Mario Kart WORLD: Recenzja

It's a me, MARIO...
Tak, pora na nowe Mario Kart, tym razem w wersji WORLD. Szalone trasy, na których dzieje się sporo, ukryte odnogi toru (tym razem kilka na trasę!), gokarty do odblokowania, skórki dla postaci i przede wszystkim mapa w trybie FREE ROAM, to nowość, która kryje przed nami więcej godzin grania niż się wydaje.
Minęło JEDENAŚCIE lat od ostatniej pełnoprawnej części serii Mario Kart między Mk8 a omawianym WORLD. I tak, celowo pomijam tu MK8 DELUXE, które jest swojego rodzaju remasterem i portem na pierwszego Switcha jednocześnie. 11 lat... do nowej odsłony, na którą warto było czekać. MKW, bo tak od teraz będę mówił na nową ścigałkę z wąsatym hydraulikiem, jest większe, bardziej spektakularne i po prostu bardziej dokokszone względem starszego brata. Jak udało się to Japończykom? Posłuchajcie.
Przede wszystkim MKW to swego rodzaju system seller Switcha 2, który aby powstać w formie jakiej jest, potrzebował mocniejszej, szybszej i nowszej maszyny. Tą jest Nintendo Switch 2!Obsługa HDR, VRR i liczby klatek na sekundę do 120 fps, oraz przede wszystkim 4k. To było niemożliwe na staruszku Switchu 1. MKW wygląda pięknie, jest, o ile mogę tak powiedzieć o grze MARIO, dzikie, szybkie i szalone. Niemal każda plansza, każdy przejazd, czy nawet zwykły zakręt na pełnej, to nieprzewidywalny stos zdarzeń. Za to odpowiada nie tyle co nasz skill, ale dopalacze, które trafiamy co chwila na trasie. Jeżeli gonimy czołówkę, jest duża szansa na to, że natrafimy naszym raiderem na ulepszacz typu speed boost lub coś pokroju ogniowego działka lub coś pokroju powiększenia, które nie tylko daje nam przyspieszenie, ale i miażdży wszystko na naszej drodze, łącznie z jadącymi przed nami graczami. MKW zawiera 3 unikalne tryby gry, włączając Grand Prix z połączonymi trasami i tryb Knockout. Ten drugi to wyścigi na wydłużonych torach, gdzie co okrążenie odpada 4 ostatnich kierowców i tak aż do 6 okrążenia, gdzie ściga się najlepsza czwórka! Dodaje to dramaturgii i pewnego dreszczyku do tych jakże wesołych, ale konkurencyjnych wyścigów. Poza trybem online, o którym za chwilę powiem, mamy opcję FREE ROAM. To otwarta WIELKA mapa połączonych ze sobą jak jeden organizm krain ze świata MARIO - coś pięknego, taki lore MARIO w MARIO. Mapa jak mapa, gdyby była pusta to nic po niej. Jeżdżąc sobie po miastach, pustyniach, dzikim zachodzie, zamku, kolejnym zamku, farmie, statku widmo w sztormie, czy jakiejś dziwno tęczowo nutkowo kolorowej trasie. Zrozumcie ile tego wymieniłem, jak różnorodne to jest, a to tylko trochę z całości tej gry. Ta gra jest ogromna. Mapa w trybie FREE ROAM to zwiedzanie każdego zakątka świata z zadaniami do odblokowania. To dodatkowe tory do pokonania na czas lub na przykład zielone dobrze znane rury kanałowe, które przeniosą nas w niedostępny kawałek mapy.
MKW to gra, w której jazda jest łatwa, zwłaszcza z włączonym asystentem, dzięki któremu niemożliwe jest wypaść z toru, jednak ta jazda pokazuje pazur w trybie online i na wyższym poziomie trudności offline. Bez opanowania opcji driftu, poznania skrótów i ogólnie tras, nie mamy czego tu szukać. To znaczy, offline wygracie wiele razy, ale walka multiplayerowa to już inna bajka. Tu bez poznania wyżej wymiennikowych będzie ciężko. Oczywiście jest tu do samego końca pewien czynnik szczęścia, o którym rozwinę się za chwilę, jednak i on Ci nie pomoże, jeśli nie dasz z siebie wszystkiego.
