Lenovo Legion 7 16IAX10 - test laptopa z procesorem Intel Core Ultra 9, RTX 5070 i matrycą OLED

Lenovo Legion 7 16IAX10 - test i opinia o laptopie z procesorem Intel Core Ultra 9, RTX 5070 i matrycą OLED

Maciej Zabłocki | Dzisiaj, 09:15

Patrząc na słupki sprzedaży, można by uznać, że Lenovo znalazło Święty Graal gamingu. Seria Legion od lat cieszy się zasłużoną estymą, oferując zazwyczaj rozsądny balans między surową wydajnością, a ceną, którą polski portfel jest w stanie zaakceptować bez palpitacji serca. Jednak model 16IAX10 to wyraźna próba wejścia w rejony, gdzie estetyka zaczyna dyktować warunki inżynierii. W redakcji PPE sprawdzamy, czy zamknięcie topowych podzespołów w smukłej, białej obudowie to przejaw geniuszu, czy może arogancji projektantów, którzy zapomnieli o podstawowych prawach termodynamiki. To pretendent do klasy premium, który rzuca rękawicę takim tuzom jak Razer Blade.

Zanim przejdziemy do wiwisekcji tego konkretnego egzemplarza, nakreślmy szerszy kontekst technologiczny. Rynek mobilny wreszcie dojrzewa do standardów, które w segmencie RTV są normą. Matryce OLED wchodzą pod strzechy – a raczej pod klapy laptopów – co fundamentalnie zmienia percepcję wirtualnych światów. Do tego dochodzi NVIDIA ze swoją świeżą serią RTX 50. Zieloni coraz mocniej stawiają na algorytmy, czyniąc z nich fundament wydajności. Technologie takie jak DLSS 4 czy MFG to w teorii sposób na niwelowanie braków w mocy obliczeniowej poprzez generowanie klatek tam, gdzie niewiele więcej da się już wycisnąć z krzemu. W grach statycznych sprawdza się to wybornie, ale w dynamicznych strzelaninach rosnące opóźnienia mogą być solą w oku purystów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Do naszej redakcji trafił egzemplarz w wariancie „Glacier White”. Trzeba przyznać, że jakość wykonania anodyzowanego aluminium i minimalistyczny projekt robią wrażenie, sugerując sprzęt klasy biznesowej, a nie typowo gamingowej. Jednak kluczowym pytaniem, które stawiamy w tym teście, nie jest kwestia estetyki, lecz efektywności termicznej. Zamknięcie tak wydajnych komponentów w obudowie o grubości niespełna 20 mm to inżynieryjne wyzwanie, które często wiąże się z koniecznością pójścia na kompromisy. Sprawdzimy zatem, czy zastosowany układ chłodzenia jest w stanie utrzymać stabilne taktowanie podzespołów podczas długotrwałego obciążenia, czy też użytkownik skazany będzie na zjawisko dławienia termicznego. Weryfikujemy, czy w tym przypadku płacimy za realną, utrzymywaną w czasie wydajność, czy jedynie za ekskluzywne wzornictwo.

Specyfikacja techniczna Lenovo Legion 7 16IAX10:

  • CPU: 24-rdzeniowy i 24-wątkowy Intel Core Ultra U9 275HX (do 5,4 GHz w trybie Turbo)
  • GPU: NVIDIA GeForce RTX 5070 8GB GDDR7 (TGP 140W z Dynamic Boost)
  • RAM: 32GB DDR5 6400 MHz
  • Płyta główna: autorski model Lenovo na chipsecie HM870 ze wsparciem PCI-E 5.0
  • Dysk: 1TB SSD M.2 NVMe PCI-E 4.0
  • Matryca: 16" (2560x1600) OLED 240 Hz błyszcząca, jasność 500 nitów, pokrycie palety DCI-P3 100%
  • Sieć: Karta Killer Wi-Fi 7 (802.11be), Bluetooth 5.4, LAN 2.5Gb/s
  • Klawiatura: pełnowymiarowa Legion TrueStrike, podświetlenie RGB, wydzielony blok numeryczny
  • Głośniki: 2x 2W głośniki stereo
  • Bateria: 84 Whr (zasilacz 245W Lenovo Slim)
  • Waga: 2 kg (bez zasilacza)
  • Liczba portów i złączy: 1x Thunderbolt 4 (USB4), 1x USB-C (z DP i PD), 2x USB 3.2 Gen 1 (jeden z PowerShare), HDMI 2.1, czytnik kart SD, gniazdo audio combo, DC-in

Analizując suchą specyfikację w kontekście ceny ustalonej na 8999 zł (stan na grudzień 2025), Lenovo Legion 7 16IAX10 jawi się jako jedna z najbardziej agresywnie wycenionych propozycji na rynku, oferując topowy procesor i fenomenalną matrycę OLED w cenie średniopółkowca. Należy jednak odnotować pewne kompromisy, takie jak "zaledwie" 8 GB pamięci VRAM w nowym układzie graficznym oraz brak systemu operacyjnego w zestawie, co jest ukłonem w stronę obniżenia kosztu początkowego. Teoretycznie mamy więc do czynienia z liderem opłacalności w klasie premium, o ile tylko użytkownik zaakceptuje zamkniętą drogę rozbudowy pamięci RAM (max 32 GB) i potencjalne wyzwania termiczne smukłej obudowy.

Wygląd i wykonanie - elegancja wagi lekkiej

Lenovo laptop
resize icon

Inżynierowie Lenovo dokonali redukcji masy, która w segmencie 16-calowym jest rzadko spotykana. Równe 2,00 kg przy w pełni aluminiowej konstrukcji (zarówno pokrywa matrycy, jak i korpus) to wynik, który stawia ten model w czołówce mobilności – przynajmniej w teorii. Wersja „Glacier White” wyróżnia się nie tylko estetyką, ale i pragmatyzmem; anodyzowana powłoka wykazuje zaskakującą odporność na zbieranie odcisków palców, co jest plagą ciemnych wariantów konkurencji. Sztywność konstrukcji nie budzi zastrzeżeń – klawiatura nie ugina się pod naciskiem, a zawiasy pracują z należytym oporem, pozwalając na otwarcie pokrywy jedną ręką.

Warto odnotować zestaw portów. Obecność złącza Thunderbolt 4 oraz pełnowymiarowego czytnika kart SD to ukłon w stronę twórców treści, którzy często wybierają serię Legion jako tańszą alternatywę dla stacji roboczych. Rozczarowywać może jedynie fakt, że pomimo nowoczesnej płyty głównej, użytkownik jest ograniczony do maksymalnie 32 GB pamięci RAM, co w perspektywie kilku lat może okazać się wąskim gardłem.

Zastosowana matryca OLED o rozdzielczości 2560x1600 pikseli (proporcje 16:10) i odświeżaniu 240 Hz to bezapelacyjnie najmocniejszy punkt tego urządzenia. Czas reakcji piksela mierzony jest tu w ułamkach milisekundy, co w połączeniu z wysoką częstotliwością odświeżania eliminuje zjawisko smużenia niemal całkowicie. Dla graczy e-sportowych, gdzie klarowność ruchu jest kluczowa, to parametr na wagę złota, choć należy pamiętać, że mobilny RTX 5070 w nowszych tytułach AAA rzadko pozwoli na pełne wykorzystanie potencjału 240 Hz. Pokrycie przestrzeni barwnej DCI-P3 sięga aż 100%, a kontrast nieskończony – czerń jest tu fizycznym brakiem emisji światła, a nie szarą łuną znaną z paneli IPS, co nadaje obrazowi niespotykaną w tańszych modelach głębię.

Niestety, ekran ma jedną, dyskwalifikującą w pewnych warunkach cechę: błyszczącą powłokę. Brak warstwy matowej sprawia, że w jasnych pomieszczeniach laptop zamienia się w kosztowne lustro. Luminancja na poziomie 500 nitów jest wartością solidną w trybie SDR i pozwala na efektowny HDR, ale w starciu z bezpośrednim światłem słonecznym okazuje się niewystarczająca do zniwelowania ostrych refleksów. To element, który drastycznie obniża komfort pracy biurowej w ciągu dnia, zmuszając użytkownika do szukania cienia lub pracy w nienaturalnych kątach nachylenia matrycy. 

W kwestii gładzika inżynierowie Lenovo nie szukali oszczędności, serwując nam taflę szkła o dużej powierzchni. Palec sunie po niej z arystokratyczną wręcz lekkością, a precyzja rejestracji gestów wielodotykowych stoi na poziomie, którego nie powstydziłyby się topowe ultrabooki biznesowe. Klik jest wyraźny, jednolity na niemal całej powierzchni i daje satysfakcjonującą, mechaniczną informację zwrotną bez taniego efektu "zapadania się" obudowy. 

Oprogramowanie i audio: centrum dowodzenia i akustyka

Laptop Lenovo_1
resize icon

Zarządzanie tak gęsto upakowaną elektroniką wymaga precyzyjnego oprogramowania, które w przypadku Lenovo realizowane jest poprzez dedykowaną aplikację Legion Vantage. To właśnie tutaj użytkownik decyduje o kulturze pracy jednostki. Dostępne profile zasilania - od trybu cichego, przez zbalansowany, aż po tryb wydajność - realnie wpływają na limity mocy (TDP/TGP) podzespołów. Warto zaznaczyć, że wszystkie pomiary wydajności przeprowadziłem w trybie najwyższym, co wiąże się z agresywną charakterystyką pracy wentylatorów. Oprogramowanie pozwala również na manualną korektę krzywych wentylatorów oraz monitoring temperatur, co przy tak smukłej konstrukcji jest narzędziem nie tyle przydatnym, co niezbędnym dla świadomego użytkownika chcącego uniknąć problemów z termiką.

W kwestii warstwy audio, inżynierowie Lenovo postawili na sprawdzone rozwiązanie, implementując zestaw dwóch głośników o mocy 2W każdy, wspieranych przez algorytmy Nahimic Audio. Choć sucha specyfikacja sugeruje standardowe, laptopowe brzmienie, odsłuch pozytywnie mnie zaskoczył. Przetworniki grają czysto, oferując dobrą separację pasm – zarówno tony niskie, średnie, jak i wysokie są słyszalne i nie zlewają się w jeden, metaliczny jazgot, co jest częstą przypadłością smukłych konstrukcji. Nie zastąpi to oczywiście dedykowanych słuchawek czy zewnętrznych głośników, ale do konsumpcji multimediów czy okazjonalnej rozgrywki system ten jest w pełni wystarczający i plasuje się w górnej strefie stanów średnich w swojej klasie.

Wydajność i kultura pracy: gdy fizyka mówi „sprawdzam”

W papierowej specyfikacji duet Intel Core Ultra 9 275HX oraz NVIDIA GeForce RTX 5070 wygląda na zestawienie zdolne kruszyć mury w renderowaniu 3D i zapewniać e-sportową płynność. Jednak zamknięcie tak potężnego krzemu w obudowie o grubości niespełna 18 mm to ryzykowny taniec z prawami termodynamiki. Nasze pomiary laboratoryjne bezlitośnie obnażają cenę, jaką płacimy za smukłą sylwetkę urządzenia. Mamy tu do czynienia z klasycznym przypadkiem, w którym forma próbuje zdominować funkcję, a inżynierowie dwoją się i troją, by okiełznać generowane ciepło, co nie zawsze kończy się pełnym sukcesem.

wydajnosc w grach_laptop
resize icon

Analiza zachowania procesora pod długotrwałym obciążeniem, symulującym renderowanie 3D czy edycję wideo, rysuje obraz jednostki walczącej o przetrwanie termiczne. Choć w krótkich, dziesięciosekundowych interwałach układ potrafi pobrać aż 118W, błyskawicznie osiągając przy tym temperaturę 94°C, to stabilizacja pracy wymusza na systemie drastyczne cięcia. W długim dystansie średnia moc procesora spada do zaledwie 96W, a taktowanie rdzeni Performance obniża się do poziomu 3785 MHz. Dla szerszego kontekstu – nieco masywniejszy brat z tej samej stajni, Legion Pro 7i, wyposażony w identyczny procesor, utrzymuje w tych samych warunkach stabilne 151W. Oznacza to, że decydując się na wariant smukły, użytkownik realnie traci znaczną część potencjalnej mocy obliczeniowej na rzecz designu. Throttling jest tu faktem inżynieryjnym, a nie tylko teoretycznym zagrożeniem.

Sytuacja wygląda nieco lepiej, choć równie specyficznie, w przypadku podsystemu graficznego. Zastosowany tu RTX 5070 osiąga solidny wynik 13876 punktów w teście 3DMark Time Spy, deklasując starsze układy RTX 4070. Jednakże test godzinnego wygrzewania w grach ujawnia bardzo zachowawcze strojenie układu przez Lenovo. Średnie taktowanie rdzenia wynosi zaledwie 2441 MHz, co jest najniższym wynikiem w stawce porównywalnych laptopów, a przekłada się to na pobór mocy rzędu 104W. Zabieg ten pozwala utrzymać temperaturę GPU w bezpiecznych ryzach 83°C, ale pozostawia niedosyt – ten układ graficzny stać na znacznie więcej, gdyby tylko układ chłodzenia pozwolił mu rozwinąć skrzydła.

Cyberpunk wydajnosc
resize icon

Przekładając te syntetyczne dane na realną rozgrywkę w natywnej rozdzielczości 1600p, otrzymujemy obraz maszyny o dwóch twarzach. W tytułach e-sportowych, takich jak Counter-Strike 2, laptop rozwija skrzydła, osiągając średnio 161 FPS, co pozwala realnie wykorzystać potencjał szybkiej matrycy 240 Hz. Zgoła odmiennie wygląda sytuacja w wymagających produkcjach AAA. Shadow of the Tomb Raider działa wprawdzie płynnie przy 76 klatkach, ale już Black Myth: Wukong na ustawieniach Cinematic sprowadza sprzęt do parteru z wynikiem 29 FPS. Podobne wyzwania stawia przed sprzętem Metro Exodus Enhanced Edition, gdzie na ustawieniach Extreme płynność spada poniżej granicy 40 klatek. Ekstrapolując te wyniki na najnowsze hity takie jak Indiana Jones i Wielki Krąg czy Anno 117: Pax Romana, należy spodziewać się konieczności korzystania z technologii skalowania obrazu DLSS czy generatora klatek, by utrzymać stabilne 60 FPS w natywnej rozdzielczości ekranu. Czysta rasteryzacja na ustawieniach Ultra staje się tu wyzwaniem przekraczającym możliwości tej konfiguracji.

Na osłodę pozostaje nam podsystem pamięci masowej oparty na topowym nośniku Samsunga, oferującym transfery rzędu 6,8 GB/s przy odczycie, co zapewnia błyskawiczne czasy ładowania poziomów. Niestety, mobilność tego zestawu jest w dużej mierze teoretyczna. W moich procedurach testowych, pomimo zastosowania pojemnego ogniwa, laptop pracował na jednym ładowaniu zaledwie 4 godziny i 7 minut (bez obciążenia grami, podczas przeglądania netu i oglądania YouTube). To wynik, który w segmencie premium pod koniec 2025 roku należy uznać za rozczarowujący, sugerujący, że Legion 7 w tej odsłonie jest raczej przenośną stacją roboczą niż prawdziwie mobilnym laptopem.

Czy warto kupić ten sprzęt? 

Lenovo Legion 7 16IAX10 to sprzęt, który stawia użytkownika przed sporym dylematem - czy estetyka może stać ponad funkcjonalnością? Z jednej strony otrzymujemy urządzenie wizualnie zachwycające. Wariant w białym kolorze to powiew świeżości w zatęchłym od czarnego plastiku świecie gamingu, a jakość wykonania aluminiowej obudowy przywodzi na myśl najlepsze, biznesowe konstrukcje klasy premium. Do tego dochodzi matryca OLED – element, który po prostu zmienia zasady gry w kwestii percepcji obrazu. Głęboka czerń, nasycenie barw i szybkość reakcji piksela sprawiają, że nawet znane na pamięć lokacje w Cyberpunku czy Indiana Jones odkrywamy na nowo.

Z drugiej jednak strony, inżynieria termiczna została tu zepchnięta do defensywy przez design. Smukła obudowa dusi potencjał procesora Core Ultra 9, który pod obciążeniem traci spory procent swojej wydajności względem grubszych konstrukcji. Karta graficzna RTX 5070, choć wydajna, również pracuje na zaciągniętym hamulcu ręcznym, by utrzymać temperatury w ryzach. Dodając do tego rozczarowujący czas pracy na baterii i błyszczącą matrycę, która w jasny dzień zamienia się w lustro, otrzymujemy obraz laptopa pełnego sprzeczności. Nie zmienia to faktu, że sprzęt wart jest uwagi, szczególnie, gdy chcemy pograć w najnowsze produkcje, zwracając też uwagę na estetykę urządzenia.

Atuty

  • Perfekcyjna czerń, nieskończony kontrast i zerowy czas reakcji piksela - matryca jest świetna
  • Sztywna, aluminiowa konstrukcja i unikalne wykończenie „Glacier White”, które skutecznie opiera się zabrudzeniom
  • Znakomite wyniki w grach e-sportowych pozwalają w pełni wykorzystać potencjał ekranu i częstotliwość odświeżania matrycy
  • Nośnik SSD Samsunga oferuje transfery na poziomie 6,8 GB/s, zapewniając błyskawiczną responsywność systemu
  • Wygodna klawiatura z pełnowymiarowymi strzałkami i wydzielonym blokiem numerycznym
  • Wygodny touchpad i całkiem przyzwoite (jak na taką konstrukcję) głośniki
  • Zasilacz zamieszczony w zestawie nie jest wielką, uciążliwą cegłą, a sam laptop waży raptem 2 kg, co sprawia, że łatwo go przenosić

Wady

  • Wyraźny spadek taktowania procesora pod długotrwałym obciążeniem (zaledwie 96W średniego poboru mocy)
  • Karta graficzna zestrojona jest bardzo zachowawczo (średnio 104 W), co skutkuje niższą wydajnością niż u bezpośrednich konkurentów
  • Czas pracy na baterii - zaledwie 4 godziny w trybie biurowym to wynik dyskwalifikujący w kategorii mobilności
  • Uciążliwe refleksy świetlne uniemożliwiające komfortową pracę w jasnych pomieszczeniach
  • Kwota 8999 zł za takiego laptopa to wciąż bardzo dużo w naszych realiach

Lenovo Legion 7 16IAX10 to wizualne arcydzieło z inżynieryjną skazą. Zastosowana matryca OLED i jakość wykonania obudowy stawiają ten model w ścisłej czołówce segmentu premium, niemal deklasując konkurencję pod względem doznań estetycznych. Niestety, pogoń za smukłą sylwetką (niespełna 18 mm) wymusiła drastyczne kompromisy termiczne. Potężny procesor Core Ultra 9 i układ RTX 5070 pracują tu na "pół gwizdka", dławione przez układ chłodzenia, który nie radzi sobie z efektywnym rozpraszaniem ciepła przy długotrwałym obciążeniu. Jeśli dodamy do tego bardzo słaby czas pracy na baterii, otrzymujemy sprzęt, który jest raczej przepiękną stacją stacjonarną niż mobilnym centrum rozrywki. Wybór dla estety, który potrafi wybaczyć braki w czystej mocy.

8,0
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper