#BringBackAlice

#BringBackAlice (2023) – recenzja i opinia o serialu [HBO Max]. Mroczna strona popularności

Łukasz Musialik | 12.05.2023, 21:00

Zaginiona influencerka, tajemniczy hashtag, grupa przyjaciół z sekretami i chłopak szukający zaginionej siostry. Nie jest to typowa historia o nastolatkach i ich problemach. To opowieść o poszukiwaniu prawdy, tożsamości i miłości w czasach internetowej manipulacji i presji. #BringBackAlice to polska odpowiedź na takie hity jak „Plotkara” czy „Szkoła dla elity”, ale z dawką kryminalnej intrygi i obyczajowego dramatu. Jak bardzo udana jest to odpowiedź? Serial ma swój własny klimat i styl, ale z całą pewnością nie może zagrozić pozycji zagranicznych produkcji. 

#BringBackAlice to 6 odcinkowy serial dostępny na platformie HBO Max. Opowiada o zaginięciu i powrocie popularnej influencerki Alicji Stec (Helena Englert). Akcja serialu rozgrywa się w Trójmieście, gdzie 18-letnia influencerka Alicja prowadzi swój popularny kanał na YouTube. Pewnego dnia, w trakcie imprezy na statku i w towarzystwie przyjaciół, nastolatka znika bez śladu. Policja i rodzina podejrzewają porwanie lub ucieczkę. Ale po roku wszyscy tracą nadzieję na to, że dziewczyna kiedykolwiek się odnajdzie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

#BringBackAlice (2023) – recenzja serialu [HBO Max]. Gdzie jesteś Alicjo?

#BringBackAlice

Mija rok, a poszukiwania nic nie dają. Nagle zaginiona wychodzi z lasu i udaje się wprost na drogę w tunelu. Zaniepokojeni ludzie rozpoznają dziewczynę i wzywają pomoc. Niestety, nastolatka niemal nic nie pamięta z czasu swojego zniknięcia. Ze strzępków informacji, niepokojących snów i dziwnych wiadomości na telefonie próbuje odtworzyć swoją przeszłość i dowiedzieć się, co się z nią stało. Powrót Alicji zmienia życie jej paczki przyjaciół: Moniki (Katarzyna Gałązka), Pauli (Mila Jankowska), Patryka (Bartłomiej Deklewa), Janka (Vitalik Havryla) i Michała (Marcel Opaliński). Od teraz, zgrana wcześniej paczka, musi zmierzyć się z własnymi sekretami i kłamstwami.

Na drodze Alicji pojawia się też Tomek (Sebastian Dela), chłopak, który twierdzi, że tego samego dnia zaginęła też jego siostra Weronika (Natalia Iwańska). Tomek jest przekonany, że oba przypadki są ze sobą powiązane. Dlatego chce pomóc Alicji w odzyskaniu pamięci, choć z początku robi to dość nieudolnie. W końcu jednak oboje zaczynają prowadzić własne śledztwo, które odkrywa mroczną stronę ludzi i mediów społecznościowych.

#BringBackAlice (2023) – recenzja serialu [HBO Max]. Ma coś w sobie, ale niedociągnięcia są zbyt widoczne

#BringBackAlice

Fabuła z początku wydaje się być naprawdę dobra, ale rozpisane dialogi już tak dobre nie są. Scenariusz jest naprawdę bardzo prosty. Nie każdy aktor wyciągnął ze swojej postaci, tyle ile mógł. Sebastian Dela świetnie odgrywa postać Tomka, chłopaka z blokowiska, ciężko pracującego mechanika, który dorabia przy sprzedawaniu dragów. Nie można też przyczepić się do postaci Pauli, zagranej przez Milę Jankowską. Aktorka dobrze odegrała rolę zbuntowanej nastolatki z dobrego domu, nieszanującej panujących zasad i swojej bogatej rodziny. Jest totalnie złośliwa zwłaszcza dla ojca. 

Co do reszty aktorów… No tu można mieć poważne zastrzeżenie. Alicja i Monika są zagrane bardzo słabo. Aktorki albo nie przyłożyły się do swojej pracy, albo faktycznie nie miały pomysłu na to jak zbudować swoją postać. Obie rozczarowują, ale nie inaczej jest w przypadku chłopaków Patryka, czy Janka. Postacie jakby wyzute z naturalnych uczuć, sztucznie odgrywają jakiekolwiek emocje, przez co stają się niewiarygodni. Jednak zdecydowanie najgorzej ze wszystkich wypadła mama Alicji (Marieta Żukowska). Sceny z jej udziałem i wymuszonym płaczem są tak sztuczne, że gdy tylko pojawiała się na ekranie natychmiast przychodziła mi myśl - po co jaką cholerę ja to oglądam? Na szczęście sceny z jej udziałem były na tyle krótkie, że nie musiałem walczyć z ręką, która chętnie sięgnęłaby po pilota i wyłączyła telewizor. A co do pilota…

No będzie go trzeba używać i to całkiem sporo ze względu na fatalne udźwiękowienie. Nie muszę chyba dodawać, że od lat polska kinematografia nie radzi sobie najlepiej w tym technicznym aspekcie. Zbyt często zdarzają się momenty, w których kompletnie nie słychać dialogów, za to muzyka (choć dobra) nawala jak potłuczona. Przez to, że komuś tu słoń nadepnął na ucho, czeka nas ciągła zabawa z pilotem. Raz będziecie ściszać, a raz podgłaśniać i to w każdym odcinku. Można się nieźle zirytować. Jeśli jednak mieliście już styczność z polskimi serialami czy filmami, to zapewne zdążyliście już do tego się przyzwyczaić. Niemniej nie jest to żadna wymówka i osoby odpowiedzialne za dźwięk powinny dostać mocne lanie po dupie.

W kontekście ujęć, pracy kamerą, scenerii i scenografii, serial #BringBackAlice można ocenić jako dobrze zrealizowany. Zdjęcia są dynamiczne, a montaż zapewnia odpowiednie tempo i napięcie. Sceneria trójmiejska jest poza tym bardzo atrakcyjna i nowoczesna, a scenografia oddaje styl życia bogatej młodzieży. Gigantyczna impreza na statku? No to było świetne. Poza tym dobre ujęcia - np. częste zbliżenia na twarz bohaterów podkreśla ich nastrój i emocje. Kamera porusza się płynnie i zręcznie przechodzi między różnymi planami. Wykorzystano też ujęcia z punktu widzenia bohaterów, co pozwala lepiej wczuć się w sytuację z ich perspektywy. I tu nie można się do niczego przyczepić. Wykonanie jest naprawdę dobre.

#BringBackAlice (2023) – recenzja serialu [HBO Max]. Uważaj kogo nazywasz przyjacielem 

Jest impreza. Wszystko wydaje się być takie jak być powinno. Bawisz się dobrze, a nawet za dobrze. W konsekwencji tracisz pamięć. Po wypiciu nadmiernej ilości alkoholu i zażyciu substancji psychoaktywnych jest to więcej niż osiągalne. Ale co jeśli blackout trwa aż rok? Ktoś Cię porywa, a później wypuszcza? Ludzie ot, tak nie wracają i to z tak dużą luką w pamięci. A jednak. Serial #BringBackAlice pokazuje, jak może wyglądać mroczny świat influencerów i mediów społecznościowych. Ma jednak pewne problemy z wiarygodnością, oryginalnością i przekazem. Uzmysławia, do czego może prowadzić zazdrość, a słowo „przyjaciel” to bardzo wielkie słowo i nie tylko nie należy go nadużywać, ale także uważać, kogo nim tytułujemy.

Nie brak tu wątku LGBT, tak bardzo popularnego w ostatnich czasach w każdej możliwej produkcji. A finał? To jedyny bardzo dobry moment w całym serialu. Ale dopiero tu się wszystko wyjaśnia. Prawda bywa trudna, boli, oślepia, ale może przynieść nam ulgę. Ale to za mało, zbyt chaotyczne i za dużo jak na jeden odcinek. Głosem bohaterki, można napisać, że nie ma czegoś takiego jak szczęśliwe zakończenie. Zgodzę się, nie w przypadku #BringBackAlice. Do kogo jest więc ten serial skierowany? Myślę, że młodej, ale świadomej widowni lubiącej amerykańskie teen dramy. Innym odradzam, jest wiele innych ciekawszych produkcji, na które można lepiej spożytkować swój cenny czas.

Atuty

  • Ciekawe ujęcia,
  • Oryginalna i odważna próba przeniesienia amerykańskiej teen dramy na polski grunt, z nawiązaniami do popularnych produkcji dla młodzieży,
  • Dialogi, pełne ironii i sarkazmu.

Wady

  • Niewiarygodne sytuacje, które nie oddają prawdziwych polskich realiów i problemów nastolatków,
  • Nierówna gra aktorska, z niektórymi słabszymi lub przesadzonymi rolami,
  • Schematyczne i przewidywalne tropy oraz motywy, zapożyczone z innych seriali młodzieżowych,
  • Przewidywalność.

Krótkie podsumowanie: Ciekawy, aczkolwiek nieudany eksperyment. Na Waszym miejscu nie marnowałbym czasu i obejrzał streszczenie na jakimś kanale YT

5,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper