Niebo: Rok w piekle (2025) - recenzja i opinia o serialu [HBO]. Niebo, które okazało się piekłem
„Niebo. Rok w piekle” produkcji HBO to serial, który od pierwszych minut jasno sygnalizuje, że nie będzie łatwą ani przyjemną opowieścią. Twórcy sięgają po temat sekt i duchowych wspólnot, osadzając go w realiach Polski początku lat 90. - czasu niepewności i gwałtownych przemian.
Co więcej, serial oparty jest częściowo na faktach i bazuje na książce Sebastiana Kellera „Niebo. Pięć lat w sekcie”, w której autor opisał, jak został wciągnięty i zniewolony w polskiej sekcie „Niebo” pod wodzą charyzmatycznego guru Bogdana Kacmajora. Sama książka nie jest specjalnie wciągająca - widać, że pisała ją osoba, która nie ma dużego doświadczenia w tej roli – ale dobrze pokazuje skalę manipulacji w sekcie oraz trudności związane z odbudową życia po próbach powrotu do normalności.
Sebastiana w serialu gra Stanisław Linowski („Krakowskie potwory”, „Brokat”, „#BringBackAlice”). Udaje mu się całkiem nieźle sportretować samotnego, młodego człowieka rozdartego między własnymi marzeniami o karierze muzyka a oczekiwaniami narzucanymi przez matkę i społeczeństwo. Gdy pewnego dnia, targany ogromnymi bólami, trafia do uzdrowiciela, który pomaga mu je wyleczyć, jego życie zmienia się o 180 stopni.
Niebo: Rok w piekle (2025) - recenzja i opinia o serialu [HBO]. Od uzdrowienia do zniewolenia
Historia Kellera staje się punktem wyjścia do opowieści o potrzebie przynależności, sensu i miłości, choć na przestrzeni kolejnych odcinków nie zawsze udaje się wiarygodnie przenieść te emocje na ekran. Inna sprawa, że proces izolowania Sebastiana od matki i zastępowania jej wspólnotą, do której zresztą nieświadomie sama go wprowadziła, został pokazany naprawdę sugestywnie. Mechanizmy manipulacji momentami są doskonale nakreślone, a wiele elementów, które sekta Niebo faktycznie stosowała, jak nadawanie nowym członkom dziwnych imion, zostało w scenariuszu odpowiednio podkreślonych.
Stanisław Linowski z czasem wpada jednak w cień Tomasza Kota, który jako charyzmatyczny uzdrowiciel i przywódca wspólnoty „Niebo” jest nie tyle przekonujący, co wręcz niejednoznaczny. Aktor nie gra klasycznego czarnego charakteru - jego bohater naprawdę wierzy w swoją misję i własną boskość. Dzięki temu widz zaczyna rozumieć, dlaczego ludzie są gotowi oddać mu swoje pieniądze, a nawet cały majątek. Kot doskonale buduje napięcie w wielu scenach, a dodatkowo praktycznie przez cały serial gra na bosaka. Jego postać jest jedną z najbardziej zapadających w pamięć, ale nie jedyną.
Niebo: Rok w piekle (2025) - recenzja i opinia o serialu [HBO]. Boli bardziej niż fikcja
Bardzo dobrze w roli partnerki samozwańczego uzdrowiciela poradziła sobie Magdalena Różczka jako Dorota. To postać chłodna, manipulująca zarówno członkami sekty, jak i samym jej przywódcą. W wielu scenach wzbudza po prostu niepokój, przeszywa spojrzeniem, a wstrząsający jest również fakt, jak traktuje rodzące się w sekcie dzieci. Bardzo dobrze zagrała również Zofia Jastrzębska jako dziewczyna Kellera, której przemiana na przestrzeni kolejnych odcinków wypada chyba najlepiej. W ogóle kobiece postacie wypadają w serialu naprawdę mocno, bo złego słowa nie można powiedzieć też o Michalinie Łabacz, która nęci, prowokuje a finalnie również zmienia się pod wpływem kolejnych dramatycznych wydarzeń.
Serial zrealizowany został poprawnie. Nie ma tutaj fajerwerków czy rozmachu godnego „Breslau” czy „Rojsta”. Wydaje się, że budżet był dużo skromniejszy, ale jest w tym wszystkim niewątpliwy urok, który serialowi nadają bardzo dobrze oddane realia początku lat 90. Polska przechodziła wówczas przemiany ustrojowe, po ulicach jeździły Polonezy i Maluchy, kwitł handel na bazarach, a bardziej sprytni otwierali się na świat. W serialu ukazano również społeczny przekrój - od ludzi mieszkających w blokowiskach po Januszy biznesu wożących się Mercedesami.
Niestety serial ma kilka momentów, które trochę się dłużą. Zwłaszcza początkowe odcinki rozwijają się dość wolno, a tempo narracji może zniechęcić mniej cierpliwych widzów. Relacje między mniej ważnymi członkami wspólnoty wydają się z kolei zbyt uproszczone, przez co niektóre ważne dla fabuły sceny nie wybrzmiewają tak mocno, jak powinny. Mimo tych kilku mankamentów „Niebo. Rok w piekle” pozostaje serialem ważnym i potrzebnym. Pokazuje, że sekty wyrastają z ludzkich braków, samotności i poszukiwania sensu w życiu. To nie tylko historia o manipulacji i fanatyzmie, ale też gorzka opowieść o relacjach rodzinnych, niespełnionych ambicjach i cenie, jaką płaci się za ślepe zaufanie niewłaściwym ludziom.
Atuty
- Oparcie scenariusza na faktach buduje wiarygodność scen
- Scenografia i osadzenie akcji w realiach Polski początku lat 90
- Sugestywne pokazanie mechanizmów izolacji i psychicznego zniewolenia
- Świetna, niejednoznaczna rola Tomasza Kota jako charyzmatycznego guru
- Wyraziste kobiecie role drugoplanowe Magdaleny Różczk, Michaliny Łabacz i Zofi Jastrzębskiej
Wady
- Nierówne tempo narracji, szczególnie w początkowych odcinkach
- Zbyt uproszczone relacje między niektórymi członkami wspólnoty
- Dla części widzów - brak większego rozmachu inscenizacyjnego
Niepokojąca opowieść o tym, jak samotność i potrzeba sensu mogą otworzyć drogę do manipulacji. Niepozbawiona wad, ale dająca mocno do myślenia.
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych