Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles — recenzja gry. Powrót legendy

Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles — recenzja gry. Powrót legendy

Paweł Musiolik | Dzisiaj, 22:00

Mimo że Final Fantasy Tactics nie było pierwszą odsłoną serii Squaresoft, z jaką miałem do czynienia (ten tytuł pozostanie na zawsze w rękach FF VII), to darzę tę produkcję niesamowitym uczuciem, które prowadzi zawsze do tego, że co kilka lat kończę jedną z wcześniej dostępnych wersji. A to oryginał z PS1, a to port na PSP o podtytule War of the Lions, który wprowadził nieco nowej zawartości, ale technicznie pozostawiał wiele do życzenia. Gdzie w tym wszystkim wydane ostatnio Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles

Cóż, to najlepsza wersja, jaką mogliśmy dostać. Choć pozbawiona dodatków w przenośnego wydania, to bliższa wizji oryginalnych autorów, którzy pod nowinkami scalającymi FFT z pozostałymi grami świata Ivalice nie chcieli się podpisać. I zrozumiem, gdy ktoś uzna te braki za znaczące. O ile postać Luso była raczej zbędna, to jednak Balthier i jego dodatkowy scenariusz trzymały poziom. Niemniej, Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles bez tego nadal jest świetną grą, zwłaszcvza gdy spojrzymy ile mniejszych lub większych zmian prowadzili twórcy remastera. W trakcie jego ogrywania przeszkadzała mi tak naprawdę jedna pomniejsza drobnostka.

Dalsza część tekstu pod wideo

Final Fantasy Tactics - The Ivalice Chronicles #1
resize icon

Kelner, w mojej grze jest polityka!

Final Fantasy Tactics, wydane pierwotnie w 1997 roku, napędzane było autorską niechęcią do nierówności i rosnących podziałów klasowych w Japonii w latach 90. ubiegłego wieku. W tamtym okresie mocne nacechowanie polityczne nikomu absolutnie nie przeszkadzało, dzisiaj jest z tym już różnie. Niemniej wartości, które stara się przekazać Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles są ponadczasowe i wybrzmiewają niezależnie od momentu, w którym sprawdzamy ten tytuł.

Świat Ivalice, do którego zabiera nas gra, jest świeżo po wyniszczającej wojnie. Żołnierze pozostawieni samym sobie, jeśli mają szczęście, wracają do swoich rodzin w zniszczonych miastach, gdy go nie mają — zostają z niczym. To prowadzi do powstania licznych band walczących o przetrwanie albo chcących obalić istniejący porządek arystokracji. Gdzieś z boku Kościół widząc szansę wynikającą z tego chaosu, stara się grać na siebie. W środku tego wszystkiego jest nasz główny bohater,  Ramza Beoulve. Jego wiara w sprawiedliwość szybko zostaje poddana próbie, a wir wydarzeń, w które jest rzucony, nie oszczędza go nawet na chwilę. Scenariusz Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles gna w zawrotnym tempie i nie zostawia nam dłuższych chwil, w których absolutnie nic się nie dzieje. Polityczne knowania dwóch władców, którzy przesuwają swoje pionki na wojennej planszy, biegną równolegle do religijnych knowań duchowych władców, mających chrapkę na powrót do władzy. Warstwa fabularna Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles trzyma niesamowicie wysoki poziom, którego jakość można zestawić praktycznie tylko z Tactics Ogre: Let us Cling Together (co w sumie nie powinno dziwić, mając na uwadze, że za obie serie odpowiada Yasumi Matsuno). Zachwyceni będą nim zarówno ci, co nigdy w Final Fantasy Tactics nie grali, jak i weterani, którzy wrócą do gry po długiej przerwie. Mimo że sam znam już ten tytuł jak własną kieszeń, to każdorazowo cmokam na tym, jak przedstawiona jest historia w tej produkcji.

Dostępne w remasterze tłumaczenie jest przedmiotem lekkich kontrowersji ze strony purystów oryginału, którym w głowy wryły się nieco koślawe teksty wynikające ze średniej jakości tłumaczeń w latach 90. XX wieku. W Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles otrzymaliśmy tekst, którego bazą jest wersja War of the Lions, a do którego wprowadzono dodatkowe poprawki, by całość brzmiała naturalniej w dubbingu. Mocniej stylizowane na staroangielski, bardziej pasujące do scenariusza i stylistyki gry. O ile w jakimś stopniu jestem w stanie zrozumieć najbardziej zatwardziały fanbase, to jednak decyzję twórców o wybranie nowego tłumaczenia uważam za słuszne. Podobnie jak fakt, że z wersji na PSP zapożyczyli sobie część przygotowanych na jej potrzeby scenek przerywnikowych. Największą nowinką jest obecność dubbingu przygotowanego na potrzeby remastera. Unikano tutaj większych gwiazd i poza Benem Starrem w roli Dycedarga usłyszymy raczej mniej popularnych aktorów głosowych. A jak wypadają? Fantastycznie. Niegdyś w głowie układałem sobie, jak dana postać może brzmieć, a tutaj dostaję to na tacy i nader często wybory Square Enix pokrywały się z tym, co sam za dzieciaka miałem w głowie. 

Final Fantasy Tactics - The Ivalice Chronicles #2
resize icon

Wizualnie? Zaskakująco dobrze. Choć to niejedyne nowości

Pierwsze materiały prezentowane przez deweloperów wzbudzały we mnie lekki niepokój jeśli chodzi o poziom odświeżenia sprite’ów, które wydawały się mocno rozmyte i dziwnie przefiltrowane. O ile w przenośnych wydaniach rozmiar ekranu może ukryć niedoskonałości, tak na dużym TV mogło być z tym ciężej. W Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles zdecydowano się na zastosowanie filtra, który wyświetlany obraz przybliża do faktury papieru w książce. Ku mojemu zaskoczeniu zabieg się udał i nawet na bardzo dużym telewizorze, filtrowane sprite’y wyglądają dosyć dobrze. O wyrenderowanych w wysokiej rozdzielczości trójwymiarowych obiektach nie muszę mówić, bo widok dioramy podczas walki nigdy nie wyglądał lepiej. Z pozytywnych zmian trzeba też wymienić nowy interfejs, nieco mniej stylizowany, jednak świetnie pasujący do tego wydania. Oczywiście został on stworzony od podstaw, przez co korzystanie z niego jest przyjemniejsze. Otrzymaliśmy możliwość m.in. zapisania czterech zestawów uzbrojenia, prostego podglądu „drzewka” klas postaci i wymogów do ich odblokowania.

To jednak nie jest koniec zmian. W Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles znajdziemy także znaną z Final Fantasy XVI funkcję „State of the Realm”, która w ładny wizualnie sposób prezentuje nam oś czasową wydarzeń wraz z ich opisem. Dodano możliwość pominięcia losowych walk (co przydaje się podczas wykonywania zleceń z tawerny) oraz ich ręcznej aktywacji w danej lokacji. W trakcie starć zyskaliśmy możliwość ich lekkiego przyspieszenia oraz szybkiego restartu wraz z opcją ponownego wybrania drużyny. No i  powrotu na mapę świata, nawet w trakcie starć fabularnych, co powinno ucieszyć tych, co przypadkowo zablokowali się w Riovanes Castle (#pdk). Zadbano także o dostępność szybkiego zapisu.

Wrzucenie do remastera Final Fantasy Tactics wyboru poziomu trudności za jednym zamachem zadbało o początkujących, którzy mogą wybrać ten najłatwiejszy, aż po weteranów, którzy mogą wybrać albo standardowy, poziomem trudności przypominający oryginał lub najwyższy, gdzie przeciwnicy mają nieco lepsze statystyki, zadają więcej obrażeń, a my nieco mniej, przez co w starciach, zwłaszcza fabularnych trzeba mocniej się nakombinować. Zmiany w remasterze dotknęły także balansu gry w wielu aspektach. Część klas ma zmniejszone wymagania, niektóre umiejętności wymagają mniej punktów, do ich wyuczenia (a inne nieco więcej), solidnie znerfiono siłę klasy Arithmetician (Calculatora w oryginale), podobnie jak formułę odpowiadającą za siłę ataków Monka. Z drugiej strony skrócono czasy ładowania części czarów oraz umiejętności Aim z klasy Archera. By nieco wyrównać skoki poziomu trudności, zmieniono też ekwipunek niektórym NPC-om, którzy do nas dołączają (Gaffgarion nie zaczyna z Blood Swordem, więc mu go nie zwędzimy od razu, a Orlandeau dostał na wyposażenie Save the Queen). Wyrzucono także ograniczenia dla płci w przypadku ekwipunku, więc mężczyźni mogą założyć dostępne wcześniej wyłącznie dla kobiet akcesoria.

A jeśli nie lubicie zmian…

Jeśli powyższe nowinki wydają Wam się zbyt mocnym naruszeniem klasyka, to w Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles znajdziecie oryginał z PS1, w którym zmieniono jedynie tłumaczenie na te współczesne, dodano opcję autozapisu oraz poprawiono kilka błędów obecnych w pierwotnym wydaniu (co nie każdego ucieszy). Warto podkreślić, że w klasycznej edycji nie odblokujecie osiągnięć ani trofeów. Niemniej doceniam, że Square Enix dało każdemu wybór wydania, w które możemy zagrać. Mając na uwadze, że oryginalna wersja z PS1 jest cyfrowo niedostępna, a pudełkowe wydania ciągle drożeją, to każda forma zwiększenia dostępności tego klasyka jest mile widziana.

Jedyną tak naprawdę rzeczą, której nie ruszono, a jednak można było z nią coś zrobić to ścieżka dźwiękowa, którą pozostawiono w oryginale. Remaster Tactics Ogre pokazał, że ze świetnego OST da się wycisnąć jeszcze więcej. Nie będę jednak o to darł szat, ścieżka dźwiękowa Final Fantasy Tactics nadal pozostaje absolutną topką, którą uwielbiam słuchać nawet poza grą.

Do niej też chętnie wracam, więc możliwość ogrania i zrecenzowania Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles jest dla mnie jedną z najmilszych growych rzeczy w tym roku. Mimo upływu lat historia Ramzy nadal pozostaje w wielu aspektach niedoścignioną i w moim odczuciu idealnie balansuje między przystępnością a rozbudowanymi opcjami w mechanice oraz zawartości. Może i gra nie będzie nominowana w plebiscytach na koniec roku, dla mnie bez wątpienia pozostanie najważniejszą premierą 2025 roku. Cieszę się, że Square podeszło do odświeżenia tej kultowej produkcji w tak odpowiedzialny sposób i liczę, że dobra sprzedaż przełoży się na odnowienie kolejnych dwóch odsłon i ewentualnej kontynuacji, o ile zyska ona błogosławieństwo oryginalnych deweloperów (a najlepiej by było, jakby powstała przy ich udziale).

Ocena - recenzja gry Final Fantasy Tactics: The Ivalice Chronicles

Atuty

  • Wciągająca i angażująca historia, która z nowym tłumaczeniem i dubbingiem wiele zyskuje
  • Zawartość, mimo braku dodatków z PSP, nadal zaskakuje rozmiarem
  • Nowości QOL naprawiły sporo bolączek oryginału
  • Nowy interfejs czyni grę przyjemniejszą
  • Łatwo dostępne oryginalne wydanie, jeśli nie leżą nam zmiany wprowadzone w remasterze

Wady

  • Brak

Remaster, w którym ciężko jest do czegokolwiek się doczepić. Odświeżenie godne legendy, jaka otacza Final Fantasy Tactics.
Graliśmy na: PS5

Paweł Musiolik Strona autora
cropper