, Tekken zasysa i tyle. Nie wiem dlaczego ktoś jeszcze gra w te serię'' Powodem tej nienawiści, była prawdopodobnie japońska reklama bijatyki Namco, która wyśmiewała DOA. Pod koniec trochę złagodniał i nawet utrzymywał kontakt z Haradą. 

- W innym wywiadzie zapytany o top 5 najgorszych bijatyk w historii powiedział: 

5. Tekken 5

4. Tekken 4

3. Tekken 3

2. Tekken 2

1. Tekken 

Po czym dodał:

,,Nie chcę podważać ciężkiej pracy, jaką twórcy włożyli w gry z serii Tekken. Niestety nie ma możliwości by moja lista kiedykolwiek się zmieniła. Nigdy"

- Raz zapytany o Dead or Alive 5, które było już tworzene bez jego udziału, powiedział że przez dodatkowe postacie z VF, gra zatraciła swoją tożsamość. 

- Uważał, że wrzucenie Kasumi do trzeciej części Ninja Gaiden, było błędem ponieważ ta postać, jest za delikatna dla tej serii.

- Często podkreślał, że wielu japońskich deweloperów, nie rozumie zachodnich gier, przez co pozostają w tyle za resztą branży.

- Itagaki był doradcą w takich projektach jak Fatal Frame 2, Super Swing Golf i Samurai Jack: Battle Through Time.

- W jednym wywiadów wspomniał też że podczas trwania pewnych targów E3 siedział w barze zalany w trupa i podszedł do niego młody wtedy reżyser (Hideaki Itsuno) Devil May Cry 3. Itagaki opowiadał ,,Widzę że przez tłum przedziera sie do mnie jakiś młody japończyk i mówi do mnie : Pan to Itagaki-san prawda? Pomyślałem sobie że jest bardzo otwarty jak na Japończyka, tak czy inaczej mówię: tak, jestem. A kim ty do cholery jesteś? Ten mówi: Jestem reżyserem DMC3, miło mi pana poznać, a ja powiedziałem, miło? Co za idiota. Byłem wtedy pijany, a on w końcu był młody, więc poklepałem go po plecach i powiedziałem: Po prostu ciężko pracuj, żeby kiedyś ludzie mówili Team Ninja na wschodzie (Tokio), a Capcom na zachodzie (Osaka)  Myślę że młody dobrze sobie poradził bo Devil May Cry 3, okazał się bardzo dobra grą"

Poniżej wrzucam fotki jego biura, z czasów jak pracował jeszcze w Tecmo i był szefem Team Ninja.

 

Dla mnie może nie był najważniejszym Twórcom gier video, ale ma w moim sercu specjalne miejsce i co by nie gadać - był ciekawą osobą. Wiem, że za grami stoją całe zespoły, ale uważam że branża gier, potrzebuje tak ikonicznych postaci. 

Z pierwszym Dead or Alive miałem kontakt na automatach w latach 90 i gra robiła piorunujące wrażenie, a później premierowo  na Verbatimie ogrywałem wersje na PSXa. Gra była dobra, ale pamiętam, że wyszła w tym samym czasie co Tekken 3, więc sami wiecie... ;)

Później namiętnie ogrywałem Dead or Alive 2 na Dreamcaście i była to moja ulubiona bijatyka 3D na ten sprzęt, którą stawiałem wyżej nawet od Soul Calibura. 

W późniejsze części Dead or Alive nie grałem na tyle dużo żeby powiedzieć coś więcej, ale Ninja Gaiden to mój ulubiony slasher ever i łącznie z wersją Black, skończyłem go kilka razy i systematycznie do niego wracam, stawiając go wyżej od Sigmy. 

Ninja Gaiden 2 to również moja topka slasherów i choć minimalnie wolę jedynkę w edycji Black, to do dwójki również powracam regularnie. 

Aktualnie ogrywam Ninja Gaiden 4 i choć jak wiemy, Itagaki nie miał z tą grą nic wspólnego, to jednak nadal czuć jego spuściznę. On nie tylko odświeżył tę markę, co moim zdaniem stworzył ją na nowo, za co jestem mu wdzięczny bo to moje ulubione slashery. 

Żegnaj Mistrzu.

Przy tworzeniu Bloga opierałem się o różne wywiady, wikipedię i PSX Extreme 231, gdzie znalazłem kilka fajnych informacji. Wiem, że nie jestem mistrzem blogów, ale ktoś do cholery musiał zrobić ten wpis. ;)

Oceń bloga:
22

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper