Red Dead Redemption 2 - "Nie o take Polskę walczyłem"

BLOG
4762V
Red Dead Redemption 2 - "Nie o take Polskę walczyłem"
Octavio | 03.01.2019, 04:23
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

RDR II przed premierą był napompowany do granic możliwości, bo co mogłoby pójść nie tak? To przecież Rockstar. Nie da się zrobić gorszej gry od pierwowzoru, więc może być tylko lepiej. Aha, takiego wała.

Na początek kilka cytatów z Metacritic zawiedzionych użytkowników :) To nie jest tak że tylko ja czuję się poszkodowany. Gdyby nie było tak wielu negatywnych opinii bał bym się napisać tego bloga żeby nie zostać zjedzonym przez hejterów.

"Od czego tu zacząć. RDR 2 ma w sobie wiele wspaniałych rzeczy, ale nie jest przez to dobrą grą."

"Zalety: Piękna wizualnie. Możesz odsprzedać jeśli posiadasz kopię fizyczną."

"Jak na grę opowiadającą o rewolwerowcach mechanika strzelania jest okropna."

"Nie ma możliwości aby Rockstar nie zapłacił za te zachwycające recenzje. Gra jest nudną i żmudną grą symulacyjną, którą niszowy gracz pokocha, a reszta z nas uzna za niegrywalną."

RDR na Playstation 3 zapewnił mi jedne z najlepszych wrażeń podczas mojego growego życia. Przed premierą The Last of Us uznałem ją za najlepszą grę w jaką kiedykolwiek grałem. Klimat w tej grze zalewał moją łajbę tak, że nie nadążałem z wylewaniem jej wiadrami. Gra od początku miała nakreśloną fabułę która jasno wyznaczała cel jaki mamy osiągnąć. Następnie powoli, poprzez różnorodne zadania historia rozkręcała się pozwalając nam wsiąknąć w klimat tamtych czasów. Najpierw przetrzebiliśmy króliki w ogródku, później ujeździliśmy konia aby następnie zająć się prowadzeniem bydła. Wszystko miało swój początek i sens, gracz nie czuł się przytłoczony ani zagubiony w natłoku możliwości i braku poczucia celu. Prequel jest całkowitym przeciwieństwem oryginału pod tym względem. Gra rzuca nas w wydarzenia które były pokłosiem innego zdarzenia którego nie doświadczyliśmy. Dodatkowo w wydarzeniach biorą udział inni członkowie naszego gangu których nie znamy i wśród których czujemy się zagubieni. Kto, po co i dlaczego? Tak, można było zrobić ciekawe i różnorodne misje w których nasi obozowicze wspólnie wykonywali by zadania po których czulibyśmy do nich jakieś uczucia. Wściekłość bądź smutek. Tymczasem ja nic takiego nie czułem i po tym co widziałem to chyba sam główny bohater zbytnio się tym nie przejął. Ot, zginęli i tyle karawana jedzie dalej. Bohaterowie mówią że jest im smutno i przykro ale my nic takiego nie czujemy. Główny bohater jest płaski i jednowymiarowy. Zamiast czuć wściekłość i rozżalenie ten wszystko bierze na klatę i jedynie zdawkowo stwierdza że jednak coś jest nie tak w kierunku w jakim podąża jego życie. Później jego zachowanie jest wytłumaczone tym że miał syna który razem z matką zostali zamordowani i to go zachartowało. Jasne, Joel w The Last of Us też poniósł stratę dodatkowo w której brał udział bezpośrednio (umarła mu córka na rękach, a nie tylko zobaczył jej grób). I podczas jego późniejszych działań widać odbicie tych wydarzeń w jego życiu. Widać że jest to człowiek z krwi i kości który nie działa jak zaprogramowana maszyna którą po części jest Artur Morgan przez dużą część gry. Później się to zmienia ale nie za sprawą śmierci jego przyjaciół z obozu ale w wyniku konsekwencji jakie nastąpiły w wyniku udzielania pożyczek przez Strausa. Bohater pokazał że ma uczucia i ostatecznie wykopał go z obozu nie mogąc patrzeć jak jego konsekwencje doprowadzają do niszczenia ludzi. Nie ma jednak nic przeciwko swojego obozowemu szefowi którego działania znosi i akceptuje, dając jedynie do zrozumienia że nie są one takie jakie być powinny. Ja natomiast chciałbym czuć tę wściekłość że ludzie których kochaliśmy i mieliśmy pod ręką od nas odeszli. A tymczasem ja nie czułem nic. A mam wysoki poziomi empatii bo przy The Last of Us wylałem morze łez już na samym początku gry. I nie wstydzę się że płączę oglądając emocjonujące momenty w filmach czy właśnie w grach. I jeśli Rockstar jest taki wielki, a według niektórych największy, to powinien mi takie wrażenia zapewnić a tymczasem nic takiego nie otrzymałem. Przynajmniej do momentu w którym przygodę z tą grą postanowiłem zakończyć tzn. przy ukończeniu fabuły na poziomie 68,3%. Tak, nie ukończyłem tej gry. Mamy 2 stycznia i po 2 miesiącach (grę kupiłem w dniu premiery) się poddałem. Nie mam sił tego ciągnąć. Pamiętam jak grając w RDR na PS3 specjalnie wykonywałem inne czynności poza wątkiem fabularnym. Bałem się że jeśli za szybko ukończę wątek gówny, nie będę miał pretekstu do włączania gry. W RDR II gdzieś tak od 60% mam wrażenie że ten wskaźnik wogóle nie rośnie. Chciałbym już zakończyć tę grę i jak najszybciej jej się pozbyć. Niestety nie jest mi to dane, wymiękłem. A nie jestem osobą która nie kończy gier i odstawia je w kąt. Do tej porzy sdarzyło mi się to jedynie w przypadku Killzone Shadowfall którego jednak ostatnio powoli dziobam :) Staram się zawsze o platynkę, a nie ukończyć gry to hańba na honorze. Co świadczy jedynie o tym jak mnie ta gra zawiodła.

Zachaczyliśmy o wątek fabularny i brak emocji, które powinien on zapewnić, a czego według mnie nie zrobił. Czas przejść do gameplay'u. Ten niestety jeśli chodzi o misje główne i poboczne jest fatalny. Ile misji zapadło mi w pamięc lub jakie wydarzenia wywarły piętno na mojej psychice? Żadna. Misje są tak schematyczne i nudne że tego nie da się zdzierżyć w ilości 1 lub 2 na jedno posiedzenie. Gadanie podczas jazdy do celu, gadanie w czasie misji, krótka strzelanina, wracamy do obozu. I tak w większości misji. A są takie w których nie ma strzelania :) Wydawałoby się, że to gra akcji w której główny nacisk powinien być położony na strzelanie, a tymczasem serwuje się nam dramat psychologiczny zamiast westernu. Pal licho gdyby ten dramat był dobry, a tymczasem on sam jest dramatycznie słaby. Samo strzelanie nie jest żadnym wyzwaniem i dzięki swoim ułatwieniom i uproszczeniom jest na poziome QTE od Quantik Dream tzn. wciskamy autocelowanie i spust. Nie ma przy tym żadnego sensu się przemieszczać, flankować przeciwników... STARAĆ SIĘ. Nawet jeśli otrzymamy sporą dawkę obrażeń wystarczy łyknąć flaszkę na zdrowie. Jedynym wyzwaniem w tej grze jest wykonywanie misji na złoto. Tragedia. Próbowałem taką jedną wykonać i po 2 próbie się poddałem. Każdy dialog, każdy dojazd do miejsca akcji trzeba powtarzać. Dramat. Ta gra to jeden wielki pożeracz czasu... w dużej części zmarnowanego czasu. 

Zjechaliśmy fabułę, gameplay ob...y to może reszta mechaniki działa? A takiego. To czemu poświęciłem najwięcej czasu na początku gry to polowanie i poznawanie zwierząt, które z czasem stało się męczące i nużące. Szacun każdemu komu się chciało szukać i upolować każdego zwierzaka. W oryginalnym RDR było to proste i łatwe ponieważ każde było charakterystyczne i łatwo rozpoznawalne. W RDR II jest jakieś 50 ptaków i weź rozpoznaj czy już takiego miałeś na widelcu czy nie, jak w powietrzu większość wygląda tak samo. Czy to kruk Amerykański, Chiński czy Polski wszystkie wyglądają tak samo, są czarne i machają skrzydłami. Najmniejsze ptaki wyglądają tak samo w powietrzeu i polując na nie latasz z karabinem autocelując i modląc się że informacje pokażą ci że to zwierzę którego nie upolowałeś, choć sam powinienieś to widzieć własnymi oczami. Trzeba było upolować dzięcioła, to zacząłem takiego nasłuchiwać. Niestety na próżno. Trzeba, jak już napisałem wcześniej, latać jak głupi i liczyć że jakiś nawinie się pod celownik. A czy to będzie wróbel, sikorka czy inne "pisklę" to zależy od twojego szczęścia i... zmarnowanego czasu.

Czy wspominałem już coś o zmarnowanym czasie, "nie"? No to sobie go przygotój bo każdą czynność podniesienia czegokolwiek musisz robić oddzielnie. Zero automatyzmu i ułatwień. Aż byłem w szoku jaka przepaść dzieli w tym względzie Horizon Zero Dawn. To uczucie kiedy po zabiciu zwierza klikasz dwa razy i cały jego ekwipunek jest w twojej torbie albo "klick" i roślinka leży już na jej dnie. Wtedy zdajesz sobie sprawę ile życia można zmarnować przy RDR II na głupie i nic nie wnoszące do gameplay'u czynności. Dobra, co tu dużo będę strzępić języka i po prostu napiszę że w grze nie ma ANI JEDNEJ mechaniki która byłaby zrobiona poprawnie, była intuicyjna i miała sens. No ludzie trzymajcie mnie jeśli do postaci nie można przypisać konkretnej broni na stałe i w kółko trzeba przypisywać broń do wolnego slotu. Gra resetuje te ustawienia non stop podczas gry. Do tego wybór broni nie jest z kółka jak w GTA V ani nawet z jakiejś listy tylko z przeskakującego okna, gdzie jeszcze w dodatku podczas wyboru są one słabo rozpoznawalne. Zacytuję klasyka - "Ktoś, kto to tetował, powinien z... na galerze"... z łyżką zamiast wiosła.

Naprawdę się dziwię że w internecie nie ma żadnej recenzji w której ktoś jednocześnie wypunktował by wszystkie słabe punkty w tej grze i jednocześnie dał odpowiednio niską notę z tego powodu. Podczas gali Games Awards byłem przekonany że ta gra dostanie GOTY, mimo że tego nie chciałem. Nie chce aby branża poszła w tym kierunku. To że wygrał GOW to dla mnie żadne pocieszenie, bo w grę nie grałem. Tu trzeba kogoś leczyć, bo skoro RDR II dostał najwyższe noty w zeszłym roku, a to właśnie recenzenci, czyli wydawałoby się profesjonaliści w brańży głosują komu przynać nagrody, powinni głosować na RDR. A zagłosowali na GOW, ktoś mi to wytłumaczy? No ale po co szukać logiki tam gdzie jej nie ma. Dlaczego? w 2013r. Goty zgarnął GTA V który ukazał się jedynie na PS3 i Xbox 360. W związku z tym był nominowany w dwóch kategoriach "najlepsza gra na PS3" i "najlepsza gra na Xbox 360". W żadnej kategorii nie wygrał ale Goty zgarnął :) Tak, GTA V był grą roku w 2013r. ale najlepszą grą na PS3 został The Last of Us. Fuck logic.

Jedyne moim zdaniem co zasługuje na pochwałę w tej grze to projekt świata, lokacji, muzyka i grafika. Nie przypominam sobie jednak aby Order 1886 mając poza tym także świetną fabułę dostał za to noty w okolicach 9/10.

Fabuła 1/2
Gameplay 0,5/2
Replaybility 1/2
Grafika 2/2
Muzyka 2/2

6,5/10

W innych grach Replejability jest dla mnie chęcią ponownego zagrania w grę po jej ukończeniu. W RDR II nawet jej nie ukończyłem :) Jednak w grach z otwartym światem jej ocenę stanowi dla mnie ilość rzeczy które mógłbym wykonywać poza wątkiem głównym (lub po ukończeniu gry), ich jakość i sens.

0,5 - poniżej normy, słabizna.
1   - standard
1,5 - bardzo dobry poziom.
2   - wybitny.

Ktoś chętny na kopię fizyczną w idealnym stanie + DLC za 180zł? Warto, recenzje nie kłamią. 97/100 Metacritic.

Oceń bloga:
44

Komentarze (300)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper