![Aniela (2025) - recenzja serialu [Netflix]. Warszawa z tej drugiej strony lustra](https://pliki.ppe.pl/storage/510a0b0f6bf8d9dd96d2/510a0b0f6bf8d9dd96d2.jpg)
Aniela (2025) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Warszawa z tej drugiej strony lustra
Netflix kontynuuje wsparcie dla polskich produkcji, a najnowszą propozycją jest „Aniela”, serial z Małgorzatą Kożuchowską, którą fani pokochali w pierwszym „Killerze”, a za którą płakali, gdy w „M jak Miłość” wjechała w kartony. Zaryzykuję stwierdzenie, że rola w „Anieli” autorstwa Pawła Demirskiego była dla Małgorzaty jedną z tych najbardziej nieoczywistych i nieszablonowych w jej całej karierze.
Serial zaczyna się jak u Hitchcocka. Wspomniana już Aniela, prowadząca wystawne i luksusowe życie za pieniądze swojego męża Jana (Jacek Poniedziałek) podczas jednej z finansowanych przez niego wystaw zostaje wystawiona na próbę. Chociaż próba to za mało powiedziane. Jej całe życie lega w gruzach, gdy ukochany wraca z duchowej podróży i oznajmia, że przemyślał swoje życie i musi się z nią rozstać. Jan nie tylko odcina swoją małżonkę od źródła pieniędzy, ale zmusza ją do opuszczenia nowoczesnego domu i oznajmia, że ma nową partnerkę - byłą koleżankę z liceum i jednocześnie mającą lata świetności za sobą piosenkarkę (Renatę Dancewicz).
Aniela reaguje spontanicznie - zadając Janowi kilka ciosów w brzuch stłuczonym szkłem. To oczywiście tylko potęguje jej upadek, tak materialny jak i w oczach zgromadzonych na wystawie gapiów. Jest wśród nich choćby prawnik i szemrany przyjaciel rodziny (Cezary Pazura), który robi z Janem różne interesy promując jednocześnie karierę raperską swojego syna (Antek Sztaba, który jest niestety najsłabszym ogniwem tego serialu). Na domiar złego naszej bohaterce grozi też odebranie praw rodzicielskich nad dorastającą córką, nieco stereotypową przedstawicielką pokolenia Z.




Aniela (2025) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. I co ja robię tu?

Aniela spada na sam dół łańcucha pokarmowego lądując w blokowisku na warszawskiej Pradze i rozpoczynając pracę... nauczycielki w lokalnej szkole. Oczywiście wyglądającej jak polski Bronx. Szkołę w lokale usługowe chce przerobić Gabriela Muskała, która występuje tutaj w podwójnej roli bliźniaczek zarządzających obiektem. Rewelacyjna rola, naprawdę rewelacyjna, zwłaszcza, że z samego zachowania mimiki możemy bez trudu rozpoznać, która siostra to która. Aniela, między innymi z racji swoich koneksji i obycia w towarzystwie, ma im pomóc dopiąć celu.
Trudno początkowo kibicować Kożuchowskiej, co jest trochę problemem, gdyż jest to postać bardzo specyficzna, oderwana od rzeczywistości i z wielkim ego. Z drugiej strony z czasem zyskuje w oczach widza, bo to bohaterka na swój sposób jednak zabawna i tragiczna zarazem. Kożuchowska robi dużo, by uwiarygodnić swoją rolę, uwiarygodnić proces przemiany i adaptacji do nowej, surowej rzeczywistości, ale wychodzi to raz lepiej, raz gorzej. Trzeba jednak brać namiar, że prawie wszystko jest tutaj celowo przerysowane, czasem absurdalne i jeśli spodoba ci się ta stylistyka to jest duża szansa, że te 8 odcinków, w których zamyka się opowieść, to będzie miła odskocznia od tych wszystkich kryminałów, które na pęczki tworzą w ostatnich latach Polacy.
Aniela (2025) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Po drugiej stronie Wisły

Serial na pewno trzeba pochwalić za świetną realizację. Nie brakuje różnych pomysłowych animacji i graficznych eksperymentów wspierających narrację. Miasto potraktowane odpowiednimi filtrami kolorystycznymi jest tutaj drugoplanowym bohaterem, a praskie krajobrazy bloków z wielkiej płyty, lokalnych sklepów, mieszkań z meblościanką i zadymionych spelun wyglądają jak piekło na ziemi. Oczywiście dla Anieli, choć w serialu wiele razy podkreśla się, że Warszawa po drugiej stronie Wisły owiana jest złą słabą i można odnieść wrażenie, że kreuje się tę dzielnicę na nasze lokalne favele pełne patologii, złodziei i gangsterów. Oczywiście wszystko dla zbudowania „brudnego” klimatu napędzane jest kawałkami hip-hopowymi mniej lub bardziej znanych składów.
Serialu nie można jednak brać na poważnie. To komediodramat, a czasem wręcz satyra na influencerów, pustych pseudoraperów próbujących robić kariery na Auto-Tune i życia elit w Warszawie, które stołują się w drogich restauracjach i udają kogoś, kim nie są. Serial momentami przypomina trochę „Fleabag", brytyjski komediodramat, bo podobnie jak w hicie BBC tak i w „Anieli” bohaterka często zwraca się wprost do widza burząc czwartą ścianę, komentując różne wydarzenia, racjonalizując swoje postępowanie, a czasem po prostu puszczając do nas oko zachowując dystans do wszystkich wydarzeń i postaci. Jest w tym trochę niekonsekwencji, bo czasem taka narracja jest motorem napędowym danego odcinka, a czasem ma się wrażenie, że twórcy o niej zapominają. A z racji tego, że historię śledzimy również z perspektywy innych bohaterów, efekt nie robi takiego wrażenia jak we wspomnianym „Fleabag".
Aniela (2025) - recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Rap w miasto puszczam

Aniela jak na charakterną babkę rzuca mięsem na lewo i prawo, rzucają nim też młode raperki - Wiola (Anita Szepelska) i Lena (Pitry Pitry) - którym nasza bohaterka próbuje pomóc wyrwać się z szarej rzeczywistości. Jest w tej produkcji sporo żartów i dialogów, przy których nie idzie się nie uśmiechnąć, ale jest też sporo takich, które są żenujące i po prostu słabe. Nie zmienia to faktu, że zemstę na mężu, budowanie na nowo relacji z córką i rozwijający się romansu z lokalnym gangsterem Armanim, którego gra Filip Pławiak, ogląda się przez pierwsze odcinki z zaciekawieniem, bo serial po prostu potrafi zaskoczyć widza. Niestety im bliżej finału historia robi się generyczna, zaczyna podążać znanymi schematami, staje się po prostu momentami nudna. Zamiast satyry i łamania schematów, które przyciągają do serialu w pierwszych odcinkach, druga część serwuje nam przewidywalny i bezpieczny finał rodem z sitcomów telewizyjnych. Szkoda, bo był tu potencjał na mocne i przede wszystkim odważne zamknięcie, ale może za dużo było wątków i zbyt bardzo chciano zrobić z tego historię z cyklu "żyli długo i szczęśliwie".
Mimo wspomnianych wad cieszy mnie jednak niezmiernie, że Netflix bawi się gatunkami i formą, próbuje zaproponować coś innego i podobnie jak w „Projekt UFO” otwiera się na eksperymentowanie ze sposobem narracji zachowując przy tym wysoki poziom realizacyjny. "Aniela" to Warszawa ukazana w krzywym zwierciadle - zabawna, brutalna, komiczna, czasem surrealistyczna - ale jest w tym przekazie powiew świeżości. Nawet jeśli finał to znana już nam doskonale klisza.
Atuty
- Oryginalna wizja warszawskiej Pragi
- Świetna realizacja i animacje wspomagające budowanie historii
- Połączenie komedii i dramatu
- Pomysł na wprowadzenie narracji rodem z "Fleabag"
- Kilka udanie wykreowanych, charakternych postaci
- Niektóre dialogi potrafią naprawdę rozbawić
Wady
- Druga część serialu robi się przewidywalna i generyczna
- Budowanie wiarygodności głównej bohaterki nie zawsze wychodzi
- Niektóre żarty są po prostu słabe
- Nierówna gra niektórych drugoplanowych aktorów
Polski Fleabag? Nie do końca, ale coś w tym jest. Komediodramat w absurdalnym tonie Praskiej dżungli, szkoda, że druga część serialu nie poszła za ciosem.
Przeczytaj również






Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych