Wszystko o moim starym (2023)

Wszystko o moim starym (2023) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Poznaj mojego tatę z twistem

Piotrek Kamiński | 15.06.2023, 21:04

Sebastian jest synem imigranta z Włoch – Wielkiego tradycjonalisty, człowieka z zasadami, dla którego rodzina jest najważniejsza. Ale tylko jego rodzina, więc kiedy syn oznajmia mu, że ma zamiar poprosić o rękę swoją narzeczoną z wyższych sfer, tata nie jest tym faktem zachwycony. Nie może zgodzić się na przekazanie Sebastianowi pierścionka zaręczynowego po babci jeśli wcześniej nie pozna jego przyszłych teściów. A miało być tak pięknie...

23 długie lata temu na ekrany kin weszła prosta, ale sympatyczna komedia z Robertem de Niro i Benem Stillerem, pod tytułem "poznaj mojego tatę". Zdaję sobie sprawę, że części użytkowników portalu mogło nie być wtedy nawet na świecie, więc pozwolę sobie przypomnieć, o co tam chodziło. Daj znać jeśli zabrzmi znajomo. Główny bohater chce oświadczyć się swojej dziewczynie, ale najpierw musi poznać jej rodziców. Oczywiście nic nie idzie zgodnie z planem, poprzez serię niefortunnych zbiegów okoliczności antagonizuje z grubsza całą jej rodzinę, lecz ostatecznie wszystko kończy się dobrze, a i nawet De Niro udaje się do niego przekonać. Jeśli wygląda to trochę jakbym się powtarzał, to pewnie dlatego, że dzisiejszy film to z grubsza ta sama koncepcja, w dodatku z tym samym aktorem w dosyć podobnej roli. To jednak tylko z wierzchu, ponieważ serce "Wszystko o moim starym" bije w innym rytmie i kiedy na koniec emocjonalna warstwa filmu wybrzmiewa w pełni, ciężko jest pozostać na nią obojętnym. Co nie znaczy, że film swojego za uszami nie ma!

Dalsza część tekstu pod wideo

Wszystko o moim starym (2023) - recenzja filmu [Monolith]. Scenariusz musi ustalić miejsca natłokowi gagów 

Ellie i jej rodzina

Od początku rzuca się w oko (i ucho), że scenarzyści ostro idą w komedię. Film rozpoczynamy narracją w wykonaniu Sebastiana (Sebastian Maniscalco) - dobry wybór, biorąc pod uwagę jego doświadczenie w stand-upie. Widownia natychmiast atakowana jest masą gagów, głównie na temat pochodzenia Sebastiana i jego dziewczyny, Ellie (Leslie Bibb). Jest dosyć stereotypowo, jasne, ale przy tym również szczerze zabawnie. W końcu skądś się te stereotypy biorą, a i zbudowane wokół nich żarty celnie je wykorzystują. Nie każdy jeden jest oczywiście tak samo skuteczny, choć stosunek tych celnych do niewypałów jest jak najbardziej zadowalający, a łączący je pierwiastek nadaje im zupełnie nowy wydźwięk, kiedy spojrzeć na nie ponownie, już po obejrzeniu całego filmu.

To powiedziawszy, wypada również przyznać, że film Laury Terruso jest raczej mało konkretny jeśli chodzi o opowiadaną historię i jej trajektorię. Można wręcz powiedzieć, że to po prostu zbiór bardzo luźno ze sobą połączonych skeczy, spiętych kilkuminutowymi klamrami narracji na początku i na końcu. Skłamałbym jednak mówiąc, że jakoś bardzo mi to przeszkadzało – powiem wręcz, że już jakiś czas nie bawiłem się tak dobrze na komedii. To krótka, niezobowiązująca produkcja, raczej mało odkrywcza, za to z sercem na właściwym miejscu.

Wszystko o moim starym (2023) - recenzja filmu [Monolith]. Plejada znajomo brzmiących, ale skutecznych w kontekście postaci 

Salvo i Ellie

Aktorzy spisują się proporcjonalnie do ogólnej jakości scenariusza. Czytaj: jest poprawnie, ale absolutnie bez przesadnego wysilania się. De Niro gra pod wieloma względami tę samą rolę starego zrzędy, z której nie wyszedł od kilku dekad. Różnica polega na tym, że tym razem nie jest wrogiem głównego bohatera, a jego najbliższym przyjacielem, mentorem. Pozwala to spojrzeć na to jego marudzenie z odrobinę innej, bardziej przyjaznej perspektywy. Jego syna, Sebastiana Maniscalco gra... Sebastian Maniscalco. Facet jest sympatyczny, ale ani jego przesadzona mimika ani kinetyczny styl gry aktorskiej nie zgrywają się za dobrze ze scenariuszem. Starczy powiedzieć, że najlepiej wypada podczas narracji i kiedy odbijają piłeczkę z De Niro. To właśnie ta ich relacja ojciec-syn jest prawdziwym rdzeniem całego filmu i nawet tylko dla niej warto go obejrzeć. Nie jest nacechowana dziwnym bagażem, nikt nikogo nie nienawidzi, to po prostu czysta, całkiem zdrowa relacja rodzinna. Aż miło się człowiekowi na sercu robi.

Po drugiej stronie barykady znajduje się rodzina Ellie. Różnica między nią, a nimi polega na tym, że ona nie lubi obnosić się ze swoim bogactwem i chciałaby żyć możliwie normalnie. Tego samego nie można powiedzieć o jej starszym bracie, Luckym (Anders Holm), który jest po prostu chodzącą definicją bananowego chłopca, który w życiu nie przepracował nawet pięciu minut. Jej tata (David Rasche) natomiast musiał mierzyć się z przeciwnościami losu takimi jak otrzymanie na urodziny tylko jednego hotelu od swojego taty. Po prostu tragedia. Mama (Kim Cattrall) i młodszy brat, Doug (Brett Dier) są ulepieni z odrobinę innej gliny. Ona jest twardym politykiem, prawdziwą żyletą, której wszyscy się boją. On natomiast... Zbiera kryształy, organizuje kąpiele soniczne dla rodziny i tym podobne ciekawostki. Nikt nie traktuje go przesadnie poważnie, choć przyznam, że całkiem uroczo wypada jego znajomość z tatą Sebastiana i choć scenariusz paruje ich zawsze raczej żartobliwie, to ostatecznie terapia rozluźniająca młodego wywiera pozytywny skutek na starym Włochu. 

Nie są to przesadnie ambitnie napisane postacie, dla niektórych mogą wydawać się być wręcz obraźliwe, ale wiesz co? BARDZO DOBRZE! Komedia z natury ma potencjał do obrażania - wtedy ma największe szanse szczerze rozbawić. To do odbiorcy należy posiadać na tyle rozwiniętą wrażliwość emocjonalną aby nie czuć się obrażonym o gag w filmie. Komedią roku "Wszystko o moim starym" raczej nie będzie - nie jest przesadnie oryginalna, postacie raczej papierowe, a całość przewidywalna - ale bawiłem się na niej bardzo dobrze i z chęcią skoczę drugi raz z żoną, kiedy wskoczy na ekrany kin 23 czerwca. Polecam.

Atuty

  • Sympatyczna relacja ojciec-syn;
  • Dużo skutecznego humoru;
  • Piękny morał na koniec;
  • Bardzo podstawowy, ale za to spójny scenariusz.

Wady

  • Część gagów i fizyczne popisy głównego bohatera boleśnie nieśmieszne;
  • Chyba ani jednego w pełni oryginalnego pomysłu;
  • Bardzo epizodyczna fabuła.

"Wszystko o moim starym" to festiwal przewidywalnych gagów i stereotypowych postaci, ale przy tym, jako komedia - cytując Todda Howarda - po prostu działa. Jest zabawnie, bliżej końca nawet wzruszająco, a krótki czas projekcji sprawia, że seans mija w mgnieniu oka. Solidna propozycja na lato.

7,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper