Sacred 2 Remaster (PS5) - recenzja gry. Jak nie odświeżać średniaków

Sacred 2 Remaster (PS5) - recenzja gry. Jak nie odświeżać średniaków

Paweł Musiolik | Dzisiaj, 17:00

Rzadko kiedy żałuję gier, które sam sobie wybieram do recenzji. W tym wypadku przez ponad 30 godzin siłowania się z Sacred 2 Remaster poddawałem w wątpliwość słuszność swoich decyzji growych. Chęć sprawdzenia Sacreda 2 chodziła za mną od dawien dawna, jednak nigdy jakoś nie było mi po drodze z tą produkcją. Nie pomagały mocno negatywne opinie i fakt, że gatunek hack ‘n’ slash odżył i po prostu miałem w co grać.

Sacred 2 debiutował w 2008 roku na PC i rok później na konsolach i to czuć w remasterze, mimo że twórcy obiecali i faktycznie wprowadzili sporo zmian QOL, dorzucając do tego stworzoną przez społeczność łatkę, bez której granie na PC w oryginał nie miało sensu. Całość zamyka jedno jedyne rozszerzenie "Ice and Blood". Sacred 2 Remaster mimo wielu poprawek nadal trąci archaizmami i rozwiązaniami, które w 2025 roku mogą odrzucić wielu graczy przyzwyczajonych do dużo bardziej dynamicznej rozgrywki. I o ile nad tym archaizmem da się jeszcze przejść do porządku dziennego, tak do ilości błędów, jakimi remaster jest naszpikowany, nie byłem w stanie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Sacred 2 Remaster #1
resize icon

Gra na setki godzin, o ile wcześniej nie zaśniecie

By lepiej poznać Sacred 2, warto cofnąć się do 2004 roku, gdy pierwsza odsłona zadebiutowała na pecetach i przykuła uwagę graczy niecodziennym podejściem do rozgrywki. Zamiast skondensowanych lokacji wypełnionych wieloma wrogami, za czym szło skupienie się na loocie, dostawaliśmy ogromny świat gry, fabułę, która ulatywała po chwili z głowy oraz ogromną swobodę w eksploracji. Sacred 2: Fallen Angel rozwijał tę myśl, przez co dzisiaj, nawet mimo wielu poprawek, całość jest odczuwalnie nużąca. Owszem, świat jest wielki, swoboda również, jednak co z tego, jeśli większość czasu biegamy / jeździmy po pustawych mapach, od jednego znacznika zadania pobocznego do kolejnego. I gdyby jeszcze były one jakkolwiek angażujące.  Zapomnijcie o tym. Główny wątek jest bezsensowny i w ogóle nie zapada w pamięć. Reszta zadań opiera się na trzech filarach - zbierz X, zabij Y, pogadaj z Z. 

Przez pierwsze kilkanaście godzin męki z Sacred 2 Remaster skupiałem się na tym, by pozaliczać każde dostępne w danym regionie zadanie, odwiedzić każdy zakątek ogromnej mapy, jednak szybko odpuściłem, żeby wreszcie ruszyć z główną historią. I co zabawne, questów powiązanych z rdzeniem fabuły mamy po dwa na każdy region i więcej czasu tracimy na dojazd do kolejnego punktu, by pchnąć wątek do przodu, aniżeli zajmuje nam samo wykonanie tych zadań.

Sacred 2 Remaster #2
resize icon

Błędy, błędy i jeszcze raz błędy

Po prawie 40 godzinach, w których gry nie było mi dane jeszcze skończyć, uznałem, że wystarczy. Nie miałem już sił męczyć się z ciągłym wyrzucaniem mnie z gry do menu konsoli. Średnio co pół godziny miałem crasha, niezależnie od tego, co robiłem. Chciałem sprawdzić mapę? Wywaliło do menu. Porozmawiałem z gościem zlecającym zadanie? To samo. Chciałem wejść do ekwipunku? Jak wyżej. Teleport? Gra padła. A żeby mało było  problemów, to natrafiłem jeszcze na losowo znikające odgłosy gry oraz muzykę. Zadania, które nie chciały się zaliczać i po godzinie otrzymywałem losowy komunikat o zawaleniu misji. Znaczniki na mapie, które prowadziły w zupełnie inne miejsce, niż powinny. Skrypty, które się nie odpalały i stałem jak ostatni idiota, próbując porozmawiać z postacią. No i na koniec coś, co przywitało mnie od razu po odpaleniu gry — moja postać nie potrafiła biegnąć. Ot, animacja się blokowała poruszałem się tempem żółwia stutterując przy próbie ruchu. Pomogło ponowne pobranie gry i jej każdorazowe wyłączanie. Zapomnijcie o usypianiu konsoli z włączoną grą.

Irytuje mnie także interfejs, który według twórców został przebudowany i dostosowany pod współczesne standardy. I jakby Wam to powiedzieć… na pewno nie na konsoli. Poruszanie się po nim jest kompletną mordęgą gdy chcemy zrobić coś więcej niż założenie nowego przedmiotu. Przyznam szczerze, nie wiem, jak można wypuścić coś tak spartolonego. Nawigacja leży, dymki z podpowiedziami podczas porównania przedmiotów wariują i uciekają poza ekran. Ulepszanie przedmiotów u kowala to sabotowanie własnego zdrowia psychicznego. Malutki światełkiem w tym ciemnym tunelu jest opcja zbierania całego lootu jednym przyciskiem. Gdybym miał robić to pojedynczo, chyba bym oszalał.

Sacred 2 Remaster #3
resize icon

Malutki plusik w morzu łajna

Czy w Sacred 2 Remaster jest coś dobrego? Cóż, sterowanie na kontrolerze. Tego udało się nie spartolić i można uznać, że twórcy doszlusowali do standardów sprzed kilku lat. Najważniejsze rzeczy (wykorzystywanie mikstur i uruchomienie umiejętności wrzucono na pasek skrótów odpalanych przyciskami kierunkowymi (lewo i prawo), przyciskami L2 zmieniamy wyekwipowany oręż, a R2 - umiejętności aktywne. Sacred 2 oferuje także możliwość ułożenia dwuciosowego combo, które później możemy przypisać dodatkowo jako cios specjalny. Choć rzadko z tego korzystałem.

Również aspekt wizualny jest ok. Po prostu. Widać, że to gra mająca 16 lat na karku. Jednak podbito rozdzielczość, poprawiono jakość tekstur, choć na maksymalnym zbliżeniu kamery (tak, gra pozwala na swobodny ruch, choć nie wiem, kto chciałby grać na tak zbliżonym widoku), widać, że to po prostu staroć. Tyle dobrze, że zadbano, chociaż o to, żeby Sacred 2 Remastered nie gubił klatek i działał płynnie. Oryginał, zwłaszcza wersja na konsole, w tym aspekcie wypadał okropnie, więc tyle dobrze, że nie mamy powtórki z rozrywki.

Wykastrowana wersja na konsole

Jak możecie wywnioskować z treści recenzji, nie jestem w stanie polecić nikomu Sacred 2 Remaster. Chyba że jakiegoś powodu uwielbiacie oryginał i nałożycie bardzo mocne okulary nostalgii, kompletnie ignorując zdrowy rozsądek. Jeśli chcecie się męczyć, to nie róbcie, chociaż tego z konsolowym wydaniem, z którego wycięto opcję gry w trybie kooperacji. Tak, był on w oryginale, również na konsolach. W pecetowej wersji Sacred 2 Remaster jest, czemu na konsolach go zabrakło — tego nikt nie raczył nam wyjaśnić.

Gdyby gra nie była tak naszpikowana błędami, może bym uznał, że te ~130 zł jest do przełknięcia. Ale tak nie jest. W tym stanie to nawet w głębokiej promocji tytuł jest nie do polecenia. Oryginalni twórcy przebąkują o powrocie marki, co ma sugerować powstanie kontynuacji. Ja bym jednak im radził wpierw BARDZO MOCNO popracować nad łatkami, które zajmą się stabilnością gry, a później całą resztą. Choć wątpię, że przy tak solidnej konkurencji, marka ma sens istnienia. Lepiej było jej jednak w naszych wspomnieniach.

Ocena - recenzja gry Sacred 2: Fallen Angel Remaster

Atuty

  • Twórcą udało się nie spartolić sterowania
  • Parę sensownych zmian QOL

Wady

  • Ciągłe crashe w trakcie gry
  • Masa błędów związanych ze skryptami zadań
  • Okropny interfejs na konsoli
  • Bardzo wolna rozgrywka
  • Brak opcji gry dla wielu graczy na konsolach
  • Idiotyczna, nieistniejąca fabuła; do tego zadania poboczne pozbawione sensu

Gry takie jak Sacred 2 Remaster poddają w wątpliwość moje decyzje życiowo-zawodowe.
Graliśmy na: PS5

Paweł Musiolik Strona autora
cropper