No więc właśnie, doszliśmy do pierwszego minusa gry; rozumiem, że MKW to gra rodzinna, trochę dla par, trochę casualowa i dla ogólnej przyjemności, jednak pewna rzecz irytowała mnie niemiłosiernie. Jestem pewien, że rozsiane po torach ulepszenia mają wbudowany algorytm faworyzujący gracza, który niedomaga i jedzie gdzieś tam daleko z tyłu. No bo jadąc długo na powiedzmy 18 miejscu (gdzie w grze maksymalnie mierzy się do 24 graczy online) gra podrzuca nam co rusz najlepsze perki w grze; a to zmienimy się w torpedę, masakrując wszystko po drodze bez żadnej szkody, a to dostaniemy turbo gwiazdkę, dzięki której nikt i nic nie jest w stanie nam zrobić krzywdy, a to trafimy na grzybki z boostem lub skorupy, które namierzają i zatrzymują kierowcę przed nami. I tym oto sposobem z miejsca gdzieś na końcu w moment stajemy się czołowym graczem. W tej grze, po prostu często nie opłaca się być na czele, no chyba, że na samym finiszu wyścigu, bo być może wtedy dotrwasz jako lider do końca.
Oczywiście przed atakami i złośliwością rywali można się bronić. Te same skorupy, którymi strzelamy w rywala, mogą służyć jako osłona przed pociskami, które w nas lecą. Wszystko zależy, jak rozegramy wyścig. Niemniej, gra nieustannie premiuje graczy, którym "nie idzie", szczególnie w trybie online.
Ale teraz odwrócę nieco ten minus, bo jeśli znamy dobrze trasę, umiejętnie korzystamy ze skrótów i mamy opanowane drifty, będziemy nie do ruszenia. Już po dwóch okrążeniach da się wypracować taką przewagę, że żadne zło nas nie ruszy. Wszystko zależy od skilla ;)
Twórcy nie zapomnieli o kanapowym graniu. W grze wspólnej offline możemy ścigać się aż we czworo w tzw. split screenie. Coś tam na tym ekranie widać, kiedy jest podzielony na cztery, niemiałem okazji testować tej opcji, ale widziałem na materiałach w internecie. Na potrzeby tej recki pościgałem się na dzielonym ekranie. Gra nawet przy przeliczaniu wyścigu dwóm graczom jedocześnie, trzyma stały klatkarz i ani myśli chrupnąć.
Ciekawostką o której warto wspomnieć są skiny dla postaci, które odblokowujemy w trakcie wyścigu. Są one umieszczone w formie czegoś na wzór ikonki fast fooda tuż przy stacji benzynowej nieopodal toru jazdy. Jeśli na doń najedziemy, jest duża szansa, że nasz Mario, Luigi czy inny Bowser odblokuje nowe ubranko. Nie wiem czy komuś na tym zależy, ale tak, taka opcja na przebieranki naszych kierówców jest w grze.
I tak to już jest z tym Mario Kart World. Gra, która jest doskonała, która przewyższa poprzednika z wiadomych względów, która da wam dziesiątki, jak nie setki godzin rozrywki, ale jednocześnie jest nieco frustrująca, niesprawiedliwa i w kilku miejscach nie dowozi graficznie, szczególnie kiedy zatrzymacie karta i rozejrzycie się po pobliskim terenie. Nie sądzę jednak żeby to ostatnie miało jakikolwiek wpływ na jej sukces, który już teraz jest wielki. Nie wierze też, że Nintendo tak po prostu zostawi tą grę; wyczuwam dodatki w postaci torów, nowych kierowców, itp, itd.
Grajcie, kupujcie, nie zastanawiajcie się, to najlepsza "niepoważna" ścigałka w historii gier. Wszystko inne w tej kategorii to przystawki.