Sand Land - recenzja gry

Sand Land – recenzja i opinia o grze [PS5, Xbox PS4, PC]. Bez piasku pod powiekami…

Kajetan Węsierski | 03.05, 21:30

Jeśli nie trafiliście na moją recenzję pierwszy raz, to zapewne doskonale wiecie, jak bardzo lubię gry na bazie przeróżnych anime. Mogą być zwyczajnie gorsze od porządnie skrojonych, oryginalnych projektów, ale u mnie zawsze mogą wychwycić ten dodatkowy plusik. No, wyłącznie w sytuacji, gdy rzeczywiście coś sobie prezentują. I czy podobnie jest z SAND LAND? O tym przeczytacie w poniższej recenzji! 

Faktem jest bowiem, że o samej marce w globalnej skali nie było tak głośno jeszcze nigdy. A należy wspomnieć, iż mangowy pierwowzór ukazał się przecież 24 lata temu - jeszcze w 2000 roku! Teraz natomiast, za sprawą pełnometrażowego filmu, serialu na Disney +, samej gry wideo, a także, niestety, przykrej śmierci pana Akiry Toriyamy, Sand Land zdaje się być na ustach naprawdę wielu osób

Dalsza część tekstu pod wideo

Choć więc z jednej strony deweloperzy mieli przed sobą zadanie stosunkowo łatwe - wszak o serii jeszcze lata temu wiedziało niewiele osób - to z biegiem czasu sytuacja uległa zmianie. Okazało się, że prawdopodobnie stworzenie luźnej adaptacji w prostym stylu zdecydowanie będzie czymś niewystarczającym. Aby jednak omówić, jak recenzowany Sand Land wypada w praktyce, zacznijmy od początku! 

Sand Land - recenzja gry. Belzebub

Sand Land 

Recenzowany Sand Land to najnowsza produkcja studia ILCA (wydana przez Bandai Namco), które na swoim koncie miało wcześniej zaledwie dwa tytuły - i jak się można domyślać, oba bazujące na głośnych seriach anime. W 2021 roku wyprodukowali Pokemon Shining Pearl/Brilliant Diamond, a na początku 2023 dostaliśmy od nich całkiem głośny One Piece Odyssey. 

Ich najnowszej pozycji zdecydowanie bliżej do tego drugiego tytułu, ale w żadnym wypadku nie ma tu mowy o odtwórczym podejściu do tematu. I to nawet mimo tego, że ponownie dostajemy RPG akcji, które oparte jest o mangowy pierwowzór. Duża tu zasługa dwóch kwestii - po pierwsze, świetne pomysłu na sam świat, w którym dzieją się wydarzenia, a po drugie ze względu na deweloperską odwagę - do tego jednak przejdę nieco później. 

Sand Land - recenzja gry. Miasto Demonów

Fabularnie? Sukces tkwi w prostocie 

Mówiąc natomiast o “Sand Landzie” mówimy o nazwie krainy, w której dzieje się cała akcja. Niegdyś tętniąca życiem i urodzajna, dziś przypomina pustkowia, które kojarzymy z najbardziej przerażających opowieści postapokaliptycznych. A wszystko przez brak wody - najcenniejszego surowca dla mieszkańców tych terenów. W recenzowanym Sand Land nawet wodospady są piaskowe. Tak, i to dosłownie, a nie w przenośni. 

Pewnego dnia szeryf jednej z tamtejszych mieścin postanawia coś z tym zrobić, nie mogąc dłużej patrzeć na cierpienie mieszkańców. Zamierza wyruszyć na poszukiwania “Legendarnego Źródła” - mitycznego miejsca w nieznanym miejscu pustyni, które mogłoby zmienić oblicze nędzy trawiące mieszkańców od dekad. Wiedząc jednak, że sam nie da rady, decyduje się poszukać pomocy u demonów.

Koniec końców na pomoc rusza mu sam diabelski książę, Belzebub (którym w recenzowanej grze sterujemy), a także jego prawa ręka, Rabuś. I tak rozpoczyna się podróż trzech bohaterów, którzy wspólnie przedrą się przez bezkresne pustynie, napotykając po drodze liczne niebezpieczeństwa, niespodzianki, a także masę osób, którym można przy okazji samej podróży pomóc. 

Sand Land - recenzja gry. Walka

Jest lepiej, niż myślałem! 

I już na tym etapie mogę zdradzić, że recenzowany Sand Land okazał się lepszy, niż myślałem. Spodziewałem się prostej gry akcji, w której będę przemierzał powtarzalne lokacje, odhaczał zadania na zasadzie “przynieś, podaj, pozamiataj”, a koniec końców, zaliczając główną oś fabularną, nudził się, bo przecież nie tak dawno miałem przyjemność śledzić premiery kolejnych epizodów anime. 

Co to, to nie! Zacznijmy może od tego, że fabularnie, choć oczywiście sam trzon skupia się na tym samym, mamy do czynienia z czymś znacznie rozbudowanym. Poczynając od dorzucenia niemal na samym starcie nowej postaci do ekipy, przez bardzo rozbudowane wątki i kilka prostych zmian, aż po świetnie wplecione zadania poboczne, które dodają niekiedy drugiego dna temu, co obecnie robimy względem poszukiwań wody. 

To jednak kropla w morzu - choć w przypadku recenzowanego Sand Landa bliżej prawdy będzie, iż to tylko ziarnko piasku na pustyni. Jak wspomniałem kilka akapitów wcześniej, twórcy nie bali się ryzykować i bawić przeróżnymi gatunkami. Z tego względu trafimy tu na sekwencje zręcznościowe (czasem, niczym w Sonic Generations, przechodzące w 2D), zagadki logiczne, czy elementy polowań na dzikie bestie. Oh, niemal zapomniałem o rozwijaniu miasta! 

Sand Land - recenzja gry. Pancernik

Twój przyjaciel czołg 

To jednak dopiero początek, bowiem największą innowacją w Sand Landzie jest aspekt pojazdów! Na początku śmigamy autem, później zdobywamy czołg, a idąc dalej, jest szansa odblokowywania kolejnych cacuszek - jak choćby botów skaczących. I również na tym deweloperzy z ICLA nie poprzestali, albowiem zdecydowali się dodać ten warstwie dużo więcej głębi. 

Niemal wszystkie pojazdy możemy bowiem rozwijać. Posiadając odpowiednie pokłady waluty, a także części lub surowce, jesteśmy w stanie produkować i montować masę ulepszeń. Od lepszej lufy, przez większy silnik, aż po specjalne czipy wpływające na wydajność maszyn. Nie jest to oczywiście realizm na poziomie symulatora mechanika, ale bez wątpienia kapitalny dodatek i przełamanie rutyny. 

Poza tym, prócz wykorzystania maszyn do dziesiątkowania przeciwników, świetnie sprawdzają się także przy różnego rodzaju przeszkodach. W niektóre miejsca dostaniemy się sami, do innych potrzebujemy granatnika zamontowanego do bota skaczącego, a jeszcze gdzie indziej będzie trzeba rozwalić kamień zagradzający nam drogę, przy pomocy specjalnej wyrzutni w czołgu. A to dopiero początek - nie chcę za dużo spoilerować. 

Sand Land - recenzja gry. Czołg

Ale nie jest idealnie… 

I choć mógłbym się recenzowanym Sand Landem zachwycać bardzo długo, wszak pod wieloma aspektami przerósł moje oczekiwania, to na pewno nie możemy tu mówić o grze idealnej. Zacznijmy może od tego, że choć po odkryciu kolejnych ważnych miejsc pojawia się tam opcja szybkiej podróży, to wcześniej trzeba do nich dotrzeć manualnie. A to (nawet z przyjemnym dodatkiem w postaci tempomatu) jest po czasie monotonne. 

Ile można omijać te same potworki, zbliżone do siebie punkty z surowcami i skrzynkami i bliźniaczo podobnych handlarzy, którzy przechadzają się jak gdyby nigdy nic? No w końcu robi się nudno i czasem odpalałem tempomat, jednym okiem śledziłem tor, a drugim zajmowałem się czymś innym, żeby nieco zabić czas. Niby kilka minut, ale dla lubiących dynamikę wydarzeń, może być to irytującym doświadczeniem. 

Zresztą, jeśli zależy Wam na dynamice, to warto wspomnieć, że sporo tu dialogów. Była na przykład na samym początku gry misja w jednym z miasteczek, gdzie dosłownie czterokrotnie przechodziłem z budynku mieszkalnego do szeryfa (jakieś 20 metrów), by konwersować z dwiema osobami, które mogły do siebie podejść - albo same porozmawiać, bo stały wyjątkowo blisko. 

Większość z wad związana jest jednak z budżetem - nie jest to przecież gra a tej najwyższej półki i pod wieloma względami będzie odstawać od tuzów gatunku. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że jeśli sama stylistyka Wam nie siądzie, a od anime odbiliście się po pierwszym odcinku, to i tutaj nie macie czego szukać. Zresztą - zapewne wersja demo Sand Landa pozwoliła Wam to zweryfikować

Sand Land - recenzja gry. Bot Skaczący

Sand Land - Reasumując 

Jak to jest więc z tym recenzowanym Sand Landem? Powiem krótko - przerósł moje oczekiwania, ale nie na tyle, aby tytułować go pretendentem do topki roku. Początkowo bałem się wtórności, ale mocno ją zwalczono (choć nie całkowicie). Bałem się wpychania pewnych elementów na siłę, ale dobrze je wkomponowano. I koniec końców bałem się, że doskonale znana fabuła mnie znuży, ale nic takiego nie miało miejsca. 

Jeśli więc spodobało Wam się demo, to jestem niemal pewien, że pełna wersja gry sprawi Wam jeszcze więcej frajdy i pozytywnie Was zaskoczy. Jeśli natomiast ta godzinka darmowej zabawy nie była porywająca, to prawdopodobnie może być trudno, by Sand Land Was do siebie przekonał. Dla fanów pierwowzoru tytuł warty pełnej ceny, dla fanów prostych action-RPG przy okazji mocnej promocji. 

Ah, jeszcze jedno - choć już mocno prywatnie. To prawdopodobnie ostatni tytuł, przy którym w tak dużym stopniu zaangażowany był Akira Toriyama i… To godne pożegnanie. Mistrz odszedł, ale nie musi obawiać się o swój status - może spoczywać w pokoju. 

Ocena - recenzja gry SAND LAND

Atuty

  • Warstwa wizualna na bardzo wysokim poziomie
  • Wierność oryginałowi z jednoczesnym rozwinięciem wątków
  • Aspekt rozwijania i zdobywania pojazdów jest kapitalny
  • Zabawa formułą klasycznego action-RPG
  • Walka daje sporo satysfakcji
  • Udźwiękowienie świetnie buduje klimat

Wady

  • Podróże po czasie stają się powtarzalne
  • Dialogi potrafią się niekiedy zapętlić
  • Za mała różnorodność przeciwników

Sand Land okazał się dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Gra ma do zaoferowania znacznie więcej, niż można się spodziewać, a ryzyko twórców - w kwestii zabawy mechanikami i przeplatania gatunków - zdecydowanie popłaciło. Świetna pozycja dla fanów pierwowzoru!
Graliśmy na: PS5

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper