KINO: Man of Steel / Człowiek ze Stali - recenzja

BLOG
812V
Look-e | 09.07.2013, 16:57
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W końcu udało mi się znaleźć czas żeby wybrać się do kina na nowego Supermana. Zapraszam do nieco spóźnionej recenzji Człowieka ze Stali.

Człowiek ze Stali to rodząca się w bólach kolejna ekranizacja przygód pierwszego superbohatera komiksu – Supermana. Kłopoty DC Comics z prawami do marki, worek niezrealizowanych filmowych projektów z Panem Loczkiem, porażki kolegów z DC (Green Lantern, Jonah Hex) i ta pradawna klątwa która podobno ciąży na herosie z wielkim S na klacie. To sprawiało że trudno było uwierzyć że ten film okaże się sukcesem. Tym bardziej że eS dźwigał ogromne brzemię.

Na tej produkcji ciąży nie tylko kinowe „być albo nie być” Supermana, ale całej jego ferajny z Justice League. Nie tak dawno wprowadzającym na ring miał być Green Lantern (2011), ale poległ na własne życzenie. Czy tym razem będzie inaczej?

 

Look to the stars

 

Fanów uspokoić miał Zack Snyder­ – reżyser tego obrazu. Ja jednak nie byłem zbyt zadowolony. Facet dał nam wcześniej filmowych 300 i Watchmen. Oba filmy świetne, a Watchmen w moim mniemaniu to nawet majstersztyk. Jednak te produkcje to prawie 100 % przeniesienie komiksu na ekran, a tymczasem filmy w których Snyder nie stał z komiksem przy kamerze (Sucker Punch, Legendy Sowiego Królestwa) już takie dobre nie były. Jak więc wyjdzie z filmem który jest pośrodku, który miksuje historię komiksu z nowymi pomysłami, gdzie Snyder nie będzie się w takiej mierze posiłkował grafiką z dymkami. 

 

 

Kolejnym wybrańcem, był Christopher Nolan (producent) – ten który miał wszystkiego dopilnować. Pan od realistycznego Batmana bierze się za nierealistycznego Superamana. Hmm… Jakby miało mnie to uspokoić.

 

Sent Here For a Reason

 

Superman z ’78 jest bardzo dobrym filmem, więc przeczuwałem tutaj powtórkę z rozrywki. Nic bardziej mylnego. Bo choć jest to dobrze znana nam historia, to podana z tak lekkimi różnicami i w taki sposób że nie sposób poczuć de ja vu.

 

Tak, planeta Krypton ulega zagładzie. Tak, Jor-El wysyła Ziemi swojego Syna. Tak, Zod jak zawsze rozrabia i trafia do Phantom Zone. Nie, nie wygląda to jak poprzednio.

 

Sam Krypton to całkowicie inne wcielenie niż w poprzednich Supermanach i myślę że każdy fan sci-fi przyjmie tę interpretację z otwartymi ramionami. Tym bardziej szkoda że pobędziemy na nim tak krótko, gdyż oczywiście solą filmu jest życie Człowieka ze stali na Ziemi. Tutaj nie jest już tak kolorowo jak zazwyczaj. Wszystko polane nieco ziarnistym filtrem, bez obsrania wszystkiego i wszystkich kolorami tęczy. Nadaję to filmowi dużą dawkę realizmu, bo i nawet strój herosa nie jest tak oczojebny. No i nie ma gaci na wierzchu.

 

Launch

 

Sama historia podzielona jest na trzy części. Ostatnie chwile Kryptona, dorosłość Clarka i jego retrospekcje z młodzieńczych lat. Dość ciekawym zabiegiem, jak i ryzykownym są same retrospekcje które nawiedzają nas co jakiś czas. Mimo ich nagromadzenia udało się jakoś zbudować spójne dzieło. Ich celem jest dogłębne poznanie i zbudowanie tytułowego herosa na naszych oczach. Udaje się to połowicznie, gdyż zazwyczaj są to sceny w których „coś” się dzieje, a my możemy poznać co najwyżej reakcję Clarka, który przytłoczony jest samymi wydarzeniami.

 

Teraźniejsze czasy to oczywiście sceny przeważające. Jest w nich wędrówka Clarka w poszukiwaniu swojego miejsca w naszym świecie, wątki poboczne z Panną Lane na czele, no i w końcu to na co chyba wszyscy fani eSa czekali od lat, czyli ostra rozpierducha podana w ilościach hurtowych. Jest brutalnie, widowiskowo i szybko. Czasami aż za szybko. Można trudno się połapać, przy czym nie pomaga „realistyczna” trzęsąca się kamera. Ale…hej, to w końcu facet który jest szybszy od wystrzelonego pocisku.

 

Tło fabularne ma jednak pewne wady. I to w tej najważniejszej kwestii, czyli budowania postaci.

 

I Have So Many Questions

 

Clarkiem „patrzcie w końcu wiem w jakiej kolejności zakłada się spodnie i gacie” Kentem został Henry Cavill. Nie mam zastrzeżeń do jego prezencji, bo całkiem dobrze wygląda jako nowy Superek, ale scenariusz nie pozwolił mu i jego postaci pokazać się nam, publiczności z najlepszej strony. Cała postać wyalienowanego chłopaka została zbudowana przez retrospekcje. W efekcie Cavill tylko chodzi pokazując że umie robić miny, wali po ryju, gawędzi sobie z Lois Lane, no i… wali się po ryju. Inni mu w tym nie pomagają, bo co każą, ten potulny jak stalowy baranek, to robi. Co prawda, to pewnie efekt jego wychowania. Mam nadzieję że kontynuacja rozwinie tytułową postać.

 

Miłym zaskoczeniem dla mnie była Amy Adams w roli Lois Lane. Ma cechy które miał jej oryginał. Jest wścibska, uparta i nie zbacza na niebezpieczeństwo. Bardzo dobrze się prezentuje też w relacji z naszym kosmitą.

 

Zanim przejdę do głównego bad-assa: reszta postaci drugoplanowych gra bardzo dobrze. Wybijają się tutaj ziemscy rodzice Clarka: Diane Lane (silna psychicznie kobieta) oraz Kevin Costner (ojciec który nawet za cenę śmierci innych ludzi chronił będzie swoją rodzinę). Russel Crowe niczym nie zaskakuje (jest dobrze ;P), zaś Laurence Fishburne jako Perry White (?) jako jedyny nie przypomina mi swojego komiksowego odpowiednika (nie goni za sensacją).

 

 

Na koniec zostawiłem Michael’a Shannona  jako głównego złego, generała Zoda. Shannon zagrał dobrze swoją postać. Pokazał że jest zła i dąży po trupach do celu. Jednak scenariusz nie rozwinął należycie tej postaci. Zod jest klasycznie zły, jest czarno-białą postacią, nierozwiniętą emocjonalnie przez scenarzystów, zbyt komiksową. Nie ma startu do Jokera, Bane’a ( Dark Knight, Dark Knight Rises), Lokiego (Avengers) czy nawet Sinestro (Green Lantern). To jednowymiarowa postać nie zapadająca w pamięć.

 

 

 

Are You Listening, Clark?

 

Muzyka w filmie to sprawa równie ważna co sam głwony bohater. Pokazał nam to Nolan w swoich filmach, gdzie zauważcie przez jakieś 90+% filmu towarzyszy nam muzyka. Muzyka buduje napięcie, raz je obniża, by następnie wywindować ją na sam szczyt. Może jedną scęnę zrobić poważną, śmieszną, a nawet tragiczną (jakościowo też ;p). Jednak mierzenie się ze sławnym motywem Johna Williamsa  nie mogło być sielanką.

 

Ten ważny aspekt filmu, wziął na klatę Hans Zimmer. To ten Pan od trylogii Dark Knight Nolana. Ten facet od (jak to niektórzy nazywają) wzniosłego pierdzenia ;). Trzeba przyznać że wywiązał się znakomicie ze swojego zadania. Utwory są dość zróżnicowanie, czasami podniosłe, czasem znów melancholijne. Świetnie współgrają z całością. Zimmer żongluję 2 czy trzema świetnymi motywami dostosowującymi się do wydarzeń. Nie liczyłbym jednak na wyrośnięcie z tego legendy na miarę motywu przewodniego z Supermana (1978) R. Donnera, ponieważ brakuje tutaj głównego motywu przewodniego.

 

 

 

This Is Madness!

 

3D! Trzy De! Muszę o tym wspomnieć. Oglądałem już wiele blockbusterów w 3D i Człowiek ze stali nie wybija się z tłumu, czyli… jest słabo jak zazwyczaj. Bo jak inaczej to nazwać gdy reklama w 3D w Multikinie (chyba… nie pamiętam) ma lepsze efekty 3D niż w filmie. Ciągle jedynym uzasadnionym wyborem 3D w kinie jest Avatar. Przykre to, że w 90% (strzelam) przypadkach te kilka zł więcej to pieniądze wyrzucone w błoto.

 

You Led Us Here

 

Trochę narzekam na nowego Supermana, bo próbuję sobie wytłumaczyć z czego się bierze mój niedosyt. A przecież to bardzo dobry film. Stylowe efekty specjalne, naturalistyczne podejście do tematu, wciągające kino mimo kilku zgrzytów w warstwie fabularnej. Co ważne, to film który na pewno straci swój urok gdy będziemy go oglądali na ekranie TV albo monitora. By poczuć destrukcję trzeba się wybrać po prostu do kina. I choć nie jest to film na poziomie Mrocznego Rycerza (spodziewaliście się takiego poziomu?... lol)  to jestem usatysfakcjonowany w podobnym stopniu jak przy Batman: Begins. Dlatego też mam nadzieję że sequel będzie tym dla Człowieka ze Stali, czym był Dark Knight dla Batman: Begins. I żeby Superman w końcu dał DC takiego kopa, żeby pokazali nam resztę herosów (nie obraziłbym się nawet za Green Lantern 2 z Sinsetro w roli złoczyńcy). Superman powrócił !

 

PS. Ocena jest oceną fana obrazkowych historii, więc wiesz... ;]

 

PS.2. Chcesz poznać historię ekranizacji przygód Supermana? (m.in niezekranizowane filmy) Zapraszam do 6 wydania Chwil Ulotnych - tutaj

 

  • OCENA: 8

 

Oceń bloga:
0

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper