13 dni do wakacji (2025) - recenzja filmu [Next Film]. Tego się nie spodziewasz

13 dni do wakacji (2025) - recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Tego się nie spodziewasz

Piotrek Kamiński | Dzisiaj, 21:07

Ktoś zamordował bezdomnego w parku w Konstancinie. Jedni mówią, że to dawny woźny z okolicznej szkoły. Drudzy, że to stek bzdur i nie ma się czym przejmować. To właśnie przedstawiciele tej drugiej grupy postanawiają urządzić sobie domówkę pod nieobecność taty. Rzecz w tym, że prócz przyjaciół, w domu jest z nimi ktoś jeszcze...

Pan Kowalski nadal uparcie próbuje rozkręcić gatunek horroru w polskiej kinematografii. Generalnie chwała mu za to - widać, że serce jest na właściwym miejscu, zdjęcia, muzyka i pomysły też. Problemem, po raz kolejny zresztą, jest scenariusz, co jest o tyle ciekawe, że przecież akurat w tym gatunku (a dokładniej podgatunku, jakim jest home invasion, z odrobiną slasherowego DNA, nieśmiało wybijającego na powierzchnię) fabuła nie musi być przesadnie ambitna, żeby widz mógł się dobrze bawić. Dobrze by jednak było, gdyby była choć najbardziej podstawowo umotywowana, żeby rzeczy działy się z jakiegoś powodu.

Dalsza część tekstu pod wideo

"13 dni do wakacji" opowiada historię rodzeństwa, Antka i Pauliny (Teodor Koziar i Katarzyna Gałązka). Ten pierwszy jest typem stereotypowego, gamingowego nerda, całe dnie siedzącego przed komputerem, raczej stroniącego od ludzi. Ona, jako jego kompletne przeciwieństwo, jest popularną duszą towarzystwa i, wykorzystując weekend z wolną chatą, postanawia zaprosić chłopaka i czwórkę przyjaciół na całonocną imprezę, wypełnioną alkoholem, dragami i seksem. No dobra, ale skat ten morderca?

13 dni do wakacji (2025) - recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Scenariusz bez ładu i składu 

Przyjaciele
resize icon

Tożsamość mordercy, wzorem szalenie ostatnio popularnych mystery slasherów, owiana jest tajemnicą. Kim jest? Czego chce? Kowalski rozrzuca całą masę potencjalnych tropów. Z jednej strony mamy wspomnianego już dawnego woźnego ze szkoły Antka, który równo rok wcześniej zamordował całą swoją rodzinę, po czym rozpłynął się bez śladu. Z drugiej jest postać taty (Cezary Pazura), opuszczonego przez żonę, którego Kowalski kręci w bardzo specyficzny sposób, raczej stroniąc od pokazywania jego twarzy. Na kolejnym miejscu mamy narwanego policjanta (Konrad Eleryk), a tuż za nim wcale nie lepszych kolegów z klasy Antka. Stawkę zamyka natomiast lekko narwana, była dziewczyna obecnego chłopaka Pauliny, niejaka Magda (Olga Rayska), do której hobby należą śledzenie naszej bohaterki i patrzenie jej głęboko e oczy spode łba. Jak nietrudno się domyślić, większość (a może wszystkie?) z tych wątków, to nic więcej, jak fałszywe tropy.

I generalnie nie byłoby w tym nic złego, gdyby cały film posiadał strukturalną ciągłość, gdyby intryga ewoluowała naturalnie i szła do satysfakcjonującego końca. Tymczasem tutaj zaczynamy od sceny mordu na bezdomnym, która... Nie ma żadnego tematycznego związku z resztą fabuły. Przepraszam, jeśli to, co pisze jest zbyt spoilerowe, ale zwyczajnie boli mnie, jak źle pomyślana jest tutejsza fabuła. Tak naprawdę nic, co oglądamy przez tych 80 minut, nie ma większego znaczenia dla rozwiązania zagadki kto, jak i dlaczego. I jasne, na koniec antagonista/antagonistka może rzucić czerstwym "tego się nie spodziewałeś/spodziewałaś" i będą mieli rację, ale to tak jak szczycić się tym, jakim świetnym jesteś gospodarzem, bo goście nie dali rady zjeść wszystkiego, co przygotowałeś, ale jednym z sterowanych dań był kroki stolec. I jasne, w klasycznym "home invasion" tożsamość osoby wchodzącej do domu nie jest taka znów istotna, lecz scenariusz (między innymi) Kowalskiego sprawia, że staje się ona istotna, nadaje jej wartość, łechta ciekawość widza niemal od początku do końca. Kiedy na ekran wjechały napisy końcowe, moje oczy otworzyły się najszerzej jak mogły, a spod nosa dobiegło ciche "co ja właściwie obejrzałem i po co".

13 dni do wakacji (2025) - recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Wizualnie solidna robota, z paroma dobrymi momentami 

Morderca
resize icon

Czego by jednak nie mówić o fabule, warstwa techniczna filmu robi naprawdę solidne wrażenie - przeważnie. Reżyser nie sili się tutaj na żadne nowatorskie sztuczki, oferując przeważnie wyraziste, sugestywne kadry, ostrą kolorystykę, grę światłem i cierniem oraz podbijającą to wszystko, dojmującą muzyką. Zazwyczaj efekt jest naprawdę w porządku, choć zdarzają się i momenty, że ścieżka dźwiękowa wchodzi dużo za wcześnie i tylko psuje efekt końcowy, zamiast go podbijać. No i klimatowi na pewno nie pomaga też fakt, że część scen dosłownie traci jakikolwiek sens, kiedy wszystko staje się już jasne.

Aktorsko temat był o tyle trudny, do dźwignięcia, że fabuła wymagała udziału aktorów raczej młodych, a z tymi zawsze jest niewiadoma, czy spiszą się czy położą cały film. Jak jest tym razem? Chciałbym powiedzieć, ze trochę pół na pół, ale jednak bardziej uczciwie będzie stwierdzić że większość obsady jest całkiem porządna i tylko pojedyncze oseski nie radzą sobie z materiałem. Koziar jest świetny jeśli chodzi o bycie udręczonym, przerażonym i tym podobne, negatywne emocje, ale już w każdej innej sytuacji zdaje się gubić. Najlepiej w ogólnym rozrachunku wypada Kasia Gałązka, która musi tu grać wszystko od ogólnej radości, przez irytację, gniew, zazdrość, miłość, bycie naspawanym, lęk, na przerażeniu i cierpieniu kończąc.

"13 dni do wakacji" to miejscami bardziej teledysk niż film. Nijaka piosenka goni nijaką piosenkę, postacie śmieją się i tańczą zamiast rozmawiać i nic się nie dzieje. Jeśli nie jest to jeszcze oczywiste, to nie uważam, aby był to dobry film. Fabuła nie ma prawie żadnego sensu, w pierwszej połowie filmu nie dzieje się dosłownie nic (dobrze, że chociaż druga może pochwalić się kilkoma niezłymi scenami), aktorstwo jest raczej nierówne, a scenariusz przepełniony jest absurdami w stylu "wiem, że w domu, w którym się znajduję czai się morderca, więc pójdę sam po ładowarkę do telefonu". Naprawdę, nie rozumiem, dlaczego część moich kolegów i koleżanek po fachu wystawia temu filmowi tak wyspie oceny, jak choćby 7/10. Dobre chęci, to nie wszystko.

Atuty

  • Solidne zdjęcia;
  • Kilka klimatycznych scen;
  • Kasia Gałązka.

Wady

  • Beznadziejny scenariusz;
  • Cześć scen, z perspektywy, nie mam żadnego sensu;
  • Aktorstwo części postaci;
  • Gdzie tu jest jakaś ciągłość fabularna;
  • Miejscami spartolony mix audio.

"13 dni do wakacji" nazywa się tak, ponieważ... Nie myśl o tym. I dokładnie taką samą mantrę można zastosować oceniając całą resztę filmu. Szkoda gadać.

3,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper