EPIC MICKEY 2: SIŁA DWÓCH - RECENZJA

Pierwszy Epic Mickey dostępny tylko i wyłącznie na konsoli Nintendo, zawsze mnie intrygował i żałowałem, że nigdy nie miałem okazji w niego zagrać. Zacząłem odliczanie do premiery i gdy w końcu przyszedł ten dzień, w którym w Epic Mickey 2: Siła Dwóch zagrałem…
Kraina zwana Pustkowiem, w której zamieszkują bohaterowie starych bajek Disneya po raz kolejny znalazła się w niebezpieczeństwie. Tylko współpracując ze sobą, tytułowa Myszka Miki, Królik Oswald oraz pozostałe Animki, są w stanie stawić czoła czyhającemu niebezpieczeństwu. Tak oto w wielkim skrócie przedstawia się fabuła gry.
Tytuł ten można określić mianem przygodówki z elementami platformówki, bowiem przez większość czasu biegamy po otwartym świecie i rozwiązujemy problemy mieszkańców Pustkowia. Nie brakuje też rosterek moralnych, bowiem często się zdarza, że pomagając jednym, uprzykrzamy życie drugim Animkom. Zadania które dostajemy są przeróżne, od przyniesienia zaginionego przedmiotu, przez robienie zdjęć różnym obiektom, aż po pomalowanie (czytaj, odbudowanie lub zburzenie) budynku. Oprócz tego w grze zawarto naprawdę dużo tak zwanych "znajdziek", dzięki czemu, gracze uwielbiający zbieractwo, będą na pewno usatysfakcjonowani.
Podobnie jak w to miało miejsce w pierwszej części, tutaj także główną rolę odkrywa pędzel, farba oraz rozpuszczalnik. Pędzel służy w głównej mierze do malowania, ale nic nie stoi na przeszkodzie (a nawet jest to wskazane), by rąbnąć nim przeciwnika, gdy ten się tego domaga. Wspomniana farba służy do malowania ledwo co widocznych obiektów, dzięki czemu wracają one do "fizycznego" świata. Przykładowo widzimy dziurę w ziemi i by przejść dalej musimy ją zamalować. Proste. Rozpuszczalnik działa w drugą stronę. Rozpuszcza farbę, dzięki czemu możliwe jest dostanie się w pozornie niedostępne miejsca. Dodatkowo towarzysz Myszki Miki, Oswald, ma możliwość uruchamiania elektrycznych urządzeń, bądź hakowania terminali, co niejednokrotnie przyda się podczas rozwiązywania zagadek. Dzięki swoim długim uszom, potrafi także przenosić Myszkę nad przepaściami czy też po prostu ją wyżej podrzucić. Jak sam tytuł gry wskazuje, siła i recepta na zwycięstwo leży w ścisłej kooperacji obydwu bohaterów. Szkoda tylko, że kierowany przez konsolę Oswald jest ciamajdą i nie posiada nawet skrawka sztucznej inteligencji. Cały czas się gdzieś zawierusza, blokuje, spada w przepaść, bądź też po prostu uprzykrza zabawę. Dlatego opcje są dwie. Albo sami weźmiemy jego los w swoje ręce grając na dwa pady albo po prostu znajdziemy kompana do zabawy. Oczywiście polecam to drugie rozwiązanie, ale z braku laku…
Oprócz zwykłego skakania po platformach w trójwymiarowym świecie, twórcy poszli o krok dalej i udostępnili również poziomy dwuwymiarowe, stylizowane na modłę starych kreskówek (czy też gier) z XX wieku. Naprawdę szkoda, że nie rozwinięto tego pomysłu i takich poziomów jest zaledwie kilka, bowiem wygląda to po prostu obłędnie (niczym czarno-biały Rayman: Origins) i jak dla mnie, mogłaby to być osobna produkcja.
Zanim przejdę do omówienia oprawy graficznej, muszę wspomnieć jeszcze o sterowaniu. Cóż, widać że gra ma swoje korzenie na Wii, bowiem grając na padzie, prawą gałką obsługujemy celowniczek odpowiedzialny za rozprowadzanie farby, co niemiłosiernie denerwuje, bowiem jest nienaturalne i wymaga dłuższego przyzwyczajenia. Co innego, gdy do PS3 podłączymy PS Move (albo po prostu gramy na Wii). Wtedy gra staje się przyjemnością już od pierwszych chwil, a dodatkowo mamy wrażenie, jak byśmy naprawdę trzymali zaczarowany pędzel w dłoni.
Gdy już tę drażniącą kwestią mam za sobą, mogę przejść do grafiki, która stoi na bardzo przeciętnym poziomie. Niby jest kolorowo i płynnie, ale same tekstury pozostawiają wiele do życzenia, co ciągnie ogólne wrażenie wizualne w dół. Szkoda, bowiem wszystkie scenki przerywnikowe i animacje wyglądają po prostu przepięknie - niczym stary film animowany z wytwórni Walta Disneya. Warto też wspomnieć o tym, że w testowanej przeze mnie wersji na PS3 moża odpalić Epic Mickey 2 w pełnym 3D. Gra zyskuje wtedy głębi, a gdy dodatkowo gramy przy pomocy Move'a, można jeszcze bardziej wsiąknąć w świat Animkow. Jednym słowem, bomba!
Na koniec zostawiłem kwestię dźwięku. Muzyka idealnie pasuje do tego co dzieje się w danym momencie na ekranie, a dzięki świetnemu, polskiemu dubbingowi (Krzysztof Tyniec, Zbigniew Dziduch, Jarosław Boberek) możemy poczuć się jak byśmy oglądali długą kilkunastogodzinną dobranockę. Wiele osób będących przeciwnikami dubbingowania gier wspomina Wiedźmina 2, jako tę produkcję, w którą nie umieją grać po angielsku. Zaręczam, że podobnie jest w przypadku Epic Mickey 2: Siła Dwóch.
Przyszedł czas dokończyć zdanie ze wstępu. Zacząłem odliczanie do premiery i gdy w końcu przyszedł ten dzień, w którym w Epic Mickey 2: Siła Dwóch zagrałem, nie zawiodłem się. Gra jak każda inna dzisiaj wydawana produkcja nie jest idealna, jednak pozwoliła mi się świetnie bawić przez długie godziny. Polecam tę produkcję wszystkim rodzicom, aby mogli pobawić się przy konsoli ze swoimi pociechami. Zarówno jedni i drudzy znajdą tutaj coś dla siebie.