Dzisiaj śpisz ze mną (2023) – recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Nie, dzisiaj podziękuję

Dzisiaj śpisz ze mną (2023) – recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Nie, dzisiaj podziękuję

Iza Łęcka | 02.03.2023, 21:27

Netflix pije z wiecznie płynącego źródełka i mocno inwestuje w Polaków, co potwierdzają nie tylko kwoty przeznaczone na kolejne produkcje, ale przede wszystkim częstotliwość, z jaką filmy czy seriale znad Wisły debiutują na platformie. Ostatnio nie ma miesiąca, by nowa historia nie wzbogaciła katalogu serwisu – czy to dobrze, czy źle, musicie jednak ocenić sami ;) Idąc tropem romantycznych klimatów zapoczątkowanych w lutym marzec rozpoczynamy od „Dzisiaj śpisz ze mną”. Jako kryptofanka polskich komedii romantycznych nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności... i straciłam ponad 1,5 godziny. Zapraszam do recenzji.

„Dzisiaj śpisz ze mną” jest adaptacją powieści Anny Szczypczyńskiej, blogerki, która części internetowej społeczności jest znana pod pseudonimem Panna Anna Biega. Influencerka ma na koncie kilka lepiej i gorzej przyjętych powieści, a jedną z nich już kilkanaście miesięcy temu zainteresował się Netflix, co wzbudziło euforię wśród jej oddanych czytelników. Reżyserią projektu zajął się Robert Wichrowski, który w portfolio posiada wiele produkcji z gatunku, do współpracy zostali zaproszeni znani aktorzy. No i stało się – historia zadebiutowała w kolejnym medium. Czy jednak jest to premiera warta uwagi?

Dalsza część tekstu pod wideo

Dzisiaj śpisz ze mną (2023) – recenzja filmu [Netflix]. Na rozstaju dróg

Dzisiaj śpisz ze mną (2023) – recenzja filmu [Netflix]. Nina w przeszłości

Życie Niny na pierwszy rzut oka wydaje się idealne – uroczy mąż, dwójka rozkosznych dzieci, piękny dom pod miastem i udana kariera redaktorki. Kiedy jednak spojrzymy nieco głębiej zauważymy, że nie jest już tak kolorowo – partner, choć zapewnia, że kocha, kompletnie nie zwraca na nią uwagi, zawodowe i domowe obowiązki się piętrzą, a matka nie okazuje oczekiwanego wsparcia oraz zrozumienia. Jedni powiedzą: „Dzień jak co dzień”, inni przyjmą to jako zachętę do skoku w bok czy wycofania się z życia. Kiedy bowiem w redakcji zatrudniony zostaje Janek – dużo młodszy mężczyzna, z którym kiedyś łączyła ją bliska zażyłość – Nina nie tylko rozpoczyna nowy projekt, ale próbuje powstrzymać się przez płomiennym romansem. Sprawę ułatwia fakt, że z dnia na dzień jej partner zmienia plany i wyjeżdża „zaznać przygody” na Islandii.

Główny motyw „Dzisiaj śpisz ze mną” bazuje na dobrze znanym rozwiązaniu, gdzie główna bohaterka, bojąc się o przyszłość, miota się i kręci między tym, o czym marzy, a dobrze znaną, nieco burą, ale jednak jak najbardziej przewidywalną, rzeczywistością. Tylko Nina i jej podejście wcale nie przekonują i nie kradną naszej uwagi. Sceny retrospekcji bez polotu przedstawiające młodą redaktorkę w kwietnych wiankach i kolorowych sukienkach oraz w trakcie sielskich spotkań z Jankiem nie wnoszą zbyt wiele do tego, jaki kiedyś był ich związek. Dlaczego młodzian zdecydował się wyjechać? Co się stało, że ich relacja została zakończona? Tego na pewno nie dowiemy się w trakcie seansu, który po łebkach przedstawia historię.

Filmy romantyczne, niezależnie od tego, czy są utrzymane w konwencji komedii lub dramatu, bazują na wielu utartych schematach i najczęściej są niezwykle oklepane. Dlatego też tak istotny wydaje się pomysł na głównych bohaterów – ważne, by scenarzyści opracowali na tyle przystępne postacie, żeby widzowie chcieli im kibicować. Tutaj w parze z chwytliwą koncepcją powinna iść odpowiednia gra aktorska – niestety, odnoszę wrażenie, że w recenzowanym „Dzisiaj śpisz ze mną” nie zagrał ani jeden z tych elementów. Przede wszystkim bura należy się scenarzystce Annie Janyskiej, która przygotowała tak oklepane i do bólu prymitywne dialogi. Momentami nie można było tego słuchać, nie czując zażenowania, lecz przede wszystkimi dziwił fakt, że Nina prowadzi tak drętwe rozmowy niemal ze wszystkimi, oprócz własnego ojca. Co z tego, że od kilku lat jest w związku, który wydaje się mieć za sobą wiele kulminacyjnych momentów, nagły wyjazd jej męża na Islandię został omówiony w trzech zdaniach. Jednocześnie jesteśmy karmieni miałkimi tekstami w trakcie omawiania jej nowego zawodowego projektu, podczas rozmów z rodzicami czy z pracownikami. Nie chcę Wam zdradzać zbyt wiele (choć pewnie i tak nie skusicie się na oglądanie nowego filmu Netflixa), ale w jednej z kluczowych scen, kiedy bohaterzy spotykają się na końcu świata i czujemy podświadomie, że Janek będzie w stanie zrobić naprawdę wiele dla tej relacji (na pewno więcej niż Nina), pada tak oklepane zdanie jak: „Weź sok. Potrzebujesz cukru”. Kurtyna

Dzisiaj śpisz ze mną (2023) – recenzja filmu [Netflix]. Wolę kimać sama

Dzisiaj śpisz ze mną (2023) – recenzja filmu [Netflix]. Janek i Nina

Nawiązując do kwestii sympatycznych bohaterów – w recenzowanym „Dzisiaj śpisz ze mną” główne role grają Roma Gąsiorowska, Maciej Musiał oraz Wojciech Zieliński, czyli całkiem doświadczona ekipa, po której można sporo oczekiwać. Nic jednak bardziej mylnego. W trakcie całego seansu największe zarzuty miałam do odtwórczyni roli Niny, która zbytnio nie przejmowała się powierzonym zadaniem. Jej postać od pierwszej do ostatniej minuty wzbudza niechęć i robi wrażenie zmęczonej pani w średnim wieku, której zmiana wyrazu twarzy zrobiłaby krzywdę. W scenach z Musiałem Gąsiorowska nie błyszczy, choć chemia między aktorami jest bardzo widoczna, ale większość roboty wykonuje młody aktor. Śmiem twierdzić, że znacznie lepiej przed kamerą poradziłyby sobie chociażby Agnieszka Grochowska czy Magdalena Boczarska, bo to zwyczajnie był bardzo zły wybór castingowy

Realizacja „Dzisiaj śpisz ze mną” stoi na poziomie „typowego, współczesnego, polskiego filmu o miłości zrealizowanego na zlecenie SVOD”. Przede wszystkim oglądamy pięknych ludzi w pięknych miejscówkach, najczęściej w Warszawie, nad którą nie spada choćby kropla deszczu. Spełnieni zawodowo, czują jednak pustkę w życiu osobistym lub szukają miłości, ale nie ośmielają się na szczere rozmowy z najbliższymi. Klisze i niezbyt wartościowe ujęcia leją się lawinowo, często nie wnosząc zbyt wiele do fabuły. W przypadku nowości Netflixa jest podobnie. By urozmaicić stateczne ujęcia twórcy przenoszą nas do Islandii, gdzie Maciek napawa się wolnością i drastycznie zostaje wyrwany z byle jakiego małżeństwa. Tam jednak nadal jesteśmy atakowani pustymi dialogami i rozwiązaniami fabularnymi. Wisienką na torcie pozostaje zakończenie, które zapewne stanowi już przygotowanie do możliwej kontynuacji, ale znów, nie jest satysfakcjonujące. Jedynie sceny bliskości pomiędzy bohaterami prezentują się naprawdę swobodnie i czule.

Recenzowany „Dzisiaj śpisz ze mną” wymęczył mnie niemiłosiernie. Główna bohaterka niemal w ogóle nie wzbudza sympatii, jej dryfowanie pomiędzy dwoma mężczyznami i brak zdecydowania ani trochę nas nie interesuje, bo historia jest przede wszystkim mało przekonująca i sztucznie przeciągnięta, a rozterki w żaden sposób nie są podbudowane sensownymi dialogami. Chcę wierzyć, że powieść Szczypczyńskiej miała znacznie więcej do przekazania, na pewno też celowała do konkretnej grupy odbiorców, dlatego osiągnęła pewien sukces. Netflix jednak nie dopracował tego projektu i zainwestował w sztampowy filmik – jakich coraz więcej w wykonaniu naszych rodzimych twórców. Po takich propozycjach jak „Poskromienie złośnicy” czy „Miłość do kwadratu”, które zaliczyły spore skoki oglądalności, obserwujemy tendencję spadkową – choć wydawać by się mogło, że gorzej już być nie może.

Atuty

  • Maciej Musiał wydaje się być jedynym aktorem, który naprawdę gra
  • Ujęcia z Islandii

Wady

  • Bardzo drętwe dialogi
  • Montaż zawodzi
  • Roma Gąsiorowska nie wywiązała się z zadania
  • Nieciekawe postacie drugoplanowe
  • Zakończenie

„Dzisiaj śpisz ze mną” to polski romans jakich wiele – trochę bez ładu i składu, ze sztywnymi dialogami oraz przewidywalną, banalną fabułą. Netflix idzie w zaparte i serwuje kolejną generyczną historię, lecz tym razem bazuje na pewnej powieści. Szkoda, bo cytując klasyka: „miało być tak pięknie”...

3,0
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper