Foamstars

FOAMSTARS - recenzja i opinie o grze [PS5, PS4]. Mierna podróbka Splatoon

Igor Chrzanowski | 15.02, 06:00

Foamstars od pierwszych zapowiedzi wyglądało jak coś pokroju "Splatoon na PlayStation", tylko że skierowane zostało do graczy bardziej lubujących się w akcji i klimatach a'la Fortnite. Czy rzeczywiście tak jest? Sprawdzamy w naszej recenzji!

Kiedy Nintendo ogłosiło, że robi własną autorską strzelankę, z miejsca wiedziałem, że to będzie wielki hicior i to między innymi dla Splatoon kupiłem Wii U. Wielkiego sukcesu Japończykom pozazdrościli najwidoczniej Square Enix oraz Sony, którzy to wspólnie z japońskim Toylogic postanowili przygotować swoją produkcję bazującą trochę na pomysłach Big N, ale jednak robiącą bardzo wiele rzeczy po swojemu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy zatem Foamstars to klon popularnego Splatoon? Zdecydowanie nie. Ale czy recenzowane dziś dzieło to udana podróbka malowniczej gry Nintendo? Tutaj odpowiedź jest dwojaka, bo niektórzy grę pokochają, inni zaś odbiją się od niej po 5 minutach. Jednakże abyście dokładnie zrozumieli ideę leżącą za Foamstars i związaną z tym masę problemów, zapraszamy do lektury naszej recenzji.

Foamstars - PlayStation dostało własne Splatoon?

Foamstars - Story

W tym roku PlayStation 5 ma otrzymać głównie gry usługi i pech trochę chciał, że aż dwie z nich debiutują w sąsiadujących ze sobą terminach, przez co uwaga graczy musi zostać rozdzielona na aż dwie produkcje celujące w długoterminowe wsparcie. No i o ile o Helldivers 2 słyszy się mnóstwo dobrego, tak o Foamstars już nie za bardzo. Ale czy zasłużenie? Nie do końca, aczkolwiek moim zdaniem to co finalnie oferuje zaserwowany produkt bardzo rozminęło się z wyobrażeniami graczy na jego temat. Mamy tutaj bowiem do czynienia ze zwykłym shooterem, gdzie rozgrywka nie skupia się na kreatywnym wykorzystaniu tytułowej piany, a korzysta z niej po prostu jako zamiennika dla nabojów czy czarów. Nie jest to zatem gra w stylu Splatoon - dzieło Nintendo skupia się w całości na farbie, malowaniu i tym jak można wykorzystać ten motyw, podczas gdy piana w recenzowanym Foamstars to po prostu pocisk jak każdy inny.

Jako, że Toylogic serwuje nam grę głównie wieloosobową jakiejś wybitnej fabuły się tutaj nie spodziewajcie. Ot jesteśmy częścią wielkiego internetowego show, a każda z grywalnych postaci pomimo posiadania jakiegoś tam delikatnego życiowego tła, raczej nie wzbudzi w was żadnych emocji. Wiecie, w Splatoon można się chociaż pośmiać z tego, że Nintendo walnęło w nas światem post-apo gdzie ludzkość zastąpiły kalmary i humanoidalne ośmiornice. Tutaj zaś mamy zwykłych memicznych sieciowych celebrytów lub aspirujących do tego miana ludzi, którzy to w imię sławy stanęli w obronie Bath Vegas przed piankowymi potworami. 

Co ciekawe, jeśli lubicie się trochę pobawić w takich produkcjach solo zanim wyruszycie na arenę z innymi graczami, mam dla was dobre wieści. Foamstars oferuje krótką, aczkolwiek przyjemną kampanię single-player złożoną z 18 relatywnie łatwych misji - po 3 na każdego z sześciu bazowych zawodników. Tutaj będziecie mogli zobaczyć jak działają ich bronie, umiejętności specjalne oraz ultra umiejętności ładowane raz na jakiś czas. Druga dobra wiadomość - jeśli chcecie pograć z kimś w co-opie, również macie taką możliwość, bowiem w recenzowanej pozycji dodano tak zwane Squad Missions, czyli trochę losowe misje o normalnym i trudnym poziomie trudności, gdzie maksymalnie 4 graczy walczy z falami przeciwników. No i przyznam szczerze, że tryb hard jest naprawdę hard - tak ciężkich wyzwań w tego typu produkcji się nie spodziewałem. Ale to dobrze, bo daje to fajną alternatywę dla głównego dania jakie zaserwowano nam w Foamstars.

Foamstars - malowanie pianą? Bynajmniej...

Foamstars - arena walki

Tak jak już wspomniałem, sercem Foamstars jest rywalizacja wieloosobowa i to bynajmniej nie w stylu Splatoon. Owszem mamy tutaj kolorową pianę, którą możemy "malować" teren areny walki i zakrywać swoim kolorem pianę rywali. Ale nie o to chodzi w grze Square Enix. To dość rozczarowujące, albowiem jedyną rolą piany w rozgrywce jest spowalnianie i ranienie przeciwników. Nie ma znaczenia to czy zamalujemy jakiś tam obszar mapy, nie ma znaczenia rozmiar kupek piany jakie uformują się z naszych strzałów. Nie ma nawet żadnych alternatywnych trybów rozgrywki wykorzystujących ten motyw chociażby w najmniejszym stopniu do jakiejś kreatywnej zabawy czy piankowej taktyki. 

W recenzowanym dziś Foamstars mamy 3 główne tryby zabawy - klasyczna drużynowa bitwa na zasadzie kto zabije określoną liczbę oponentów w wyznaczonym czasie, przepychanie wielkiej kaczki do bazy wroga (jak w Overwatch albo dodatkowym trybie Splatoon na Switchu) oraz rotacyjne pojedynki 2 na 2 na małych arenkach. Niestety całość w każdym wariancie sprowadza się do likwidacji wrogów. Po prostu. Tytułowa pianka może pomóc ci spowolnić szarżującego przeciwnika, zada mu obrażenia niczym tradycyjny pocisk, albo pozwoli ci na szybkie surfowanie na desce w celu błyskawicznego przemieszczania się po mapie. Teoretycznie nie ma nic złego w tym, że Foamstars nie naśladuje Splatoon, ale deweloperzy mogliby zrobić jakiś fajny użytek ze swojego tytułowego pomysłu. A tu jednak wyszła typowa sztampowa kicha, która na domiar złego jest po prostu nudna. 

Rozgrywane mecze są po prostu ok i nie oferują żadnych większych epickich akcji - ot jak powalimy rywala możemy go szurnąć deską aby go szybciej dobić dla punktów bądź po naładowaniu się super umiejętności wykonać jakiś bajerancko wyglądający ruch. Niestety mało tutaj jakiejkolwiek taktyki, kombinowania, łączenia drużynowych możliwości czy nawet podziału na role w meczach. Niby jest snajper, gość ze strzelbą, laska od wieżyczek czy nawet facet co postawi tarczę. Bazowych postaci mamy 6, a licząc z kolejnymi dostępnymi do odblokowania lub kupna "aż" 8 i poza fajnym wyglądem i stylowymi animacjami, żaden wojak mnie do siebie nie przekonał. A można było zrobić z tego kawał unikalnej gierki. Brakowało mi na przykład zamykania wrogów w bańkach mydlanych, budowania jakichś a'la ścian lub kopców z piany do obrony, czy nawet jakiegoś wytrącenia przeciwników z równowagi bardziej śliskimi mydlinami. Krótko mówiąc, rozgrywka zła sama w sobie nie jest, ale brakuje jej ikry i pomysłów na wykorzystanie swojego tytułowego motywu.

Foamstars - zmarnowany potencjał

Całe Foamstars można określić jako jeden wielki zmarnowany potencjał. Nie dość, że nie wykorzystano możliwości tytułowej piany to jeszcze sprawiono, że poboczny alternatywny tryb zabawy PvE stał się fajniejszy niż główne PvP. Jest jeszcze jeden aspekt - mikropłatności, a raczej gigapłatności. Sama postać Mel-T nie jest droga, a na dodatek można ją odblokować za darmo na 31 poziomie karnetu bojowego. Ale pakiety przedmiotów kosmetycznych po 199 zł za sztukę, to jakaś paranoja. Za cenę Helldivers 2 + 30 złotych extra możesz sobie kupić skina postaci, nową deskę, emotkę i jakąś inną bzdurę - wiadomo to tylko bajery dla zainteresowanych, ale trzeba powiedzieć sobie otwarcie, że ceny takich rzeczy w Foamstars są po prostu chore. No i jest jeszcze kwestia personalizacji lobby, która jest tak nijaka, że autentycznie nawet nie warto się starać - chyba, że tak jak ja będziecie czekać na każdą rozgrywkę po 8 minut, to z nudów możecie poeksperymentować. 

Reasumując. W Foamstars zagrać od biedy można, zwłaszcza jak jest dodatkiem do PS Plus Essential, ale nie wydawałbym na to więcej niż 50 złotych - po prostu nie warto. Już lepiej zakupić Helldivers 2 albo dać się porwać Splatoon 2 lub Splatoon 3.

Ocena - recenzja gry FOAMSTARS

Atuty

  • Ciekawe i ładnie zaprojektowane postacie
  • Interesujące tryby rozgrywki
  • Jest nawet kampania i tryb co-op

Wady

  • Szybko nudzi i nie oferuje tego, co byśmy oczekiwali
  • Zmarnowany potencjał na design własnego lobby
  • Ceny mikropłatności porażają (nawet 199 zeta)
  • Na mecze czeka się po 5-10 minut

Foamstars oferuje kilka fajnych pomysłów, ale jego twórcy źle zrozumieli czego oczekują ludzie szukający nowego Splatoon. Zagrać warto, ale nie obiecujcie sobie cudów.
Graliśmy na: PS5

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper