Po 40 godzinach gry...
Tak tak to już 40 godzin spędziłem w Los Santos. Chciałem się podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami.
Długo trzeba było czekać na nową odsłonę Gta5 bo jednak poprzednia część miała premierę w 2008 roku a mamy 2013 rok więc trochę tego było, nie liczę dodatku do gta 4 bo dodatek choć udany to było to jednak DLC.
Mamy 2013 rok niby dużo widzieliśmy niby dużo słyszeliśmy, duży był marketing przed premiera, dużo reklam czy to w Internecie czy w telewizji czy nawet na przystankach autobusowych. Jednak wielkie R wiedziało co robi bo reklamowało grę która i na taki marketing i te wszystkie reklamy zasługiwała.
Nie zapomnę pierwszego uruchomienia gry, ta radość ta niewiadoma czy gra podoła, czy podoła temu żebym nie czuł się wykorzystany że owszem gra super ale czegoś tu brakuje. I podołała :) ale po kolei.
Pierwsza misje , pierwsze wrażenie, pierwsza myśl- niesamowite, pauza i myślę szykuje się niesamowita przygoda, czuje się jak za czasów psx-a gdy puszczałem spyro czy crasha, jak za czasów ps2 gdy czekałem na kolejne sh i gta czy mgs, wtedy nigdy się nie zawiodłem, nigdy nie mogłem powiedzieć że gra nie podołała bo zawsze stawała na wysokości zadania i bawiłem się przed tv jak dziecko. I tym razem było to samo, wróciły stare dobre czasy, wiem wiem mamy niesamowicie dużo pięknych tytułów czy to na X360 czy Ps3 , Wii jednak każdy musi znalezć to coś w danej grze ja właśnie znalazłem w GTA 5. Ta głębia, te beztroskie przemierzanie terenów, te widoki, wschody i zachody słońca to jest właśnie to, nie kolejne zaliczenie BF, Call, Killzone, jaranie się grafą i po 8-12 godzinach odłożyć singla z naklejką super gra, zaliczona , teraz kolejna. To właśnie w Gta poczułem się jak ten 10-cio latek szarpiący na psx-e gdy się jarało grafiką 3d w driverze. Tak to właśnie to ten magiczny tytuł GTAV.
Na początku myślałem jak można grać trzema postaciami ?? jak to będzie wyglądać w praktyce?? z początku wszystko fajnie ooo widzę Los Santos, Michaela u psychiatry i Franklina coś tam knującego, wszystko super :) na to czekałem. Jednak myślałem sobie gdzie ten trzeci ?? No nic pograłem M. pograłem F. wszystko fajnie robię kolejne misje i kolejne i zaczynam czuć wieź do bohaterów i sympatie. Jest jest w końcu ma wejście trzecia postać Trevor. Wejście ma nieciekawe i myślę świr, ale dam mu szansę.
W między czasie tak pochłonięty byłem tym co się dzieje w Los Santos i ile atrakcji tam na mnie czeka że całkiem zapomniałem o sterowaniu, a sterowanie przeszło dużą modernizację żeby nie powiedzieć rewolucję jeżeli chodzi o poprzednie części. Jeździ się co by tu nie mówić inaczej, jeszcze dla mnie co akurat przed premierą grałem w dodatki do GTAIV to widziałem te różnice. Jednak z początku to co uważałem za złe prowadzenie czy niedopracowanie i klasyfikowałem to jako wadę z biegiem czasu ( nie długo bo około 10-15 misji) uznałem za zaletę. Samochody można zniszczyć ale nie tak łatwo jak w poprzedniej części. Samochody też same się przewrócą na koła jeżeli stoimy na dachu niby to niedorzeczne ale jak jesteśmy na jakimś pustkowiu i mamy potem na piechotę gdzieś biegnąć gdzie sobie założyliśmy to okazuje się że to zaleta. Nowego sterowania naprawdę da się szybko nauczyć i po 2 godzinach śmigamy jakbyśmy byli mistrzami kierownicy czy to samochodu czy motoru. Co ciekawe to pierwsza odsłona co również nie mam problemów z lataniem, zawsze miałem duże trudności lataniem helikopterem, tu to jest bajka i przyjemność.
Jazda helikopterem przez zachodem słońca to jest piękne i co ważne nareszcie dla mnie miłe uczucie.
Możemy również pośmigać na łodzi, motorówce czy quadzie :) do wyboru do koloru.
Pierwsze wspólne misje uświadomiły mi kurcze ja mogę być wszędzie !!! Jednym jadę, drugim strzelam na wieżowcu a trzecim kombinuje transport. Wszędzie jestem czyli wszystko zwiedzam, wszystko widzę za wszystko jestem odpowiedzialny i robię tak jak chcę. Tu nie ma już tak jak w poprzednich częściach, po misji hey hey dobra spotkamy się za godzinę tylko nie zapomnij. I nie wiem co się dzieje z moim kumplem, co robi, wracam do swojej postaci i jadę w punkt na kolejną misję. A w GTAV to wygląda tak: po misji hey hey dobra spotkamy się za godzinę tylko nie zapomnij. No i co robię przełączam się na postać i nie zapominam bo muszę załatwić transport, przełączam się na trzecią osobę i kołuję maski na napad, a żeby było śmiesznie przełączam się znowu na pierwszą osobę i jadę na misję. Czuje się tą więź, że tam się jest i że czuwasz nad akcja. Dzięki temu że mamy grywalne trzy postacie bardzie się zżywasz z ludźmi i z całym miastem.
Żeby nie było nudno ( GTA to seria gdzie nigdy nie było nudno) to mamy oczywiście dużo innych rzeczy do zrobienia, wyścigi na morzu czy na lądzie, jazda na rowerze czy skoki spadochronowe.
Możemy robić co chcemy do wyboru do koloru, można robić tatuaże, fryzury czy mamy znowu sklepy z ubraniami.
Co jednak również jest bardzo fajnie i na najwyższym poziomie to misje poboczne dla każdej postaci, można Trevorem "ochotników" na stopa transportować do kanibali na wzgórzu. Można sobie skręta zapalić. Czy można być dobrym obywatelem i imigrantów wyłapywać czy jak ktoś komuś portfel porwie to gonić go i zwrócić albo i nie :P. Mamy nocny klub, rzutki, tennis, czy golf.
Co jednak po tych 40h grania zauważyłem to to że miasto tętni życiem bardziej niż kiedykolwiek. Można spotkać ludzi którzy się kłócą, można spotkać grupę ludzi którzy robią imprezę w domku, jest wtedy pełno ludzi w basenie, na kanapach, piją, tańczą itp. Co ciekawe jak przyjdziesz tam w te miejsce za drugi dzień jest pusto. Więc to nie jest codziennie jakoś tam się niby wirtualnie umawiają. Jak się spaceruje czy jedzie samochodem po Los santos i tej bogatej dzielnicy to widać jak ludzie przed domem czytają gazetę, wjeżdżają właśnie samochodem do garażu czy wyjeżdżają z niego. Widać jak ktoś coś do bagażnika wkłada czy jak wychodzi jakaś pani z torebką z samochodu. Na łąkach ludzie stoją gadają, biegają z psami, psy aportują, ludzie ćwiczą, po prostu życie tętni na każdym kroku. Swoją drogą naliczyłem już 4 rodzaje psów oraz w lesie przy tartaku można trafić na lamparty już parę razy mnie tam dorwali i taki lampart przewróci i zaczyna gryźć po twarzy i natychmiastowy zgon następuje. Niby błahostki a robią różnicę. Na pustyniach znowu mamy kojoty.
Druga ciekawostka to pracownicy na budowie, porcie czy przy drogach. Mają przerwy na śniadanie, papierosa po czym biorą się znowu do pracy. Po prostu aż niemożliwe.
Oczywiście wszystkie zagadkowe miejsca muszę zobaczyć i tak oto baza wojskowa, kanibale, planetarium czy góra Mount Chilliad gdzie znajdują się tajemnicze znaki nie są już dla mnie niczym nowym. Ale co ważne chce tam znowu wracać bo nie nudzi mnie to po prostu. Czy podprowadzać śmigłowiec z National Office of Security Enforcment . Za każdym razem będąc w tych miejscach człowiek się cieszy jak widzi tych ludzi którzy żyją swoim życiem a Ty wśród nich.
Oczywiście na pewno chcecie zapytać czy gram na giełdzie a i owszem chociaż dużo już straciłem to jednak to również niesamowita zabawa, wcale jak możemy dzieki różnym misjom wpływać na rynek giełdy.
Powiem Krótko GTA V wsssysła mnie na maksa i nie wiem kiedy przestanę w to grać, nie wyobrażam sobie już Gta bez kilku bohaterów po prostu tak to ze sobą współgra że jeden bohater to będzie nudno. Druga sprawa nie da się tych świrów nie lubić i sam się zastanawiam jak skończę wszystkie misje to chyba będę powtarzać niektóre żeby znowu ta trójka się spotkała bo aż tak smutno się robi że po 69 misji głównej - co mają już przestać się kłócić o pierdoły, nie spotykać na skokach, czy żartować w przyczepie na pustyni czy w innych melinach?? aż żal normalnie, w następnym Gta chce żeby po wszystkich misjach bohaterowie mogli się raz na tydzień ( w świecie gry) spotkać się na misji i potem na piwo hłehłehłę :)
Dzięki tej grze poczułem jak to było w latach 90-tych jak jedna gra mogła Cię porwać na miesiące, jak się na nią czekało, potem nie rozczarowało i po prostu na luzie grało. Ta gra to dla mnie takie powrót do przeszłości. Życzę to każdemu kto gra.
Pozdro dexx.