Agatha Christie – Śmierć na Nilu – recenzja gry. O to chodziło

Agatha Christie – Śmierć na Nilu – recenzja i opinia o grze [PS5, XSX/S, PC, Switch]. O to chodziło

Dagmara PaniFrau | Wczoraj, 22:30

Agatha Christie – Śmierć na Nilu to kolejna gra bazująca na twórczości legendarnej autorki kryminałów. Nie trzeba być najlepszym na świecie detektywem, by szybko zorientować się, że to całkiem udana produkcja. Zapraszam do recenzji.

Agatha Christie od dziesięcioleci pozostaje niekwestionowaną królową kryminałów – i w sumie trudno się dziwić: klarowność stylu i precyzja w konstruowaniu zagadek sprawiają, że od jej twórczości trudno się oderwać. Historie z Herkulesem Poirotem były wielokrotnie ekranizowane, a ponadto doczekały się growych adaptacji. Najnowsza z nich to Agatha Christie – Śmierć na Nilu od Microids Studio Lyon.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie jest to pierwsza gra z belgijskim detektywem od tego dewelopera. Wcześniej studio zasłynęło za sprawą Morderstwa w Orient Expressie, które wjechało do sklepów jesienią 2023 (tutaj publikowaliśmy recenzję). Tytuł przyjęto ciepło – oferował kilkanaście godzin nieskomplikowanej, ale wciągającej rozgrywki. Dwa lata po tamtej premierze wychodzi Śmierć na Nilu, która jest pod wieloma względami podobna.

Agatha Christie – Śmierć na Nilu – fabuła i postacie

Agatha_4
resize icon

Akcję poprzedniego tytułu od Microids Studio Lyon osadzono w czasach współczesnych, co było ryzykownym przedsięwzięciem – przecież wszyscy kojarzymy Poirota jako statecznego dżentelmena z dawnej epoki. W Agatha Christie – Śmierć na Nilu cofamy się do lat 70. dwudziestego wieku. Słynny detektyw, o którym wszyscy słyszeli, uczestniczy w rejsie po Nilu. Na statku wycieczkowym dochodzi do zabójstwa – i jak nietrudno się domyślić, wskazanie sprawcy to zadanie dla niestrudzonego Herkulesa Poirota.

Podobnie jak miało to miejsce w przypadku Morderstwa w Orient Expressie, w Śmierci na Nilu oprócz pedantycznego Belga otrzymujemy drugą grywalną postać. Tym razem gra pozwala wcielić się w Jane Royce – wielką fankę wąsatego detektywa, która również trudni się rozwiązywaniem zagadek kryminalnych. Jane próbuje rozwikłać tajemnicę innej wstrząsającej zbrodni. Szybko okazuje się, że obydwa te zabójstwa są ze sobą powiązane.

Uważam, że warstwa fabularna to największy atut Agatha Christie – Śmierć na Nilu. Zagadki i intrygi wciągają praktycznie od pierwszej chwili; do tego dochodzą barwne i intrygujące postacie. No i dialogi są dobrze napisane i na szczęście nie wloką się w nieskończoność – pod względem zwięzłości kwestii mówionych tytuł wydaje się naśladować twórczość Agathy Christie.

Szkoda jednak, że nie ma opcji wyjścia z danego dialogu lub jego przewinięcia. Gdy więc przez przypadek wejdziemy po raz kolejny we wcześniej przesłuchaną kwestię, to musimy po prostu przez nią przebrnąć. Aha – gra na dzień dzisiejszy nie oferuje polskiej wersji językowej. Niemniej dialogi są stosunkowo proste: podstawowa znajomość języka wystarczy, by wszystko zrozumieć.

O graniu na padzie

Agatha_3
resize icon

Podstawę rozgrywki w recenzowanej Agatha Christie – Śmierć na Nilu stanowi przesłuchiwanie NPC-ów i zbieranie informacji ze wspomnianych dialogów. Na tej podstawie budujemy profile postaci i dedukujemy. Oprócz tego mamy do wykonania różne łamigłówki i zagadki środowiskowe. Niektóre są naprawdę pomysłowe.

Z poprzedniej gry powraca mapa myśli Poirota. To plansza, na której detektyw gromadzi spostrzeżenia i fakty, które następnie analizujemy i łączymy w logiczny sposób. Patrząc na coraz bardziej zagmatwane struktury i drzewka na mapie myśli, na początku nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że w Śmierć na Nilu będzie trudno grać na padzie. Moje obawy potwierdziły się tylko częściowo – ostatecznie to nie nawigacja interfejsu okazała się problematyczna, tylko system interakcji z postaciami i przedmiotami.

Element interaktywny twórcy oznaczyli drobnym okrągłym punktem. Problem w tym, że trudno jest precyzyjnie namierzyć ów punkt. Skutkuje to tym, że gdy mamy dwa interaktywne obiekty – czy osoby – rozmieszczone tuż obok siebie, to gra czasem łapie nie ten element, co trzeba, a my wchodzimy w interakcję nie z tym, z czym akurat planowaliśmy.

Poirot – gumowe ucho

Agatha_2
resize icon

Do gustu przypadł mi mechanizm linii czasu w grze. Taki system pozwala na rekonstrukcję zdarzenia krok po kroku pod koniec rozwiązywanej zagadki. Dobieramy odpowiednich uczestników i „ustawiamy” ich w czasie i przestrzeni. To pomaga uzupełnić i podsumować wiedzę o rozwiązywanej sprawie.

Intrygującym elementem gameplayu jest również podsłuchiwanie rozmów. Gdy pojawi się taka opcja, mamy za zadanie krążyć wokół NPC-ów, aż znajdziemy miejsce, w którym ich głosy staną się słyszalne. Wówczas fala dźwiękowa na górze ekranu podświetla się na zielono. Taka mechanika ubarwia rozgrywkę i pozwala jeszcze bardziej wczuć się w rolę detektywa.

Tak jak poprzedniczka, recenzowana Śmierć na Nilu jest dość łatwą produkcją – a poza tym ma zaawansowany system podpowiedzi, więc nawet jeśli gdzieś utkniemy, to na pewno nie na długo. Oczywiście nie znaczy to, że do końca tytułu dobrniemy w jeden wieczór; przejście całej historii to zadane na co najmniej kilkanaście godzin.

Ulepieni z gliny

Agatha_1
resize icon

Agatha Christie – Śmierć na Nilu to tytuł dość nierówny pod względem graficznym. Mówiąc, że gra jest brzydka, skłamałabym. W porównaniu do poprzedniej części, mamy tu naturalnie więcej otwartej przestrzeni – i jest jakoś jaśniej. Niektóre krajobrazy czy nawet zamknięte lokacje cieszą oko – a nawet jeśli nie, to przynajmniej zanadto nie straszą.

Natomiast jeśli chodzi o słabe elementy grafiki, to są one niemal takie same jak w Morderstwie w Orient Expressie. Po pierwsze, animacje wypadają niezwykle drętwo – sposób poruszania się i mimika twarzy postaci to już miniona epoka. Po drugie, sam wygląd facjat bohaterów pozostawia wiele do życzenia. To tak, jakby ktoś ulepił je z gliny.

Ja rozumiem, że to miał być taki styl, ale coś tu ewidentnie nie wyszło. Większość postaci – w tym niestety i sam Poirot – wygląda groteskowo i karykaturalnie. Za to złego słowa nie można powiedzieć o muzyce w grze. Twórcy zadbali o klimatyczne kawałki, które oddają ducha lat 70.

Agatha Christie: Śmierć na Nilu – czy warto kupić?

Najnowsza produkcja z wąsatym detektywem nie jest bynajmniej doskonała – no i w sumie nie musi taka być. Wystarczy, że ma wszystko to, co powinna mieć dobra opowieść detektywistyczna: wciągającą fabułę, interesujące zagadki i wyrazistych bohaterów. Mechaniki także mogą się podobać; linię czasu i system podsłuchiwania uważam za całkiem udane wynalazki. 

Agatha Christie: Śmierć na Nilu kosztuje w momencie debiutu 180 złotych. Nie jest to wygórowana kwota jak na premierę. Poza tym podejrzewam, że ta gra dość szybko stanieje – tak jak miało to miejsce w przypadku Orient Expressu. Jeśli więc nie jesteście skłonni wydać 180 złotych na ten tytuł, to wystarczy odrobinę poczekać i kupić go na pierwszej promocji. Moim zdaniem warto: to dobra zabawa na parę długich wieczorów.

Atuty

  • ciekawe zagadki
  • dobrze napisane dialogi
  • wyraziste postacie
  • nieskomplikowana i satysfakcjonująca rozgrywka
  • klimatyczna muzyka

Wady

  • przestarzałe animacje
  • wygląd twarzy postaci
  • problemy ze sterowaniem
  • brak opcji kończenia dialogów

Nie spodziewałam się fajerwerków i jestem mile zaskoczona. Agatha Christie: Śmierć na Nilu to po prostu gra, przy której można się nieźle bawić. A przecież o to chodzi.

7,5
Dagmara PaniFrau Strona autora
cropper