Cronos: The New Dawn - recenzja gry w wersji na Nintendo Switch 2. Wymagają przeprawa

Cronos: The New Dawn - recenzja i opinia o grze [Switch2]. Wymagają przeprawa

Wojciech Gruszczyk | Dzisiaj, 17:00

Bloober Team to kolejne polskie studio, które otrzymało szansę rozwijania swoich gier na najnowszą platformę Nintendo. Czy jednak warto zagrać w Cronos: The New Dawn na Nintendo Switch 2? Przeczytajcie naszą recenzję.

Trudno nie zacząć tego tekstu od podkreślenia bardzo ważnego faktu - Bloober Team w ostatnich latach wspięło się na szczyt. Twórcy otrzymali w swoje ręce wybitne, japońskie IP i nie zawiedli. Silent Hill 2 Remake, mimo obaw i ogromnej presji ze strony fanów, okazał się sukcesem, udowadniając, że polskie studio potrafi zmierzyć się z legendą i dostarczyć produkcję na światowym poziomie. Ta premiera nie tylko otworzyła im drzwi do jeszcze większych projektów, ale przede wszystkim zbudowało zaufanie graczy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jednak teraz nadszedł czas na coś nowego. Twórcy odważnie odłożyli na bok sprawdzone schematy i sięgnęli po świeże pomysły, prezentując światu zupełnie nowe IP. Cronos: The New Dawn od pierwszej zapowiedzi został okrzyknięty „polskim Dead Space”... i szczerze mówiąc nie bez powodu. Surowa atmosfera, klaustrofobiczne lokacje i nieustanne poczucie zagrożenia budzą skojarzenia z klasyką gatunku, ale czy warto zagrać w taką przygodę na małym ekranie? Poznajcie nasze wrażenia.

Fabuła Cronos: The New Dawn – opowieść pełna ciemności

Cronos: The New Dawn - recenzja gry Switch 2 - bohaterka
resize icon

Recenzowany Cronos: The New Dawn od pierwszych minut rzuca nas w świat, w którym nic nie jest oczywiste i każda odpowiedź rodzi kolejne pytania. Historia zaczyna się od „Zmiany” – katastrofy, która wymknęła się spod kontroli i przemieniła ludzi w przerażające, zdeformowane istoty zwane Osieroconymi. Wcielamy się w Podróżniczkę, agentkę organizacji Kolektyw wysyłającej swoich ludzi w przeszłość przy pomocy potężnego urządzenia. Jej zadaniem nie jest zwykła „misja ratunkowa”, a ekstrakcja Esencji – próba ocalenia resztek człowieczeństwa ofiar i powstrzymania całkowitego upadku ludzkości. Im dalej w opowieść, tym wyraźniej czujemy, że nie chodzi tu wyłącznie o podróże w czasie, a o balansowanie na granicy nadziei i szaleństwa.

Najmocniejszym punktem fabuły pozostaje klimat. Bloober Team fenomenalnie odtworzyło alternatywną, retrofuturystyczną Polskę lat 80. – znajome betonowe bloki, korytarze zakładów przemysłowych i klaustrofobiczne wnętrza kontrastują z wizjami zniszczenia i mutacji, które przybierają formy bardziej koszmarne niż można sobie wyobrazić. Każdy krok w mroku potrafi zmrozić krew w żyłach, a halucynacje wywołują percepcję do góry nogami, sprawiając, że zaczynamy wątpić, co naprawdę istnieje. To nie horror straszący wyłącznie tanimi jumpscare’ami, a opowieść duszna, ciężka i naturalnie przerażająca – w której świat umiera na naszych oczach.

Scenariusz Cronos: The New Dawn nie ucieka od trudnych tematów. Segregacja, wykluczenie i manipulacja pamięcią to motywy stale obecne w fabule, a retrospekcje pozwalają nam cofnąć się w przeszłość i zobaczyć życie ofiar. Dowiadujemy się, kim byli, co stracili i dlaczego niektórzy nie mogą już zostać ocaleni. To potrafi mocno uderzyć. I nie chodzi tu tylko o podróże w czasie, ale o pytania, które stawiamy razem z bohaterką: czy nasze działania rzeczywiście mają sens, czy może jesteśmy jedynie narzędziem w rękach organizacji, która wybiera, kto zasługuje na drugą szansę?

Cronos: The New Dawn - recenzja gry Switch 2 - walka na małej przestrzeni
resize icon

Nie wszystko jednak wypada tak dobrze. Momentami opowieść traci tempo – szczególnie w środkowych rozdziałach, gdzie zamiast budowania napięcia pojawia się poczucie schematu. To nie oznacza, że historia traci sens, ale kilka wątków pobocznych kończy się zbyt szybko, a niektóre postacie drugoplanowe wydają się potraktowane po macoszemu. Szkoda, bo w świecie wykreowanym przez Bloober Team aż prosi się o mocniejsze rozwinięcie relacji i motywacji.

Pewnym problemem bywa też dystans – bohaterka przez większość gry nosi maskę, a chłodne dialogi sprawiają, że czasami trudno w pełni poczuć emocjonalny ciężar tej podróży. To ciekawy zabieg artystyczny, który podkreśla anonimowość bohaterki i jej rolę w organizacji, ale momentami rodzi poczucie, że coś nas od niej oddziela.

Na szczęście finał nadrabia niedociągnięcia. Każda decyzja ma realne znaczenie i prowadzi do jednego z kilku zakończeń. To rozwiązanie sprawia, że wybory nie są tylko ozdobą – konsekwencje zostają z nami na długo po napisach końcowych. Nie znajdziemy tu prostego podziału na dobro i zło, tylko trudne dylematy moralne, które potrafią wywołać autentyczne poczucie winy. I właśnie dlatego Cronos: The New Dawn to coś więcej niż gra o ratowaniu świata – to opowieść o cienkiej granicy, która dzieli człowieka od potwora.

Rozgrywka Cronos: The New Dawn – balans między kontrolą a szaleństwem

Cronos: The New Dawn - recenzja gry Switch 2 - strzelanie
resize icon

Rozgrywka w Cronos: The New Dawn to serce całego doświadczenia i od razu powiem – Bloober Team odrobiło lekcję. Sterowanie jest płynne, a system walki to mieszanka taktycznej cierpliwości i brutalnych, nagłych eksplozji akcji. Każde starcie to jak pojedynek nerwów – trzeba czekać, obserwować, unikać i szukać momentów do ataku. Nie ma tu miejsca na bezmyślne strzelanie – niezbędne jest odpowiednie zarządzanie ekwipunkiem, więc warto mądrze celować i odpowiednio podchodzić nawet do pozornie łatwego pojedynku.

Świetnie wypada system podróży w czasie, który nie jest tylko fabularnym dodatkiem, ale faktycznym elementem rozgrywki. W jednym momencie przechodzimy przez opustoszałą fabrykę, by chwilę później wrócić do niej w czasie, gdy tętniła życiem – różnice widać nie tylko wizualnie, ale też w samych wyzwaniach. To pomysł, który naprawdę wyróżnia grę i dodaje jej unikalności.

Cronos: The New Dawn - recenzja gry Switch 2 - przerażający świat
resize icon

Klimat rozgrywki podkręca eksploracja. Świat recenzowanego Cronos: The New Dawn jest labiryntem tajemniczych korytarzy, industrialnych przestrzeni i ruin, w których nie czujemy się nigdy bezpiecznie. Gra często bawi się ciszą, nagle wyłączając muzykę, by zostawić nas samych z odgłosami kroków i jękami czegoś, co czai się w mroku. Wtedy serce przyspiesza – boimy się ruszyć dalej, ale jednocześnie chcemy sprawdzić, co kryje się za rogiem. Ten balans między strachem a ciekawością sprawia, że od gry trudno się oderwać.

Jednak muszę podkreślić, że nie wszystko działa idealnie. Walka, choć satysfakcjonująca, momentami bywa toporna – animacje niektórych przeciwników nie zostały w pełni dopracowane, a kamera czasem lubi zawisnąć w najmniej odpowiednich momentach. Mimo tych problemów rozgrywka wciąga. Cronos: The New Dawn daje poczucie autentycznego zagrożenia, zmusza do myślenia, a jednocześnie oferuje momenty czystej adrenaliny, gdy wróg wyskakuje z cienia, a my desperacko szukamy sposobu, by przeżyć kolejną minutę. To właśnie w takich chwilach gra pokazuje swój charakter – jest trudna, momentami frustrująca, ale daje satysfakcję, której brakuje wielu współczesnym produkcjom.

Cronos: The New Dawn na Nintendo Switch 2 – przenośny koszmar w dobrym stylu

Cronos: The New Dawn - recenzja gry Switch 2 - tajemniczy świat zaskakuje na każdym kroku
resize icon

Największe zaskoczenie? Stabilność. Cronos: The New Dawn na Nintendo Switchu 2 działa w stałych 30 klatkach na sekundę – i choć część graczy będzie narzekać, że to nie 60 FPS, to najważniejsze, że płynność utrzymuje się w każdej sytuacji. Czy to eksploracja dusznych korytarzy, czy walka z potężnym stworem – gra trzyma poziom i nie rzuca w nas nagłymi spadkami animacji. W produkcji, która opiera się na precyzyjnych unikach, to absolutnie kluczowe.

Graficznie Bloober Team zrobiło coś, co na papierze wydawało się niemożliwe – zachowano klimat dużych platform, a jednocześnie sensownie dostosowano grę do możliwości Switcha 2. Oświetlenie jest świetnie oddane: promienie przebijające się przez dziurawe dachy, migoczące refleksy w zalanych pomieszczeniach czy mrok kryjący przeciwników – to działa i naprawdę potrafi przerazić. Oczywiście widać kompromisy: cienie są bardziej rozmyte, a tekstury nie mają takiej ostrości jak na PS5 czy PC, ale najważniejsze – atmosfera nie ucierpiała ani na moment.

Unikalnym atutem wersji na Nintendo Switch 2 jest granie w trybie przenośnym. Cronos: The New Dawn, dzięki swojemu klaustrofobicznemu klimatowi, działa na małym ekranie zaskakująco dobrze – wręcz lepiej niż w trybie stacjonarnym. W słuchawkach każdy szelest, stukot czy jęk potwora staje się podwójnie intensywny. Nie zabrakło jednak pewnych potknięć. Podczas dynamicznych walk widać, że rozdzielczość w trybie przenośnym spada dość wyraźnie, a niektóre bardziej złożone lokacje potrafią wyglądać „płasko”, jakby zabrakło im detali. W dłuższej perspektywie to nie psuje odbioru, ale kilka razy wyraźnie czułem, że oglądam mocno uproszczone otoczenie.

Cronos: The New Dawn - recenzja gry Switch 2 - bestia
resize icon

Jednak największym zaskoczeniem i jednocześnie ogromnym plusem wersji na Switcha 2 jest sterowanie żyroskopowe. W Cronosie sporo czasu spędzamy w trakcie walki, gdzie precyzja celowania ma kluczowe znaczenie. Gyro aiming sprawia, że każdy strzał z broni palnej czy szybkie namierzanie przeciwnika jest naturalne i dużo dokładniejsze niż przy samych analogach. To szczególnie odczuwalne podczas starć w ciasnych lokacjach, gdzie liczy się refleks – zamiast szarpać kamerą, delikatnie przechylam konsolę i celownik płynnie ląduje tam, gdzie trzeba. Dzięki temu sama rozgrywka nabiera dynamiki. Walka z przeciwnikami nie sprowadza się tylko do wyprowadzania ataków, ale do ciągłego tańca – szybkie uniki i błyskawiczne poprawki w celowaniu dają ogrom satysfakcji.

Bloober Team wyciągnął wnioski i zadbał o to, żeby Switch 2 nie był tylko „uboższą wersją”. Sterowanie działa świetnie, a możliwość jego konfiguracji pod własne preferencje to wisienka na torcie. To właśnie takie detale sprawiają, że granie w Cronosa w trybie przenośnym ma swój unikalny urok – nawet trudniejsze starcia stają się bardziej intuicyjne, a sama walka daje jeszcze więcej frajdy.

Mimo tych niedociągnięć jedno trzeba podkreślić: Cronos: The New Dawn na Nintendo Switch 2 to przykład, że przy odpowiedniej pracy nawet wymagające, klimatyczne horrory mogą działać na hybrydzie bez kompromisu w najważniejszym aspekcie: atmosferze. Płynność, stabilność i wciąż pięknie oddany mrok sprawiają, że to jeden z bardziej udanych portów na nową konsolę Nintendo.

Wielkie przerażenie na małym ekranie

Cronos: The New Dawn - recenzja gry Switch 2 - eksploracja
resize icon

Atmosfera w Cronos: The New Dawn to coś, co zostaje w pamięci na długo. Od pierwszych minut twórcy serwują duszny klimat, pełen ciszy, przerażających dźwięków i poczucia, że każda kolejna lokacja może być Twoją ostatnią. To nie jest horror, który straszy tanimi sztuczkami – tutaj napięcie buduje się powoli, a momenty konfrontacji z wrogami potrafią naprawdę zmrozić krew w żyłach. I właśnie za to najbardziej cenię Cronosa – za odwagę stworzenia gry, która nie boi się być brutalnie wymagająca i jednocześnie niesamowicie klimatyczna.

Recenzowany Cronos: The New Dawn nie wybacza błędów – każdy krok, każda decyzja może zakończyć się porażką. Momentami miałem wrażenie, że twórcy specjalnie przesadzili, żeby sprawdzić cierpliwość gracza, ale właśnie w tym tkwi siła tej gry. Tutaj zwycięstwo smakuje inaczej – nie jest łatwo zdobyte, tylko wywalczone. I tak, zdarzało się, że kląłem pod nosem po kolejnym zgonie, ale jednocześnie czułem, że chcę wrócić i spróbować jeszcze raz. To właśnie esencja „polskiego Dead Space’a”, który w moim odczuciu idzie krok dalej – z ciekawszym światem, mocniejszymi wydarzeniami i głównym wątkiem, który potrafi naprawdę porwać.

Ogromnym plusem była dla mnie możliwość grania w Cronosa na małym ekranie Nintendo Switch 2. Horror w kieszeni? Brzmi dziwnie, ale działa genialnie. Mogłem dosłownie zabrać tę duszną, klaustrofobiczną opowieść wszędzie – do łóżka, w podróż, czy nawet grając w ciemnym pokoju z konsolą w dłoniach.

Czy warto zagrać w Cronos: The New Dawn na Nintendo Switch 2?

Cronos: The New Dawn to jeden z tych tytułów, które udowadniają, że polski horror science fiction może nie tylko dorównać najlepszym, ale nawet je przebić. Historia angażuje, klimat przygniata od pierwszych minut, a świat (mroczny i obcy) wciąga tak mocno, że trudno się oderwać. To gra, która przypomina „polskiego Dead Space’a”, ale z ciekawszym wątkiem i odważniejszymi pomysłami.

Rozgrywka nie wybacza błędów... i właśnie w tym tkwi jej siła. Każda walka jest próbą charakteru, a satysfakcja po zwycięstwie smakuje jak coś wywalczonego krwią i potem. Jasne, czasami twórcy przesadzają z poziomem trudności, ale zamiast zniechęcać, gra zmusza do podejścia jeszcze raz, do nauczenia się systemów i do walki o przetrwanie. To właśnie ta intensywność sprawia, że Cronos zostaje z Tobą długo po wyłączeniu konsoli.

Cronos: The New Dawn na Nintendo Switch 2 jest pozytywnym zaskoczeniem. Gra działa płynnie, korzysta z technologii konsoli, a na małym ekranie jej klimat potrafi dosłownie zmrozić. Zabierasz horror w każde miejsce – i czy grasz w łóżku przy zgaszonym świetle, czy w podróży, Cronos robi ogromne wrażenie. To jedna z tych produkcji, które pokazują, że hybryda Nintendo potrafi udźwignąć ambitne, wymagające i piękne gry.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cronos: The New Dawn.

Ocena - recenzja gry Cronos: The New Dawn

Atuty

  • Klimat, który przygniata od pierwszych minut – mroczny, intensywny, prawdziwie filmowy horror science fiction.
  • Wciągająca i lepiej napisana od wielu konkurentów fabuła – „polski Dead Space”, ale z ciekawszym światem i wydarzeniami.
  • Wymagająca rozgrywka, która nie wybacza błędów – satysfakcja po zwycięstwach jest ogromna.
  • Świetne wykorzystanie Nintendo Switch 2 – płynność, jakość i możliwość grania w dowolnym miejscu podbijają atmosferę.
  • Fenomenalne poczucie immersji – od sterowania po detale świata, które sprawiają, że gra się nie tylko wciąga, ale też mocno angażuje emocjonalnie.

Wady

  • Poziom trudności bywa przesadzony – momentami balans wymaga jeszcze dopracowania.
  • Kilka fragmentów fabuły potrafi lekko zwolnić i rozbić intensywność całości.
  • W handheldzie obraz momentami bywa zbyt ciemny, co utrudnia walkę w bardziej wymagających sekwencjach.

Cronos: The New Dawn to polski horror science fiction, który nie tylko dorównuje najlepszym, ale w wielu momentach je przewyższa – historia angażuje, klimat przygniata, a mroczny świat wciąga bez reszty. Rozgrywka jest wymagająca, nie wybacza błędów, ale daje ogromną satysfakcję, gdy w końcu uda się zwyciężyć. Na Nintendo Switch 2 gra działa zaskakująco dobrze i jest to jeden z lepszych portów na mały sprzęt Big N.
Graliśmy na: NS2

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper