
Warhammer 40,000: Speed Freeks — recenzja gry. Harcujące orki
Gdy Warhammer 40,000: Speed Freeks debiutowało we wczesnym dostępie rok temu, ekipa Caged Element planowała rozwijać swoją produkcję w formacie F2P. Po drodze zmienił się wydawca i postanowiono jednak po roku rozwoju wydać grę jako pełnopłatną, rezygnując przy okazji z powiązania jej z zewnętrznym dostawcą. Ruch, który warto docenić. Choć z drugiej strony na samą rozgrywkę ma on niewielki wpływ.
Większe znaczenie ma odejście od modelu F2P, wywracając kompletnie ekonomię gry i oczekiwania według czegoś, za co musimy zapłacić ponad 70 złotych. Po tym ruchu oczekiwania poszły w górę, a zawartość… stanęła w miejscu, czego nie do końca jestem w stanie zrozumieć. Brak zawartości to w tym momencie największa bolączka tej produkcji i od tempa jej rozwoju zależy, kiedy Warhammer 40,000: Speed Freeks po prostu umrze. Bo na ten moment mamy do czynienia z grą nastawioną praktycznie na rozgrywkę przez Sieć.





Dakka Dakka Dakka
Jeśli nie mieliście okazji do tej pory zapoznać się z Warhammer 40,000: Speed Freeks, to śpieszę z wyjaśnieniami, że ekipa Caged Element, która wcześniej stworzyła wyścigi o tytule GRIP, postanowiła skorzystać z licencji Warhammera i przygotować tytuł z gatunku nazywanego „car combat”. Mówiąc prościej — wyścigi w tej produkcji schodzą na dalszy plan, a u podstaw leży rozwałka, jaką robimy. Starsi gracze mogą pamiętać serię Vigilante, więc pewne podobieństwa można przywołać.
Debiutując na rynku, Warhammer 40,000: Speed Freeks oferuje dwa tryby gry. Tak, dobrze widzicie — tylko dwa. Pierwszy stawia nieco mocniej na wyścigi w trakcie rozwałki dwóch zespołów. Na mapie pojawiają się punkty, które po dotarciu respawnują pola, przez które musimy przejechać, by zdobyć punkty. Po drodze, oczywiście, rozwalając innych graczy. Zauważyłem, że w tym trybie mniej liczy się współpraca całego zespołu, więc pasuje on nieco bardziej do ludzi bez ekipy do grania.
Drugi tryb bardziej będzie odpowiadał osobom stawiającym na współpracę całego teamu. Konwój, który musimy chronić w drodze do celu, może zostać spowolniony bombą, o którą walczą dwa zespoły. I tutaj liczy się wyłącznie rozwałka i współpraca przy eskortowaniu bom by do celu. Nadal mamy tutaj nieco miejsca na fantazję i szalone pomysły, ale gra szybko pokazała mi, że ataki kamikaze kończą się rozwaleniem naszego pojazdu. Niemniej, z dwóch dostępnych, ten tryb wypada w moim odczuciu znacznie lepiej, nawet jeśli nie znajdziemy sobie zgranych ludzi do gry.

Gra na kilka godzin? Niestety
Jak już wspomniałem wcześniej, Warhammer 40,000: Speed Freeks brakuje po prostu zawartości. Dwa tryby gry, dziesięć map i dziewięc pojazdów to wszystko, co w tym momencie produkcja oferuje. Progres oparto na przepustce oraz odblokowaniach za wyzwania wykonywane w trakcie rozgrywki. Oczywiście większość to kosmetyka i dla osoby, której wszystko jedno, jak wygląda jej pojazd, to zerowa atrakcja. Przyciąga jedynie chęć odblokowania dodatkowych pojazdów, które różnią się rodzajem zamontowanej broni, wytrzymałością i szybkością.
Tyle dobrze, że jeśli spojrzeć na czystą rozgrywkę, to ta potrafi się obronić. Pojazdy prowadzi się przyjemnie, a rozwałka dostarcza wielkiej frajdy. Premierowe problemy z łączeniem się z serwerami są już przeszłością, więc i w tym aspekcie nie ma za bardzo czego się czepić. A jeśli ktoś z jakiegoś powodu woli małymi kroczkami podejść do gry, to na start może sobie odpalić lokalną grę z botami. Choć nie ukrywam, że brak sensownego samouczka (podpowiedzi na ekranie w trakcie gry to za mało) jest sporym przeoczeniem ze strony twórców.
Jeśli miałbym się czegoś czepić, to przede wszystkim brak migracji hosta. Jeśli zrobi on rage quita, to wywala Was do menusów i tracicie cały postęp i czas poświęcony na grę. Podejrzewam, że z czasem i to się w grze pojawi, jednak na ten moment, to spore przeoczenie. Przypominam, w grze sieciowej, bez dedykowanego trybu dla jednego gracza. Tyle dobrze, że pomimo wybrania Unreal Engine 5 do napędzania tej gry, technicznie nie za bardzo jest się do czego przyczepić. Warhammer 40,000: Speed Freeks wygląda ładnie, jak na swój budżet. Działa też bez większych problemów.
Gdyby gra pozostała darmowa…
Przyznam szczerze, że ciągle towarzyszy mi myśl, że gdyby Warhammer 40,000: Speed Freeks zadebiutowało w formacie F2P, z identyczną zawartością, patrzyłbym nieco przychylniej na całość. Mało zawartości, ale za darmo, więc można by było na to przymknąć oko. Jednak za ponad 70 złotych człowiek oczekuje już czegoś więcej. Choć fakt faktem, wielkiej konkurencji w tym gatunku nie ma i na bezrybiu i rak rybą…
Ocena - recenzja gry Warhammer 40,000: Speed Freeks
Atuty
- Przyjemna rozgrywka
- Stylistyka i poczucie humoru
- Bezproblemowa gra online
Wady
- Bardzo mało zawartości (2 tryby gry, 10 map)
- Brak dedykowanej zawartości dla jednego gracza
Rozgrywka w Warhammer 40,000: Speed Freeks jest po prostu przyjemna. Zawartości w niej jest jednak jak na lekarstwo.
Graliśmy na:
PC
Przeczytaj również






Komentarze (0)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych