Piekielne wakacje (2023) - recenzja, opinia o filmie [HBO]. Masakra na letnim obozie
Grupka młodych dorosłych przyjeżdża na teren obozu Pineway, gdzie będą przygotowywać się na przyjazd dzieciaków. Nie wiedzą, że właściciele obozu są już martwi, a w planach jest wysłanie na tamten świat również ich.
Nic tak nie kojarzy się z Bożym Narodzeniem, jak komediowy slasher o zabijaniu dzieciaków na letnim obozie! Prawda? Pomyślałem jednak, że skoro za pół sekundy na czerwone N wskakuje domknięcie finałowego sezonu "Stranger Things", zerknięcie na debiut reżyserski Finna Wolfharda nie jest wcale takim najgorszym pomysłem.
Współreżyserem i współscenarzystą film lub jest Billy Bryk. Obaj aktorzy poznali się na planie "Pogromcy Duchów. Dziedzictwo", gdzie szybko okazało się, że łączy ich podobne poczucie humoru i miłość do starych horrorów i kina gatunkowego w ogóle. Postanowili napisać coś razem - z jednej strony kampowy horror, z drugiej komedię o dojrzewaniu. Ponoć sprzedanie scenariusza wytwórni wcale nie było takie proste, co, biorąc pod uwagę świecącą już wtedy całkiem jasno gwiazdę Wolfharda, może być jakąś tam sugestią na temat jakości całego projektu. Ale nie ubiegajmy faktów! Po kolei.
Piekielne wakacje (2023) - recenzja, opinia o filmie [HBO]. Plejada znoszonych jak stare jeansy postaci
Głównym - a przynajmniej najbardziej głównym - bohaterem filmu jest Jason (Fred Hechinger), weteran letniego obozu Pineway, który już szóste lato z rzędu wraca tam jako opiekun, z czego nie do końca zadowolona jest jego matka. Chyba wypadałoby już, aby dwudziestoczteroletni mężczyzna znalazł sobie normalną, dobrze płatną pracę, wyniósł się z domu i tak dalej. Lecz dla Jasona, obóz jest całym jego życiem. Uwielbia organizować gry, pilnować dzieciaków, wspominać najpiękniejsze lata swojego dzieciństwa. Pozostali opiekunowie nie posiadają nawet promila jego entuzjazmu, co natychmiast stawia ich w kontrze do jego pogodnej sylwetki. Jak nietrudno się domyślić, większość z nich jest kompletnie nieznośna i widz tylko czeka, aż morderca wreszcie się ich pozbędzie. Mówiąc krótko - klimat "Piątku 13-ego" został zachowany!
Wśród reszty obsady zobaczymy na przykład samych Wolfharda i Bryka, jako dwóch kumpli, Chrisa i Bobby'ego, ostatnio tworzących coś na wzór dysfunkcyjnej rodziny, jako że ojciec tego drugiego związał się z matką pierwszego. Chris chce po prostu spędzić fajnie lato i poderwać atrakcyjną Shannon (Krista Nazaire), podczas gdy Bobby... Jest chyba najbardziej irytującą postacią w całym filmie. Ma gigantyczną potrzebę bycia zauważonym i docenionym, przez co mówi i robi strasznie głupie rzeczy. Jasne, ze dwa razy nawet odrobinę rozśmieszyły mnie jego teksty, ale większość tego co mówi sprawia, że zaczynasz fantazjować o jego spotkaniu z mordercą. Reszta obsady to w większości chodzące klisze: Cicha i niepozorna Claire (Abby Quinn); mający obsesję na punkcie aktorstwa Ezra (Matthew Finlan); pragnący być reżyserem Ari (Daniel Gravelle); Mike (D'Pharaoh Woon-a-tai), który najbardziej na świecie kocha Demi (Pardis Saremi) - co ciekawe, ona również najbardziej na świecie kocha siebie; mająca bzika na punkcie duchów Noelle (Julia Lalonde); Miley (Julia Doyle), której jedyną rozpoznawalną cechą jest fakt, że jest weganką. Co ciekawe, scenariusz próbuje zrobić coś z dosłownie każdym z nich, na co absolutnie nie ma wystarczająco dużo czasu, przez co miejscami można odnieść wrażenie, że ogląda się pilota serialu, który został w ostatniej chwili przemontowany na film.
Piekielne wakacje (2023) - recenzja, opinia o filmie [HBO]. Ni to horror, ni komedia
Dwoma najważniejszymi elementami filmu, w teorii, są warstwa komediowa oraz slasherowa. Zacznijmy od horroru. Jeśli chodzi o uczucie zaszczucia i grozy to... Nie ma tu takowego. Panowie reżyserzy nigdy nie budują sceny mordu odpowiednio długo, aby można było mówić o klimacie i siedzeniu jak na szpilkach. Do kompletu, większość morderstw dzieje się poza kadrem, od czasu do czasu pokazując nam jedynie ostateczny efekt pracy mordercy. Wielka to szkoda, bo (bodajże) jedyna sytuacja, gdzie faktycznie widzimy z grubsza, jak dochodzi do morderstwa, zrealizowana została naprawdę fajnie - z dobrej jakości praktycznymi efektami, lejącą się wszędzie krwią i na solidnym zbliżeniu. Jakby tego było mało, tożsamość mordercy bardzo szybko staje się piekielnie oczywista - a od pewnego momentu zostaje nam dosłownie zakomunikowana, przez co film kompletnie traci jakiekolwiek tempo, napięcie i wszystko inne.
Warstwa komediowa też jest o tyle problematyczna, że tak jak w paru momentach można się gdzieś tam uśmiechnąć pod nosem albo ewentualnie chrząknąć delikatnie, jeśli ma się odpowiednio dobry nastrój, tak w większości filmu sceny komediowe po prostu nie działają. Widzimy i rozumiemy, że właśnie usłyszeliśmy żart, ale jego jakość jest tak daleka od satysfakcjonującej, że załamujemy jedynie ręce i niecierpliwie patrzymy, ile jeszcze do końca - a film trwa jedynie 90 minut! Podejrzewam, że jest to pokłosie stworzenia większości postaci w sposób, z którym absolutnie nie da się sympatyzować. Odbija się to na poczuciu empatii widowni, która nie ma ochoty śmiać się z żartów tak niemożliwych do polubienia ludzi.
Panowie autorzy zdecydowanie lubią tematykę, za którą się zabrali, ale nie potrafili przekuć tej szczenięcej miłości w faktycznie dobrej jakości scenariusz. Może gdyby jeszcze nad nim posiedzieli albo przekazali go do przejrzenia specjaliście, coś by z tego wyszło. Zamiast tego otrzymaliśmy nieskładną opowieść o różnych odcieniach dojrzewania, która nie wie, co tak naprawdę chciałaby powiedzieć, przez co nie działa jako film młodzieżowy, nie bawi jako komedia i nie straszy jako horror. Da się te "Piekielne wakacje" obejrzeć, zwłaszcza biorąc pod uwagę krótki czas seansu, ale zdecydowanie niczego nie stracisz, decydując się w te święta na coś innego.
Atuty
- Kilka niezłych efektów gore;
- Ze dwa razy można się zaśmiać;
- Jason to sympatyczna mordeczka.
Wady
- Kompletnie pokpił zagadkę tożsamości mordercy;
- Zupełnie niestraszny;
- Raczej nieudany humor;
- Sztampowe, niemożliwe do polubienia postacie torpedują szanse filmu na opowiedzenie dobrej historii od młodzieży dla młodzieży.
"Piekielne wakacje" ogląda się nawet prędko, ale to kiepski horror, jeszcze gorsza komedia i doskonały przykład tego, że będąc sławnym, można ugrać wszystko - nawet finanse na swój niewypalony debiut reżyserski.
Przeczytaj również
Komentarze (2)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych