Teenage Mutant Ninja Turtles: Mutant Mayhem - recenzja filmu

Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos (2023) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. Spider-Man ma konkurencję

Roger Żochowski | 31.07.2023, 08:11

Niewątpliwie jest to bardzo dobry czas dla fanów kinowych animacji. Po dwóch odsłonach Spider-Mana na duże ekrany powrócili inni bohaterowie z dzieciństwa - Żółwie Ninja. I w przeciwieństwie do ostatnich produkcji z ich udziałem, mamy tu do czynienia z tytułem, który nie tylko idzie z duchem czasu, ale przede wszystkich z ogromnym szacunkiem odnosi się do oryginału.

To przeczytawszy zapewne rzucicie ironicznie - co się w takim razie stało z April O'Neil? Tak, zgrabną reporterkę w żółtym wdzianku zastąpiła dość karykaturalna Afroamerykanka, która będąc na wizji najczęściej wymiotuje (nie pytajcie), ale wbrew pozorom nowa April doskonale wpasowuje się w kolejny restart uniwersum. Jest zabawna, niezdarna i na swój sposób urocza. Inna, ale ciekawa. Zaraz, zaraz, napisałem restart uniwersum? Część fanów na myśl o kolejnym już „origin story" może w tym momencie zacząć ziewać, ale twórcom filmu trzeba oddać, że zrobili to w doskonałym stylu. Za reżyserię odpowiada między innymi Jeff Rowe nominowany do Oscara za animację "Mitchellowie kontra maszyny", ale w ekipie odpowiedzialnej za produkcję filmu znaleźli się też choćby ludzie pracujący nad „Pokémon: Detektyw Pikachu".

Dalsza część tekstu pod wideo

Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos (2023) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. Cowabunga! 

Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos - recenzja filmu

Tak więc nie martwcie się, mimo iż po raz kolejny cofamy się do początków sagi TMNT, historia stworzenia żółwi została wpleciona bardzo zgrabnie i z pomysłem w retrospekcje. Tym razem pierwsze skrzypce gra naukowiec Baxter, który tworzy słynny już szlam. Podczas policyjnej obławy na jego dziuplę zielona maź dostaje się do kanałów, a resztę już znacie jeśli chociaż raz w życiu mieliście do czynienia z Teenage Mutant Ninja Turtles. To właśnie Baxter przyczyni się także do powstania innych zmutowanych stworów, w tym ich przywódcy, SuperMuchy, który wprawdzie również walczy w Nowym Jorku o akceptację dla mutantów, ale jego metody są wątpliwe moralnie. W filmie dostajemy tak naprawdę historię o dorastaniu i gonitwie za akceptacją otoczenia właśnie. Żółwie wraz z nadopiekuńczym Splinterem straszącym swoich podopiecznych ludźmi, którzy myślą tylko o tym, by ich wydoić (ponownie, nie pytajcie) żyją w kanałach marząc o aprobacie społeczeństwa, pokazaniu się światu, możliwości nauki w szkole i korzystania z uroków Nowego Jorku. 

Doskonale ujęto zróżnicowane charaktery przekomarzających się non stop żółwi – Leonardo (zakochanego w April, co jest katalizatorem sporej części żartów), Donatello (który nosi teraz okulary), Raphaela (mającego problemy z panowaniem nad agresją) i Michelangelo (on jest po prostu Michelangelo). Czuć przede wszystkim, że to nastolatkowie, chcą się bawić życiem, psocić, poznawać ludzi, a nie ratować świat. Fabuła nie jest specjalnie odkrywcza, mamy tu przecież kolejnego złola, który chce zniszczyć świat, a całość na pewno nie jest tak złożona i głęboka jak w dwóch animowanych Spider-Manach. Część osób może to uznać za wadę, niemniej jednak znakomity humor, gagi, dialogi, reżyseria kolejnych scen, to momentami małe mistrzostwo świata. Czuć, że zespół podszedł do tego kreatywnie, bawiąc się formułą. Fakt, momentami ma się wrażenie, że upchnięto tu za dużo postaci przez co wiele z nich nie dostało tyle miejsca, ile mogłoby dostać, ale to niewielka rysa na tym obrazie. Zwłaszcza, że forma od pierwszych minut zaskakuje i porywa w wir przygody.

Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos (2023) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. Ożywić komiks

Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos - recenzja filmu

Nie skłamię jeśli napiszę, że animacja pod wieloma względami dorównuje wizualnie „rysunkowemu” Spider-Manowi, a w niektórych momentach nawet go przewyższa. „Zmutowany chaos", podobnie jak „Spider-Verse”, wygląda jakby ktoś ożywił na naszych oczach komiks. Zabawa kolorami, ciastolinowa forma postaci, poklatkowa animacja, masa elementów czerpiących z komiksów, zwolnienia akcji, szalona praca kamery czy klimatyczne, mroczne, wręcz surrealistyczne otoczenie, to wszystko zagrało tu znakomicie. Czasem mamy wrażenie, jakby kreska była niedbała, narysowana gdzieś na kartce zeszytu podczas lekcji, ale w ruchu jest to niesamowicie świeże, oryginalne i efektowne. Polski dubbing wypada przy tym bardzo dobrze, ale warto zastanowić się jednak na oryginalną wersją językową, gdzie w Splintera wciela się Jackie Chan, w SuperMuchę Ice Cube, Rocksteady to John Cena, a jeżdżący na deskorolce gekon Mondo przemawia głosem Paula Rudda. A jest tego więcej, po usłyszymy też takie gwiazdy jak Post Malone czy Giancarlo Esposito.

Co jednak w nowych Żółwiach Ninja najcenniejsze - dla takich starych koni jak ja to nostalgiczna podróż do przeszłości, dla nowych, jak mój syn, świetne wprowadzenie do świata żółwi. Oboje doskonale bawiliśmy się na filmie, a łezka w oku zakręciła mi się, gdy przez moment zabrzmiało „Ninja Rap" Vinilla Ice'a, czyli kultowy kawałek z filmu „Wojownicze żółwie ninja II: Tajemnica szlamu" z 1991 roku. Dużo jest w tym obrazie odniesień do komiksów, poprzednich odsłon czy najntisów wliczając w to kultowe produkcje anime, a jednocześnie naśmiewania się ze współczesnej podkultury, wybuchających samochodów Tesli czy koncertów Adele. I wyłapywanie tych smaczków sprawia jeszcze większą radość. 

Tym samym film jest z jednej strony listem miłosnym do materiału źródłowego, z drugiej zaś dostosowuje całość do współczesnych standardów tworząc oryginalną mieszankę. Jeśli podobało się Wam „Spider-Man Uniwersum”, to na Żółwiach Ninja będziecie się również świetnie bawić. Jako fan jestem bardziej niż usatysfakcjonowany. A dodajmy, że jest to jedynie początek, bo już zapowiedziano kontynuację i serial telewizyjny. Nie pozostaje mi już nic innego jak wykrzyczeć niosące się echem od ścian - Cowabunga! 

Atuty

  • Unikalna stylistyka animacji
  • Humor przez duże H
  • Efektowne sceny akcji
  • Nawiązania do klasyki i popkultury
  • Doskonały dla młodszych i starszych widzów

Wady

  • Za dużo postaci w jednym filmie
  • Fabuła mogłaby być bardziej zniuansowana

Żółwie Ninja opowiedziane na nowo. Świetnie animowane, zabawne i idące z duchem czasu.

8,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper