Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów (2023) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. O władzy

Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów (2023) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. O władzy

Iza Łęcka | 08.05.2023, 21:23

Od pierwszego sezonu ekranizacja cyklu powieści autorstwa Julii Quinn biła rekordy popularności - „Bridgertonowie” stali się dobitnym przykładem tego, że widzowie uwielbiają historie romantyczne, pełne zalotnych spojrzeń i czułych słów, ale jednocześnie pochłaniają produkcje, które są przesycone sensualnością i uniesieniami cielesnymi, a wszystko z poczuciem estetyki i stylu. Jakie zatem emocje może wzbudzić kolejna propozycja rozszerzająca stworzony przez pisarkę świat, a nakręcona pod czujnym okiem filmowców z Shondaland? Zapraszamy do recenzji „Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów”.

Netflix jest przedsiębiorstwem, które niezwykle dokładnie analizuje statystyki i spogląda na słupki oglądalności, by nie przepuścić żadnej okazji do zysku, kiedy więc w 2020 roku zadebiutował 1. sezon „Bridgertonów” stało się jasne, że SVOD miało w swoim katalogu kolejną kurę znoszącą złote jaja – niespadająca pozycja w TOP10 skutecznie wyczerpywała powody do krytyki historii Daphne i Simona, choć kontrowersji na horyzoncie nie brakowało. Spory materiał źródłowy, utalentowana showrunnerka Shonda Rhimes („Chirurdzy”, „Skandal”, „Kim jest Anna?”), która z ogromną dbałością o szczegóły uchwyciła klimat historii rodzeństwa nie tylko pragnącego zwyciężyć w wyścigu do ołtarza, ale przede wszystkim szukającego wartościowych partnerów, oraz niemały budżet sprawiły, że serial po premierze każdego z sezonów bije rekordy popularności i plasuje się wśród najpopularniejszych serii streamingowego giganta. Od dawna wiedzieliśmy, że platforma rozwinie fantazyjną wersję Wielkiej Brytanii z czasów regencji i przedstawi historię pławiącej się w blichtrze oraz ploteczkach królowej. Przed Państwem królowa Charlotta!

Dalsza część tekstu pod wideo

Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów (2023) – recenzja serialu [Netflix]. Kiedy ważą się losy państwa

Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów (2023) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Koronacja

Młoda księżniczka Charlotta przybywa z europejskiej prowincji do Wielkiej Brytanii, by poślubić króla Jerzego III. Choć początkowo wpada w panikę i postanawia uciec sprzed ołtarza, pierwsze spotkanie z przyszłym mężem ją przekonuje i sprawia, że uroczystość przebiega bez jakichkolwiek zakłóceń. Schody zaczynają się już pod chwili – surowe zasady panujące na dworze, twarda ręka królowej-matki i ogromna czujność parlamentu, który przede wszystkim pragnie usłyszeć, że monarchia jest niezagrożona, a dziedzic niebawem przyjdzie na świat, sprawiają, że mierząca się z ogromną samotnością królowa staje się jeszcze bardziej wyobcowana. Sprawy nie ułatwia fakt, że Jerzy unika żony, ukrywając przed nią prawdziwy stan zdrowia.

„Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów” nie koncentruje się wyłącznie na przyszłości Wielkiej Brytanii i wątku rozgrywającym się w murach królewskich włości. Bardzo istotną częścią recenzowanego serialu jest tak zwany „wielki eksperyment” – inicjatywa młodego króla mająca na celu uznanie wśród arystokracji możnych i bogatych różnych ras, których przodkowie przed laty mieszkali poza Wyspami. Wyrażając swoją akceptację wobec nowej królowej w państwie nadawane były tytuły szlacheckie niebiałym – jedną z przedstawicielek jest lady Agatha Danbury, która sukcesywnie buduje sobie coraz mocniejszą pozycję w królestwie. W związku ze zmianami obserwujemy, z jakim rasizmem i brakiem akceptacji muszą mierzyć się „nowi arystokraci”, choć posiadają pieniądze i posiadłości, inni lordowie stronią od ich towarzystwa, alienując się w trakcie oficjalnych spotkań, ich sytuacja w państwie jest niepewna i zależna od atmosfery panującej na dworze króla i... w jego łóżku.

Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów (2023) – recenzja serialu [Netflix]. To „podkręceni Bridgertonowie”

Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów (2023) – recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Młoda królowa

Relacja łącząca Charlottę i Jerzego nie należy do „najbardziej filmowych” związków, jaki moglibyśmy sobie wyobrazić w produkcji tego typu, ale widzów powinny usatysfakcjonować liczne, bardzo dopracowane i zmysłowe sceny zbliżeń. Choć z ust głównej bohaterki wielokrotnie możemy usłyszeć ckliwe hasła o miłości i poddaniu, nad młodymi wisi kilka ciemnych chmur – przede wszystkim powinność spłodzenia następcy tronu. Dodatkowo już pewnym oklepanym motywem wykorzystywanym podczas przedstawiania realiów życia rodzin królewskich jest podkreślenie ogromnego ciężaru obowiązku, z jakim mierzą się monarchowie. Królowi zależy na dobrobycie w państwie, od najmłodszych lat jest szkolony do bycia głową królestwa i czuje ogromną, ciążącą presję, a traf chce, że wątłe zdrowie, głównie w sferze psychicznej, kładzie się cieniem na jego planach i sprawia, że młodzian za wszelką cenę chce zostać uzdrowiony, co prowadzi do tragicznych sytuacji. Scenarzyści „Królowej Charlotty” z pewną wyrozumiałością, ale również dramatyzmem prezentują historię Jerzego, który alienuje się od żony, pragnąc jej bezpieczeństwa, i w pewnym stopniu pokazują szereg wad życia z osobą przewlekle chorą. Kiedy jeszcze mamy do czynienia z głową państwa, od którego życia zależy powodzenie przedsięwzięcia jakim jest ciągłość monarchii, jesteśmy świadkami wielu tragicznych sytuacji.

Po drugiej stronie barykady stoi główna bohaterka – równie roztropna, co zawzięta, początkowo nową rolę traktuje czysto zadaniowo, lecz poznanie całej prawdy o mężu sprawia, że „powoli topnieje” i przejmuje na barki losy kraju. Tak, recenzowana „Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów” koncentruje się na sile kobiet – Charlotty, lady Danbury, bezwzględnej matce króla wypełniającej przez lata jedno zadanie, czyniąc z nich najważniejsze, bardzo wyróżniające się postacie. Twórcy nie bawią się w ładne ogólniki, dokładnie pokazują motywacje kobiet, ich problemy i przeciwności, jednocześnie sceny ukazujące losy królowej i Agathy kilkadziesiąt lat później, już w epoce regencji, zestawiają podjęte decyzje z ich konsekwencjami. To daje pełen, bardzo urozmaicony obraz ich losów, bo nowy okres życia przynosi kolejne wyzwania.

W „Królowej Charlotcie: Opowieści ze świata Bridgertonów” na próżno szukać dbałości o historyczne fakty i jak najdokładniejsze przedstawienie zdarzeń znanych ze stron podręczników do historii. Już pierwsze zaskoczenie mógł budzić wygląd żony króla Jerzego III, który był tematem wielu dyskusji po premierze „Bridgertonów”. Ten wybór twórców w pewien sposób nawiązuje do doniesień na temat pochodzenia Zofii Charlotty Mecklenburg-Strelitz, która zgodnie z ujęciem kilku historyków mogła posiadać niebiały kolor skóry, a dokładniej prawdopodobnie była mulatką. Choć większość specjalistów obalało te informacje, trzeba przyznać, że podchwycenie tego aspektu przyniosło produkcji Netflixa niemały rozgłos – i, co tu dużo mówić, wpisało się znakomicie w założenia królestwa, w którym znajdziemy przedstawicieli o różnym kolorze skóry. Na każdym kroku zarówno główni autorzy, jak i młodzi aktorzy zaangażowani w projekt podkreślają, że nowy serial nie ma zbyt wiele wspólnego z historią, uciszając przy tym krzykaczy. W swojej recenzji nie mogłam pominąć tej istotnej kwestii.

Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów (2023) – recenzja serialu [Netflix]. Jest klimat!

Ckliwa historia nie przemawia do wszystkich, to fakt, jednakże nie możemy pominąć jednego z największych atutów recenzowanej „Królowej Charlotty” - kapitalnego i niezwykle dopracowanego świata, w którym liczy się każdy szczegół. Shonda Rhimes z ekipą odpowiedzialną za stroje, makijaże i fryzury ponownie przyozdobili serialową epokę w najróżniejsze barwy, kunsztownie uszyte suknie oraz surduty, tworząc z upięć bohaterek efektowne, przypominające rzeźby upięcia. Niczym w „Marii Antoninie” produkcja ocieka efekciarskimi (ale nie tandentymi!) elementami, które idealnie pasują do klimatu całej opowieści. Jeżeli dodamy do tego klasyczne aranżacje popularnych, współczesnych utworów, to jesteśmy w domu – a raczej w zamku. Prequel „Bridgertonów” czerpie garściami z wcześniejszych produkcji, spory budżet jest widoczny gołym okiem, a jego twórcy dodają jeszcze kilka wyróżniających elementów, które nadają nieco inny charakter historii.

Przyznam szczerze, że od pierwszej zapowiedzi nie byłam przekonana do „Królowej Charlotty: Opowieści ze świata Bridgertonów” z jednej prostej przyczyny – strategia Netflixa polegająca na wyciskaniu danej marki jak cytryny już dawno mi się przejadła. Po pierwszym odcinku zostałam jednak kupiona. Nowy serial pod warstwą lukru skrywa sporo goryczy, dotyka tematyki posługi państwu, rasizmu nawet na najwyższych stopniach władzy, życia z osobą przewlekle chorą, a do tego miszmaszu dodaje seks, miłość i walkę o wpływy – oczywiście wszystko w odpowiednio słodkiej wersji. To połączenie podobało mi się już w przypadku oryginalnego serialu i podoba się tym razem. Przez lata swojej działalności SVOD przygotowało szereg lepiej i gorzej zrealizowanych spin-offów czy prequeli, ale opowieść o młodej królowej może skraść serca wielu odbiorców. Nie będzie zbytnią przesadą stwierdzenie, że ma ułatwioną drogę – w końcu serial koncentrujący się na rodzeństwie nadal dokłada do ogólnego zestawienia kolejne miliony zobaczonych godzin.

Atuty

  • To romantyczna historia, w której nie brakuje pikantnych scen,...
  • … i innych wartościowych wątków,
  • Rozbudowa "świata Bridgertonów",
  • Bardzo charakterne postacie,
  • Chemia pomiędzy Jerzym i Charlottą,
  • Młodzi aktorzy dobrze wywiązują się z powierzonego zadania,
  • Kapitalna realizacja - stroje, fryzury, scenografia oraz choreografia na najwyższym poziomie,
  • Soundtrack podkręca klimat serialu.

Wady

  • Główny wątek scenariusza przez pewien czas wydaje się stać w miejscu, traci tempo,
  • Oklepane dialogi,
  • To nie jest produkcja dla odbiorców skupiających się na dbałości o fakty historyczne.

Co tu dużo mówić, „Królowa Charlotta: Opowieść ze świata Bridgertonów” to dla fanów „Bridgertonów” propozycja obowiązkowa. Historia znakomicie urozmaica świat stworzony przez Julię Quinn, nawiązania do głównego serialu bardzo dobrze są wkomponowane w główną fabułę i nie brakuje charakterystycznych cech oryginału. Teraz z niecierpliwością czekam na 3. sezon głównej serii!

8,0
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper