
Star Wars: Outlaws – recenzja i opinia o grze [Switch2]. Gwiezdny cud
Wielki świat na małym ekranie? Nintendo Switch 2 w ostatnim czasie mierzy się z bardzo mieszanymi opiniami – część gier wyraźnie nie radzi sobie na hybrydowej platformie, jednak coraz wyraźniej widać, że można ją okiełznać. Najlepszym dowodem jest Star Wars: Outlaws, które pokazuje, jak duże i ambitne produkcje mogą odnaleźć się na tym sprzęcie. Zapraszamy na naszą recenzję najnowszego wydania przygody Kay Vess.
Nintendo Switch 2 trafił już na rynek, ale nie oznacza to, że każdy wydawca od razu może rozwijać swoje projekty na nowej platformie Japończyków. Ubisoft to jedna z pierwszych zachodnich firm, która otrzymała od Nintendo zielone światło i choć początkowo plotkowano o przeniesieniu na konsolę serii Assassin’s Creed, ostatecznie to uniwersum Gwiezdnych wojen stało się debiutem.
O historii Kay Vess pisaliśmy sporo w zeszłym roku – w sierpniu pierwsza gra Ubisoftu w świecie Star Wars zadebiutowała na PlayStation 5, Xbox Series X|S oraz PC. Teraz jednak „mały” sprzęt Nintendo zmierzył się z „wielką” galaktyką. I choć przed premierą wersji na Switcha 2 krążyło sporo obaw, efekt końcowy to ogromne i bardzo pozytywne zaskoczenie.




Star Wars: Outlaws po roku. Czy warto?

Akcja recenzowanego Star Wars: Outlaws rozgrywa się pomiędzy wydarzeniami „Gwiezdne wojny: Część V – Imperium kontratakuje” i „Gwiezdne wojny: Część VI – Powrót Jedi”. To czas, w którym Stara Republika dogorywa, a Imperium konsoliduje władzę. Gracz wciela się w Kay Vess, złodziejkę z Canto Bight, która po nieudanym skoku trafia na celownik łowców nagród. Kradnie statek, ląduje na obcej planecie i próbuje odnaleźć się w świecie czterech rywalizujących syndykatów. Bohaterka nie tylko ucieka przed pogonią, ale też stara się zebrać własną ekipę i zbudować reputację w bezwzględnym środowisku galaktycznego półświatka.
Ta około dziewiętnastogodzinna historia ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale wróciłem do niej z dużą ekscytacją, bo od premiery w zeszłym roku naprawdę sporo się zmieniło. Ubisoft w świetny sposób zareagował na opinie społeczności – twórcy nie tylko usunęli błędy, na które łatwo można było natrafić tuż po debiucie, ale przede wszystkim zajęli się poprawkami w samej rozgrywce.
Na pierwszy plan wysuwa się fakt, że Star Wars: Outlaws działa teraz wyraźnie lepiej. Kay Vess nie ma już problemów z aktywacją akcji, a bohaterka nie zacina się w nietypowych miejscach – co wcześniej zdarzało się nagminnie. Znacząco poprawiono również sztuczną inteligencję przeciwników, co szczególnie docenią fani skradanek. Jest trudniej? Tak, ale właśnie tak powinno to wyglądać. Wrogowie szybciej reagują na ruchy bohaterki, a gracz musi mądrzej planować każdy krok.

Ubisoft usprawnił także system strzelania – celowanie jest teraz płynniejsze, a dodatkowo Kay może korzystać z blastera podczas jazdy na ścigaczu, co daje rozgrywce więcej dynamiki. Usunięto także irytujący błąd, który pozwalał przeciwnikom „widzieć” przez ściany i namierzać protagonistkę mimo osłon. W grze poprawiono też animacje ruchu – postać porusza się naturalniej, a sekwencje skradania czy wspinaczki stały się nie tylko płynniejsze, ale też zwyczajnie przyjemniejsze.
Efekt? Star Wars: Outlaws dziś to zdecydowanie przyjemniejsze doświadczenie. Nawet jeśli widać pewne ograniczenia sprzętowe, Ubisoft zadbał o fundamenty i to jest produkcja, która naprawdę zyskała na dodatkowych miesiącach dopracowywania.
Star Wars: Outlaws na Nintendo Switch 2. Jak działa gra?

Jeszcze przed premierą wersji na Switcha 2 pojawiały się niepokojące doniesienia dotyczące wydajności, ale wiele wskazuje na to, że prezentowano build bez finalnej aktualizacji. W rzeczywistości gra działa zaskakująco dobrze.
Na Nintendo Switch 2 Star Wars: Outlaws utrzymuje stałe 30 klatek na sekundę. To oczywiście nie poziom 60 FPS, jakie oferuje PS5 Pro, ale stabilność okazuje się kluczowa – konsola zachowuje płynność zarówno w trybie stacjonarnym, jak i przenośnym. Nie odnotowałem spadków ani podczas spokojnej eksploracji, ani w sekwencjach skradankowych, a nawet dynamiczne wymiany ognia czy szybka jazda ścigaczem przez otwarte tereny nie wpływają na tempo akcji.
Stabilne 30 FPS we wszystkich scenariuszach to naprawdę duży atut – gra działa płynnie, co w przypadku takiej produkcji nie jest oczywistością. To mocno podnosi komfort rozgrywki i sprawia, że można skupić się na przygodzie, a nie na walce z technikaliami.
Star Wars: Outlaws na Nintendo Switch 2. Jak wygląda gra?

Star Wars: Outlaws na Nintendo Switch 2 prezentuje się zaskakująco dobrze, szczególnie biorąc pod uwagę ograniczenia sprzętowe. Ubisoft zadbał o zachowanie ray tracingu, co samo w sobie jest sporym osiągnięciem – odbicia i cienie w wielu momentach wyglądają niemal identycznie jak na Xbox Series S. Owszem, widać kompromisy: na gładkich powierzchniach odbicia bywają bardziej rozmyte, a cienie miejscami tracą szczegółowość, jednak odległe obiekty nadal korzystają z pełnego ray tracingu. Co więcej, w kilku scenach oświetlenie wypada nawet lepiej niż na konsoli Microsoftu. Całość dzięki temu zachowuje kinowy charakter i świetnie oddaje klimat uniwersum Gwiezdnych wojen. Trzeba przyznać, że wiele ujęć jest ciemniejszych niż w wersjach na PS5 czy XSX, ale często działa to na korzyść – mam wrażenie, że dopiero na Switchu 2 kilka scen zyskało naturalniejszy, bardziej stonowany ton.
W trybie przenośnym gra działa w rozdzielczości około 540p, a dzięki technologii DLSS obraz podbijany jest do 1080p. Po zadokowaniu konsoli bazowe 720p skalowane jest do 1440p, co przekłada się na naprawdę satysfakcjonującą jakość na dużym ekranie. To właśnie inteligentne wykorzystanie skalowania sprawia, że gra zachowuje atrakcyjny wygląd w obu trybach.

Aby zmieścić tak ambitny projekt na przenośnej platformie, trzeba było pójść na pewne kompromisy. Ograniczono wolumetryczną mgłę, choć efektowne chmury zachowały wysoką jakość i nadają scenom głębi. Zmniejszono gęstość roślinności i trawy, uproszczono część tekstur oraz detali architektonicznych, jednak świat nadal sprawia wrażenie pełnego i wiarygodnego.
Co ważne, nie jest to „gorsza” wersja gry, a raczej inteligentnie dostosowana do specyfiki konsoli. Ubisoft świetnie wykorzystał możliwości platformy, stosując sprytne cięcia tam, gdzie są najmniej zauważalne. W efekcie Star Wars: Outlaws na Switchu 2 zachowuje otwarty, atrakcyjny wizualnie świat i wciąż imponuje skalą. Stabilność działania, wsparcie DLSS oraz obecność ray tracingu czynią z tej konwersji jedną z najlepiej zoptymalizowanych produkcji na nową konsolę Nintendo. Warto dodać, że całość zajmuje zaledwie 20 GB – czyli jedną trzecią rozmiaru z innych platform – co najlepiej świadczy o poziomie technicznej optymalizacji.
Star Wars: Outlaws na Nintendo Switch 2. Jak się gra?

Pozytywne wrażenia nie kończą się na samej oprawie czy stabilnych 30 klatkach. Star Wars: Outlaws wspiera cross-save, co pozwala bezproblemowo kontynuować rozgrywkę rozpoczętą na innej platformie. To świetne rozwiązanie dla graczy, którzy wcześniej ogrywali tytuł na PlayStation czy Xboksie, a teraz mogą zabrać go w podróż i płynnie przenieść się z dużego ekranu na tryb przenośny.
Ubisoft zadbał również o wykorzystanie charakterystycznych funkcji konsoli. Podczas zarządzania ekwipunkiem można posiłkować się ekranem dotykowym, a w trakcie celowania łatwo włączyć wsparcie żyroskopowe. System sterowania jest elastyczny – wszystkie dodatkowe opcje można włączyć lub pominąć, dzięki czemu każdy dopasuje je do własnych preferencji.

W trakcie testów trudno było mi się oprzeć wrażeniu, że mamy do czynienia z najbardziej ambitnym portem nowej generacji na sprzęt Nintendo. Dotąd w tej kategorii prym wiódł Cyberpunk 2077, jednak Outlaws zaskakuje skalą i płynnością działania. To oczywiście wciąż 30 fps i pewne uproszczenia wizualne, ale sama rozgrywka pozostaje satysfakcjonująca, a kluczowe elementy – eksploracja, walka, skradanie – zachowały odpowiednią dynamikę.
Star Wars: Outlaws udowadnia, że nawet tytuły projektowane pod PlayStation 5 czy Xbox Series X|S mogą zostać sprawnie dostosowane do Nintendo Switch 2. Zaskoczyło mnie, jak naturalnie gra przenosi się na mały ekran – nawet w trybie handheld świat Gwiezdnych wojen nie traci uroku. Warto jedynie pamiętać, że w tym trybie konsola wytrzymuje około 2,5 godziny intensywnej zabawy, co przy tak rozbudowanej produkcji nie jest złym wynikiem.
Czy warto zagrać w Star Wars: Outlaws na Nintendo Switch 2?
Muszę przyznać otwarcie – początkowo wątpiłem. Wiele osób powtarzało, że „skoro Cyberpunk 2077 działa na Nintendo Switch 2, to każda większa gra też powinna”, ale to wcale nie takie proste. Star Wars: Outlaws nigdy nie było tworzone z myślą o sprzęcie ósmej generacji, a jego technologia od początku celowała w pełną moc PlayStation 5 i Xbox Series X|S. Tym większe wrażenie robi fakt, że Ubisoft zdołał przygotować port, który nie tylko działa, ale i potrafi wyglądać naprawdę dobrze.
Star Wars: Outlaws na Nintendo Switch 2 udowadnia, że hybrydowa konsola ma wystarczający potencjał, by obsłużyć ambitne produkcje – kluczem jest odpowiednia optymalizacja i umiejętne wykorzystanie możliwości sprzętu. Oczywiście oprawa wizualna nie dorównuje wersjom na mocniejsze platformy, ale trudno mówić tu o kompromisie, który odbiera przyjemność z zabawy. Wręcz przeciwnie – świat Gwiezdnych wojen wciąż imponuje, a najważniejsze elementy, czyli eksploracja, walka i budowanie reputacji Kay Vess, sprawdzają się bez zarzutu.
Powrót do tej historii po roku od premiery okazał się bardzo satysfakcjonujący. Ubisoft poprawił błędy, dopracował podstawowe systemy i sprawił, że całość nabrała większej płynności. Gra na Switchu 2 przypomina, jak ważny jest czas na dopieszczenie szczegółów – gdyby premiera odbyła się kilka miesięcy później, debiut Outlaws wyglądałby zdecydowanie lepiej.
Finalnie mamy do czynienia ze świetnym portem solidnej gry. Star Wars: Outlaws na Nintendo Switch 2 nie jest kompromisem, lecz przykładem, jak ambitne produkcje można skutecznie przenieść na mniejszy sprzęt. To dowód, że galaktyczne przygody Kay Vess można przeżywać nie tylko na telewizorze, ale i w podróży – bez poczucia, że traci się coś istotnego.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Star Wars Outlaws.
Ocena - recenzja gry Star Wars Outlaws
Atuty
- Stabilne 30 klatek na sekundę w każdej sytuacji,
- Zachowany ray tracing i wsparcie dla DLSS,
- Świetna optymalizacja – gra zajmuje tylko 20 GB,
- Możliwość gry w trybie przenośnym bez znaczących strat jakości,
- Poprawiona rozgrywka względem premiery (AI, animacje, system walki),
- Cross-save i wykorzystanie unikalnych funkcji Switcha 2.
Wady
- Obniżona gęstość roślinności, prostsze tekstury i cienie,
- Brak 60 FPS, co na tle innych platform jest odczuwalne,
- Miejscami obraz zbyt ciemny lub przycięty przez oszczędności w oświetleniu.
Star Wars: Outlaws na Nintendo Switch 2 to zaskakująco udany port ambitnej gry Ubisoftu, który pokazuje, że hybrydowa konsola Nintendo potrafi sprostać współczesnym produkcjom klasy AAA. Dzięki stabilnym 30 klatkom, wsparciu dla DLSS i zachowaniu ray tracingu, gra prezentuje się solidnie zarówno w trybie przenośnym, jak i na dużym ekranie, a poprawki względem wersji premierowej sprawiają, że sama rozgrywka jest znacznie przyjemniejsza. Oczywiście nie brakuje kompromisów w grafice czy gęstości świata, ale całość pozostaje spójna i satysfakcjonująca. To jedna z najlepszych konwersji na Switcha 2 i dowód, że nawet tak duże produkcje mogą działać świetnie na małym sprzęcie.
Graliśmy na:
NS2
Galeria








Przeczytaj również






Komentarze (24)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych