Hydraulicy z Białego Domu (2023)

Hydraulicy z Białego Domu (2023) - recenzja, opinia o serialu [HBO]. Watergate na wesoło

Piotrek Kamiński | 25.07.2023, 21:32

W jaki sposób opowiedzieć dobrze znaną historię tak aby była ciekawa dla widza? Historię, którą przedstawiano w telewizji, opisywano w książkach, prezentowano w filmach i serialach - ostatnio ledwie w tamtym roku? Po przeczytaniu książki Buda Krogha twórcy dzisiejszego serialu doszli do wniosku, że cała ta historia jest tak niedorzeczna, że szkoda byłoby tego nie wykorzystać.

To na pewno interesujące być tak niedługo po seansie "Gaslit", z twarzami aktorów i tamtymi wydarzeniami wciąż względnie wyraźnie wyrytymi w mojej głowie i brać się za oglądanie kolejnego serialu o z grubsza tych samych wydarzeniach. Ale tak jak "Gaslit" kręcił się po peryferiach całej sprawy, koncentrując się na osobach mających realny wpływ na sytuację, ale nie siedzących w samym jej centrum, tak "Hydraulicy z Białego Domu" to już Watergate pełną gębą. No i podczas gdy produkcja z Seanem Pennem i Julią Roberts była poważnym dramatem, dzisiejszy serial to głównie farsa, bezpardonowe robienie sobie jaj z całej sytuacji. Przynajmniej do czasu...

Dalsza część tekstu pod wideo

Hydraulicy z Białego Domu (2023) - recenzja, opinia o serialu [HBO]. I nagle zrobiło się poważnie 

Hydraulicy

Mój największy problem z nowym serialem z Woodym Harrelsonem i Justinem Therouxem polega na tym, że przez osiemdziesiąt procent seansu śmiejesz się, a to pod nosem, a to absolutnie pełną piersią, po czym na ostatniej prostej robi się tak poważnie, tak sztywno, że można odnieść wrażenie, że ogląda się inny serial. Rozumiem że taki mógł być zamysł, że żarty już się skończyły, ale z drugiej strony, nie przeszkadza to twórcom pogrzebu jednej z postaci również obrócić w mroczny żart więc ewidentnie dało się.

Pierwsze cztery odcinki ogląda się bardzo sympatycznie. To z początku trudno może zrozumieć, co właściwie autorzy scenariusza próbują nam przekazać, lecz bliżej końca jasnym staje się, że bohaterowie których śledzimy są nieudacznikami, co i razem popełniającymi głupie błędy absolutnie niegodne miana na profesjonalnych szpiegów. Wielu mocno przeżywających tematy polityczne widzów odpadnie na tym etapie, jako że scenariusz nie próbuje nawet ukrywać w którą stronę konwersacji politycznej skręca. Dla mnie bomba, ponieważ polityka nie obchodzi mnie na tyle żeby w jakiś mocniejszy sposób przeżywać przytyki w którąkolwiek stronę, a trzeba przyznać, że scenarzyści i obsada potrafią regularnie rozbawić ostrym dialogiem, absurdalną sytuacją, czy nawet samą mową ciała aktorów. To jak absurdalnie sztuczne przebrania noszą Howard Hunt (Harrelson) i Gordon Liddy (Theroux), fakt że zostawili w służbowym aparacie fotograficznym kliszę z obciążającymi ich zdjęciami, że Hunt chwali się swoją tajną pracą stewardessom żeby zaciągnąć je do wyrka, że wszyscy po kolei uważają palącego sobie dłonie nad świeczką Liddy'ego za dziwoląga - a to tylko przykłady pierwsze z brzegu. Scenopisarstwo stoi tu na bardzo wysokim, w kontekście humoru, poziomie.

Hydraulicy z Białego Domu (2023) - recenzja, opinia o serialu [HBO]. Świetne kreacje 

Koledzy

Tempo opowieści potrafi miejscami trochę cierpieć i to mimo faktu, że cały serial to ledwie pięć, około 50 minutowych odcinków. Nie potrafiłbym jednak powiedzieć, co można by z tej opowieści wyciąć. Niby mamy tu całą masę scen, które nie są niezbędne dla zrozumienia szerszej historii, ale zwykle rozbudowują relacje łączące bohaterów albo chociaż bawią widza swoją zawartością (często to i to jednocześnie). Może gdyby zostawić całość tak jak jest, ale pokroić odcinki na mniejsze, około trzydziestominutowe segmenty? Niby oglądam na telewizorze i z aplikacji, więc nikt nie broni mi samemu zrobić sobie przerwy, ale lubię wysiedzieć do końca, jak już zacznę oglądać, a tu miałem czasami problem, spoglądałem ile jeszcze zostało do końca.

Trzeba jednak przyznać, że dodatkowy czas antenowy dla mniejszych momentów międzyludzkich dużo daje całej produkcji. Relacja Hunta i Liddy'ego jest oczywiście sercem serialu, to jak ewoluuje, jak chłopaki nabierają do siebie szacunku, mimo dzielących ich przepaści w niemalże każdym aspekcie poza zawodowym, jak rodzi się, a później imploduje ich przyjaźń. Harrelson gra z grubsza tę samą postać co zwykle w ostatnich latach, zabawnie męcząc się ze swoją, bądź co bądź, trudną rodziną, ale za to Theroux daje czadu na grubo. Moja żona miała z początku problem aby uwierzyć w jego grę, ale moim zdaniem jest to absolutnie celowy zabieg, ponieważ Liddy jest właśnie taką postacią - kompletnym świrem, regularnie gadającym głupoty, a przy tym oddanym sprawie, gotowym zrobić wszystko. To ten typ świra, którego naprawdę wypada się bać, bo dla zwierzchników skręcił by ci kart w pół sekundy, mimo że przed chwilą bawił się z twoim dzieckiem w "zabij szczura". Scenarzyści nie robią przy tym z niego kompletnej parodii, bo na przykład jest szczerze oddanym i kochającym mężem, co nadaje mu zgrabny balans i pozwala do pewnego stopnia go uwiarygodnić.

Zdjęcia nie zachwycają niczym nadzwyczajnym, ale trzeba przyznać, że klimat lat siedemdziesiątych udało się odtworzyć. Sympatycznie wypadają materiały telewizyjne z tamtych lat, które nie zostały po prostu zaciągnięte z archiwów telewizji, a nagrane zupełnie od zera. Z jednej strony mamy dzięki temu ciągłość wizualną, bo postacie cały czas wyglądają jak powinny, z drugiej natomiast wyraźnie odcina świat serialu od obiektywnej prawdy - bo umówmy się, nie o zrobienie dokumentu tutaj chodziło.

"Hydraulicy z Białego Domu" to udana karykatura skandalu Watergate, zgrabnie łącząca historyczne fakty z komediowymi wstawkami i domysłami. Wypracowań na historię bym raczej na jego podstawie nie pisał, ale tak żeby zarysować sobie ogólny kształt tamtych wydarzeń i nieźle się przy tym bawić będzie w sam raz. Pod koniec ton opowieści ulega dosyć drastycznej zmianie, co z jednej strony jest jakoś tam zrozumiałe, z drugiej zaś kłóci się trochę z resztą serialu i, z racji znajdowania się na samym końcu opowieści, psuje odrobinę ostateczny efekt. Widać jednak, że cała obsada dobrze się ze sobą bawiła, co udziela się w trakcie seansu również i widowni, dając w rezultacie produkcję, którą po prostu dobrze się ogląda. Polecam na luźny wieczór.

Atuty

  • Harrelson i Theroux;
  • Dużo dobrego humoru;
  • Ciekawe spojrzenie na znany temat;
  • Klimat epoki zachowany.

Wady

  • Problemy z tempem;
  • Bliżej końca mocna zmiana tonu;
  • Chwilę się rozkręca.

"Prawnicy z Białego Domu" to taka lekcja historii z przymrużeniem oka. Harrelson i Theroux są przekomiczni i choć tempo czasami leży, a i zakończenie jakby gubi gdzieś ostry humor, którym przyciąga reszta, to wciąż jest to produkcja warta grzechu. Może nie politycznego szpiegowstwa, ale jakiegoś lżejszego już tak.

7,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper