![Sezony (2024) - recenzja filmu [Viaplay]. Pycha kroczy przed upadkiem](https://pliki.ppe.pl/storage/7316952c685706c34f56/7316952c685706c34f56.jpg)
Sezony (2024) - recenzja, opinia o filmie [Viaplay]. Pycha kroczy przed upadkiem
Marcin i Ola są aktorami teatralnymi, na co dzień idealnie udającymi emocje i uczucia, lecz w życiu prywatnym ledwie już potrafiącymi na siebie patrzeć. Kiedy przed samym występem, na Marcina spada informacja o rozpadzie ich związku, jego świat ulega kompletnej autodestrukcji.
Polacy zapomnieli już, jak kręci się dobre filmy komediowe - zaryzykowałbym stwierdzenie. Dzisiejszy krajobraz podzielony jest na dwie główne kategorie - wulgarne, szczeniackie gnioty, gdzie bawić ma ludzka głupota, płynąca nieprzerwanie z ust bohaterów łacina podwórkowa i najlepiej czyjaś krzywda, oraz zalatujące kinem francuskim komedie pomyłek, których głównym problemem jest ich ogólna nijakość - niby aktorsko ok, niby podwaliny żartu są, a o tak ostateczny efekt jest w najlepszym wypadku godzien lekkiego uśmiechu.
Oczywiście to nie tak, że na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat nie zdarzyło się nam wyprodukować sprawnej, angażującej widza i jego przeponę. Co jakiś czas trafi się łyżka miodu w beczce dziegciu, jak choćby przesympatyczna "Zupa nic" Kingi Dębskiej i teraz właśnie dzisiejsze "Sezony" Michała Grzybowskiego.




Sezony (2024) - recenzja, opinia o filmie [Viaplay]. Człowiek jako niedoskonałe stworzenie

W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z filmem głęboko smutnym, traktującym o końcu miłości i wszelkich tego następstwach. Marcin (Łukasz Simlat) jest bardzo dobrym aktorem, uwielbianym zarówno przez publiczność, jak i swoich kolegów i koleżanki z pracy. I popularność ta chyba w końcu uderzyła mu do głowy, ponieważ jego wielkie ego ledwie mieści się w tym samym pomieszczeniu razem z żoną, Olą (Agnieszka Dulęba-Kasza). W jego światopoglądzie nie mieści się nawet myśl, że mógłby jakoś zawinić, że chłodna cisza ze strony partnerki mogłaby być spowodowana jego zachowaniem. Jest więc kompletnie nieprzygotowany na wieść o tym, że jego związek to już zasadniczo fikcja. Od tej pory, przechodzimy przez kolejne sezony, kolejne pory roku, kolejne spektakle, obserwując powolną drogę Marcina ku poprawie.
Najciekawszym pomysłem Grzybowskiego jest splecenie historii Marcina z jego teatralnym życiem, z rolami, które gra, tworząc połączenia raz bardzo odpowiednie, pięknie zgrywające się z tym, co dzieje się w jego życiu, innym razem wręcz odwrotnie, a jeszcze kiedy indziej tworząc zestawienia tak skrajnie nieodpowiednie, że człowiek dosłownie wyje ze śmiechu, widząc co się wyprawia. I to właśnie ten balans między świetnymi introspekcjami, a dramatycznym absurdem sprawia, że ostatecznie scenariusz - i cały film - robi tak dobre wrażenie.
Sezony (2024) - recenzja, opinia o filmie [Viaplay]. Budowanie sceny

Dla zobrazowania komediowego geniuszu filmu, pozwolę sobie na przytoczenie jednej z pierwszych scen filmu. Aby uniknąć spoilerów, sugeruję przeskoczenie do kolejnego akapitu.
Nie jest to jednak absurd w imię samego absurdu, a bardzo inteligentnie skrojony humor, szanujący widownię. Blisko początku filmu, teatr pod dyrekcją człowieka nigdy nie nazwanego, zaskakująco podobnego do Andrzeja Seweryna (Andrzej Seweryn), wystawia spektakl dla dzieci, klasykę Jamesa Barrie'ego pod tytułem "Piotruś Pan", gdzie Marcin gra Kapitana Haka. Chwilę wcześniej dowiaduje się, że jego żona, tutaj wcielająca się w Dzwoneczka, zaliczyła skok w bok z aktorem grającym Piotrusia Pana (Dobromir Dymecki). Odrzucając profesjonalizm na bok i nie bacząc na drobiazgi takie jak scenariusz, Kapitan Hak rzuca się na Piotrusia Pana z zamiarem dokonania mordu. Aktorzy muszą starać się dopasować jakoś do tego, co dzieje się na scenie, Piotruś odmawia powrotu na nią - teatr zamienia się w istny cyrk. I jest to cholernie piękne.
Warto dodać, że teatr nie jest tu jedynie narzędziem. Kolejne spektakle zostały wyorodukowane jak dla prawdziwego klienta, s prawdziwym teatrze. Reżyser wykorzystuje oświetlenie i rekwizyty, które wykorzystałby normalnie na scenie. Można się kłócić z tym, czy "Sen nocy letniej" w ich wykonaniu nie jest trochę zbyt... Techniawkowy, ale taka to już natura teatru, aby wymyślać nowe sposoby na przedstawienie klasycznych opowieści. Klasyczna, dziecięca wersja "Piotrusia Pana" natomiast sprawiła, że poczułem najprawdziwsze ciarki. Kiedy Marcin, jako Kapitan Hak, wjeżdża na scenę w akompaniamencie piratów rytmicznie krzyczących "Hak! Hak!", trudno jest nie poczuć się, jak widz w teatrze - nawet wiedząc w jakim kierunku ta scena zmierza. Reżyser podobny trik stróżuje jeszcze kilka razy, pilnując jednak aby nigdy nie powtórzyć się z założeniami, pozostając tym samym świeżym i mogąc kolejne sceny poświęcić zupełnie innym motywom.
"Sezony" to bez wątpienia jedna z lepszych komedii, jakie widziałem w tej dekadzie. Inteligentnie poprowadzona droga przez mękę jednego człowieka, który musi nauczyć się wyglądać poza czubek swojego nosa. Dawno już żaden film nie ubawił mnie tak setnie, pozostając przy tym po prostu dobrze opowiedzianą historią o ludziach, o nas wszystkich. Uniwersalną.
Atuty
- ŚWIETNY Simlat;
- Mieszanka zakulisowego i scenicznego życia;
- Masa humoru;
- Bardzo dobrze skrojony scenariusz i ostateczne przesłanie.
Wady
- Głupio to zabrzmi, ale... Miejscami zbyt duża teatralność.
"Sezony" to historia czlowieka popsutego, który musi odnaleźć w sobie w siłę do naprawy. Czy mu się to uda czy nie, przekonasz się w trakcie seansu.
Przeczytaj również






Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych