Silent Hill: The Short Message

Silent Hill: The Short Message - recenzja i opinia o grze [PS5]. Blok samobójców

Krzysztof Grabarczyk | 05.02, 10:27

Krótka wiadomość od Konami spadła nagle, podczas eventu State of Play. Sytuacja pachnie analogią do wydarzenia sprzed dekady, gdy puszczono w obieg (prawdopodobnie) najlepsze straszydło w historii marki Silent Hill, czyli sławetne demo P.T., które obecnie pozostaje (nie)miłym wspomnieniem. Silent Hill: The Short Mesage stara się podążyć zbliżonym szlakiem, lecz po drodze ucieka w bardziej aktualne rejony, czego dowiecie się z poniższej recenzji. Dowiecie się również, że poczucie winy i bycia gorszym od innych jest metodą oprawcy, nie ofiary. Twórcy za pośrednictwem tej dwugodzinnej wędrówki próbują wystosować do nas ważny komunikat. Zapraszam do recenzji. 

Silent Hill: The Short Message nie łączy się bezpośrednio z poprzednimi odsłonami. Systemowo przypomina jednak niedoszłe Silent Hills, choć nie jest tak przerażającym tytułem. Stanowi formę wycieczki i ucieczki zarazem. W niemieckiej mieścinie, Kettenstadt nic nie jest już takie samo. Autorzy produkcji w ciekawy sposób odwołują się do niedawnych wydarzeń związanych bezpośrednio z pandemią Covid-19 (polecam lekturę dokumentów w grze, które są ciekawie zredagowane). Rosnące bezrobocie, spadek przyrostu naturalnego, oraz pogrążająca mieszkańców depresja wpłynęły na wzmożoną liczbę samobójstw w miasteczku. Na szczycie nieszczęść stoi jeszcze pewna klątwa. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Gracz wciela się w nastoletnią Anitę. W zgodzie z duchem czasu, dziewczyna ma przy sobie smartfona, z którego będziemy regularnie korzystać, czyli odpowiadać na wiadomości od dwóch przyjaciółek, oraz oświetlać sobie drogę w ciemnych pomieszczeniach. W grze nie uświadczymy żadnej walki, co wpisuje się w standard historyjek opartych na ucieczce. Ciężko nazwać tę produkcję horrorem, ponieważ nie przestraszycie się w Silent Hill: The Short Message ani razu. Autorzy wolą budować napięcie, co połowicznie się im udaje. 

Silent Hill: The Short Message - systemowa pętla

undefined

W recenzowanej grze pierwsze skrzypce gra napisana historia. Konami zagrało współczesną nutą, ponieważ akcja toczy się teraz, w okresie bagatelnego wpływu mediów społecznościowych na psychikę nastolatków. Ilość obserwujących definiuje poczucie własnej wartości. Jeśli dorzucimy do tego pieca jeszcze traumy z wczesnego dziecińswa, to wyłania nam się portret psychologiczny bohaterki, Anity. Dziewczyna preferuje izolację, a mgłę w Kettenstadt określa się jako manifestację stanu załamania psychicznego, czyli depresji. Silent Hill: The Short Message jest więc pewnym ostrzeżeniem od autorów, o czym skrupulatnie informują komunikaty przed uruchomieniem gry, a nawet w trakcie fabuły. Wiedzcie również, że w tej smutnej opowieści najgorszym potworem zawsze okazuje się człowiek. Znęcanie się, okaleczenia, brak poczucia wartości oraz sensu, obawa przed odrzuceniem i wreszcie próby samobójcze - tym jest krótkie dzieło Konami. 

Warto się zastanowić, czy poprzez Silent Hill: The Short Message, wydawca próbuje nam uświadomić, w jakim kierunku podąża obecnie marka. Gra jest przede wszystkim symulatorem chodzenia, w którym sprawdzamy kolejne pomieszczenia, odczytujemy wiadomości ze smartfona i badamy kluczowe elementy otoczenia. Najczęściej będą to malowidła na ścianach, które stanowią dzieło Mayi, jednej z dwóch przyjaciółek Anity. W grze przewinie się nawet jedna łamigłówka, której rozwiązanie opiera się wyłącznie na spostrzegawczości. W korytarzach opuszczonego bloku słychać szepty, szmery, czasem płacz dziecka, a pomieszczenia i porozrzucane notki opisują rodzinne dramaty, których najczęstszym powodem jest słaba kondycja finansowa. Nie można odbierać twórcom zasług w kwestii environmental storytellingu

Silent Hill: The Short Message - uciec, ale dokąd? 

undefined

W niniejszej recenzji muszę wspomnieć, że w Silent Hill: The Short Message nie skupiamy się wyłącznie na błądzeniu pomiędzy ciasnymi korytarzami dawnego bloku mieszkalnego. Co jakiś czas Anitę ściga jej wewnętrzne nemesis. Ucieczki przed potworem są formą sprintu przez labirynt, w którym fani z miejsca dostrzegą przeobrażone fragmenty Silent Hill. Pordzewiałe ogrodzenia, obskurne ściany i piekielne malowidła są tutaj na porządku dziennym. Momentami te sekcje rozgrywki bywają dość frustrujące, o czym boleśnie przekonacie się przy końcu wędrówki. Niemniej, warto się przemęczyć, aby poznać finał tej historii. 

Silent Hill: The Short Message jest grą poprawną w kwestii oprawy wizualnej. Tekstury i modele postaci nie straszą (w grze biorą również udział żywi aktorzy, niczym w grach Remedy). Szkoda, że nie można włączyć trybu szybszego poruszania się, ponieważ biegniemy jedynie w momentach ustalonych przez scenariusz gry. Silnik graficzny nie do końca radzi sobie z wydajnością. Gra potrafi się zachłysnąć, co niestety jest mocno widoczne w trakcie sekwencji pościgu z udziałem przeklętej abominacji (design maszkary za to wypada całkiem znośnie). Plusem jest ścieżka dźwiękowa, która nadaje produkcji dawny urok serii. Ciężko jest sprawiedliwie ocenić Silent Hill: The Short Message. Z jednej strony dostajemy całkowicie nową grę, w dodatku bez konieczności uiszczania jakichkolwiek opłat. Z drugiej jednak mamy do czyniena z prostą konstrukcją rozgrywki, gdzie jakość przekazu definiuje opowiadana historia. Nie straszy, lecz daje do zrozumienia. Myślę, że warto odczytać tę krótką wiadomość od Konami. 

Ocena - recenzja gry Silent Hill: The Short Message

Atuty

  • Historia
  • Całkowicie za darmo
  • Muzyka
  • Narracja środowiskowa

Wady

  • Bardzo krótka
  • Systemowo nie pozwala na wiele
  • Animacja potrafi się załamać
  • Zupełnie nie straszy

Silent Hill: The Short Message podejmuje bardzo przykre, lecz również autentyczne zagadnienia. Gra jest systemowym następcą P.T., choć nie stanowi horroru o tej skali. Warto przez te dwie godziny wejść w przerażony umysł nastoletniej bohaterki, aby zrozumieć powszechną traumę u współczesnej młodzieży, i następstwa wpływu mediów społecznościowych na ich psychikę. Gra chce opisać fenomen Silent Hill, lecz go nie odtwarza.
Graliśmy na: PS5

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper