Blasphemous II

Blasphemous II - recenzja i opinia o grze [PS5,XSX,PC,Switch]. Powstań, Pielgrzymie

Krzysztof Grabarczyk | 17.08.2023, 14:00

Cud. Siła sprawująca niepodważalną, autorytarną władzę w ascetycznym, okrutnym świecie Blasphemous. Zmusza swoich wyznawców do brutalnej pokuty w ramach odkupienia. Ze snu ponownie budzi się The Penitent One, bezimienny pokutnik, na którego czeka kolejna procesja. W nowej krainie po brzegi wypełnionej monstrami, udręczonymi duszami i fałszywymi bóstwami, na bohatera czeka stos nowych wyzwań. Wszystko utrzymano w urokliwej estetyce pixel-artu jak przed czterema laty. The Game Kitchen udzielą Wam niezwykłej spowiedzi w Blasphemous II. Zapraszam do recenzji.

Blasphemous II - cudowne przebudzenie

Dalsza część tekstu pod wideo

undefined

W recenzowanym Blasphemous II opowieść zmusza do samodzielnego odkrywania wydarzeń. W odnajdywanych reliktach znajdziemy skrawki niezwykłej historii w świecie przedstawionym. Fabularny krój ciągnie się od wydarzeń ujętych w Blasphemous: Wounds of Eventide. Zawieszone nad świętym miastem Serce Niebios (Heart of the Sky) zwiastuje narodziny dziecka Cudu. The Penitent One zbudził się ze snu, niczym Alucard w legendarnej Castlevania: Symphony of the Night, by raz jeszcze wypełnić cykl. Pielgrzymka wzdłuż nieznanej krainy rozpoczyna się od inicjacji, jaką jest starcie z grasującym w jaskinii bossem. Blasphemous II podążą narracją Dark Souls, Elden Ring czy samego Hollow Knight. To świat, który odkrywamy i próbujemy zrozumieć na drodze eksploracji. Zanim dotrzemy do nomen omen jednej z głównych lokacji w grze, wraz z The Penitent One staniemy przed bardzo istotnym wyborem.

Tym razem musimy wybrać jedną z trzech broni. Dlaczego jest to takie istotne? W zależności, czy wskażemy na miecz (The Praying Blade), masywny buzdygan (The Veredicto) czy rapier w zestawie ze sztyletem. Każda z przywołanych broni odznacza się unikalnymi właściwościami. Decydując się na np. jednoręczny miecz uzyskujemy możliwość przebicia się przez "ściany płaczu", by przedostać się dalej. Co za tym idzie? Kolejność zwiedzania lokacji. W Blasphemous II wybór oręża ma bagatelny wpływ na eksplorację. Takie podejście ze strony twórców robi dużą różnicę w zestawieniu z poprzednią grą studia The Game Kitchen. The Veredicto z kolei użyjemy na porozmieszczanych tu i ówdzie dzwonach, których rozbrzmiewające echo uruchomi (na moment) mniejsze platformy, by udrożnić nam drogę do celu. Finalnie, i tak będziemy potrzebować całej trójki, by ukończyć Blasphemous II.

Historia spisana jest tajemniczością i mistycyzmem. Od napotykanych NPC bije albo świętobliwość albo świętokradztwo. Wszystko w imię łaski Cudu. The Penitent One musi powstrzymać narodziny. W tym celu rusza na poszukiwania Trzech Strażników. Po każdej, zwycięskiej walce, wisząca nad miastem platforma z Sercem Niebios obniża się. To ledwie zalążek opowieści w Blasphemous II. Jeśli macie w pamięci część pierwszą, to dobrze wiecie, że lore wymaga napisania oddzielnego tekstu, ponieważ mnogość przypowieści zawartych w opisach przedmiotów a także w dialogach umie przytłoczyć. Blasphemous II inspiruje się religią w swój, unikalny sposób. The Game Kitchen ponownie dostarcza opowieść ukrytą na każdym metrze kwadratowym produkcji. Weterani będą w siódmym niebie.

Blasphemous II - krwawa procesja

undefined

Recenzowane Blasphemous II tak samo, jak poprzednik, stanowi hybrydę gatunków. Metroidvanię zmieszano z souls-like, by eksploracja angażowała w stopniu równym, co walka. Od pierwszych minut twórcy rzucają nam pod nogi wyzwania. Wydaje mi się jednak, że tym razem jest jakby trochę łatwiej? Nieco finezji zyskała również nasza postać. Wciąż w użyciu jest parowanie (na którym oparłem jakieś 80% starć w grze) oraz uniki. Pozbawianie życia coraz bardziej wymyślnych tworów sprawia niepohamowaną satysfakcję. Krew leje się bardzo gęsto, a wisienką na torcie są brutalne egzekucje. Mamy pełną kontrolę nad postacią zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Responsywność to mocny atut Blasphemous II. Bardzo wiele zależy od rodzaju dzierżonej broni. Jak wspomniałem powyżej, wybór ma znaczenie ze względu na unikalne możliwości związane z odblokowaniem dostępu do nowych fragmentów mapy. Zatrzymajmy się na chwilę. W pierwszym Blasphemous mieliśmy mapę Cvstodii podzieloną na punkty rozłożone na mapie. Tym razem całość jest ze sobą połączona. Lokacje mocno się różnią i zapadają w pamięci, lecz stanowią jeden, spójny świat.

Mapę odkrywamy dzięki systematycznej eksploracji. Zdobywanie nowych umiejętności wiąże się z koniecznością zbadania każdego zakamarka. Np. by zdobyć chyba najważniejszą umiejętność dla każdego miłośnika gatunku, czyli podwójnego skoku, trzeba zejść na samo dno mapy w Blasphemous II, stoczyć walkę z bossem i znaleźć ukryte pomieszczenie. Wówczas odwiedzamy poprzednie lokacje, aby pchnąć historię dalej lub obłowić się sekretami. Tych umieszczono dziesiątki. Ukryto je w złotych skrzyniach lub ołtarzykach z kielichami. Skoro jesteśmy już przy ołtarzach, to niewtajemniczonym podpowiem, że podczas wędrówki natrafimy na ołtarze, przy których zregenerujemy siły. Proces wiąże się oczywiście z odrodzeniem wrogów na danym obszarze, więc to patent doskonale znany z serii Souls. Po śmierci nie tracimy zdobytej waluty (Tears of Atorement), lecz musimy pozbyć się winy. W tym celu udajemy się do spowiednika, by oczyścić sumienie. Miejcie jednak na uwadze, że ten stanie się bardziej chciwy, gdy The Penitent One stanie się silniejszy. Ceny spowiedzi będą wyższe, choć będzie można dokonać aktu „zdalnie”, z poziomu ołtarzy, a nie w miejskiej kapliczce.

The Penitent One nosi również skromny ołtarzyk na plecach. W mieście odwiedzimy rzeźbiarza, dzięki któremu umieścimy w nim drobniutkie posążki. Mają one wpływ na określone atrybuty bohatera (zwinność, wytrzymałość na obrażenie, wydłużony o skrawe sekundy czas na odbicie ataku). Ponadto, możemy łączyć posążki w pary, których działanie ulega wzmocnieniu. Miejsc w „mobilnym” ołtarzyku mamy osiem. By jednak w jakikolwiek sposób uczynić The Penitent One skuteczniejszym, to niezbędne jest zdobycie specjalnych punktów umiejętności, tutaj nazwanych Marks of Martydrome. Możemy je pozyskiwać na trzy sposoby - za pokonanie określonej ilości plugastwa, na drodze handlu lub znaleźć w skarbcu. Dzięki nim wzmocnimy dany oręż, lub wyrzeźbimy nowej miejsce w ołtarzyku bohatera. Każda z trzech broni posiada aż trzy stopnie ulepszenia w drzewku umiejętności. Aby kontynuować rozwój oręża koniecznym będzie odnalezienie pieczęci ukrytych w dedykowanych posągach. W Blasphemous II backtracking jest na porządku dziennym. Za to m.in. pokochaliśmy gatunek. Twórcy jednocześnie zadbali o wykonanie, aby zawsze było co podziwiać. The Penitent One nie stroni również od ataków magicznych, które odkrywamy w trakcie pielgrzymki.

Blasphemous II - surowy, lecz piękny świat

undefined

W niniejszej recenzji muszę się skupić na jednym z najistotniejszych aspektów gry, czyli świecie przedstawionym. To pixelart przesiąknięty designem, jakiego próżno szukać u konkurencji. Projekt świata zresztą zapewnił popularność także części pierwszej. W Blasphemous II zadbano o mocne zróżnicowanie lokacji. Za każdym razem, gdy wkraczałem na oświetlone lampami Streets of Wake, wracały wspomnienia z Symphony of the Night. Kroczymy przez mroczne lasy, jaskinie, czy nawiedzone domostwo, w którym toczymy niezwykły dialog z parą staruszków. Miasto ma cztery rozwidlenia, które tworzą potężną mapę do splądrowania. Zadbano o surową kolorystkę, choć nie brakuje miejsc o jaśniejszych barwach. W mieście dostrzeżemy pogrążonych w biedzie i wierze mieszkańców. Twórcy zapewnili również wiele interesujących widokówek, aby świat Blasphemous II wydawał się rozległy.

Czy Blasphemous II ma jakiekolwiek wady? Dla fanów gatunku raczej nie. Poziom trudności jest odpowiednio wysoki, choć miejscami wydaje się obniżony, co jednak traktujcie z przymrużeniem oka. Zdarzały się walki z bossami, przy których miałem ochotę cisnąć padem o podłogę, więc utrzymano fason. Na ukończenie przygody zarezerwujcie ok. 20 godzin. Wyczyszczenie mapy na 100% zajmie adekwatnie kilka godzin dłużej. Blasphemous II to uzależniające doświadczenie. Urzeka wykonaniem i grywalnością. W tej cenie lepszej propozycji nie znajdziecie. The Game Kitchen ponownie dostarczyło designerski unikat w znanym standardzie. Blasphemous II nie rewolucjonizuje założeń poprzedniej gry, lecz odpowiednio je rozwija. Dzięki nowym pomysłom w zakresie eksploracji spełnia się jako sequel-większy, lepszy i szybszy. A voice-acting? Jest na poziomie części pierwszej, więc topowym. Dla fanów gatunku to pozycja obowiązkowa. Amen.

Ocena - recenzja gry Blasphemous 2

Atuty

  • Świat
  • Historia
  • Voice-acting
  • Muzyka
  • Grywalność

Wady

  • Brak polskiej wersji
  • Częściowo obniżony poziom trudności

Blasphemous II zapewnia wszystko to, co poprzednik. Wprowadza pewne zmiany, dba o poziom trudności i chęć eksploracji. Świat urzeka wykonaniem, natomiast starcia z bossami angażują w stopniu równym grom From Software. Cztery lata oczekiwań opłaciły się. Lepszej pozycji w tym katalogu nie znajdziecie. To kompletna soulsvania.
Graliśmy na: PS5

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper